Ciekawostki Historyczne

Młode dziewczęta wyruszały do USA, krainy snów i marzeń o wielkiej karierze, w nadziei na lepszą przyszłość. Kończyły jako pokojówki-"niewolnice", traktowane gorzej niż zwierzęta...

Przez całe stulecia wysoko urodzone damy zatrudniały służące do przyziemnych zadań domowych jak gotowanie, pranie czy sprzątanie. Podczas gdy arystokraci utrzymywali liczną służbę, nowo powstające warstwy bogatych mieszczan i przedsiębiorców zadowalały się początkowo ledwie kilkoma pokojowymi. Jak czytamy w opracowaniu poświęconym pomocy domowej w epoce edwardiańskiej (która nastała po śmierci królowej Wiktorii) Life Below Stairs (Życie pod schodami) autorstwa Alison Maloney:

W latach przedwojennych społeczny status rodziny zależał w dużej mierze od liczby zatrudnianej służby. To był oczywisty wyznacznik zamożności. Wiele bogatszych rodzin zatrudniało do dwudziestu służących, a w rodach szlacheckich często służba liczyła trzydzieści lub czterdzieści osób. W wiejskiej rezydencji księcia Westminsteru, Eaton Hall w Cheshire, służyło ponad trzysta osób, choć aż tak duża liczba była wyjątkiem nawet wśród arystokracji.

Nuworysze często zatrudniali jedną pomoc domową do całego szeregu obowiązków. Jak podkreśla w artykule Domestic Revolution (Domowa rewolucja) Theresa McBride, służąca „przejmowała część lub całość obowiązków należących do żon”. Musiały być oczywiście dostępne na każde życzenie państwa.

Aaaa… popychadło z Irlandii zatrudnię

Rodzące się Stany Zjednoczone przejęły społeczne i rodzinne zwyczaje Anglików. Po zniesieniu niewolnictwa nastąpił ogromny wzrost popularności zawodu służącej, która miała pomóc pani domu w jej codziennych obowiązkach. Zatrudniano ubogie, młode imigrantki, dla których nisko płatna, niemal niewolnicza służba była walką o związanie końca z końcem i jedyną szansą na utrzymanie rodziny.

Dziewiętnastowieczne Stany Zjednoczone po zakończeniu wojny secesyjnej przechodziły okres zwany Rekonstrukcją. Powoli stawały się największą potęgą przemysłową świata. Nic dziwnego, że przyciągały imigrantów na masową skalę. Na ilustracji Ellis Island (wyspa w porcie Nowego Jorku) będąca dosłowną bramą dla milionów imigrantów przez ponad 60 lat.fot.domena publiczna

Dziewiętnastowieczne Stany Zjednoczone po zakończeniu wojny secesyjnej przechodziły okres zwany Rekonstrukcją. Powoli stawały się największą potęgą przemysłową świata. Nic dziwnego, że przyciągały imigrantów na masową skalę. Na ilustracji Ellis Island (wyspa w porcie Nowego Jorku) będąca dosłowną bramą dla milionów imigrantów przez ponad 60 lat.

Amerykański poeta i eseista Ralph Waldo Emerson, w swoim eseju Domestic Life (Życie domowe), opisał trudy utrzymania rodziny, które spoczywają na barkach kobiet:

Zarządzanie domostwem nie jest niczym pięknym, nie daje spełnienia ani mężowi, ani żonie, ani dzieciom, ani gospodarzom, ani gościom. Jest formą ucisku kobiet. Jest pracą nie przynoszącą radości, a ideał jest możliwy do osiągnięcia dla niewielu kobiet i to bardzo wysokim kosztem.

Emerson podkreślał, że zawsze jakaś sfera życia ucierpi na dążeniu do owego ideału. Pisał, że nie jest możliwe równoczesne zadbanie o dzieci, porządek w domu oraz punktualne posiłki bez poświęcenia na przykład życia towarzyskiego czy własnych potrzeb. Ostatecznie można mieć idealny dom, ale przy odpowiednio wyszkolonej służbie:

Albo pan i pani domu poświęcają się prowadzeniu domostwa za cenę własnych osiągnięć i rozwoju albo osiągają ten cel traktując inne osoby przedmiotowo.

Przedmiotowe traktowanie spotykało przede wszystkim domowe służące. Gdy do wybrzeży Stanów docierały kolejne fale imigrantów z Europy, młodym dziewczynom wmawiano, że najlepszym zajęciem będzie dla nich służba w zamożnych domach, dzięki której nabiorą ogłady i przyswoją sobie wartości wyznawane przez amerykańskie społeczeństwo, takie jak przede wszystkim dyscyplina.

Bogacące się amerykańskie społeczeństwo, mimo zniesienia niewolnictwa, nie wyzbyło się przedmiotowego traktowania służby. Pokojówki były jednymi z najsurowiej traktowanych (na tle całej pomocy domowej) przez swoje mocodawczynie. Na ilustracji po lewej obraz Williama Thomasa Smedleya z 1906 roku, po prawej - Henry'ego Meynella Rheama.fot.Library of Congress Prints and Photographs Division Washington/ domena publiczna

Bogacące się amerykańskie społeczeństwo, mimo zniesienia niewolnictwa, nie wyzbyło się przedmiotowego traktowania służby. Pokojówki były jednymi z najsurowiej traktowanych (na tle całej pomocy domowej) przez swoje mocodawczynie. Na ilustracji po lewej obraz Williama Thomasa Smedleya z 1906 roku, po prawej – Henry’ego Meynella Rheama.

Ich mocodawczynie często posuwały się do obsesyjnego nadzorowania życia prywatnego, narzucania określonego ubioru czy ograniczania kontaktów z innymi młodymi ludźmi. W ten sposób imigrantki wpadały w błędne koło izolacji zawodowej i społecznej: nie miały czasu na życie towarzyskie czy naukę nowych umiejętności, co pozwoliłoby im w przyszłości na znalezienie lepszej pracy. I choć inne zawody zmieniały się z biegiem lat, służące długo nie mogły doczekać się zapewnienia ośmiogodzinnej dniówki czy minimalnej płacy.

Zobacz również:

Bieda z nędzą

Choć w amerykańskim społeczeństwie drugiej połowy XIX wieku aż połowa pracujących kobiet była zatrudniona jako służące lub praczki, to już u progu nowego stulecia zaledwie 1/3 trudniła się tym fachem. Wcale nie był on szczytem marzeń ubogich dziewczyn i kobiet, które często nie mogły liczyć nawet na godne warunki do życia. Christine Stansell, w swojej książce City of Women: Sex and Class in New York, 1789– 1860 (Miasto kobiet: Płeć i Klasa społeczna w Nowym Jorku, 1789-1860), opisuje warunki życia służącej, która mieszkała na poddaszu w zaduchu, zimnie, korzystając ze starych, rozpadających się mebli.

Dziewczynom często odmawiano możliwości skorzystania z podstawowych udogodnień, jak toaleta czy wanna. Musiały korzystać z nocników lub wygódek na zewnątrz, a kąpać się w kuchni – oczywiście po uprzednim przyniesieniu ze studni wody. W 1912 roku w magazynie „The Outlook” pojawił się anonimowy list kobiety, która przez ponad 30 lat pracowała jako służąca i postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami. Wyłania się z niego dość ponury obraz:

Jeśli w domu znajduje się stary fotel bujany, który nie nadaje się już do użytku w domu, wstawią go do pokoju służącej. Zazwyczaj wiele pomieszczeń w domu jest dobrze ogrzanych, ale w pokoju służącej jest tak zimno, że nie da się ani szyć ani czytać. (…) Panie domu często karmią w jadalni mięsem swoje psy i koty. Dla dziewczyny, która musi posiłki spożywać w kuchni, już go nie wystarcza.

Andrew Carnegie był amerykańskim przemysłowcem szkockiego pochodzenia. Swoje ogromne bogactwo przekazywał często na rzecz tworzenia instytucji kultury i nauki. Jednak nawet filantropia nie uchroniła jego fabryk od strajków walczących o godne warunki pracy i płacy.fot.Theodore C. Marceau – Library of Congress/ domena publiczna

Andrew Carnegie był amerykańskim przemysłowcem szkockiego pochodzenia. Swoje ogromne bogactwo przekazywał często na rzecz tworzenia instytucji kultury i nauki. Jednak nawet filantropia nie uchroniła jego fabryk od strajków walczących o godne warunki pracy i płacy.

W bardzo podobny sposób przedstawia życie codzienne swojej bohaterki Marie Benedict w inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami powieści Pokojówka miliardera. Młodziutka Irlandka, pracująca w rodzinie magnatów stalowych Carnegie, tak opisuje swój ogrom obowiązków wobec pani domu:

Opanowałam nieskończony cykl czyszczenia jej grzebieni i szczotek, wywabiania plam z brudnych ubrań, krochmalenia muślinów, mycia misek, szklanek i dzbanków używanych w jej osobistych pokojach. Trzymałam się ścisłego planu, pamiętając o świeżej wodzie, kwiatach, ręcznikach, wyprasowanej pościeli w łazience i sypialni, oceniałam stan jej bielizny, cerowałam pończochy, zszywałam prześcieradła i szczotkowałam suknie. Stałam się nawet kompetentną towarzyszką pani Carnegie podczas formalnych spotkań towarzyskich, które wypełniały jej dni. Chodziłam z nią na poranne wizyty do koleżanek i na herbatki późnym popołudniem.

Wychodne dla służby? Niedoczekanie!

Światełko w tunelu pojawiło się w XX wieku. Zaczęto walczyć o profesjonalizację zawodu, stąd pojawiły się placówki szkolące pomoc domową, jak School of Housekeeping (Szkoła Gospodarstwa Domowego) w Bostonie, gdzie można było nauczyć się dbania o higienę i porządek w domu, chemii spożywczej czy zarządzania finansami. W Nowym Jorku organizacja Children’s Aid Society (Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom) uruchomiła szkolenia dla dziewcząt chcących nauczyć się szycia, gotowania i sprzątania. Największy problem stanowiły jednak relacje z panią domu, które – delikatnie mówiąc – odbiegały od ideału.

Organizacje Legal Aid Society of New York (Stowarzyszenie Pomocy Prawnej w Nowym Jorku) i Boston’s Domestic Reform League (Bostońska Krajowa Liga Reform) walczyły o wprowadzenie umów między zatrudnionymi dziewczynami a zatrudniającymi je paniami domu. W 1915 roku powstała Komisja ds. Zatrudnienia Przy Pracach Domowych organizacji YWCA USA (Stowarzyszenie Młodych Chrześcijańskich Kobiet), która wydała biuletyn poświęcony traktowaniu dziewcząt zatrudnionych w tych zawodach. „Systematyzacja zadań domowych, ścisłe określenie godzin pracy, umożliwienie pracownicom dostatecznej ilości czasu wolnego i swobody osobistej, by mogły prowadzić normalne życie wśród bliskich” – to tylko niektóre z wielu stawianych przez stowarzyszenie postulatów.

Od służącej do pracownicy

Wkrótce po zakończeniu I wojny światowej amerykańskie społeczeństwo weszło w okres prosperity, lepszych warunków pracy i poprawy sytuacji zawodowej kobiet. Wojna spowolniła jednak napływ imigrantów, ograniczając liczbę kobiet chętnych do ciężkiej pracy w domach zamożnych Amerykanów.

Children's Aid Society było prywatną organizacją non-profit zajmującą się dobroczynnością w Nowym Jorku. Założona w 1853 roku kształciła zarówno dziewczynki, jak i chłopców. Prócz opieki adopcyjnej, zapewniała także programy szkoleniowe w kierunku konkretnych zawodów.fot.Underwood & Underwood Collection/ PD-US

Children’s Aid Society było prywatną organizacją non-profit zajmującą się dobroczynnością w Nowym Jorku. Założona w 1853 roku kształciła zarówno dziewczynki, jak i chłopców. Prócz opieki adopcyjnej, zapewniała także programy szkoleniowe w kierunku konkretnych zawodów.

Między rokiem 1899 a 1920 odsetek kobiet pracujących w ten sposób spadł o połowę i wynosił około 16%. W kolejnej dekadzie, być może z powodu kryzysu, odsetek ten wzrósł do 20%. Kobiety i dziewczęta zatrudnione jako pokojówki spędzały w pracy zazwyczaj co najmniej dwie godziny dłużej niż ich koleżanki trudniące się innymi profesjami. Wiele z nich harowało przez cały tydzień. W najgorszej sytuacji były te, które mieszkały u swoich pracodawców i były od nich praktycznie uzależnione.

Dopiero wraz z wprowadzeniem dniówek przyszła poprawa warunków pracy i życia dawnej służby domowej, pociągając za sobą zmianę stosunku służba-pani domu na relację pracownik-pracodawca. Krótszy czas spędzany w miejscu pracy sprzyjał uzyskaniu autonomii i profesjonalizacji zawodu. Pomoce domowe, nianie czy pokojówki uzyskały przewagę w negocjacjach i mogły budować nowoczesne relacje, prowadząc do ukształtowania współczesnego modelu pracy w tych zawodach.

***

Niezwykłą historię młodej i ambitnej imigrantki, która przybyła do XIX-wiecznej Ameryki w poszukiwaniu lepszego życia przedstawiła Marie Benedict w swojej najnowszej powieści „Pokojówka miliardera”. Clara Kelley z pokojówki najbogatszego człowieka w USA, Andrew Carnegie, staje się z czasem jego sekretnym doradcą.

Bibliografia:

  1. Diner H.R., Erin’s Daughters in America: Irish Immigrant Women in the Nineteenth Century, Johns Hopkins University Press, Baltimore 1983.
  2. Emerson R.W., Domestic Life. An Essay, [w:] The Complete Works, Vol. VII. Society and Solitude: Twelve Chapters, Houghton, Mifflin and Company, Boston and New York, 1904.
  3. Katzman D., Seven Days a Week. Women and Domestic Service in Industrializing America, University of Illinois Press, Chicago 1981.
  4. Maloney A., Life Below Stairs: True Lives of Edwardian Servants, Thomas Dunne Books, New York 2012.
  5. McBride T., The Domestic Revolution: The Modernization of Household Service in England and France, 1820– 1920, Croom Helm, London 1976.
  6. Romero M., Maid in the USA: 10th Anniversary Edition (Perspectives on Gender), Taylor and Francis (ebook).
  7. The experiences of a 'hired girl’, „The Outlook”, 6 kwietnia 1912, s. 778-780.

KOMENTARZE (13)

Skomentuj Anna Dziadzio Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jarema

Raz że za bardzo idealizujemy USA i nie zdajemy sobie sprawy z tego że to państwo nie stało się supermocarstwem na skale światową na drodze tylko i wyłącznie pokojowych, demokratycznych kompromisów. Dwa to jeśli chodzi o pracę w charakterze pokojówek i generalnie służby domowej to często się zapomina że jest/była to nierzadko praca cięższa niż praca np. w fabryce czy na budowie. Wystarczy posłuchać co opowiadają osoby pracujące przy osobach starszych w Niemczech- dziś w XXI w! przecież zależnie od konkretnej rodziny można mieć bardzo dobrze albo bardzo. bardzo niedobrze, można powiedzieć że takie współczesne niewolnictwo. Pamiętajmy bowiem że w fabryce człowiek pracuje w konkretnych godzinach a pomoc domowa pracuje/owała tak naprawdę 24 h na dobę bo wymagana jest/ była pełna dyspozycja. I jeśli obecnie nie zawsze są w takich pracach zapewnione przyzwoite warunki to co dopiero w XIX w. Warto jeszcze dodać że kobiety te niejednokrotnie były wykorzystywane seksualnie. W zasadzie można powiedzieć że taka dziewczyna pochodząca z dalekiego kraju, nie zawsze umiejąca się odnależć w nowych warunkach i zdana na łaskę i niełaskę swoich pracodawców była niewolnicą- pytanie tylko na ile pracodawcy byli ludzkimi ludżmi.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Drogi Panie Jaremo, nie można się nie zgodzić z niczym, o czym Pan wspomniał. Niestety tak to wyglądało. Służące były – jak ujmuje to tytuł artykułu – traktowane gorzej niż zwierzęta. I to nie tylko w USA, ale w niemal wszystkich krajach. Jednak takie praktyki w państwie, które powstało w imię wolności, wybrzmiewają chyba najsilniej. Chociaż nie można zapominać, że wiele Amerykanie przejęli do Europejczyków..

Jarema

To na co przede wszystkim chciałem zwrócić uwagę to fakt że i wtedy i dziś niemal nie zauważa się problemu osób pracujących jako pomoc domowa czy opieka. Czy widziała Pani kiedykolwiek w naszej telewizji reportaż o pracy np. opiekunek osób starszych? w internecie jakieś krótkie są a przecież w tej branży legalnie i na czarno pracują dziesiątki tysięcy ludzi. Ludzie pracujący na polach, w przemyśle itp… są widoczni, są w stanie się zebrać i zastrajkować. Osoby pracujące zaś w domach są ,,niewidoczne” i nie wiem czy i dziś mają jakieś związki zawodowe. A jest to praca trudna, szczególnie jeśli się żle trafi. Naprawdę bardzo współczuje tym kobietom które w XIX w musiały tam pracować. Bo umówmy się- co ona mogła zrobić jeśli były łamane jej prawa? gdzie się poskarżyć? i czy w ogóle miała jakieś prawa?

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Drogi Panie Jaremo, widziałam mnóstwo programów, ale właśnie pokazujących osoby pracujące w domach w sposób „rozrywkowy”, czyli z cyklu tych wszystkich ukrytych kamer, które wyciągają głównie nieudolność, nieróbstwo, oszustwa i wyśmiewają się z ludzi. Powstają bardzo ciekawe dokumenty i reportaże, ale najczęściej dotyczą one pracy Polaków za granicą lub ogólnie innych krajów… Co do XIX wieku, a czy dziś mają się gdzie poskarżyć? Oficjalnie tak, ale jak to wygląda w praktyce?

      Jarema

      Przyznam szczerze że nie widziałem w polskiej telewizji żadnego programu opiekunkach/nach za granicą. To co piszę może nie dotyczy tyle historii ale jak już zaczęliśmy temat to napiszę jak to w praktyce wygląda- otóż ludzie najczęściej jeżdżą przez rozmaite agentury i pośrednictwo. Teoretycznie wszystko jest piękne ale w praktyce różnie to wygląda, zależy gdzie kto trafi. Ludzie nie mają przerw, spotykają się z chamstwem i agresją ale zdarzają się wyjazdy gdzie nikt nie chce wyjeżdżać bo warunki są jak z bajki. Jeśli jest żle to teoretycznie można się poskarżyć pośrednictwu i przerwać kontrakt ale w praktyce to z tego co słyszałem trzeba naprawdę stanowczo się postawić, menadżerowie też muszą być ludżmi z charakterem żeby człowieka wcześniej ściągnąć z feralnego kontraktu. Bo w sumie tylko tyle mogą zrobić. Żadna firma nie chce problemów. A zdarzają się też firmy gdzie ludzie nawet jeśli trafią do złego miejsca to i tak nie mogą przerwać kontraktu bo inaczej zapłacą niebagatelną sumę jako odszkodowanie. Więc ogólnie rzecz biorąc- w praktyce wszystko zależy od pośrednictwa, rodziny u której się pracuje i determinacji w walce o swoje prawa. A pewne sytuacje typu te opisane w artykule nie są wcale wykluczone.

Dominika

Uwielbiam usiąść w pracy z kawą przed laptopem i czytać te artykuły <3
Super robota.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Droga Pani Dominiko, ogromnie się cieszymy i dziękujemy za tak miłe słowa. Mamy nadzieję, że tak będzie w dalszym ciągu :) Pozdrawiamy serdecznie.

Anonim

Człowiek istnieje od setek tysięcy lat, kobiety traktowano zawsze inaczej, nawet jeszcze kilkadziesiąt lat wstecz. Widocznie jest jakaś przyczyna… Nie znaczy gorzej, typowa kobieta ma mnóstwo zalet i trochę wad, jest trochę jak dziecko. Kobiety którym wmówiono równość z mężczyznami, najczęściej krzywdzą same siebie i innych, rozbijają rodziny, ostatecznie nie spełniają się. Zwykle kobieta dopóki sama nie doświadczy dobitnie konsekwencji swoich decyzji, podejmuje złe decyzje, po których sama cierpi. Uważam, że to jest powód dla, którego zawsze kobiety były trzymane krótko. Oczywiście faceci też mają swoje za uszami, aczkolwiek jest cytat w piśmie świętym, że na 1000 mężczyzn jest jeden sprawiedliwy a kobiety żadnej. -księga mądrości.

    Ariana

    No i proszę, tyle się krzyczy o tym, że feminizm stracił rację bytu, a wciąż zdarzają się komentarze jednostek tkwiących mentalnie w średniowieczu. Nie, proszę szanownego pana, nie ma żadnej przyczyny, dla której kobiety miałyby być traktowane jako gorszy gatunek człowieka. Są równie inteligentne (alb nie) jak mężczyźni i potrafią podejmować równie mądre (albo nie) życiowe decyzje. Dlatego niezmiernie mnie bawi każdy przejaw bólu zadka domorosłych speców od niższości kobiet, bo chcąc sobie w ten tani sposób podbudować ego, zazwyczaj dokonują spektakularnego samozaorania.

      Facet

      Szkoda że nie ma tu ikonki „like ” – cudnie trafna odpowiedź na mentalny beton :) Szkoda tylko, że najpewniej nie dotrze i nie da do myślenia… Z drugiej strony nie jest to żaden argument, by milczeć w takich sytuacjach.

    Dr House

    Takich facetów jak ty chętnie widziałabym w jakimś kamieniołomie albo w szambiarce. Chodzące bydło. Albo gdzieś w Korei Północnej. Najlepiej się nie rozmnażają i poszukaj jakiegoś sznura. Wszyscy będą szczęśliwsi.

de_ent

Teraz jest tak samo tylko nazywa się to „au pair” zobaczcie filmiki na jutubie o tym

    Alchemik

    Rzeczywiście sprawdziłem i potwierdzam twoje informacje z komentarza. Masakra, jak ładnie się nazywa, a jest to współczesne niewolnictwo! Chwalą się, że sprowadzili ponad 145 000 osób z Europy, dziwne, że nie prowadzą tego „programu” w Afryce.

Zobacz również

Druga wojna światowa

Gdy reszta Europy wiwatowała, oni słali Niemcom wyrazy współczucia. Które kraje składały kondolencje po śmierci Hitlera?

Nieopisana radość lub... przygnębienie. Obojętność, poczucie pustki, a nawet głęboka rozpacz. Samobójcza śmierć Adolfa Hitlera wyzwoliła w mieszkańcach naszego kontynentu skrajne emocje. A co z...

13 września 2018 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Nowożytność

Piekło kolonii nie omijało nawet Europejczyków. Jak Brytyjczycy traktowali swoich BIAŁYCH niewolników?

Zakuwani w kajdany oraz zmuszani do katorżniczej pracy na plantacjach, gdzie umierali z wycieńczenia i chorób. Tak wyglądał los nie tych, których Anglicy niewolili w...

13 czerwca 2018 | Autorzy: Bartosz Borkowski

Nowożytność

„Golden Hill”. Opowieść o czasach, w których przyszłe światowe imperium dopiero się rodzi

XVIII wiek. Czasy, w których Nowy Jork to brytyjska kolonia zamieszkiwana przez około siedem tysięcy osób. Oto niezwykła opowieść o tworzeniu się amerykańskiego społeczeństwa, opartego...

15 maja 2018 | Autorzy: Redakcja

XIX wiek

Makabryczna moda z XIX wieku. Co roku zabijano setki tysięcy tych ptaków, by zadowolić kobiety pragnące stylowo się ubrać

Kobiety nosiły kapelusze nawet nie z piórami, ale całymi okazami ptaków. Makabryczna moda kazała uśmiercać setki tysięcy osobników. Dzisiaj cały gatunek zagrożony jest wyginięciem.

7 stycznia 2018 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Dwudziestolecie międzywojenne

Raut u ministra, obiad u prezydentowej. Jak się bawiły przedwojenne elity?

Gdy Polska odzyskała niepodległość, na świecznik wypłynęły zupełnie nowe elity, które bardzo szybko zasmakowały w high lifie. Ci, którzy jeszcze niedawno tułali się po zatęchłych...

17 grudnia 2017 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

XIX wiek

Pięć tysięcy za deflorację nieletniej. Ta metropolia była w XIX wieku światową stolicą zboczeń, dewiacji i płatnego seksu

Dziesiątki tysięcy prostytutek gotowych spełnić każde życzenie klienta. Sadomasochistyczne izby tortur. Handel dziećmi z pedofilami z Brukseli. Bezradna policja i burdelmamy z mocnymi „plecami”. Czy zgadniesz o...

6 lipca 2017 | Autorzy: Adam Węgłowski

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.