W 1981 roku – gdy Wojciech Jaruzelski zdecydował o wprowadzeniu stanu wojennego - nikt nie prowadził wiarygodnych ankiet czy sondaży. Wszelkie dane, którymi dysponujemy skłaniają jednak do jasnego wniosku w tej sprawie.
Świeżo wydana książka Michała Ogórka – znanego felietonisty, satyryka, ale też znawcy historii najnowszej – rzuca światło na fakt, o którym wielu Polaków woli nie pamiętać.
Publikacja nosi tytuł „Sto lat! Jak w ostatnim stuleciu czciliśmy przywódców”. To przegląd narodowych mitów i propagandowych wizji, którymi przyoblekano wąskie grono polityków i dyktatorów.
W opinii autora przez cały XX wiek mieliśmy nad Wisłą łącznie dziewięć postaci otoczonych – „zwykle okresowo i nietrwale” – kultem i czcią. Na liście znaleźli się Józef Piłsudski, Edward Śmigły-Rydz, Lech Wałęsa… Ale jest też postać, która z perspektywy lat może zaskakiwać: Wojciech Jaruzelski.
„Usprawiedliwienie trafiło do Polaków”
Ostatni przywódca PRL-u, kojarzony ze schyłkowym zamordyzmem, represjami spadającymi na „Solidarność” i pustymi półkami w sklepach, w latach 80. był kreowany nie tylko na ukochanego wodza, ale wręcz – na zbawcę narodu. I co ważne: ten projekt propagandowy skończył się niekwestionowanym sukcesem.
Refleksja Michała Ogórka w tej sprawie jest wprawdzie dowcipna, ale też – oparta na trzeźwym osądzie minionej rzeczywistości. Na stronach książki „Sto lat!” pisze:
Jaruzelski miał ambicję wprowadzić stan wojenny perfekcyjnie przygotowany. To się w dużej mierze udało i stało się nawet powodem jego dumy, że Polak potrafi. Każdorazowe odbieranie mu tej zasługi – choćby przez przypisywanie inspiracji sowieckiej – doprowadzało go do furii.
Interpretacja, że stanem wojennym uratował kraj, obowiązywała od początku. Najpierw jednak mówiono, że uratował kraj przed Polakami, którzy chcieli go zniszczyć. Z czasem Jaruzelski jako przeciwnika zaczął wskazywać interwencję sowiecką, której miał stanem wojennym zapobiec.
Gdyby to podsumować, to on jeden uratował więc kraj przed wszystkimi naraz.
Autor podkreśla, że „usprawiedliwienie stanu wojennego trafiło do Polaków”, a decyzja pierwszego sekretarza zaczęła być wręcz uznawana za „czyn patriotyczny”. Co ważne – nie jest to jego prywatna opinia. Słowa Michała Ogórka znajdują potwierdzenie w twardych danych.
Polacy o stanie wojennym
Równo dziesięć lat po wprowadzeniu stanu wojennego – gdy pamięć o nim wciąż była świeża – po raz pierwszy zapytano Polaków co właściwie myślą w tej sprawie. Był rok 1991, panowało demokratyczne uniesienie związane z transformacją ustrojową, a Wojciech Jaruzelski dopiero co usunął się w cień, nie mogąc zignorować przytłaczającego sukcesu wyborczego „Solidarności”.
Z pozoru istniały okoliczności w pełni sprzyjające krytyce obalonego systemu i jego wodza. A jednak w sprawie stanu wojennego Polacy wcale do takiej krytyki nie byli skłonni.
W pierwszych dniach grudnia 1991 roku ankieterzy państwowego Ośrodka Badania Opinii Publicznej (OBOP) przepytali łącznie 851 osób. Jak informowano w opublikowanym później raporcie:
Respondentów spytano czy według nich decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego była uzasadniona czy też nie. Interesowało nas jak badani oceniali tę decyzję w grudniu 1981 roku, a jak teraz – z perspektywy czasu.
Jak oceniano stan wojenny w chwili jego wprowadzenia?
38% ankietowanych stwierdziło, że decyzja „Wrony” natychmiast spotkała się z ich poparciem. Z tego 13% uznało ją już na gorąco, w połowie grudnia 1981 roku, za „w pełni uzasadnioną”, a 25% – za „raczej uzasadnioną”.
Liczba tych, którzy wówczas sprzeciwiali się kierunkowi obranemu przez władze była nieznacznie, ale jednak mniejsza. Łącznie 37% respondentów twierdziło, że uznali wprowadzenie stanu wojennego za „nieuzasadnione”, z tego wyłącznie 19% miało w tej kwestii zupełną pewność.
Inni z przepytanych albo nie mieli w temacie zdania, albo też – uznali, że w roku 1981 byli zbyt młodzi, by oceniać polityczną rzeczywistość.
A jak z perspektywy dekady?
O ile jeszcze w 1981 roku liczba przeciwników i zwolenników stanu wojennego była zbliżona, o tyle w kolejnych latach nastąpiła kompletna zmiana sytuacji. Argumenty Jaruzelskiego na dobre zadomowiły się w umysłach Polaków.
W grudniu 1991 roku, z perspektywy dekady, aż 53% respondentów uważało decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego za słuszną. Przeciwnego zdania było tylko 35%. Rozmyśliło się nawet wielu najbardziej zagorzałych krytyków wydarzeń z 13 grudnia. Odsetek osób przekonanych o tym, że decyzja była „zupełnie nieuzasadniona” spadł do zaledwie 16%.
Ankietowani byli nawet bardziej zgodni w kwestiach szczegółowych. Aż 72% twierdziło, że stan wojenny „uchronił Polskę przed zbrojną interwencją ze strony Związku Radzieckiego”. 62% było zdania, że decyzja Jaruzelskiego „uchroniła Polskę przed wojną domową”.
Aż 53% mówiło też, że stan wojenny „był próbą ratowania gospodarki przed strajkami i anarchią”. Niewiele mniej, bo 48% stało na stanowisku, że decyzja z 13 grudnia „wprowadziła w kraju spokój i dała większe poczucie bezpieczeństwa”. Tylko 42% było przeciwnego zdania.
O ile jednak Polacy zgadzali się z politycznymi argumentami pierwszego sekretarza, o tyle nie mieli też złudzeń co do jego osobistych intencji. 80% respondentów przyznało, że stan wojenny „pozwolił osobom będącym na wysokich stanowiskach utrzymać władzę”.
Z drugiej strony zdecydowana większość respondentów sprzeciwiała się jakiemukolwiek ukaraniu sprawców stanu wojennego. Zdaniem 28% „osoby te uchroniły Polskę od jeszcze większego zła, za co należy im się szacunek”. 32% sądziło z kolei, że Jaruzelskiego i jego pomagierów należy potępiać, ale nie – karać sądownie. Za postawieniem odsuniętego od władzy przywódcy przed sądem opowiadało się zaledwie 19% ankietowanych.
W 1991 roku aż 37% ankietowanych twierdziło też, że również demokratyczne władze powinny mieć prawo wprowadzać stan wojenny, gdyby w przyszłości wymagała tego wewnętrzna sytuacja.
Stanowisko bez zmian
Opinie wygłaszane w 1991 roku nie uległy większym zmianom na przestrzeni kolejnych lat, a nawet dekad.
W 1996 roku – z perspektywy piętnastu lat – 51% respondentów popierało decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego, a 35% było jej przeciwnych.
W najnowszym badaniu, przeprowadzonym przez Kantar Public w listopadzie 2016 roku, w związku z 35 rocznicą stanu wojennego, 43% respondentów stwierdziło, że decyzja Jaruzelskiego była uzasadniona. Przeciwne zdanie wyraziło tylko 28% respondentów.
Zainteresował Cię ten tekst? Jego autor prowadzi też kanał „Wielka Historia” na Youtubie.
Bibliografia:
- Opinie o stanie wojennym, OBOP 1991.
- Pamięć o stanie wojennym. Grudzień 2016, Kantar Public, 2016.
- Stan wojenny w opinii Polaków przed 15 rocznicą stanu wojennego, OBOP 1996.
- Michał Ogórek, Sto lat! Jan w ostatnim stuleciu czciliśmy przywódców, Agora 2018.
KOMENTARZE (30)
„Respondentów spytano czy według nich decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego była uzasadniona czy też nie”
Ankieta była głupia.
Równie dobrze możnaby zadać takie pytanie:
„Czy uważasz, że decyzja Adolfa Hitlera o zaatakowaniu Polski w roku 1939 była słuszna?”
Na takie pytanie należałoby odpowiedzieć, że była słuszna, gdyż była słuszna z punktu widzenia niemieckich planów podboju świata.
tak.gen.jaruzelski ocalil Polke przed wojna domowa
gen.Jaruzelski ocalił Kraj przed wojną domową – tak uważam – miałem wtedy 60 lat.
Czyli teraz masz 97? Cos nie chce mi sie wierzyć
Więc czym jest wogule Historia? Mitami na temat przeszłych zdarzeń.
Młodzież i studenci byli przeciw.Byłem przedstawicielem tego pokolenia i oczekiwałem,że moja młodość nie będzie upływała w niedostatku materialnym.Starsze pokolenie-jak to zwykle bywa-jest pojednawcze,chce spokoju,zresztą pamiętało wojnę a w dodatku swój status zawodowy zawdzięczało właśnie ustrojowi .Największe niedobory w towarze były jednak w czasie masowych strajków,wtedy na półkach był prawie że tylko przysłowiowy już ocet/ale nie wszędzie-duże miasta zawsze były lepiej zaopatrzone/.Ktoś kto miał już założone rodziny rzeczywiście bał się przyszłości związanej z ewentualną interwencją.Wtedy zdaje się mało kto w to nie wierzył.
Wtedy bylem w Hucie Lenina miałem 24 lata
I chciałem lecieć na ZOMO z łomem
Dziś uwazam że Jaruzelski postąpił najlepiej
Jak można było uratował większość takich
jak ja przed niepotrzebnym poswieceniem.
Zaliczam Go do grona największych patriotów
I Polaków. Natomiast mam ochotę z czymś
podręcznym zaatakować bandę Kaczyńskiego.
Jaruzelski byl wielkim demokratą który działał
W zewnętrznych uwarunkowaniach i nigdy
tego nie był w stanie okazać.
Kaczyński jest kompletnie wypranym z godność tyranem bez grama empatii
żądnym władzy zapatrzonym w siebie
małym człowiekiem
Zgodzę się z Tobą.. Uważam, że lepszy stan wojenny w wykonaniu naszych (jak aię okazało po latach, internowani mieli życie jak na wczasach), niż interwencja ruskich, co skończyłoby się rozlewem krwi…
Może zamiast oceniać Jaruzelskiego ,,pogdybajmy,, sobie jak mogłoby to wyglądać gdyby SW nie wprowadzono? Przypomnę tylko ze zył jeszcze wtedy Lonia Breżniew ze swoja doktryną, a wojsk sowieckich nawet by wprowadzac na początku nie musiał, oni tu byli.
Krytycy wprowadzenia stanu wojennego maja za złe gen. Jaruzelskiemu to, że nie pozwolił im rozkradać Polski już od 1981 roku. Musieli ,,biedacy” czekać jeszcze 10 lat. Ale nie przesadzajmy z wychwalaniem gen. Jaruzelskiego, bo IPN znajdzie dokumenty, że stan wojenny wprowadzili bracia Kaczyńscy.
Ja szczerze ale to bardzo szczerze „nie lubię” Jaruzelskiego z kilku powodów.
Był początkowo młodzieżowym działaczem katolickim. A ja… Przechrztom zarówno w jedną jak i w drugą stronę, z zasady nie ufam, nie wierzę – mam takie prawo i z niego tutaj korzystam.
Mój daleki kuzyn był dowódcą pułku w którym był wcześniej również dowódcą Jaruzelski (i w którym ja też niestety jako tzw. „bażant” służyłem i słyszałem szeptane pokątnie „nie najlepsze” o nim – generale, opinie). W czasie stanu wojennego zrozpaczony, jak wielu patriotów w LWP, w przypływie szczerości tenże mój kuzyn, opowiedział mi jak „po trupach” swoich kolegów, którym jak tylko była okazja „podstawiał nogę”, robił karierę ten nasz ciągle ukochany generał!
Na marginesie. Gdyby stan wojenny nie służył przy okazji do załatwienia tak wielu porachunków w swoim gronie partyjnym, tylu skrytobójczych mordów na działaczach opozycji, gdyby niczym „trupy z szafy” do, zwłaszcza lokalnej, władzy nie dochodzili – doszli, byli ubecy, moczarowscy „partyzanci” etc. cały ten beton…, to… To być może i ja…
Chyba jednak nie, bo to przecież on, jego nieprzygotowani ludzie, a nie strajki, swoją nieudolnością mając nieomal całkowitą władzę, totalnie rozregulował-li gospodarkę!
Interwencja 1981. Kuzyn pułkownik miał też wielu bratnich „kolegów” wojskowych szczególnie wśród dowództwa lotnictwa sowieckiego w Polsce. Opowiadał jak „po pijaku” z kolei opowiadali oni, o próbie koncentracji oddziałów „interwencyjnych” w Białorusi, wszystkiego tego co zostało nie wysłane do Afganistanu: ponad siedemdziesiąt procent czołgów i innych pojazdów nie dojechało na miejsca wyjściowe koncentracji, w sporej części nie wyjechało nawet poza koszary!…
Breżniew poinformował Kanię, że musi sobie radzić sam, może uznać – zarejestrować „Solidarność”, byleby ustroju i sojuszy ma się rozumieć… Powtórzył to samo później generałowi…
Ponadto NRD i Czechosłowacja chciały ugrać niebotyczne sumy za poparcie, swoją „bratnią pomoc”. Najwięcej zaś za takowe poparcie zażądał borykający się z głodem w swym kraju Ceausescu…
Interwencja sowiecka, zwłaszcza skuteczna, to więc dla mnie kompletny nonsens – celowe kłamstwo generała w obronie swoich „4 liter”!
Bo to wszystko wiedział Jaruzelski i… I bezmyślnie zmarnował potencjał jedynego tak wielkiego oddolny ruch w historii Polski i tej naszej (czy tylko tej?) części Europy. Solidarność roku 1989, której dezintegracją głównie – a nie gospodarką – zajmował się Jaruzelski, to był cień tamtej „pierwszej” Solidarności!
A że Polacy tak mało o tym co powyżej, wiedzą?
A to już zasługa, przynajmniej jak do tej pory, m. in. „kolegi” Ogórka…
Choć fakt pisze (i mówi) on z wielkim talentem, zatem jego książkę kupię… Przeczytać bowiem zawsze warto, nawet gdyby przyszło mi – nam się nie zgodzić, ba, nawet zdrowo „wkurzyć”.
Szkoda ze Jaruzelski ostatecznie okazał się zdrajcą i przeszedł na stronę kapitalistycznych zwyrodnialców i złodzjaszków,którzy pod dyktando degeneratów z WallStreet zniszczyli Polskę i okradli ja na conajmniej 4 BILIONY dolarów
degeneraci z Wall str. top mały pikuś w porównaniu do zachłanności kościoła katolickiego pod przywództwem wojtyły, ksywa JPII
Gen. W.Jaruzelskiego uważam za wybawiciela kraju od wojny domowej, na którą szykowały się solidaruchy pod przywództwem wałęsy. pamiętam co ten typek krzyczał kilka dni wcześniej na zjeździe solidarności w Radomiu, ” chce władza wojny, to będzie ją miała! Po takich słowach władza odpowiedzialna mogła zrobić tylko jedno, wyeliminować szumowiny na jakiś okres, wprowadzić stan wyjątkowy i uspokoić nastroje.
Za to gen. W. Jaruzelski powinien dostać pokojową nagrodę Nobla, a wichrzyciel wałęsa powinien stanąć przed sądem!
No przecież są dokumenty na to, że to Jaruzelski błagał „braci sowietów” o interwencję, bo może sobie sam nie poradzić, a nie odwrotnie.
Mit o ocaleniu Polski przed inwazją sowiecką zakorzenił się głęboko gdyż na „chłopski rozum” argumenty wydają się logiczne. A większość społeczeństwa uwielbia takie proste odpowiedzi.
Niestety, prawda jest o wiele bardziej skomplikowana.
Ma to także związek z głęboko zakorzenioną rusofobią, Jaruzelski nie był człowiekiem martwiącym się o sprawy Polskie. To był człowiek sowiecki, wiernie podporządkowany hierarchii komunistycznej, wielokrotnie przeprowadzał i nadzorował brutalne tłumienie jakichkolwiek sprzeciwów Polski Ludowej. Dzięki lojalności tak daleko zaszedł.
Jaruzelski prosił wielokrotnie ZSRR o interwencje wojskową, niestety spotkał się z odmową i przygotowywał w porozumieniu stan wojenny który pozwoliłby mu ocalić partyjną klikę.
Mamy na to wiele dowodów od odtajnionych radzieckich archiwach, dokumentach IPN czy wspomnieniach tamtejszych dygnitarzy i ich adiutantów np. Gen. Kulikowa.
Polecam książkę historia władzy w związku radzieckim” Pichoja
Stan wojenny służyć miał głównie temu żeby zdusić zapedy wolnościowe robotników. Już kilka lat temu udowodniono że ruscy nie zamierzali interweniować. Ten patriota Jaruzelski był zbrodniarzem bo kierował machina śmierci i terroru jakim był PRL. PRL nie był taki słodki jak pokazano w filmach Bareii czy Chmielewskiego. Tysiace ludzi straciło życie dzieki aparatowi bezpieczeństwa.
Najlepiej porównać to co zrobił Jaruzelski z historią innych państw, w tym zachodnich i zastanowić się nad oceną.
To, że przejście z jednego systemu do drugiego było praktycznie bezkonfliktowe to w dużej mierze też jego zasługa.
nie powiem nic zlego na temat wprowadzenia stanu wojennego – jako mlody czlowiek mialem dosc
powstajacego balaganu w kraju
Nasz kraj przeszedł niemal niezauważalnie z jednego ustroju do drugiego.
Byliśmy też nazywani najweselszym obozem bloku wschodniego…
Te tysiace zabite przez PRL… teraz w nowej lepszej Polsce duzo w8ecej gi ie od zwyklych bandziorow i kierowcow…
Mój tato postąpił słusznie uratował kraj przed podziałem i rozlewem bratniej krwi w czasach które znane są jako ponure, teraz w demokracji jeden mały krętacz przedzielił kraj na pół i z uśmiechem na twarzy patrzy jak będziecie się między sobą zabijać …
Monika twoj tata byl zwyklym sowieckim sluga I Tobie wpoil tez ta sowiecka mentalnosc
Twój tata był tylko następcą tych niepiśmiennych pachołków, przywiezionych na czołgach z czerwoną gwiazdą w 1944,którzy podzieli Naród na pachołków sowieckich i Polaków
Stan wojenny był zły, ale coś było na rzeczy. Kraj zapadał się gospodarczo, nikt nie pracował, zakłady stały. Jak to dziś widać połowa ówczesnej Solidarności skupiona w dzisiejszej polityce narzeka , że nie doszło do konfrontacji. W ich przemówieniach jest jakiś żal, że nie strzelaliśmy do siebie jak w Rumunii czy Jugosławii. Bo cóż można sądzić o słowach , że cyt:” W 1989 roku nastąpiła bezkrwawa rewolucja, ale płacimy za to cenę”. A stan wojenny był pierwszą częścią tego przejścia na jasną stronę mocy- ciężkiego, z zabitymi górnikami w tle, ale jednak dość „aksamitnego”. Na koniec taki osobisty przyklad jak ludzi wkurzał balagan krótko przed stanem W – w pewnym zakładzie był protest, nie pracowano od tygodnia (ale zarobki podwyższono, choć nie było żadnego zysku, bo nic nie sprzedano). Wreszcie cos tam uzgodniono, robota miała się zacząć od poniedziałku. Przychodzę do pracy w ten poniedziałek, a tu znów strajk. A wiecie o co? Że w świetlicy nie ma kolorowego telewizora!!! Jak dyrektor tłumaczył, że przecież do fajrantu nikt nie ogląda telewizji, bo pracuje a po fajrancie tym bardziej, bo idzie do domu to szef Solidarnosci chciał dyrektora wywieść na taczce. I znów trwał protest, i znów robota leżała…
Stan wojenny Towarzysze tak sterowali zeby bylo widac ze oddaja wladze
Dla roboli troche wolnosci a towarzysze rozkradli caly majątek
Do Jana czyzby to byla swietlica POP
W tym czasie miałem 30 lat (chwaliłem czasy Gierka). Nie pochwalałem „stanu wojennego (moi Rodzice – Tak). Nie wierzyłem w interwencję (sowietów) z zagranicy. W tym czasie ZSRR (Rosja) była słaba. Walki w Afganistanie i wojsko chińskie przy spornej granicy (czekające na wejście zaborców do Polski). Był podpisany układ wojskowy Polska – Ch.R.L.(Chiny) o wzajemnej pomocy wojskowej.W latach 1970-1972 odbywałem zasadniczą służbę wojskową (były „rozruchy” w Gdańsku, odsunięto Gomułkę przeszedł Gierek). Wojsko ruskie stacjonujące w Polsce,nie słuchało by rozkazów swoich dowódców (było im dobrze w Polsce). Polała by się krew bratobójcza Rosjan (swoi z przyjezdnymi) na ziemi polskiej. W ogólnym rozrachunku nawet dobrze że utarto nos „Solidarności” (młodzi zawsze są „wojowniczy”). „Solidarność” się pospieszyła i „złamała” układ Jałtański, podpisany na 50 lat o podziale na strefy wpływów ZSRR-USA-N.Brytania (1945-1995). Jak „wyszło” dzisiaj wszyscy widzą i słyszą. Dalej są spory i embarga (politykom się nie nudzi).
skomentuje tylko ten fragment: „Wojsko ruskie stacjonujące w Polsce,nie słuchało by rozkazów swoich dowódców (było im dobrze w Polsce).” – a na jakiej podstawie sądzisz, że nie słuchaliby swoich dowódców – zwykła polska życzeniowość? Skoro na początku lat 90-tych posłuchali się dowódców, grzecznie spakowali i wyjechali (a niejeden chętnie by został), to nie ma podstaw by sądzić, że w 80-tych by się nie posłuchali. Zakładając, że dochodzi do małej wojny domowej, że stacjonujący ruscy dostają rozkaz wsparcia rządu, zakładając wreszcie, że żołnierze odmawiają i przewrót udaje się. Załóżmy też, że bezboleśnie wychodzimy z bloku wschodniego (osobiście w bezboleśnie nie wierzę), to sądzisz że Polacy pozwoliliby ruskim zostać? – moim zdaniem żołnierze rosyjscy musieliby wrócić do siebie, a tam czekałby na nich sąd wojenny za niewykonanie rozkazu – każdy prosty ruski musiałby to wziąć pod uwagę i taki tok rozumowania by przyjął i rozkaz by wykonał
A ja się zastanawiam czy nie byłoby lepiej gdyby ZSRR wkroczyło i wyrżnęło typów z solidarności.Nie działoby się teraz to co się dzieje.I nie bredzić mi tu o reżimie pod koniec PRL.Może kiedyś był reżim ale na pewno nie po epoce Gierka.Co najwyżej pewne problemy ekonomiczne.O wiele gorzej miałem po zakończeniu PRL.To za”wolnej” Polski usłyszałem groźby od Policji.Nie wspominam o niegrzecznym zachowaniu.Widać że teraz jest okupacja ale jeszcze gorsza.Wojsko ZSRR wtedy prawie nie rozrabiało a od wojny systematycznie potulnieli.Nie tak jak dzisiejsi”sojusznicy” zza oceanu.
Stan wojenny zniszczyl do reszty i tak bardzo slaba po-gierkowska gospodarke, chocby dlatego, bo wojskowi namiestnicy zastapili kierownictwo zakladow pracy. A kto byl w wojsku ten wie, ze kreatywnosc jest ostatnia rzecza, ktora zolnierz sie wykazuje, a to wlasnie kreatywnosc jest potrzebna do kierowania firma. Po tych kilku latach wielkiej smuty w gospodarce nawet nielotny Jaruzelski zrozumial, ze zniszczyl resztki gospodarki. Jaruzelski byl chorym na abicje typem niezdolnym do zorganizowania zycia narodu inaczej, niz pod jego zoldackim butem. Druga czesc zniszczenia tego, co jeszcze istnialo zrobil niejaki Balcerowicz, kolejny chory na ambicje. Cale branze przemyslu rozwijane np. przez inzynierow zostaly bezmyslnoscia tych dwu chorych na ambicje ludzi zniszczone.