Ciekawostki Historyczne

Henryk Troszczyński był w grupie Polaków, którzy natrafili na ślady zbrodni Sowietów w Lesie Katyńskim. Jako jeden z pierwszych dowiedział się, jaki los spotkał oficerów wziętych do niewoli po agresji ZSRR na Polskę w 1939 roku.


Na początku lipca 1941 roku wojska Wehrmachtu starły się z Armią Czerwoną w okolicach miasteczka Smoleńsk. Niemcy liczyli na łatwe zwycięstwo i dalszy błyskawiczny marsz na wschód, ale Armia Czerwona przez miesiąc stawiała skuteczny opór. Miejscowość bardzo ucierpiała w wyniku działań wojennych.

To między innymi dzięki informacjom zdobytym przez Henryka Troszczyńskiego odnaleziono groby polskich oficerów w Katyniu.fot.domena publiczna

To między innymi dzięki informacjom zdobytym przez Henryka Troszczyńskiego odnaleziono groby polskich oficerów w Katyniu.

Do Smoleńska skierowano grupę robotników przymusowych z okupowanych przez III Rzeszę terenów. Jednym z nich był Henryk Troszczyński. Na miejsce przybył koleją wraz z 34 innymi Polakami. Ubrani byli w niemieckie płaszcze, na głowach mieli furażerki, a na ramieniu białe opaski z napisem oznaczającym robotników przymusowych. Zatrudniono ich do remontu stacji kolejowej, a następnie przerzucono do Katynia, na uroczysko Kozie Góry, żeby budowali baraki dla niemieckich żołnierzy wracających z frontu wschodniego.

50 kroków do mogił

Troszczyński we wspomnieniach podkreśla spokój i ciszę miasteczek znajdujących się w pobliżu frontu. Życie, mimo trwających zaledwie 30 kilometrów dalej walk, toczyło się w nich powoli. Także los robotników nie był najgorszy. Jeden dzień w tygodniu mieli wolny. Mogli swobodnie poruszać się po okolicy i kontaktować się z jej mieszkańcami. Otrzymywali też niewielkie wynagrodzenie, które pozwalało im na kupno porcji ruskich pierogów lub samogonu w okolicznych gospodarstwach.

Henryk Troszczyński wspomina las katyński jako ciemny i nieprzyjazny. Powyżej zdjęcie lasu z 2013 roku.fot.Saper/CC BY 3.0

Henryk Troszczyński wspomina las katyński jako ciemny i nieprzyjazny. Powyżej zdjęcie lasu z 2013 roku.

To dzięki rozmowom z miejscowymi Polacy z grupy Henryka dowiedzieli się, że w pobliżu doszło do zbrodni. Wskazali oni, gdzie trzeba się udać, aby odnaleźć mogiły. Tak moment ich odkrycia opisał Jerzy A. Wlazło w książce „Chłopak z Katynia”:

W nocy biorą łopaty i idą we wskazane miejsce. Szosa. Na piętnastym kilometrze od Smoleńska, po lewej niewielkie wzgórze. (…) Idą dokładnie 50 kroków. Heniek liczy i nigdy nie zapomni. 50 dużych kroków…

Ziemia jest jeszcze zamarznięta, ale nie muszą głęboko kopać. Wystarczy ściągnąć wierzchnią warstwę poszycia, by łopata zaplątała się w wojskowy płaszcz.

W tym czasie w Polsce trwały poszukiwania tysięcy oficerów, internowanych po ataku ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. Niektórzy wciąż mieli nadzieję, że żołnierzy przeniesiono w głąb Związku Radzieckiego. Dzięki swojemu odkryciu i opowieściom miejscowych Henryk i jego koledzy przekonali się na własne oczy, że nadzieja ta była płonna. Mieszkańcy miasta zdawali sobie sprawę, że Las Katyński to miejsce ostatniego spoczynku tysięcy żołnierzy i nie chcieli tego zachować w tajemnicy.

W miejscu odnalezienia zwłok polscy robotnicy postawili niewielki krzyż. A Henryk właśnie wtedy poczuł, że musi stamtąd uciec i spróbować wrócić do domu.

Zobacz również:

Śladami tragedii

Decyzja o likwidacji obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, do których w 1939 roku trafili polscy żołnierze, została podjęta przez Politbiuro WKP(b) na początku marca 1940 roku. NKWD przystąpiła do wykonania rozkazu już miesiąc później.

Według radzieckich dokumentów nieopodal Katynia zamordowano i pogrzebano 4404 więźniów. Trafili tam ci, którzy wcześniej byli przetrzymywani wcześniej w obozie w Kozielsku. Ostatnią relacją Polaków z tych wydarzeń są zapiski majora Adama Solskiego, znalezione podczas ekshumacji. Tak brzmią ostatnie zapisane przez niego zdania:

9 IV rano, paręnaście minut przed 5-tą pobudka w więziennych wagonach i przygotowanie się do wychodzenia. Gdzieś mamy jechać samochodami. I co dalej?

10 IV od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne). Przywieziono gdzieś do lasu, coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano zegarek na którym była godzina 6,30/8,30, pytano o obrączkę, zabrano ruble, pas główny, scyzoryk.

Ekshumacja jednej z mogił w 1943 roku.fot.domena publiczna

Ekshumacja jednej z mogił w 1943 roku.

Na tym zapiski się urywają.

Świat dowiedział się przypadkiem

Henryk opowiedział o swoim odkryciu jednemu z zaprzyjaźnionych Niemców. Wbrew jego oczekiwaniom, informacja nie spotkała się z zainteresowaniem oficerów Wehrmachtu. Zmieniło się to dopiero, gdy wieści dotarły do porucznika Gregora Slovenzika. Był on referentem do spraw propagandy w dowództwie niemieckim w Smoleńsku.

Dostrzegając możliwość wykorzystania dostarczonej przez Troszczyńskiego informacji na rzecz III Rzeszy, przekazał ją do Berlina. Wkrótce na rozkaz Goebbelsa rozpoczęła się kampania propagandowa. Jej celem było skłócenie USA i Wielkiej Brytanii z ZSRR.

13 kwietnia 1943 roku Radio Berlin poinformowało o odnalezionych masowych grobów polskich oficerów, zamordowanych wiosną 1940 przez Sowietów. Powołano również Międzynarodową Komisję Lekarską, która przybyła do Katynia 28 kwietnia i przystąpiła do prac ekshumacyjnych.

Jeden z mieszkańców opowiada przedstawicielom Międzynarodowej Komisji o wydarzeniach w lesie katyńskimfot.domena publiczna

Jeden z mieszkańców opowiada przedstawicielom Międzynarodowej Komisji o wydarzeniach w lesie katyńskim

Henryk i inni robotnicy byli na miejscu, gdy rozpoczęły się prace. W czasie wolnym z przerażeniem przyglądali się pracom stojąc nad rozkopanymi dołami. Tak opisał to Jerzy A. Wlazło w książce „Chłopak z Katynia”:

Widział, jak pod gołym niebem ustawiano stoły do badań, jak rosyjscy robotnicy odkrywają pod ziemią kolejne warstwy ciał w polskich mundurach, jak na wbitych w grunt palach kładą specjalne podesty ponad zwłokami, budując niemal całe uliczki dla taczek zwożących trupy. Widział drutem powiązane na plecach ręce, widział przestrzelone od tyłu czaszki.  (…) Wokół unosił się nieznośny, mdlący fetor rozkładających się ciał, a rozum nie przyjmował rozmiaru zbrodni, okrucieństwa, bestialstwa.

 Ostatecznie w Lesie Katyńskim ekshumowano 4443 Polaków. Ponad 400 z nich nie było na liście wywózkowej z obozu w Kozielsku.

Bibliografia:

  1. Jerzy A. Wlazło, Chłopak z Katynia, Agora 2018.
  2. Jacek Trznadel, Katyń – ostatnia droga, „Zeszyty Katyńskie” nr 1, Wydawnictwo PoMOST 1990.
  3. Jolanta Adamska, Katyń-Miednoje 1940-2000, „Zeszyty Katyńskie” nr 13 (2001).
  4. Katyn: A Crime Without Punishment, red. Anna M. Cienciala, Natalia S. Lebedeva, Wojciech Materski, Yale University Press 2007.

KOMENTARZE (15)

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Natalia

zapowiada się ciekawa lektura.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Bardzo się cieszymy i zachęcamy do lektury :) Pozdrawiamy.

Jarema

Nie ulega większym wątpliwościom że Niemcy doskonale zadawali sobie sprawę z tego co wydarzyło się w Katyniu. Podobno byli nawet na miejscu straceń. Czytałem kiedyś o tym że są filmy z przeprowadzanych egzekucji które następnie bolszewicy pokazywali jako filmiki instruktażowe bezpieczniakom z bratniej Korei Północnej.
To co mnie osobiście dziwi to jak Polacy dzielą ofiary na lepsze i gorsze. Żeby mówić o Katyniu byliśmy gotowi toczyć batalie z Rosją czyli jednym z najsilniejszych państw. O rzezi na Wołyniu nie potrafiliśmy nawet w połowie tak stanowczo przeciwstawić się słabej Ukrainie.Widać życie oficerów jest ważniejsze niż życie zwykłych chłopów z kilku prowincjonalnych regionów Polski. O Polakach zdradzonych przez Polskę w 1921 i zapomnianych po 1937 można byłoby całe encyklopedie napisać, póki co nie powstało nic. Wspaniale że upamiętniamy Katyń ale oddajmy przynajmniej porównywalny hołd innym ofiarom które były (i czasami jeszcze są) zapomniane.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Drogi Panie Jaremo, bardzo słuszna uwaga. Na portalu mamy również artykuły poruszające kwestie zbrodni wołyńskiej i relacji polsko-ukraińskich. Nie jesteśmy jednak w stanie wpłynąć na polityków i debatę publiczną. Może po prostu chodzi o to, że nie jesteśmy niewinni w kwestiach relacji z Ukrainą i boimy się, że gdy my poruszymy tę kwestię głośno, oni przeciwstawią nam lata naszych zbrodni na ich ziemiach? Pamiętajmy chociażby o Romualdzie Rajsie, a co dopiero czasy gdy te ziemie wchodziły w granice Rzeczpospolitej i polska szlachta nękała tamtejsze chłopstwo? Rosja natomiast dokonała tak „spektakularnego” mordu na naszym narodzie, że chociażby chcieli coś w miarę porównywalnego nam wyciągnąć, nie są w stanie.

      Anonim

      Pisze pani Dziadzio o Rzeczpospolitej i „polskiej” szlachcie ,która nekała tamtejsze chlopstwo. Czyli jak zrozumiałem to do czasu Unii Lubelskiej w 1569 ,na Litwie – Żmudz ,Białoruś i Ruś nie było miejscowej szlachty ,tylko nagle zjawiła się mityczna „Polska” szlachta ,która od razu zaczęła nękać miejscowych chłopów ? Dla wiadomości pani Dziadzio ,Unia Lubelska była tak potrzebna Koronie jak krowie siodło. To Litwa miała problem z Moskwą i potrzebowała Korony. Do 1569 Korona nie miała granicy z Moskwą ,która nie była do tego czasu wrogiem Korony ,ale wszystko zmieniła Unia Lubelska. Korona-Polska nie PODBIŁA nigdy żadnej Rusi ,tylko Litwa pozbyła się problemu Rusi ,oddając ja Koronie. Do wiadomości pani Dziadzio Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym – Polacy ,Litwini – Żmudzini ,Białorusini i Rusini. Odnośnie tzw „polskiej” szlachty na ziemiach Litwy do 1569 ,to była to miejscowa szlachta ,która uległa polonizacji ,więc to miejscowa szlachta (mówiąca po Polsku) ,prześladowala miejscowych chłopów.

    Mariusz

    Typowe obracanie kota ogonem przez riskie wpisy, mordowalismy ale inni też

Jarema

Być może jest to pewien trop. Zbrodnia w Katyniu była taka ,,widowiskowa”, o tych ludzi miał się kto upomnieć. Masakra na Kresach dotknęła chłopów i to z reguły całe rodziny a nawet klany do tego stopnia że nawet jeśli ktoś o nich pamięta to nie jest to głos na tyle silny żeby go powszechnie słyszeć. Co nie znaczy że państwo nie powinno tego robić. W kwestii wzajemnych win to nie porównywałbym polskiego odwetu do ukraińskiego ludobójstwa. R. Rajs to o ile kojarzę jest odpowiedzialny za zbrodnie na Białorusinach. Z kolei co do Rosji to na upartego zawsze mogą nam wytknąć i wytykają ,,wielką smutę” i bardzo naciągane zbrodnie z 1920 r. W każdym razie fakt że jak już pisałem potrafiono w poprzek całemu światu godnie upamiętnić jedne ofiary a milczymy o innych jest bardzo dużą hipokryzją narodową.

    Nasz publicysta | Autor publikacji | Michał Dębski-Korzec

    Drogi Panie Jaremo, narody w swej pamięci są bardzo wybiórcze. Zawsze pamiętają co im zrobiono ale nigdy się nie przyznają co do zbrodni, które same popełniły. Tak działa chyba cały świat. Zwycięzcy piszą historię, która utrwala się w pamięci pokoleń. Dopiero teraz zaczęto mówić o amerykańskich zbrodniach wojennych, o postępowaniu państw kolonialnych wobec podbitych narodów o tym że w konflikcie z krajami arabskimi Izrael nie zawsze jest ofiarą.
    Ostatni przykład podwójnych standardów to według mnie przyjęcie uchodźców z Syrii, oczywiście nie twierdzę, że wszystkich i jak popadnie. Jednak sięgając nie tak daleko pamięcią to Armia Andersa znalazła schronienie … kto zgadnie gdzie? Między innymi w Syrii jak również w Iraku.

      Anonim

      Autor Michał Dębski-Korzec próbuje wzbudzić litość dla tzw. „uchodźców z Syrii” w rzeczywistości to zbieranina imigrantów ekonomicznych z Pakistanu ,Afganistanu ,Iraku ,Iranu ,Syrii ,Algierii ,Maroka i Murzynów z Afryki środkowej. Dlaczego ci uchodźcy nie kierują się do bogatych krajów Arabskich takich jak ZEA ,Arabia Saudyjska ,Kuwejt. Podobno uciekają przed wojną ,problem w tym ze mijają po drodze kilka krajów w których nie toczy się żadna wojna ,np.Iran ,Izrael ,Turcja ,Egipt ,Jordania. Pisanie o tym ze armia Andersa znalazła schronienie w Iranie i Syrii budzi tylko śmiech i politowanie dla nledouczonego Autora. Bo zarówno Iran który był pod okupacją Rosyjsko-Angielska jak i Syrią okupowana przez Francuzów i Anglików nie miały nic do gadania w kwestii przyjęcia Polskich ,Białoruskich ,Ukraińskich ,pensjonariuszy Syberyjskich gulagow do których trafili oni w latach 1939-1941 wywieziono przez Rosjan. Tak Polacy nie chcieli wyjeżdżać na Syberię ,zostali tam wywiezioneni przez ROSJANA. Natomiast armia Andersa ,początkowo miała pilnować roponosnych pól Iranu. A kiedy zagrożenie Niemieckim atakiem przez Kaukazu minęło została przeniesiona do Palestyny ,gdzie 3000 Żydów zdezerterowalo z WP ,to nic dziwnego znając postawę żydów w wojnie 1920 i 1939 kiedy Żydzi zdradzili Państwo Polskie ,współpracując z Bolszewikami lub jak w 1939 ,organizując powstanie antypolskie w Skidlu i Grodnie ,gdzie wspierali Rosjan. Armia Andersa była dla żydów tylko autobusem który zabrał ich z Rosyjskiego Raju na który ,tak czekali w 1939 ,mówiąc „nasi idą”- ci nasi to byli Rosjanie.

Jarema

Na temat uchodżców czy jak kto woli ,,uchodżców” wolałbym się nie wypowiadać bo to polityka i temat rzeka. Tak, zgadzam się że generalnie historia jest traktowana wybiórczo, tylko że strasznie jest to dla mnie kuriozalne że my jako naród zakochany w swojej martyrologii nie pokazujemy jej całkowicie, za to selekcjonujemy. Jakoś osobiście najbardziej szanuje ofiary zapomnianych zbrodni na wschodzie, szczególnie tych ludzi którzy zginęli w 1937- zdradzeni przez II RP i zapomniani przez III RP podobnie jak ofiary genocidum atrox bo to nie sztuka upominać się o silniejszych i więcej znaczących. Nasza martyrologia jest jeszcze śmieszna w punkcie relacje polsko- żydowskie gdzie tak uwielbiamy podkreślać nasze zbrodnie i ,,cicho sza” o zbrodniach żydowskich. Kiedyś mawiał Zulu Gula ,,Polska to dziwna kraina”.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Panie Jaremo, popieram Pana stanowisko w kwestii niewypowiadania się o imigrantach. Dobrze wiemy już do czego takie dyskusje mogą u nas doprowadzić, jeśli z historii przechodzimy do aktualnej polityki. Naprawdę dziwi Pana to, że selekcjonujemy fakty? Który naród tego nie robi? Chociaż my robimy to rzeczywiście w sposób dosyć kuriozalny. O to co powinniśmy, to się nie upominamy, a potrafimy jak lwy spierać się o coś, co już dawno zostało wyjaśnione lub nie ma nic do wyjaśniania… Wracając jeszcze do relacji polsko-ukraińskich, Rajs rzeczywiście odpowiedzialny jest za pogromy na Białorusinach, ale proszę pamiętać, że wtedy wszystkich z Kresów traktowaliśmy tak samo. Teraz rozróżniamy narodowości biorąc pod uwagę nowe powojenne granice. Pozdrawiam serdecznie.

      Anonim

      Może nasz publicysta – Anna Dziadzio coś napiszę o pogromach Polaków dokonanych po 17.09.1939 ,przez bandy komunistów Białorusinów i Żydów ? Tak ,tak już po napaści Armii Zdradzieckiej zaczęło się mordowanie Polaków mieszkających w oddalonych od miasta dworkach. To tzw. ziemianstwo tym różniło się od chłopów że posiadało więcej ziemi od nich. Przy czym część z tych ziemian to byli rodowici BIałorusini ,którzy z czasem się spolonizowali. Chociaż trzeba uczciwie przyznać że w przeciwieństwie do Żydów ,wśród Białorusinów nie było masowej kolaboracji z Rosjanami. Również ilość zabitych Polaków przez Białorusinów nijak się ma do ilości Polaków zamordowanych przez Ukraińców.

Jarema

W kwestii R. Rajsa się zgodzę bo dla niego wyznacznikiem kogo zabić była przynależność religijna- w tym wypadku ginęli prawosławni. Polacy faktycznie nie mają za co być specjalnie na Kresach kochani ale też nie możemy być uważani tam za zło wcielone bo to absurd. Sami co mądrzejsi Ukraińcy wspominali przed wojną że niech Lachy stąd idą to przyjdą bolszewiki a wtedy wiadomo co. Byliśmy tam takim mniejszym złem, dużo mniejszym.
Odnośnie selekcjonowania wydarzeń to selekcjonować można głupio i mądrze. Mądrze to tak żeby na tym skorzystać a skoro selekcjonuje się na takiej zasadzie że np. Jedwabne i inne masakry- niech cały świat wie, Naliboki, Koniuchy- dawno i nieprawda albo Polacy z Kresów- a jakże repatrianci zza Buga, Niemcy z ziem na Zachodzie i Północy- vertriebene czyli wypędzeni (Niemcy starają się żeby to za zbrodnie na ludzkości uznać) to strzelamy sobie w kolano a to już samobójczy błąd który się kiedyś może na nas odbić.
Same zainteresowanie Katyniem rozumiem z powodu tego że tam zginęła bądż co bądż elita wojskowa i nie tylko oraz tym że sprawa ta odbiła się o gabinety dyplomatyczne ówczesnych mocarstw które w odpowiednim momencie chciały ją dla siebie wyciągnąć jak as z rękawa.

Mariusz

Nasi nby bracia , śmiechu warte ,nie są lepsi id germańców.

Anonim

Bolszewicy gorsi od hitlerowców

Zobacz również

Druga wojna światowa

Pamiętniki znalezione w Katyniu. Wstrząsające świadectwo zbrodni

Zamordowani w Katyniu polscy oficerowie zostawili po sobie unikalne świadectwa. Ich zapiski, prowadzone na każdym dostępnym skrawku papieru, składają się na poruszający obraz obozowego życia....

9 października 2018 | Autorzy: Piotr Gruszka

Druga wojna światowa

Ci dwaj agenci mogli realnie zagrozić Armii Krajowej. Jak ich powstrzymano?

Pieniądze na ulubione rozrywki - alkohol i hazard - zdobywali dzięki szantażowi, rabunkom i morderstwom. Ich współpraca z NKWD na wschodzie doprowadziła do aresztowania szeregu...

30 lipca 2018 | Autorzy: Wojciech Lada

Druga wojna światowa

Przeżyłem rzeź Woli. Wstrząsająca relacja człowieka, który był świadkiem szczytu niemieckiego bestialstwa

Kiedy ma się 21 lat, nie myśli się o przyszłości. Człowiek żyje beztrosko i ma wrażenie, że cały świat należy do niego. Henryk Troszczyński ten moment...

26 stycznia 2018 | Autorzy: Michał Dębski-Korzec

Zimna wojna

Wyzwolenie strzałem w potylicę. Ilu Polaków po wojnie zamordowali enkawudziści?

Aresztowania, katorga, wywózki na wschód. Do dzisiaj nie sposób zliczyć wszystkich pomordowanych w trakcie "wyzwoleńczego" marszu Armii Czerwonej. Zwłaszcza, że wciąż odkrywane są ich kolejne groby.

20 grudnia 2017 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Dlaczego zdaniem tego rosyjskiego historyka doszło do zbrodni katyńskiej?

Pielęgnowana przez dziesięciolecia nienawiść do Polaków? Nieudana indoktrynacja i zbyt duże koszty utrzymywania obozów jenieckich? Lojalność wobec Hitlera? A może zemsta za przegraną wojnę? Jakie,...

9 grudnia 2017 | Autorzy: Janusz Ślęzak

Druga wojna światowa

Jakie są prawdziwe liczby deportowanych i dlaczego trzeba o nich mówić?

Wykreślenie z prac historycznych nieistniejących ofiar nie zdoła wymazać z naszej pamięci gehenny zesłańców. O historii trzeba jednak pisać uczciwie. Nawet wtedy, gdy dokumenty przeczą polskiej...

20 marca 2017 | Autorzy: Roman Sidorski

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.