Morze wódki, ta sama muzyka w kółko, brak kobiet, grubiańskie dowcipy i spora szansa na pożegnanie się z życiem po jednym niewłaściwym słowie. Nie przyjść nie można, pić - fatalnie, nie pić – jeszcze gorzej…
„Stalin napełnił nasze kieliszki i nastawił płytę, była to śliczna gruzińska pieśń ludowa, ale grana przez niego raz po raz, szybko straciła swój urok. Stalin wychylał kieliszki jeden po drugim, a po chwili zaczął tańczyć. Był to widok wstrętny, a im więcej nasz gospodarz pił, tym straszniej wyglądał. Wybuchał śmiechem, miotając się po kabinie i przytupując zupełnie nie w takt. Najbardziej przerażające było to, że mimo zamroczenia alkoholem Stalin cały czas obserwował moją reakcję”.
Wrażenia Aino Kuusinen z wakacyjnego rejsu ze Stalinem po Morzu Czarnego latem 1926 roku doskonale obrazują imprezową specyfikę Stalina, która z wiekiem miała przybierać tylko na psychopatycznej intensywności. Warto dodać, że nieszczęsna Finka nie zda „pijackiego egzaminu” u Stalina i spędzi 16 lat w łagrze. Jej mąż, Otto, widocznie bawił się na łódce dużo lepiej – w przyszłości generalissimus zobaczy w nim władcę całej komunistycznej Finlandii.
Przymus picia i tańczenia
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech organizowanych przez Stalina libacji był brutalny przymus skrajnego pijaństwa. „Dlaczego nie pijesz?!?”, zaatakował kompletnie zalany dyktator swoją drugą żonę, Nadieżdę Alliłujewą podczas uroczystego bankietu na Kremlu z okazji 15-lecia rewolucji.
Kiedy małżonka wytłumaczyła mu, że rano zawsze koszmarnie się czuje, gdy wypije za dużo, wściekły Stalin rzucił w nią zapalonym papierosem, a po chwili marynarką. Obrażona Nadieżdża, ratując resztki godności, opuściła uroczystość, wydając tym samym wyrok na siebie – następnego ranka znaleziono ją martwą w łóżku, z pistoletem w dłoni (stąd oficjalna wersja o samobójstwie).
Drugim punktem obowiązkowym każdej imprezy był taniec – nieważne czy potrafisz czy nie, każdy ma obowiązek tańczyć, albo chociaż imitować taniec. Wspomina Nikita Chruszczow:
tańczyli wszyscy (…) ja nigdy nie przesuwałem nóg, tańczę jak krowa na lodzie, ale ja także tańczyłem (…) Potem pojawiła się Swietłanka [córka Stalina]… Stalin od razu zażądał, żeby tańczyła. Potem już się zmęczyła, widziałem jak ledwie, ledwie, się rusza. Stalin już chwiał się na nogach i mówi: No, Swietłanka, tańcz! A ona: już przecież tańczyłam, tatusiu, zmęczyłam się. Ale Stalin chwycił ją tak, za włosy, całą garścią (…) i pociągnął, szarpał i szarpał.
Imprezy wyłącznie z kumplami z pracy
W ostatnich latach życia Stalin stał się osobą niezwykle samotną. Zdążył bezpośrednio lub pośrednio przyczynić się do śmierci obydwu żon, syn Jakow zginął w niemieckim obozie (dyktator nie skorzystał z niemieckiej propozycji wymiany wysoko postawionych jeńców), przyrodni brat Jakowa, Wasilij, stoczył się na dno alkoholizmu, a córka Swietłana ze zrozumiałych powodów wolała unikać agresywnego ojca.
Jedynym towarzystwem Stalina zostali więc, paradoksalnie, ludzie, którymi chyba najbardziej gardził –członkowie Politbiura. Im bardziej nimi pomiatał, tym bardziej stali się mu niezbędni w życiu prywatnym, aby czymś zapełnić długie zimowe wieczory i bezsenne noce. „Czuł się tak samotny, że nie wiedział co ze sobą zrobić”, wspominał Chruszczow.
Co ciekawe, imprezy u Stalina odbywały się praktycznie wyłącznie w męskim gronie. A przecież wystarczyłoby jedno skinienie dłonią generalissimusa, żeby enkawudziści błyskawicznie dostarczyli z Moskwy najpiękniejsze i najbardziej utalentowane tancerki.
Stalin jednak paraliżująco bał się kobiet, dość powiedzieć, że seks uprawiał tylko w ciemności, zawsze w kalesonach, oczekując od partnerki absolutnej bierności podczas krótkiego stosunku. Sztuka rozmów z kobietami, flirtu, wspólnej zabawy, była mu kompletnie nieznana. Tak bardzo obawiał się towarzyskiej kompromitacji, że preferował imprezy, na których kilku, kilkunastu podstarzałych bolszewików tańczyło ze sobą w takt powtarzanych w kółko tych samych melodii.
Pracujemy do piątej, a potem widzimy się u mnie
Brak jakiegokolwiek innego towarzystwa powodował, że towarzysze z Politbiura musieli towarzyszyć Stalinowi po kilkanaście godzin na dobę. Codziennie. „Musieliśmy wykonywać swoje zadania w pracy i na stanowiskach, na które zostaliśmy wybrani, a oprócz tego jeszcze uczestniczyć w przyjęciach u Stalina, zabawiać go, jakbyśmy byli jakimiś postaciami w sztuce”, żalił się Chruszczow.
Odmowa wzięcia udziału w wieczornej popijawie na daczy w Kuncewie z oczywistych względów nie wchodziła w grę. To raczej brak zaproszenia sugerował wyraźnie, że dana osoba znalazła się w niełasce.
Podczas biesiady Stalin pilnował pieczołowicie, aby każdy do dna spełniał kolejne, wznoszone jeden po drugim toasty. Gdy zauważył, że któryś z gości pozorował picie, zmuszał do wypicia dodatkowych, „karnych” kolejek. Czasami libacji towarzyszyły dość czerstwe zabawy.
Wspomina Milovan Djilas: „Każdy zgadywał, ile stopni poniżej zera jest na dworze, a potem, za karę, wychylał (…) kieliszek za każdy stopień, o który się pomylił”. Szczególnym lizusem wodza był Beria, który zawsze twierdził, że myli się specjalnie o więcej stopni, aby tylko otrzymać więcej wódki.
Mieszanie alkoholi i metoda na kaca
Stalin był zdeklarowanym przeciwnikiem starej, dobrej imprezowej zasady nie mieszania alkoholi – czystą rosyjską wódkę przepijano ciężkimi gruzińskimi winami. Efekt był opłakany, libacje kończyły się „kiedy elita narodu radzieckiego była już całkowicie pijana i leżała w swoich wymiocinach pod stołem w jadalni wodza”, czyli zazwyczaj o 5-6 rano, co swoją drogą i tak było fantastycznym rezultatem jak na panów w podeszłym wieku, imprezujących praktycznie codziennie.
Przy takiej intensywności i regularności pijaństwa nic dziwnego, że za najlepszą metodę na kaca Stalin uważał klasycznego „klina” – Churchillowi, który w 1942 roku gościł w Moskwie i po suto zakrapianej kolacji rano nie był w stanie zwlec się z łóżka, dyktator polecił napić się czerwonego kaukaskiego wina. Podobno pomogło.
Melanż ostateczny
Na ironię zakrawa fakt, że to właśnie jedna z takich imprez kosztowała Stalina życie. W sobotę, 28 lutego 1953 roku grupa najbliższych współpracowników Stalina najpierw oglądała z nim film na Kremlu, potem impreza przeniosła się pod miasto, do Kuncewa. Siedzieli oczywiście do białego rana. Jak pisze Joshua Rubenstein w „Ostatnich dniach Stalina”, dyktator był wtedy „nieźle wstawiony i w znakomitym nastroju, odprowadził gości do drzwi, dobrotliwie dowcipkując”.
Ku radości towarzyszy Politbiura, następnego dnia nie wzywał ich: „sam Chruszczow dziwił się, że przez cały dzień nie było żadnego telefonu z Kuncewa (…) w końcu położył się spać”. Podobnie postąpili inni uczestnicy imprezy, jedynie dysponujący niespożytymi siłami Beria pojechał odwiedzić zaniedbywaną ostatnio (przez liczne libacje) kochankę.
W tym samym czasie pijany, opuszczony przez swoich kompanów od kieliszka, najpotężniejszy człowiek na świecie, konał przez wiele godzin w kałuży własnego moczu, nie mogąc liczyć na niczyją pomoc.
Bibliografia:
- Milovan Djilas, Rozmowy ze Stalinem, Iskry 1991.
- Diane Ducret, Kobiety dyktatorów, Znak 2012.
- Diane Ducret, Emmanuel Hecht, Ostatnie dni dyktatorów, Znak Horyzont 2014.
- Ryszard Kapuściński, Imperium, Czytelnik 1993.
- Oleg Khelevniuk, Nowa biografia, Znak Horyzont 2016.
- Paweł Łepkowski, Ostatnie dni Józefa Stalina, Rzeczpospolita.
- Simon Sebag Montefiore, Dwór czerwonego cara, Magnum 2004.
- Joshua Rubenstein, Ostatnie dni Stalina, Prószyński i Spółka 2017.
- Elwira Watała, Kobiety wokół Stalina: kochanki i katorżniczki, Videograf 2014.
KOMENTARZE (12)
Wódka. Alkohol – ten narkotyk zniszczył nie jednego. A i tak jest legalny.
Akurat w wyżej wymienionym artykule, stało się to zdecydowanie za późno.
„następnego ranka znaleziono ją martwą w łóżku, z pistoletem w dłoni (stąd oficjalna wersja o samobójstwie).” – żarty jakieś. Oficjalną wersją był atak serca. Niby jak oficjalną wersją śmierci żony Najukochańszego Przywódcy mogło być samobójstwo?
W sumie mogło, wiesz „nie mogła znieść myśli o zawiedzeniu Najukochańszego Przywódcy” :D
jaki to było pojeb…
a ruscy uważają go za bohatera.
Spotkałem się z opinią, że druga żona Stalina, Nadieżda, popełniła samobójstwo nie mogąc się pogodzić z romansami męża, który pomimo niechęci do kobiet miał olbrzymie powodzenie, chociażby u Dory Kazan, żony jednego z bolszewickich urzędników na Kremlu.
Typowy alkoholik. Wielu Sowietów i ich dowódców było uzależnionych od alkoholu.
Wasilij NIE był przyrodnim bratem Stalina tylko jego przybranym synem!! Wiarygodność tekstu powala :-( a szkoda bo sądziłam że trafiłam -w końcu- na portal gdzie można dowiedzieć sie czegos wiecej poza ilością napisanych zdań.
Przybranym synem Stalina była Artiom Siergiejewicz. Wasilij był synem tego dyktatora z drugiego małżeństwa, a określenie „przyrodni brat” tyczyło się jego pokrewieństwa z Jakowem, synem Stalina z pierwszego związku.
Polecam zasięgnąć wiarygodnego źrodła i zmienić tekst. Wasilij to syn drugiej żony Stalina z jej pierwszego małżeństwa! Zatem więzów krwi pomiędzy nim a Stalinem nie ma.
Określenie przyrodnim bratem Wasilija w stosunku do Stalina jest nieprawdziwe. A próby tłumaczeń redakcji nieudolne.
SJP def. Przyrodni brat: przyrodni brat, przyrodnia siostra, przyrodnie rodzeństwo «brat, siostra, rodzeństwo mające wspólną z kimś matkę a innego ojca lub wspólnego ojca a inną matkę»
Pozdrawiam.
Widzę ze zmiany w tekście już są :-) Brawo!
i …….uj w doope temu bandycie, ścierwu, megazbrodniarzowi, tylko szkoda że tak późno.