Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Jak zdaniem Ericha von Mansteina Polska powinna się bronić przed niemiecką inwazją w 1939 roku?

Wyczerpujące nocne odwroty. Ciągłe zagrożenie okrążeniem i niemieckie zagony pancerne pojawiające się w najmniej spodziewanym momencie. Tak dla wielu polskich żołnierzy wyglądał wrzesień 1939 roku. Czy można było temu zapobiec?

Przygotowując się na nadchodzącą niemiecką inwazję polskie dowództwo, z marszałkiem Edwardem Śmigłym-Rydzem na czele, zdecydowało, że nasze wojska zostaną rozlokowane wzdłuż liczącej setki kilometrów granicy z III Rzeszą i Słowacją. Przyjęto taką strategię, ponieważ nie chciano bez walki oddawać hitlerowcom uprzemysłowionych i rolniczo rozwiniętych terenów na zachodzie i północy kraju.

„Utrzymać zdolność bojową”

Koncepcja ta jednak boleśnie się zemściła. Mimo męstwa i poświęcenia naszych żołnierzy, skoncentrowane ataki Wehrmachtu szybko przełamały polskie linie obrony i najeźdźcy ruszyli w pościg za wycofującymi się jednostkami. Czy można było coś zrobić, aby uniknąć tego scenariusza?

Swoje zdanie na ten temat miał Erich von Manstein, jeden z najlepszych niemieckich dowódców okresu II wojny światowej, twórca błyskotliwego planu inwazji na Francję w 1940 roku. Na kartach książki „Stracone zwycięstwa” autorytatywnie stwierdził, że:

Polskie dowództwo powinno było zrobić wszystko, aby utrzymać zdolność bojową wojsk tak długo, aż ofensywa mocarstw zachodnich zmusi Niemcy do wycofania większości swych sił z polskiego teatru działań wojennych.

Feldmarszałek Erich von Manstein wskazywał na kluczowy błąd w polskich założeniach obronnych.fot.domena publiczna

Feldmarszałek Erich von Manstein wskazywał na kluczowy błąd w polskich założeniach obronnych poczynionych przed niemiecką inwazją w 1939 roku.

Nawet jeśli utrata uprzemysłowionych obszarów sugerowała także porażkę w rezultacie długotrwałej wojny, to zachowanie siły bojowej wojsk nadal stwarzało możliwość ich odzyskania. W żadnym razie nie należało dopuścić do tego, aby we wstępnej fazie konfliktu oddziały polskie zostały okrążone na zachód czy po obu stronach Wisły.

Po przeczytaniu tych słów od razu nasuwa się na myśl, że znacznie łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Szczególnie, jeżeli przeciwnik posiada przewagę liczebną, a na dodatek znacznie nowocześniejszą oraz mobilniejszą armię. Jaką zatem alternatywę mógł proponować niemiecki feldmarszałek? Jego zdaniem:

nie wolno było dopuścić do koncentracji głównych sił polskich tak, jak to się stało w roku 1939 – w pobliżu granic. Należało przesunąć ją do tyłu na tyle, aby odpowiednio rozpoznać główne kierunki niemieckich natarć, i toczyć walki w rejonie „korytarza” oraz w województwie poznańskim relatywnie słabymi siłami, a odpowiednio mocno zareagować na oczekiwane główne uderzenie wychodzące ze Śląska. Przede wszystkim zaś trzeba było zachować wystarczająco silne odwody operacyjne.

Artykuł został oparty o książkę Ericha von Mansteina pod tytułem „Stracone zwycięstwa” (Bellona 2018).

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

W oczekiwaniu na sojuszników

Pisząc o „korytarzu” Manstein miał na myśli wąski pas, rozdzielający III Rzeszę od Prus Wschodnich. Zapewniał on Polsce dostęp do Bałtyku, a co za tym idzie, jego obrona była jednym z naszych priorytetów.

Jednak jeżeli nie na rubieżach, to gdzie w takim razie powinny zostać rozmieszone polskie wojska? Według feldmarszałka jedynie słuszną opcją było:

założyć prowadzenie decydującej obrony na linii Bóbr – Narew – Wisła – San, licząc się z ewentualnością przesunięcia działań defensywnych na południu aż do Dunajca, aby w ten sposób utrzymać przynajmniej obszar przemysłowy w centralnej części Polski między Wisłą i Sanem.

Niemiecki oficer podkreślał jednocześnie, że prowadząc działania opóźniające należało zrobić wszystko, aby „zabezpieczyć przed oskrzydleniem głębokie flanki na północy i południu”.

Znaczne skrócenie frontu to rzecz jasna bardzo racjonalna propozycja, ale czy przyjęcie takiej strategii pozwoliłoby wygrać z niemieckim agresorem w 1939 roku? Manstein w „Straconych zwycięstwach” nie pozostawia żadnych złudzeń. Pisze co prawda, że uchroniłoby to polskie wojska „przed całkowitym zaskoczeniem ze strony niemieckiej w rejonie nadgranicznym”, ale z uwagi na ogromną przewagę Wehrmachtu w pojedynkę nie mieliśmy szans na ostateczne zwycięstwo.

Jego zdaniem kluczowe było stawianie oporu jak najdłużej, po to, aby dać sojusznikom czas na przeprowadzenie pełnej mobilizacji i ruszenie z ofensywą. Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, czy gdybyśmy bronili się znacznie dłużej, na Zachodzie naprawdę rozpoczęłaby się zakrojona na szeroką skalę ofensywa?

Manstein nie miał wątpliwości, co do tego, że Polska bez pomocy z Zachodu nie miała szans w starciu z Wehrmachtem.fot.domena publiczna

Manstein nie miał wątpliwości, co do tego, że Polska bez pomocy z Zachodu nie miała szans w starciu z Wehrmachtem.

Z drugiej strony, można się zastanawiać, czy oddanie bez walki zachodnich rejonów kraju nie skończyłoby się po prostu ich aneksją. Po ich zajęciu Hitler mógłby doprowadzić do ugody z Zachodem i tym samym powtórzyłby się scenariusz czechosłowacki. Czy było to możliwe? Tego już nigdy się nie dowiemy.

Źródło:

Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o książkę:

Kup książkę z rabatem w księgarni wydawcy:

baner Manstein

Kup w swojej ulubionej księgarni:

Zobacz również

Druga wojna światowa

Bitwa nad Bzurą

Bitwę nad Bzurą niemiecki generał określił jako „jedną z największych, najbardziej wyniszczających bitew wszech czasów”. Polacy zaskoczyli żołnierzy Wehrmachtu i przez chwilę wydawało się, że...

7 kwietnia 2019 | Autorzy: Marek Sarjusz-Wolski

Druga wojna światowa

Blitzkrieg wcale nie był tak skuteczny, jak powszechnie się uważa – twierdzi Lawrence Freedman

Szybki podbój Polski. Błyskawiczne opanowanie krajów Beneluksu. Druzgocząca klęska Francji i piorunujące postępy operacji „Barbarossa” latem 1941 roku. Wszystko to podaje się jako dowód na...

19 marca 2019 | Autorzy: Rafał Kuzak

Druga wojna światowa

Erich von Manstein. Najlepszy dowódca Hitlera?

Należał do najzdolniejszych niemieckich dowódców czasu II wojny światowej. To on opracował nowatorski plan ataku na Francję, zdobył Krym i skutecznie odbił Charków. Gdyby Hitler pozwolił...

5 marca 2019 | Autorzy: Paweł Stachnik

Druga wojna światowa

Najważniejsi naziści po zakończeniu wojny. Co stało się z Goebbelsem, Hessem, Frankiem?

Po II wojnie światowej nazistowscy przywódcy mieli prosty wybór: samobójstwo, ucieczka lub oddanie się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Problem w tym, że w większości wcale nie...

2 marca 2019 | Autorzy: Michał Procner

Druga wojna światowa

Niedoszły zamach na Juliusza Rómmla. W 1939 roku chciał go zabić… Piłsudski

Pod koniec września 1939 roku kolejni polscy dowódcy z ciężkim sercem podejmowali decyzje o kapitulacji. Często spotykali się przy tym z niezrozumieniem we własnych szeregach....

4 stycznia 2019 | Autorzy: Apoloniusz Zawilski

Druga wojna światowa

Za co można było stracić życie pod niemiecką okupacją?

„Nad miastem zawisł śmiertelny absurd” – wspominał jeden z warszawiaków. Kara śmierci stała się tak powszechna, jak przed wojną „mandaty uliczne za nieprawidłowe przejście z...

13 sierpnia 2018 | Autorzy: Dariusz Kaliński

KOMENTARZE (41)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nik

A co po 17 września zrobiłby Marszałek?

    Arkadiuo

    Gdyby bronili się tak jak pisze, I zachód by przyszedł z pomocą, to wujek Stalin by nie wpadł w odwiedziny

    zenek

    zwiał by przez Zaleszczyki

    Anonim

    nic nie zrobił

    Anonim

    a co 17 wrzesnia zrobił marszałek

R.

Jaki przemyśł był między Wisłą a Sanem?

    Grześ

    Np. fabryka armat ppanc, haubic 100mm, armat 105 mm w Stalowej Woli nad Sanem. Np. Fabryka opon w Dębicy ( w tym lotniczych), fabryka samolotów w Mielcu. Wymieniłem tylko te za Dunajcem. Pozdrawiam

    jacek

    COP

    Radek

    COP – Centralny Okręg Przemysłowy

6666

Stali na Polskę w 1939 i teraz też Zachód i Zydzi

    Felix Edmundowicz

    A z jakiej paki mają nie ,,stać” ? Każdy patrzy swego -vide mariaż Angeli z kagiebistą i jego rurą .Naszym interesem jest zastawiac sie od kacapów czym sie da na wet kulawą Ukrainą i robić geszefty z kim sie da najprawdopodobniej z Chinami (bo to ostudzi kacapów jakby co jak w 1956) i może z Iranem jak Fr I D . Usa tak czemu nie ale na lepszych zasaadach a nie kupować byle co na hurra .Druga sprawa że starsi w wierze sterują obecnie i Usa ( Ivanka z mężem) Rosją ( Putin i jego oligarchia ) i mogą takie manewry wykonać że wiele pola nie zostaje .Póki co wzajemnie udają zapasu na terenie Ukrainy i Syri kosztem tych w.w. krajów aby państwa jak Polska Rumunia Norwegia kupowły amerykańskie uzbrojenie a fabryki Wowy i jego ,,kuzynów” Rotenbergów i Kantorów sprzedawały broń armii sowieckiej i zarabiały na sankcjach na Rosje .(tylko oni moga pod ochrona szmuglować żywność z krajów objętych rosyjskich embargiem)

Jello

Ale też mi nowości powiedział ten marszałek!

    Greg

    Ten marszałek powiedział to kilkadziesiąt lat temu. I jednak był to najlepszy strateg który ma na koncie wiele kampanii i wie co mówi.

Anonim

Jaka pomoc państw zachodnich ?!?! Wtedy byliśmy tylko my i Węgry :( bo przecież co mogła obchodzić Polska Wielką Brytanię czy Francję ? Skoro nie pomogli nam kiedy zastosowaliśmy taką taktykę to by nam nie pomogli i wtedy. A zresztą co byś feldmarszałku zrobił 17 września ???

Boruta

A nie dało się opisać opinii von Mansteina bez powielania bredni o aneksjach i ofensywach? Ofensywa na zachodzie już się zaczynała, podejście zachodu do Polski było kompletnie różne od tego do Czechosłowacji, a Hitler anektować to sobie mógłby tylko, gdyby polski rząd się poddał.

    Viss

    Dokładnie tak. Francuzi przygotowywali operację „Hipoteza Ren”, natarcie między Renem a Mozelą po 21 września (bo tyle czasu potrzebowali na mobilizację i koncentrację), ale jak w połowie września polski front się zawalił, to już nie miało sensu. Głównym winowajcą naszej kleski był Rydz.

Marcin Pawlik

Niemieckiego nie nazistowskiego. To Niemcy nas napadli nie naziści.

Adam

ta wojna nie była do wygrania z jednego powodu plan masonerii został wdrożony i to min tej Polskiej ! Warto zbadać ten wątek dlaczego wiele rozkazów było na wygubienie jak największej liczby żołnierzy. Wspomnę tylko o Wieluniu gdzie spadły pierwsze bomby. Miasto w którym swoją siedzibę miał masoneria to tam spotykała się Wanda Wasilewska z innymi nawiedzonymi ! Całej historii musimy uczyć się na nowo a szczególnie tej z ostatnich lata od zaborów począwszy pod dzień dzisiejszy i mordu w hangarze na Okęciu 10.04.2010.

    Stanisław

    Skąd masz takie informacje o morderstwie w hangarze? Podaj jakieś źródło.

Anonim

No a atak radziecki 17 września?

    Anonim

    Stalin dość długo zwlekał z atakiem, czekał na rozwój sytuacji. Gdyby okazało się że Wojsko Polskie wciąż walczy, a Niemcy nie mają łatwego zadania z pokonaniem Nas, to Stalin wcale nie zrealizowałby postanowień paktu Ribbentrop – Mołotow. Ten dokument miał wartość dla Stalina o tyle o ile Niemcy pokonaliby nas szybko tak jak się to stało w rzeczywistości. Gdyby walki się przedłużały to nie wystąpiłby zbrojnie. Tak proces myślowy dyktuje logika, ale Stalin był paranoikiem i dodatkowo pałał nienawiścią do II Rzeczypospolitej, bo omal nie złamaliśmy mu kariery przez jego niesubordynację w 1920 r.

White Whale

Stalin raczej liczył na długotrwałą wojnę między Niemcami a zachodem ( jak podczas 1WW) wówczas gładko zagarnąłby wycieńczoną wojną europę. Skoro jednak Polska upadłą tak szybko, wykorzystał sytuację tu i teraz.

    Anonim

    1ww 998 i 997 i 999 gtan 5

ktos

J. J. Znam analizę, która mówi, że gdybyśmy od początku wybrali statyczną obronę na linii wielkich rzek – co sugerowali niektórzy dowódcy francuscy jak np. gen. Faury – całkowita klęska nastąpiłaby w kilka dni. To – że kampania trwała dłużej zawdzięczamy manewrowi odwrotowemu z „trzymaniem” na sobie nacisku przeciwnika i manewrowi zwrotu zaczepnego.

E. Ś. – R. Nie wiem, ja też dużo w internecie czytałem o tym jak to Francuzi nam radzili wycofać się za Wisłę, ale z żadnym tekstem źródłowym się nie spotkałem. Nawet z ani jednym przywołaniem cytatu. W jednej polskiej relacji pisanej expost spotkałem się ze stwierdzeniem, że Wyższa Szkoła Wojenna wystąpiła z taką propozycją (śladów na to nie ma ;)). Nie sądzę, żeby zdolny operator Faury wpadł na taki pomysł. Przede wszystkim nie traci się samowolnie kilkuset kilometrów głębokości operacyjnej za cenę utraty bazy mobilizacyjnej, gospodarczej i żywnościowej bez walki i schowanie się za średniej wartości przeszkodą terenową. Gdybyśmy stali za Wisłą i Sanem, Niemcy by się skupili i rzeki przeszli rozcinając nasze ugrupowanie. O skutkach politycznych nawet nie ma co wspominać.

J.J Całe założenie obrony linii wielkich rzek od samego początku sprowadza się do tego, że byłoby ono znacznie skrócone w stosunku do ugrupowania nad granicą, a przez to mniej „kordonowe” a bardziej „w głąb” czyli „grubsze” i przez to trudniejsze do przejścia. Moim zdaniem niewiele by to dało i Niemcy przeszliby i tak jak przez masło, a terytorium do przeprowadzenia manewru odwrotowego na wschód od wielkich rzek byłoby znacznie mniej.

E. Ś.R. Skrócone by było, ale to akurat wymuszało bitwę materiałową, której nie mogliśmy wygrać, więc musielibyśmy linię rzek oddać i rozpocząć działania manewrowe. A głębokość takiego odwrotu skurczyłaby się znacznie, jak już wspomniałem ;)

”Wg. szacunkòw Sztabu Gen. do efektywnej obrony korytarza trzeba by skierować 10 % sił WP, co nie wchodziło w grę.
Ustawienie obrony na linii Wisla-San jest racjonalne z punktu widzenia wojskowego, ale rodzi dwa poważne problemy. Pierwszy, obawiano sie, ze Niemcy zechca powtorzyc wariant czeski, zajac Wielkopolskę, Śląsk, Pomorze i poprosić o pokój, na co spodziewano się pozytywnej reakcji zachodu, a potem zająć reszta Polski. Po drugie zachód był etnicznie bardziej Polski niż kresy i tam można było liczyć na lepszych rekrutów, plus przemysł który należało ewakuować. Pomijam umowy sojusznicze.
Nasze dowództwo stanęło przed tymi problemami, są opisane w studium autorstwa Kutrzeba-Mossor i doskonale zdawało sobie sprawę, ze w walce z Niemcami zostaniemy rozbici (Francja tez, Mar. E.Rydz rozmowa z kar.Hlondem stwierdził to w 1938r.).
Tutaj nie ma niczego odkrywczego, a brakuje wielu rozważań natury politycznej.”

”Nie zgadzam się z feldmarszałkiem :) Porzucenie zachodnich województw przekreślało w ogóle możliwość mobilizacji Wojska Polskiego i z tego powodu nie wchodziło w rachubę. A w trakcie kampanii Naczelny Wódz właśnie cały czas starał się wygrać czas i nie stracić zdolności bojowej wojska – stąd konsekwentne odrzucanie (do czasu) różnych płynących z dołu pomysłów na lokalne kontrakcje, jak te gen. Kutrzeby z pierwszego tygodnia wojny, stąd unikanie walnej bitwy, cofanie się za wielkie rzeki, później do Małopolski Wschodniej, później na Przedmoście Rumuńskie… Aby tylko wygrać czas i ocalić jak najwięcej wojska, ile się da.”

S. Ł. Ludzie tak se tylko myślą. Nie wiedzą np. ile czasu trwała ewakuacja ludzi i zasobów z Wielkopolski. Na Wschodzie nie było ani jednego ani drugiego.

P. S., a i liczni specjaliści broni technicznych, kierowcy, saperzy… Warto poczytać wspomnienia płk. Jaklicza, czy opracowanie prof. Gnata-Wieteski o militarnej roli Wisły. No chyba że zmobilizowano by wojsko na długo przed wojną i skoncentrowano za rzekami. Tyle że skończyło by się to szybkim bankructwem państwa :( Mobilizację się robi na kilkadziesiąt godzin przed wybuchem wojny. To po prostu była wówczas kwadratura koła, nierozwiązywalna

    TG

    Adrian Carton de Wiart, „Moja Odyseja”, Belona, Warszawa, 2016, s. 208-209.
    Wspomina o tym, że w dniu 24.08.1939 został przyjęty przez Śmigłego – Rydza i w trakcie rozmowy z nim bezskutecznie próbował na nim wymusić odstąpienie od obrony granic i walki z Niemcami w chwili, gdy ci wkroczą do Polski. Nie mógł zgodzić się z poglądem Śmigłego – Rydza na temat proponowanej przez siebie strategii prowadzenia wojny obronnej w oparciu o linie Wisły. Jak sam zauważył, jedyne co udało mu się na Śmigłym „utargować” to to, że dywizjon polskich niszczycieli opuścił Bałtyk przed wybuchem wojny.

ktos

17 września 1939 roku Śmigły-Rydz opuścił walczące nadal wojska i przekroczył granicę z Rumunią. Został internowany, podobnie jak członkowie rządu oraz głowa upadającego właśnie państwa. Minąć musiały trzy miesiące, zanim głównodowodzący Wojska Polskiego odniósł się do wrześniowej walki w obronie ojczyzny. Swoje pierwsze przemyślenia zawarł w relacji pochodzącej z 24 grudnia 1939 roku:

Rozpoczynając wojnę rozumiałem dobrze, że będzie ona z konieczności przegrana na froncie polskim, który uważałem za jeden z odcinków wielkiego frontu antyniemieckiego. Zaczynając w niebywałych warunkach walkę, czułem się też jak dowódca odcinka, który ma być poświęcony, aby dać czas i możliwość organizacji i przygotowania innych.

Będąc zmuszony świadomie poświęcić strategicznie odcinek polski, nie miałem ani przez sekundę wątpliwości, że tym bardziej należy to zdyskontować politycznie. Im większe będzie poświęcenie Polski, tym więcej będzie ona miała prawo wymagać od sojuszników po zwycięstwie.

Polska zrobiła maksymalny wysiłek w przygotowaniach do wojny, wysiłek tym większy, że prawie niezależny. Sojusznicy bardziej niż Polska, (…) zlekceważyli niebezpieczeństwo wojny i prawie w niczym Polsce nie dopomogli. Miałem jednak zobowiązania sojuszników. Nie zostały one wykonane w części, dotyczącej współdziałania w Kampanii Wrześniowej.

Faktem jest, że we wrześniu Polska walczyła sama, walczyła jak najlepiej i wbrew zbyt pochopnym lub świadomie wrogim opiniom, cały naród i wojsko walczyły z niebywałym zacięciem i heroizmem tym szlachetniejszym, że w świadomości nieuniknionej klęski.

Gdyby nie wystąpienie ZSRR, wierzę, że można było przeciągnąć wojnę przynajmniej drugie tyle i zadać Niemcom znacznie większe straty, zwłaszcza w materiale, lecz i te, które ponieśli, były dotkliwe. (…)

Dnia 17 września znalazłem się w sytuacji, w której o jakimkolwiek dowodzeniu nie mogło być mowy. Postanowiłem, mając przy tym zapewnienie rumuńskie, przedostać się do Francji lub Anglii, a to wychodząc z założenia, że pozostaje mi do wykonania druga część moich zadań i obowiązków, a mianowicie dopilnowanie, by zobowiązania wobec Polski zostały dopełnione i by doświadczenia Kampanii polskiej nie zostały zmarnowane.

Na decyzję moją wpłynęło poza tym to, że otrzymałem informacje, że pewna grupa politycznej i wojskowej opozycji polskiej już w pierwszych dniach wojny weszła w pertraktacje z niektórymi politycznymi i wojskowymi czynnikami francuskimi, by wykorzystując nieuniknioną porażkę Polski, dojść za cenę tak właściwego tym czynnikom oportunizmu politycznego i zrzeczenia się praw do całego szeregu zobowiązań – do opanowania władzy i przeprowadzenia rachunków politycznych.

Nie było dla mnie rzeczy łatwiejszej jak znaleźć śmierć w drodze z Kosowa do granicy. Nie było nic łatwiejszego, jak udać się do któregoś z najbliższych oddziałów, czy samolotem do oblężonej Warszawy lub grupy „Kutno”, lecz gdy odsunąłem na bok swoją osobę i pomyślałem, kto będzie tę wojnę polską nadal prowadził i sprawy Polaków bronił, nie tylko wobec nieprzyjaciela lecz i wobec sprzymierzonych, postanowiłem nie ulec sentymentom osobistym, łatwym do wykonania i prowadzić walkę nadal.

Dragoslavele, Rumunia, 24 grudnia 1939 roku

Edward Śmigły-Rydz

woytek60

Pewnie ze mogles to zrobic rydzu ale tego nie zrobiles.szlag by cie trafil tchorzu razem z beckiem

Roni Bydlak

Jaki Bóbr!? Bóbr to rzeka Unter Schlesien. Może Bug?!

    Historyk

    Też to zauważyłem. Na pewno chodzi o Bug. Gdzie Rzym, gdzie Krym! Po pierwsze ta rzeka nie jest na jednej linii z pozostałymi, a po drugie, ówczesny „Bober” płynie przecież daleko na Dolnym Śląsku, czyli wtedy w III Rzeszy.
    I nie Unterschlesien, tylko Niederschlesien :)))
    Pozdrawiam!

Zenek

rozważania po 70 latach to tylko rozważania.
Trzeba pamiętać że przyczyny klęski Polski w 1939 r były prozaiczne
1, Polska armia niby 1,5 miliona żołnierzy i co dalej? dalej pic na wodę i fikcja – bo taki był dorobek II RP
2, Idiotyczne sojusze gdzie układające sie strony od początku wiedziały że to fikcja. Jedni nic nie zrobili i wbili gwóźdź do trumny II RP w Abbeville
Polacy liczyli że stanie się cud i jakieś angole albo zabojady będą umierać za przysłowiowy Gdańsk
Najlepiej wyglądało robienie Polakom wody z mózgu i fundowanie kolejnego karabinu maszynowego co miało byc symbolem potęgi Polski
3, obecnie mamy powtórkę z rozrywki – to samo banda polityków – oszołomów uważa że tym razem to amerykanie będą umierać za Gdańsk a stado oszołomów z jedynie słusznej partii będzie odczytywało apele smoleńskie

Janusz Myszkowski

Historia się nie powtarza,a jeżeli już-to jako farsa-i tyle!

hipo

Kto wie co by było gdyby wodzem w Polsce był Erich von Manstein? Kto by postawił w 1939 choć dolara, że Finowie zmasakrują Armię Czerwoną i to ułamkiem sił jakie miała Polska?

Anonim

17 września Smigły Rydz dał rozkaz poddania się Sowietom (nawiasem mówiąc czemu poddania się a nie ucieczki, schowania się
przed nimi?) dlaczego jeszcze przez 10 dni broniła się W-wa?

jak J.Łojek

Polska została pokonana 23 sietpnia 1939 paktem Hitler-Stalin. Bez tego nie zostałaby zaatakowana 1 wrzesnia 1939r. Wiara w sojuszników ,zamiast realnej oceny własnego położenia i realnej mozliwości uzyskania ich pomocy spowodowały totalną katastrofę.Wbrew głupocie Polaków wyrażonej przemówieniem Józefa Becka w sejmie, że Polacy nie znają pokoju za wszelką cenę i przyjętej z entuzjazmem idiotów szybko okazało się że Polska może walczyć już tylko o honor. Sanacyjna ekipa 1939r dziwnie przypomina obecną.Polka za głupotę ówczesnej władzy zapłaciła cenę straszliwą.

    Lestek

    Nieudolność i upadek klasy politycznej wraz z odrzucenie sojuszu Polsko Czeskiego skazało państwo Polskie na gehenne. Kuriozum historii naszego kraju jest ofiarą 300 000 mieszkańców którzy za namową grupki siedzącej w wygodnych fotelach Londynu oddali swoje życie za mgliste wizje witania Sowietów jako gospodarzy… Jakby się to skończyło pokazała dobitnie akcja Ostra Brama. Mamy dumny naród ale wybieramy kretynow do rządzenia…..

      Anonim

      zamilcz faszysto!

      Kocur72

      Możesz podać kto i kiedy odrzucił propozycję sojuszu z Czechosłowacją ?
      Z różmych przyczyn taki sojusz nie był w owym czasie możliwy.
      A co do drugiej części Twojego wpisu, domyślam się, że chodzi Ci o Powstanie Warszawskie, w którym nie zginęło chyba jednak 300 tys. mieszkańców ?

      Anonim

      O Monachium w 1938 ,Czesi zdecydowali już w 1919 zajmując zamieszkała przez Polaków część Śląska Cieszynskieg tzw. Zaolzie.Polska kilka razy zaproponowała Czechom współpracę bez odpowiedzi z Czeskiej strony. Czechy były otoczone wrogami ze wszystkich stron Austria ,Niemcy I na własne życzenie Polska. W konflikcie z Niemcami Polska i Czechy były zmuszone do współpracy bo innych sojuszników nie było.Problem w tym że Czechy prowadziły cały czas antypolska politykę popierając rządania Niemiec wzgledem Polski oraz finansujac i szkolac UON/UPA. Wielonarodowsciowej Czechosłowacji nikt nie chciał bronić ,Słowacja chciała wlasnego państwa ,Niemcy przyłączenia Sudetów z Niemiecka ludnością. Węgrzy chcieli Zakarpacia i południowej Słowacji ,Polacy zwrotu Zaolzia.

Kocur72

Po pierwsze – ustawienie wojsk przy samej granicy, było spowodowane wxględami politycznymi i obawami o powtórkę z Czechosłowacji.
Po drugie zakładano podjęcie walk na granicy ale również stopniowe wycofywanie się za linię tzw. wielkich rzek.
Po trzecie nie doceniono szybkości i skuteczności jednostek pancernych.
Itd, itd…
Można oczywiście się wymądrzać po latach, znając przebieg walk ale wydaje mi się, że chociaż kamoania była już przegrana po pierwszych kilku – kilkunastu dniach, to gdyby nie wkroczenie Armii Czerwonej być może udałoby się wytrzymać nieco dłużej i doczekać interwencji na zachodzie.
A tak …

Anonim

Do 1938 Polska jeszcze mogła z Niemcami wygrać. Po zajęciu przez Niemców – Austrii i Czech już nie. Żeby lepiej wypaść w 1939 Polska musiała by mieć więcej rejonów umocnionych większymi i mniejszymi bunkrami ,skrócenia lini frontu ,lepszego i silniejszego lotnictwa myśliwskiego ,większej ilości czołgów ,artylerii przeciwpancernej a przede wszystkim przeciwlotniczej. Oraz lepszych dowódców zarówno liniowych jak i tych w sztabie. Tacy dowódcy jak Dąb-Biernacki ,Rommel ,Fabrycy i Bortnowski pupilki Piłsudskiego w 1939 się nie sprawdzili.

Tomasz USA

Wbrew powszechnej opinii polskie dywizje piechoty w wiekszosci NIE BYLY rozlokowane wzluz granic jak tez mozna sie zorietowac patrzac na mpe kampanii w perwszych dniach Wrzesnia 1939. Wyjatkiem byly rejony Slask i Pomorza. Pozostale armie i odwody staly w oddali do tego stopnia ze dywizje gorskie nie byly w gorach a odwody i rezerwa byly za daleko zeby w pore interweniowac.
Faktem jest ze nikomu z naszych dowodcow nie przyszlo do glowy (w pore) zeby przeciagac i kontynuowac walki az do ataku alaintow ktorzy dopiero 12 wrzesnia i prawie tydzien przed atakiem sowickim zdecydowali ze to nie ma sensu (dla nich) bo polska obrona byla w rozsypce – nawet armia Poznan cofala sie na Warszawe wobec braku rozkazow….

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.