Nie znamy portretów księżnej Dobrawy. Nie zachowały się jej pierścionki ani suknie. Wiemy jednak, że musiała być damą niezwykle elegancką. I że jak żadna inna kobieta w Polsce – kochała złoto.
Jak wyglądała wielkopolska biżuteria w X stuleciu? Wbrew pozorom stała na naprawdę wysokim poziomie.
To nie były żadne prostackie łańcuchy czy ascetyczne, pozbawione wzorów pierścionki. Z czasów żony Mieszka I Dobrawy znane są na przykład niezwykle misternie wykonane zausznice o eleganckim, pomysłowym wykończeniu. Z jednej zwisa szeroki ażurowy wisior; z innej trójkątny paciorek ze skomplikowanym wzorem. Są też ozdoby o wybitnie chrześcijańskim charakterze – jak choćby zausznica w kształcie równoramiennego krzyża.
Piastowska biżuteria z tej epoki zdradza wyraźne inspiracje sztuką południowej Europy czy wręcz Bizancjum. Zdaniem archeologów można pokusić się o nawet bardziej zdecydowane wnioski. Niektóre z form ozdób przybyły do Wielkopolski dopiero wraz z Dobrawą i to właśnie ona sprawiła, że zdobyły popularność wśród tutejszych elit, zaczęto je powielać i udoskonalać. Każda wielka dama – żona książęcego brata, wodza wojsk czy dowódcy grodu – marzyła przecież o tym, by wyglądać równie zacnie jak sama władczyni.
Być może w zamiłowaniu Dobrawy do biżuterii kryje się także rozwiązanie zagadki osobliwego budynku, który znajdował się zaraz obok poznańskiego pałacu Mieszka. W drewnianej chacie działała książęca pracownia złotnicza. Archeolodzy odnaleźli fragmenty tygli odlewniczych wraz z zastygłymi kroplami drogocennego metalu, a także oczka granatu, kawałki złoconego drewna i szklane paciorki.
Już samo istnienie podobnego zakładu zaskakuje. Piastowie, dzięki handlowi niewolnikami, wręcz spali na górach arabskiego srebra. Złoto było jednak w ich kraju materiałem rzadkim i kosztownym. Jeśli pod okiem władcy pracowali specjaliści od tego właśnie kruszcu, a ich warsztat powstał niemal ściana w ścianę z pałacem księcia, to za inicjatywą musiał stać ktoś z rodziny panującej. Mogła to być właśnie Dobrawa. Z kolei niezwykła pracownia może być dowodem nie tylko jej zamiłowania, ale wręcz prawdziwej pasji do luksusowych ozdób.
Piękna brosza, kolczyk czy zausznica wyglądały jednak odpowiednio dopiero na tle szykownego stroju. Dobrawa musiała przywiązywać do garderoby wielką wagę. Przecież to na nią były zwrócone oczy całego dworu. Swoje stroje sprowadzała przynajmniej po części z zagranicy, z najlepszych warsztatów krawieckich w Rzeszy. Moda w X wieku zmieniała się powoli, nosiła więc zapewne to samo co największe damy Czech. Z kolei o strojach tych ostatnich wiadomo sporo dzięki wpływowej i żyjącej dokładnie w tych latach księżnej Emmie.
Żona Bolesława II Przemyślidy i szwagierka Dobrawy to dla wczesnego średniowiecza przypadek wręcz unikalny: kobieta, o której wiemy, jak wyglądała. Na karcie tytułowej kodeksu z Wolfenbüttel – bogato zdobionej i iluminowanej księgi, której wykonanie sama zleciła – znajduje się miniatura przedstawiająca Emmę płaszczącą się przed świętym Wacławem. Jeśli Dobrawa korzystała z tych samych lekcji stylu, to nosiła długie, powłóczyste szaty sięgające do samych stóp i zakrywające całe ciało poza dłońmi.
Jej wierzchnie suknie, ze złotymi lub purpurowymi obszyciami, wykonane były z drogich, zapewne zagranicznych materiałów. Tylko pospólstwu wypadało obnosić się z lnianymi strojami – księżna musiała wyposażać się w tkaniny, jakich słowiański świat nie widział. Jedwabie, safiany, złotogłowie. Ze swojskiego, ale oczywiście odpowiednio dobranego lnu były wykonane wyłącznie noszone przy samym ciele i pełniące rolę bielizny giezła księżnej.
Cnotliwość przyodziewku zapewniały wąskie rękawy i ściśle dopasowane mankiety. Szyto je tak, by zniwelować ryzyko odsłonięcia jakiejkolwiek nieprzyzwoitej części ciała. W tym choćby nadgarstka. O tym elemencie słowiańskiego stroju wspominał żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub, ale ciasne rękawy widać też na portrecie Emmy.
Księżna zakrywała również nogi. Używała do tego prawdopodobnie wykonanych szydełkiem pończoch, choć nie jest pewne, czy wytwarzano je w Wielkopolsce już w X wieku. Jeśli nie, to Dobrawa zawsze mogła wysłać paru niewolników na targ do Pragi i wymienić ich na porządne niemieckie pończochy.
Buty księżnej były swoistymi dziełami sztuki. Skórzane obuwie wielkich dam zdobiono haftem, umieszczanym na przyszwie osłaniającej stopę, a często też na cholewkach. Dodatkowy ornament mogły stanowić ćwieki, znane z butów noszonych przez elity na Rusi
Wszystko to wyglądało pięknie i tylko na szczególną wygodę Dobrawa nie mogła liczyć. Dopiero w kolejnym wieku w Polsce pojawią się trzewiki o kształcie dopasowanym do profilu stopy. W czasach żony Mieszka but prawy i lewy wyglądały identycznie i można ich było używać naprzemiennie. Choć niekoniecznie z najlepszym skutkiem.
Kreację dopełniała jeszcze chusta. Był to obowiązkowy element ubioru każdej mężatki. Co do zasady miała ona biały kolor – stąd zresztą chyba wzięło się słowo „białogłowa” na określenie dawnych kobiet. Księżna pani nie mogła jednak pozwolić sobie na przeciętność. Emma na swoim portrecie ma chustę w barwie złota. Podobne przywdziewała też pewnie Dobrawa. Zwłaszcza że doskonale komponowałyby się one z jej szczerozłotą biżuterią.
Bibliografia:
- Chmielewski W., Obuwie [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 3, red. W. Kawalenko, G. Labuda, Z. Stiebier, Wrocław 1968.
- Dekówna M., Złotnictwo [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 7, red. G. Labuda, Z. Stieber, Wrocław 1982.
- Kamińska J., Odzież [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 3, red. W. Kawalenko, G. Labuda, Z. Stiebier, Wrocław 1968.
- Kóčka-Krenz H., Biżuteria średniowieczna na ziemiach polskich jako wyznacznik chronologiczny, „Archaelogia Historica Polona”, t. 6 (1997).
- Kóčka-Krenz H., Biżuteria północno-zachodnio-słowiańska we wczesnym średniowieczu, Poznań 1993.
- Kóčka-Krenz H., Rezydencja pierwszych piastowskich władców na poznańskim grodzie, „Nauka”, nr 2 (2005), s. 88; taż, Najstarszy Poznań [w:] Civitas Posnaniensis. Studia z dziejów średniowiecznego Poznania, red. Z. Kurnatowska i T. Jurek, Poznań 2005.
- Kóčka-Krenz H., Zachodniosłowiańskie okrągłe zawieszki [w:] Instantia est Mater Doctrinae. Księga jubileuszowa prof. dr. hab. Władysława Filipowiaka, r E. Wilgocki, Szczecin 2001.
- Majbroda K., O nazewnictwie kobiet przez wieki w kontekście antropologiczno-kulturowym, „Kultura Ludowa”, nr 1 (2005).
- Relacja Ibrāhīma Ibn Jakūba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie al-Bekrīego, przekł. i oprac. T. Kowalski [w:] Monumenta Poloniae Historica, t. 1, Kraków 1946.
- Rosen-Przeworska J., Ubiór na ziemiach polskich w okresie wczesnego średniowiecza, „Polska Sztuka Ludowa”, t. 8 (1954).
- Samsonowiczowa A., Ze studiów nad odzieżą ludności za-mieszkującej ziemie polskie we wczesnym średniowieczu, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Archeologiczna”, nr 24 (1974).
- Sobiesiak J.A., Bolesław II Przemyślida (†999), Kraków 2006.
- Trawkowski S., Ubiór i pielęgnacja ciała [w:] Kultura Polski średniowiecznej X–XIII w., red. J. Dowiat, Warszawa 1985.
- Wiklak H., Polskie obuwie wczesnośredniowieczne z VIII–XIII w. na podstawie wykopalisk, „Materiały Wczesnośredniowieczne”, tom 6 (1969).
KOMENTARZE (2)
Szydełkowe pończochy we wczesnym średniowieczu? Aż razi w oczy.
East Slav- są znaziska kościanych przedmiotów, wyglądających jak szydełka z wczesnośredniowiecznych osad (wymienione m.in w artykule 'Początki dziewiarstwa w Polsce’ Gabrieli Mikołajczyk), więc nie jest to do końca nieprawdopodobne. Z drugiej strony, mogły one słuzyć do innych celów, niż produkcja dzianin, nie zachował się też żaden fragment materiału, wykonany tą techniką, więc trudno przesądzać. Pończochy wykonane igłą, lub też z tkaniny i podtrzymywane podwiązkami są równie, lub nawet bardziej prawdopodobne.