„W ogóle kobiety są brzydkie w tych okolicach; piękności są tam cudami, a ładne – rzadkimi wyjątkami" - pisał Casanova po wizycie w Polsce. Co skłoniło go do tak radykalnych sądów? I czy czasem... jednak nie miał racji?
O co właściwie chodziło? Różnicę między polskimi i włoskimi gustami? Brak pieniędzy i związany z tym kompleks, który nie pozwolił głośnemu amantowi zbliżyć się do jakiejś nieznanej nam z imienia wybranki serca, o której nie chciał wspominać w swoich „Pamiętnikach”? Strach przed silnymi osobowościami Sarmatek? A może po prostu XVIII-wieczne Polki wcale nie były piękne?
Wymuszona abstynencja
Casanova znalazł się w Polsce jesienią 1765 roku. W czasie, wydawać by się mogło, najlepszym dla pełnego dworskich ambicji awanturnika z Włoch: Stanisław August, który dopiero co objął polski tron, jeszcze kompletował swój dwór – a było na nim miejsce nie tylko dla możnych i intelektualistów, ale także dla ludzi rzutkich, odważnych i libertyńskich, do których niewątpliwie zaliczał się słynny kochanek.
Zresztą, na jego korzyść świadczyła w oczach króla także znajomość z Katarzyną Wielką, z którą łączył kiedyś Poniatowskiego namiętny romans i za którą ciągle jeszcze tęsknił.
Co więcej, otwarty na kulturę władca organizował właśnie teatr. Mogło to stać się szansą dla Casanovy (zarówno zawodową jak i romansową), a stało się… pierwotną przyczyną, dla której w pośpiechu zmuszony był opuścić Polskę. Ale o tym za chwilę. Na razie widzimy go, gdy przyjeżdża nad Wisłę z Rosji – pełen nadziei i kompletnie bez pieniędzy.
Tymczasem w jego sytuacji trzeba było „trzymać fason”, utrzymywać odpowiedni pojazd, woźniców, służącego, dbać o ubranie i fryzurę… Dlatego, jak czytamy w książce Laurence’a Bergreena pt. Casanova. W świecie uwodziciela, musiał prowadzić w Warszawie bardzo regularny, wręcz ascetyczny, a co za tym idzie, także tańszy tryb życia – licząc na szczęśliwą odmianę.
Mówiąc wprost: nie stać go było na kochankę. Wszak, jak przypomina sam biskup Krasicki w satyrze „Żona modna”, Polka łatwo mogła doprowadzić mężczyznę do bankructwa. Sam Casanova pisał w VII tomie „Pamiętników”:
Nie mając funduszy na wizyty w jaskiniach hazardu i francuskich czy włoskich teatrach, gdzie mógłbym poznać jakąś dziewczynę, polubiłem bibliotekę biskupa Kijowa, monsieur Załuskiego, a bardziej jeszcze jego samego. (…) Spędzałem tam prawie każdy poranek i to od niego otrzymałem autentyczne dokumenty dotyczące intryg i tajemnych spisków mających na celu obalenie starego porządku w Polsce, którego biskup był jednym z głównych orędowników.
Cóż, biblioteka rzadko bywa (choć i to się zdarza) dobrym miejscem, by nawiązać jakąś intymną znajomość. Może to i lepiej, bo dzięki bibliotece Załuskiego mógł Casanova napisać wydane po włosku w 1774 roku dziełko historyczne pod tytułem „Historia zamieszek w Polsce od śmierci Elżbiety Pietrownej do pokoju miedzy Rosją a Portą Ottomańską”.
Libertyn onieśmielony?
A może Włoch zetknął się w Polsce z nieznanym mu dotąd, onieśmielającym typem kobiety wyzwolonej, zaradnej, niezależnej od mężczyzny i niekoniecznie go potrzebującej? Takim, jaki w pewnym stopniu reprezentuje postać księżnej Izabeli z Flemmingów Czartoryskiej. Nie stroniącej od licznych i daleko posuniętych romansów, ale jednocześnie po przyjacielsku przywiązanej do męża.
Czułej, ale – kiedy trzeba – traktującej mężczyzn z góry (ostrzelała przecież z armat własnego zięcia, gdy ten ośmielił się wystąpić przeciwko Polsce – i rodzinie). Sentymentalnej i rozintelektualizowanej zarazem, drobnej, kruchej, ale skutecznej w swoich działaniach. Kobiet przypominającej słynną księżnę Izabelę było w XVIII-wiecznej Polsce sporo. Przypomnijmy tylko kilka z nich.
Oto na przykład Urszula Dembińska, nazywana „krakowską carycą” – świetna, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, „bizneswomen”, otwierająca w swoich majątkach kolejne kuźnice żelaza, prochownie, huty szkła i papiernie. Zaangażowana politycznie zarówno w sprawę Konstytucji Trzeciego Maja, jak i w powstanie kościuszkowskie, dla którego – wraz ze swoim zięciem Tadeuszem Czackim, pierwszym polskim archeologiem – oddała broń oraz konie z uprzężą.
Albo jedna z najlepiej wykształconych kobiet swojej epoki, wybitna ekonomistka i prawniczka, Anna Paulina z Sapiehów Jabłonowska. Podniosła z upadku Siemiatycze, stawiając tu liczne manufaktury, szkołę dla akuszerek, szpital czy ratusz. Do Kocka, gdzie rozbudowała dawny pałac Firlejów, zapraszała uczonych i artystów z całej Europy, systematycznie powiększając bibliotekę i zbiory związane z historią naturalną.
Wreszcie, Katarzyna Kossakowska, protektorka Jakuba Franka, wielka przeciwniczka Stanisława Augusta Poniatowskiego (z którym pojednała się w ostatnich latach Rzeczypospolitej), a zarazem admiratorka Konstytucji Trzeciego Maja, aktywna działaczka ruchów antyrosyjskich i antytargowickich. Józef Ignacy Kraszewski wprowadził ją na karty powieści „Macocha”, nazywając magnatkę najdowcipniejszą kobietą w czasach, gdy nikomu nie zbywało na dowcipie:
Pani Kossakowska miała dowcip Potocczyzny (jak ją zwała), dumny, ostry, nielitościwy, poważny, ironiczny, wcale nie figlarny i nie giętki. Cięła nim jak bułatem, a komu się nim dostało po głowie, długo bliznę nosił. Samemu królowi jegomości nieraz się dostawało.
Kraszewski zwracał jednocześnie uwagę na jeszcze jedną cechę arystokratki: zabójczo inteligentna, była jednocześnie bardzo brzydka. Pisał ,że to „słusznego wzrostu kobieta, sucha i chuda, rysów twarzy grubych i męskich, ubrana mniej starannie, acz strój był kosztowny”. Czy takie właśnie wyobrażenie o Polkach pozostało w pamięci Włocha? Starsza o dziewięć lat od Casanovy Kossakowska zapewne nie miałaby u niego szans, choć nie gardził przecież kobietami dojrzalszymi od siebie. Pytanie: ze względu na jej brak urody czy nadmiar inteligencji?
Fatalny wybór
W każdym razie libertyn nie zdecydował się na uwiedzenie żadnej Polki. Wybrał włoską aktorkę warszawskiego teatru, Teresę Casacci, w której kochał się również podstoli wielki koronny Franciszek Ksawery Branicki (późniejszy zdrajca). Doszło do pojedynku, w wyniku którego arystokrata został ciężko ranny w brzuch, co stało się jednym z powodów, dla których Casanova stracił zaufanie polskiego króla i musiał opuścić nasz kraj.
Na koniec dowodził jeszcze, że „Polacy, chociaż dzisiaj w ogóle dość uprzejmi, są jednak jeszcze bardzo przywiązani do swego dawnego usposobienia. Są jeszcze Sarmatami czy Dakami przy stole, na wojnie i w szale tego, co nazywają przyjaźnią, a co jest często tylko okropną tyranią”. Tak więc jego krytyczna opinia o Polsce nie dotyczyła wyłącznie pań, ale także panów.
Na szczęście nie wszyscy się z nim zgadzali. Inny cudzoziemiec, który odwiedzał w owym czasie Polskę, Fryderyk Schulz, zauważał z wyraźną przyjemnością szczegóły damskiej elegancji w stanisławowskiej Polsce: „Kobiecego stroju podstawą jest francusko-angielska moda; szczegóły pomniejsze dodają Polki, z własnego smaku i wynalazku je czerpiąc. Ubranie głowy ma swą właściwość i odznacza się czymś pośrednim pomiędzy sztywnością francuską a naturalnością angielską, co bardzo wdzięcznie zdaje się Wschód przypominać.
W tym względzie są panie niewyczerpane i obfite w wynalazki. Nawet w razach uroczystych galowym ubiorem, które wszędzie są sztywne i ciężkie, umieją nadać lekkość, powiewność, które miło w oczy wpadają. Umiejętnie też ubierają się w brylanty”. I tego się trzymajmy.
Biografia:
- Monika Prus, Garderoba polskich elegantek w XVIII wieku, Białostockie Teki Historyczne, tom 13/2015, Uniwersytet w Białymstoku.
- Publiczne, prywatne, intymne w kulturze XVIII wieku, (red.) Teresa Kostkiewiczowa, wydawnictwo DiG, Warszawa 2014.
- Laurence Bergreen, Casanova. W świecie uwodziciela, Znak Horyzont, Kraków 2017.
- Giovanni Giacomo Casanova, Pamiętniki, Czytelnik, Warszawa 1972.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.