Jeśli chodzi o złoto, nikomu nie można ufać. Polacy przekonali się o tym w czasie II wojny światowej, próbując znaleźć bezpieczną kryjówkę dla narodowego skarbu. Po dziesiątki ton rezerw cennego kruszcu wyciągali ręce nawet ich najbliżsi sojusznicy. Na szczęście niezbyt umiejętnie.
Gdy we wrześniu 1939 roku wybuchła wojna, jednym z problemów, przed którymi stanął polski rząd, było zabezpieczenie znajdujących się na terenie kraju rezerw złota. Chodziło o – bagatela! – siedemdziesiąt dziewięć ton cennego kruszcu. Większość ulokowano w skarbcu Banku Polskiego w Warszawie. Resztę ukryto w Siedlcach, Brześciu, Zamościu i Lublinie.
Decyzja o ewakuacji skarbu na Zachód zapadła już w pierwszych dniach konfliktu. Nie chciano ryzykować przejęcia go przez wroga. Fundusze były przecież potrzebne – zarówno do prowadzenia wojny, jak i do odbudowy państwa po jej zakończeniu.
Na francuskiej ziemi
Złoto, początkowo przewożone w autobusowych konwojach, opuściło Polskę w nocy z 13 na 14 września. Trafiło najpierw do Rumunii, by wreszcie, po niemal miesięcznej podróży, wiodącej przez Turcję i Włochy, wylądować we Francji. 7 października umieszczono je w głównym skarbcu Banku Francji w Nevers. Bezpiecznie? Nie na długo…
Kwestia zabezpieczenia depozytów pojawiła się po raz kolejny już na przełomie maja i czerwca 1940 roku. Sytuacja Francji na froncie stawała się coraz gorsza. „Chociaż spoczywający w skarbcu w Nevers (…) polski skarb nie był bezpośrednio zagrożony przez działania wojenne, istniała realna groźba, że w przypadku kapitulacji Niemcy znów będą chcieli go przejąć” – opowiada Andrzej Fedorowicz, opisujący epopeję złota w ramach książki „Słynne ucieczki Polaków”.
A więc znowu ewakuacja. Tym razem polski kruszec nie podróżował jednak sam. Dołączono go do transportu rezerw belgijskich i luksemburskich, wcześniej również ulokowanych na terenie Francji. Ogromny ładunek dotarł do Bretanii, skąd 17 czerwca na pokładzie krążownika pomocniczego „Victor Schoelcher” wyruszył do Ameryki. Przynajmniej tak sądził nadzorujący przenoszenie polskiego majątku major Stefan Michalski.
Jakież było zdziwienie Polaka, gdy okręt niespodziewanie zmienił kurs! 23 czerwca wpłynął do Casablanki. „Zagrożenie było tym większe, że po kapitulacji Francji jej kolonie znalazły się pod zarządem kolaboracyjnego rządu państwa Vichy. Teraz on mógł zadecydować o zajęciu depozytów” – pisze Fedorowicz.
Od tej chwili Polacy praktycznie stracili kontrolę nad swoim skarbem. Gdy złoto wyładowywano w Dakarze, Michalski mógł tylko protestować I patrzeć, jak skrzynki z polskim, belgijskim i luksemburskim majątkiem są wywożone w głąb lądu.
„Pomocny” rząd brytyjski
Jedynym, co w tej krytycznej sytuacji pozostało rządowi na uchodźstwie, były starania dyplomatyczne. Próbowano skłonić Brytyjczyków i Amerykanów, by wywarli nacisk na państwo Vichy i zmusili je do oddania złota. Londyn namawiano również do zorganizowania akcji mającej na celu odbicie rezerw z rąk Francuzów.
Brytyjski premier, Winston Churchill, przychylił się do tego pomysłu. Problem w tym, że… w razie powodzenia akcji wcale nie zamierzał oddać złota jego prawowitym właścicielom! Wyspiarze znajdowali się wówczas w wyjątkowo trudnej sytuacji. Praktycznie sami prowadzili walkę z Hitlerem i na gwałt potrzebowali pieniędzy.
Sprawą zajął się brytyjski wywiad, MI6. Planowano przejąć dokumenty, które umożliwiłyby rządowi londyńskiemu występowanie w roli dysponenta majątku. Akcja wymierzona była między innymi w majora Michalskiego, zupełnie nieświadomego zaciskającej się wokół niego pętli.
Ostatecznie podstępnej operacji jednak nie przeprowadzono. Dlaczego? Odwołali ją… sami Brytyjczycy. Bynajmniej nie dlatego, że dopadły ich nagle wyrzuty sumienia. Powody ich rezygnacji wyjaśnia Andrzej Fedorowicz w książce „Słynne ucieczki Polaków”:
Przeważyła opinia majora Desmonda Mortona, doradcy Churchilla do spraw wywiadu. Kiedy kierownictwo MI6 przedstawiło mu plan oraz wybranych do jego realizacji agentów, nie zostawił na nich suchej nitki. Akcję mieli bowiem przeprowadzić dwaj młodzi stażem oficerowie wywiadu – porucznicy Godwin i Franck.
Nie tylko nie mieli oni żadnego pojęcia o bankowości, ale nawet nie znali francuskiego. Ponadto Morton opisał obu agentów jako „doskonale prostodusznych” i zupełnie nienadających się do tego typu misji. Na koniec dodał sarkastycznie, że planowanej przez MI6 ekspedycji „brakuje tylko orkiestry jazzowej i gabinetu osobliwości”. Misja została odwołana.
Co dalej?
Mimo niepowodzenia pierwszej próby pomysł przejęcia znajdującego się w Afryce złota nie został porzucony. Kolejna okazja jego realizacji pojawiła się, gdy na scenę wkroczył przywódca Wolnych Francuzów, generał Charles de Gaulle. Zachęcił on Churchilla do zaplanowania akcji zajęcia Dakaru. Później wspólne oddziały wyruszyłyby na poszukiwania zaginionego skarbu.
Polaków oczywiście o niczym nie poinformowano. Rząd dowiedział się o operacji dzięki swoim wywiadowcom. Nic dziwnego, że nabrał w końcu podejrzeń. Był jednak bezsilny.
Brytyjsko-francuski wypad do Dakaru, do którego doszło we wrześniu 1940 roku, okazał się – być może szczęśliwie dla nas – całkowitą porażką. Niestety już sama próba odzyskania złota rozsierdziła władze Vichy do tego stopnia, że znowu przeniosły przetrzymywane skarby. Gdzie? Nie udało się ustalić. A przecież w każdej chwili Niemcy mogli w końcu przekonać sojuszników znad Sekwany, że przechwycone złoto powinno trafić do nich…
Rząd polski czekały jeszcze długie lata niepewności. Kontrolę nad skarbem udało się odzyskać dopiero na początku 1944 roku! Było to ponad rok po wylądowaniu aliantów w Afryce. Kolejne przeszkody stawiali tym razem Wolni Francuzi. Odmawiali polskim urzędnikom wstępu do Dakaru. Trudne negocjacje trwały kilka miesięcy.
Polskie złoto ewakuowano wreszcie do Ameryki w kilku transportach, od wiosny do jesieni 1944 roku. Wreszcie było bezpieczne. I tak można mówić o szczęściu – część podróżujących z naszymi depozytów belgijskich i luksemburskich wpadła bowiem w ręce Hitlera, dokładnie tak jak się obawiano.
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Andrzej Fedorowicz, Słynne ucieczki Polaków, Wydawnictwo Fronda 2018.
- Wojciech Rojek, Wojenne losy polskiego złota, „Bankoteka” 09.2014.
KOMENTARZE (23)
Gdybyśmy byli Izraelem, oddali by nam wszystko, oporym pomógłby Mosad, ale że jest jak jest i siedzą eszędzie wtyczki Izraela, możemy „sprzymierzńców” w dupę pocałować. Jeszce trochę i każą nam zapł;aciś za to że ONI POMOGLI NAM I Sowietom oswobodzić Polskę.
Przecież oddali, wszystko, w 1945.
No właśnie, gdybyście byli Izraelem, to byście się umieli rządzić i coś znaczylibyście w świecie. Ale jesteście na to za głupi.
Głupotą było wpuszczać do Polski żydowską zarazę.
@2137
Ten wspaniały Izrael nic by nie zrobił gdyby nie dolary z USA wyłudzone z holocaust-biznesu.
Na początku jest literówka.
Słusznie!
w tym artykule nie ma słowa prawdy
@ffamousffatman
W twoim komentarzu jest za to sam debilizm i bełkot.
Wydaje mi się ,że zdjęcie jest źle podpisane. Na zdjęciu faktycznie jest Uss Bronstein ,ale nie ten. Ten ze zdjęcia został zwodowany w 1963 roku. Ten ,o którym pisano w tekście zwodowany w 1943 miał oznaczenie DE-189. Na zdjęciu natomiast mamy ten oznaczony jako FF-1037.
Szacunek za wiedzę. Sam interesuję się wojną na morzu, pierwszą i drugą, mam kilkaset książek o tematyce morskiej, ale nie aż tak…. Jeszcze raz – chylę czoła i pozdrawiam.
Dziękujemy za uwagę! Niestety nie udało nam się znaleźć zdjęcia właściwego USS „Bronstein”, więc obrazek trzeba traktować jako poglądowy…
To znowu ja tylko tym razem się zalogowałem. Znalazłem zdjęcia właściwego okrętu. Link wklejam poniżej.
http://www.navsource.org/archives/06/images/189/0618911.jpg
http://www.navsource.org/archives/06/images/189/0618908.jpg
Drogi KW, dziękujemy! Jak to dobrze mieć takich dociekliwych i poinformowanych Czytelników… Zdjęcie podmienione :)
Dlaczego nie ma informacji nt śląskiego złota? To było również znacząca ilość, jest częścią polskiej historii. Jakie były jego losy, jak zostało zabezpieczone, gdzie zostało przewiezione?
Drogi Anonimie, to już byłby zupełnie inny temat – ten artykuł dotyczy tylko brytyjskich i francuskich prób przejęcia polskiego złota :). Zgadzam się jednak w pełni, że o śląskich rezerwach też warto napisać – zachęcamy do tego!
Kiedy wreszcie polskie złoto w całości do nas powróci?
„Kiedy wreszcie polskie złoto w całości do nas powróci?” W 1945. Wróciło.
Przecież wiadomo gdzie Francuzi złoto przewieźli. Skrzynie wywieziono 800 km w głąb afrykańskiego lądu i złożono w budynku administracyjnym przy dworcu kolejowym miasteczka Kayes (obecnie Republika Mali). Ciekawy artykuł nt temat wypuścił Forbes.
Panie Bolesławie, teraz to wiemy, ale Polacy w 1940 roku nie mieli tego samego szczęścia :)
Bylo minelo
Przeciez do dzisiaj brytowie nie oddali nam naszego zlota. Badna zlodziei i cwelow my im dupe ratowalismy dzieki naszym pilotom nie zostali przejcie w bitwie o Anglie a oni kradli zloto zabili SIkorskiego na Gibraltarze oraz zdradzili nas w Jałcie.
Dziękuje z całego serca za uświadomienie.