„Won!”, „Wynocha do domu!”, „Szumowiny!”, „Robactwo!” - krzyczy brytyjska ulica, przypominając o dwóch haniebnych produktach Made in England. Ksenofobia i rasizm wcale nie są nowym wytworem wyspiarskiej kultury. Czy pogardę i poczucie wyższości oni mają we krwi?
Były już na Wyspach okresy, kiedy brak tolerancji wychodził poza domy i puby, eksplodując w przestrzeni publicznej. Nie po raz pierwszy wzmożony napływ imigrantów wywołał alergiczną reakcję angielskiego betonu. By zrozumieć to, co dzisiaj dzieje się na Wyspach, warto cofnąć się o pół wieku.
Do 1962 r. każdy mieszkaniec państw Wspólnoty Brytyjskiej mógł bez przeszkód przekraczać granicę Wielkiej Brytanii. I właśnie to był ten czas, gdy Londyn z miasta białych stał się kosmopolityczną metropolią, gdzie mieszkają obok siebie pochodzący z całego świata ludzie o różnych kolorach skóry .
Im bardziej ulice stawały się kolorowe i odmiennie ubrane, im więcej powstawało etnicznych sklepów, restauracji i barów, tym bardziej zaczęła wychodzić na jaw ciemna strona brytyjskiej duszy.
Tolerancja po brytyjsku
Anglik jest nacjonalistą i rasistą, Anglik ma wrodzoną pogardę dla cudzoziemca i niesłychanie poczucie wyższości rasowej – pisał polski publicysta polityczny, premier rządu polskiego na uchodźstwie Stanisław Cat-Mackiewicz. Przed wojną był anglofilem, ale spędziwszy kilkanaście lat wojennych i powojennych w Wielkiej Brytanii stał się krytycznym obserwatorem, zbliżonym wręcz do anglofobii. Miał ku temu powody. Jak pisał:
Anglik nie ujawnia swych nastrojów na zewnątrz. Zawsze jest opanowany i na swój sposób grzeczny. Ale ma niesłychane poczucie wyższości narodowej i spore obrzydzenie do cudzoziemca. Z narodów europejskich szanowani są w Anglii jedynie Niemcy, Holendrzy i narody skandynawskie, potem (…) Hiszpanie (…), natomiast do Francuzów czują Anglicy odrazę, do Włochów pogardę, a do Polaków i odrazę, i pogardę.
Polacy mieli więc pod górkę, ale jeszcze bardziej – kolorowi spoza Europy, nawet jeśli mówili po angielsku i byli od urodzenia poddanymi królowej.
Masz ciemną skórę? Nawet prostytutka ci odmówi
Przykładem są losy utalentowanej literacko Odelle z książki „Muza” Jessiego Burtona, która przyjechała do Londynu z Trynidadu, czyli z byłej kolonii brytyjskiej.
W moim kraju, z dyplomem i silnym poczuciem własnej wartości, nawet bym nie pomyślała o zajęciu polegającym głównie na parzeniu herbaty, ale Cynth sprowadziła mnie na ziemię: „Owszem, taką pracę mogłaby wykonywać ślepa na jedno oko i głucha jak pień kulawa żaba, ale oni tutaj i tak ci jej nie dadzą, Odelle”. (…)
Regularnie telefonowałam w odpowiedzi na ogłoszenia o pracę niewymagającą doświadczenia. Ludzie, z którymi rozmawiałam, byli nad wyraz mili, pojawiałam się więc na miejscu, a tam — co za niespodzianka! — każda oferta okazywała się już nieaktualna.
I tak przez 5 lat. No, cóż – w Londynie lat 60. talent to nie wszystko, skoro miało się czarny kolor skóry.
Podobnie pisał o angielskim rasizmie Cat-Mackiewicz:
Z kroniki kryminalnej i sądowej Londynu wiemy, że nie każda prostytutka londyńska zgodzi się na płciowy stosunek z Murzynem. (…) W koloniach angielskich obowiązuje przedział pomiędzy ludnością tubylczą a angielskim „Herrenvolkiem” bardzo daleko idący. Istnieją osobne wagony, osobne tramwaje, osobne restauracje. Dziś Indie są niepodległe, ale jeszcze w czasie ostatniej wojny do restauracji angielskiej w Indiach Hindus nie miał wstępu.
Biedne bękarty
Skąd jednak przywędrowały ksenofobia i rasizm do Wielkiej Brytanii? Z całego świata. To pamiątka z epoki kolonialnej, gdy ¼ kuli ziemskiej była rządzona z Londynu, a nad brytyjskim imperium praktycznie nie zachodziło słońce. Do obsługi posiadłości zamorskich służyła relatywnie niewielka elita urzędników i oficerów kolonialnych, wsparta armią, flotą i miejscowymi siłami porządkowymi. Podział rządzący – rządzeni był więc jasny, a w orientacji często pomagał kolor skóry.
Brytyjski rasizm i ksenofobia rozlewała się jednak również na białych. Doświadczyli tego np. niektórzy polscy lotnicy w czasie II wojny światowej. Na początkowym etapie formowania polskie dywizjony miały brytyjskich współdowódców, co było pomocne w poznaniu procedur Królewskich Sił Powietrznych. Nie zawsze RAF delegował osoby nadające się do współpracy.
I tak na przykład do 308. Dywizjonu Myśliwskiego Krakowskiego trafił John A. Davies. Tak opisywał swojego brytyjskiego kolegę polski dowódca jednostki, Stefan Łaszkiewicz:
Był wyższy wzrostem, i patrzył na mnie z góry, dosłownie i w przenośni. Pewne siebie oblicze nie zdradzało ani krzty innego uczucia poza wyniosłością. (…) Siedział za biurkiem z głową odrzuconą do tyłu i wzrokiem utkwionym w ścianę o metr ponad nami. Dolna warga poruszała się, wydając głos o pontyfikalnym tonie. (…) Każdy jego ruch, każde słowo zdawały się pochodzić nie od człowieka, lecz od manekina, udającego rzymskiego prokonsula.
Davies ze swoim cedzeniem słów, wydymaniem dolnej wargi dla dodania autorytetu, ze sztywnymi nogami, ruchami jak na zwolnionym filmie, wygłaszający decyzje z miną arcykapłana, który waży losy imperium brytyjskiego, [był jak] manekin z urzędu i kukła drewniana z wyglądu. Byłem dla niego (…) człowiekiem niższej rasy.
Davies – jak kontynuował przemyślenia polski lotnik – był typowym „produktem” polityki kolonialnej, czyli był to:
wysoki urzędnik lub oficer – „pukka sahib”, dosłownie „mocny pan”, coś w rodzaju udzielnego księcia. Uosabiał on autorytet Wielkiej Brytanii i miał już we krwi pewność, że jego rozkazy, czy też zlecenia nie będą kwestionowane. Odpowiedź inna niż „yes, sir” mogła pochodzić tylko od równorzędnego Anglika. Tubylec, który się na nią zdobył, popełniał bluźnierstwo.
My w oczach Daviesa byliśmy takimi właśnie tubylcami w koloniach. (…) Jeżeli ktoś nie jest Anglikiem, to musi być „poor bastard”. (…) Dosłownie „biedny bękart”, a oznacza [to] istotę niższej klasy.
Pierwsze poniżenie Polaków – już po wojnie
Ostatecznie, polskie dywizjony szybko się usamodzielniły, ale problem powrócił po zakończeniu II Wojny Światowej, gdy 5 lipca 1945 r. Wielka Brytania cofnęła uznanie dla rządu emigracyjnego.
Z dnia na dzień polscy żołnierze stali się – jak stwierdził jeden z Brytyjczyków – „największą nielegalną armią prywatną, jaka kiedykolwiek istniała w tym kraju”. Początkowo rząd brytyjski nakłaniał Polaków do powrotu do Polski, ale nie wszyscy byli do tego chętni. Część doświadczyła już radzieckich łagrów, domy innych znalazły się na terenie Związku Radzieckiego.
Ostatecznie Brytyjczycy zorganizowali Polski Korpus Przesiedleńczy, który pomagał byłym polskim żołnierzom w przejściu do cywila.Nie było to jednak łatwe.
Mimo, że gospodarka brytyjska potrzebowała rąk do pracy, a wielu polskich weteranów miało niezbędne umiejętności, to przeciwko zatrudnianiu Polaków zaczęły ostro protestować związki zawodowe. Wspierał ich brytyjski suweren – w czerwcu 1946 r. sondaż pokazał, że 30 proc. Brytyjczyków chciało pozwolić polskim żołnierzom na pozostanie na Wyspie, ale prawie dwukrotnie więcej (56 proc.) chciało ich deportacji.
Niechęć wyrażano słownie i siłowo. W pobliżu polskich baz pisano farbą na murach „Polacy, do domu” i „Anglia dla Anglików”, niektórzy Polacy zostali pobici. Nagle stałem się, którego każdy chciał się pozbyć, przedmiotem bezużytecznym, uciążliwym, a nawet szkodliwym – żalił się Stefan Knapp, były pilot z 318. Dywizjonu Myśliwsko-Rozpoznawczego Gdańskiego.
Jemu ostatecznie udało się – otrzymał stypendium, skończył studia na Royal Academy of Arts w Londynie i został uznanym artystą. Inni jednak nie mieli tyle szczęścia.
Oto nocne zakłady przemysłowe Londynu, jakieś zmywalnie naczyń, piekarnie, układalnie biszkoptów do pudełek, wypełnione są polskimi staruszkami z wysokimi stopniami w naszej byłej hierarchii urzędniczej i ludzie ci pracują jak „stachanowcy” w stosunku do robotnika angielskiego – pisał Cat-Mackiewicz o polskich byłych wojskowych i politykach.
Polacy, pozbawieni żołdu, praw do emerytury, perspektyw, często z wykształceniem jedynie wojskowym, byli bardziej zdeterminowani i zmotywowani od lokalsów. Pracowali więc bardziej ochoczo i bardziej wydajnie niż Brytyjczycy, przez co członkowie związków zawodowych… żądali ich zwolnienia. Kierownictwa zakładów w obawie przed strajkiem najczęściej ulegały.
Polacy – rozpoznawalni po akcencie – byli też często zaczepiani i wyzywani od „polskich faszystów”, czy przybłędów, którzy są nad Tamizą niepotrzebni i powinni wrócić tam, skąd przybyli.
Wyjątki od reguły
I faktycznie. Wielu nie wytrzymywało tej ciężkiej atmosfery i wyjeżdżało. Część do krajów Wspólnoty, gdzie ksenofobia nie była tak powszechna, a część – mimo obaw przed nowymi realiami – do kraju rodzinnego. Do Polski powrócili m.in. w 1956 r. Stanisław Cat-Mackiewicz i w 1958 r. były dziennikarz krakowskiego „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” Antoni Wasilewski.
Trzeba w tym miejscu uczciwie stwierdzić, że nie wszyscy Brytyjczycy byli zaczadzeni ksenofobią. Niektórzy nie mieli uprzedzeń do Polaków, nie chcieli ich wyrzucać i uznawali, że mają prawo do życia i szczęścia w Albionie.
Powiedz nam, dlaczego ty po tylu latach opuszczasz teraz naszą wyspę. Zastanów się jeszcze, namyśl się – pytał z troską brytyjski urzędnik krakowianina. Ten jednak spotkał wcześniej wystarczająco dużo brytyjskich ksenofobów, więc z brytyjskim poczuciem humoru odpowiedział: Nie chcę zajmować wam miejsca w autobusach i kolejkach.
***
Inspiracją do napisania tego artykułu stała się powieść Jessie Burton pod tytułem Muza (Wydawnictwo Literackie 2016). To oryginalna opowieść o wolności artystycznej, odnajdowaniu własnej formy ekspresji i poszukiwaniu twórczego odkupienia. Na jej kartach znajdziecie przykuwające uwagę postacie, zręcznie poprowadzoną narrację oraz atmosferę dwóch epok – Hiszpanii w początkach wojny domowej i Londynu lat 60.
Bibliografia:
- Jessie Burton, Muza, Kraków 2016.
- Stanisław Cat-Mackiewicz, Londyniszcze, Kraków 2013.
- Stefan Łaszkiewicz, Od Cambrai po Coventry, Warszawa 1982.
- Adam Szostkiewicz, Pięć minut chwały, w: „Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie”, „Polityka. Pomocnik historyczny” wydanie specjalne 8/2014.
- Jacek Tebinka, Kolorowa metropolia, w: „Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie”, „Polityka. Pomocnik historyczny” wydanie specjalne 8/2014.
- Antoni Wasilewski, Dryndą po Krakowie, Kraków 1976.
- Adam Zamoyski, Zapomniane dywizjony. Losy lotników polskich, Londyn 1995.
KOMENTARZE (71)
Wkurza to strasznie. Człowiek się stara, pomaga im, a na koniec dostaje kopa w rzyć.
I tak jest wszędzie. Czasami nawet we własnym kraju.
niestety , zbyt wiele faktów potwierdza Pana wywód….. dla mnie niezrozumiałą jest fascynacja Jankesami i obserwuję to od wielu lat / także u naszych przodków / a w uszach od dziecka mi dzwonią słowa pewnego turysty z Chicago odwiedzającego rodzinę w Polsce ” glupia polaca ” czasem wydaje mi się …. że mimo wszystko miał rację….. :(
Akurat Jankesom zawdzięczamy to, że jesteśmy względnie bezpieczni w NATO, ale tez trzeba im oddać honor, ze to oni są aktualnie głównym motorem postępu technologicznego i naukowego, więc nie wzgardzałabym takim modelem do naśladowania. Z drugiej strony w Polsce historycznie zawsze istniała nadmierna fascynacja narodami o wysokim poczuciu własnej wartości, bo z tą cechą sami sobie nie do końca radzimy i ciagle nie rozumiemy, ze bycie zarozumiałym jest jej dokładną odwrotnością (uprzedzę fakty i przypomnę, ze mówiąc innym brzydkie rzeczy nie tylko się nasila problem, ale jak twierdzi nauka – unieszczęśliwia się samego siebie :))
Oczywiscie Yankesom zawdzieczamy rowniez to ze wpakowali nas w lapy Stalina dzieki temu choremu pierdole Roosevelt’owi ktory dla utrzymania sie przy wladzy byl wstanie obiecac wszystko amerykanskiej Polonii i tak samo byl wstanie dac wszystko Stalinowi byle go utrzymac po stronie Aliantow. Latwo mu szlo bop dawal nieswoje.
A mu dalej jak glupcy wierzymy USA – opchnali nas jeden raz to zrobia to i drugi jak bedzie okazja. Polityka i tyle – to nie przyjazn tylko twarde interesy
Rasizm, antysemityzm, szowinizm etc rodzą się ze zatęchłych mózgów szumowin ubogich w cnoty
Największy antysemityzm to jest w Izraelu, gdzie jude-naziści mordują Palestyńczyków.
wszedzie sa rasisci
uch … […] spojrz […] na siebie, co sobą prezentujesz, jak sie odnosisz do innych, jaki jest twoj wklad w rozwój społeczeństwa… no cóz… […].
Redakcja: To nie miejsce na bluzgi. Wulgaryzmy zostały usunięte.
Mam nadzieję, że pisze to osoba, która zrezygnowała z polskiego obywatelstwa, która jakimś cudem lubi czytać strony w języku osób, którymi gardzi. Jeśli nie to radzę to zrobić bo inaczej jesteś, przepraszam osoby postronne za język, jak ptak srający we własne gniazdo.
Mam nadzieje, że nie masz zamiaru pouczać jak się odnosić do innych? ?
kimirsen – Tyś, co reprymendę miał otrzymać, nie dam Ci pstryczka w nos, ni klapsa. Nie powiem nawet pies Cię jebał, bo to by był mezalians dla psa.
Próżnoś repliki się spodziewał
Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
Nie powiem nawet „Pies cię jebał”,
bo to mezalians byłby dla psa.
„Na pewnego endeka, co na mnie szczeka”, Julian Tuwim
Brytole budując swoje imperium nigdy nie podbili kraju równego sobie pod względem rozwoju . Podbijali tereny słabiej lub wcale nie rozwinięte. Dawało im to ogromna przewagę ale również poczucie misji niesienia cywilizacji. Stąd wzięło się to poczucie wyższości. Faktem jet również ze w pewnym okresie histori byli narodem bardzo twórczym naukowo. W Brytanii powstało wiele wynalazków tu też miała początek rewolucja przemysłowa. To napewno wzmocnilo poczucie wyższości. Cóż są jacy są. Moim zdaniem nie nakezy niszczyć narodów poddając ich multikulti obróbce tworząc jednakową multikulti papkę. Każdy naród jest inny ma swoje złe i dobre strony i to właśnie jest piękne. Natura nie tworzy jednakowosci tylko różnorodność. Mamy więc maszerujacych Niemców , halasliwych Włochów , zimnych Skandynawów , wyniosłych Brytoli i tak jest fajnie. Nie widzę nic fajnego w zwiedzaniu europy i oglądania w każdym kraju takiego samego kolorowego tłumu żyjącego wedlug tych samych multikulti zasad. A tak już się w europie dzieje
„Polak napisał 8 grudnia 2016 o 02:26
Brytole budując swoje imperium nigdy nie podbili kraju równego sobie pod względem rozwoju . Podbijali tereny słabiej lub wcale nie rozwinięte. Dawało im to ogromna przewagę ”
Już w pierwszym zdaniu wyszła cała odraza polskiego robalstwa bo polactwo to by chcialo podbijać tylko kraju co najmniej o równym poziomie rozwoju a najlepiej zdechnąć w zbiorowej mogiły po natarciu na przeważające siły wroga. Zabij się polaczku. Gloria victis.
A ty jesteś głupi, masz wszy i nie widziałeś cipy.
taki ktoś jak ty to musi być zerem zdecydowanie , zerem pelnym kompleksow twu ty
Właśnie wypełzł z ciebie(celowo z małej litery!) jad , a w kącikach ust piana.
Interesujący punkt widzenia, nigdy nie oceniałem Anglików z tej perspektywy.
Zgadzam się całkowicie. Skarbem tego świata jest różnorodność kultur , którymi można się fascynować , poznawać je , uczyć się ich . Chcąc zamieszkać gdzieś , gdzie uznamy , iż to jest miejsce dla nas i nasz wymarzony kawałek ziemi na świecie z którym i z którego otoczeniem się zasymilujemy tworząc jedność . Nie jak dzisiejsze multikulti i globalizacja która wszystko niszczy i upodabnia do g… papki
Co za bzdury.
Narody monoetniczne doprowadziły do rosnącej nietolerancji względem siebie i swoich obywateli. Takim przykładem jest choćby Japonia, Korea Północna, Polska. Nie wspominając o wojnach.
Twoje poglądy są całkowicie jak z lat 50-tych.
Tak jasne, a multikulturalne narody się rozpadają i kończy się rzeziami Kartagińczyków, Ormian, Indian, Żydów właśnie te mulikulti tak robią.
Głupie te niektóre komentarze, że faktycznie, nic tylko za nie odbierać obywatelstwo i skazywać na banicję. Szkoda też że historia lubi się powtarzać i doświadczają tego nasi w UK…
Artykuł dobry i merytoryczny, ale komentarze wołają o pomstę do nieba. Anglicy są niemili i już nawet kiedy przyjeżdżają do dziczy vide Kraków nie potrafią się w większości zachować.
Dostrzegłam pewne przejęzyczenie. Bowiem z moich obserwacji to nie Kraków jest dziczą, a własnie przyjeżdżający.
Zabieg był celowy;-)
Anglicy od zawsze zdobywali ziemie swoimi wojskami i cywilizowali inne kultury, dlatego ich język jest tak popularny.
Adam Majewski /Wojna,ludzie i medycyna/ opisuje, jak z imperialną dumą radzili sobie szeregowcy. Po prostu walili w ryj, i miny Anglików stawały się „mniej imperialne”. W Londynie to nie uchodziło. A szkoda.
Niejednemu Anglikowi poprawiło to kulturę osobistą;-)
Ciekawa rzecz.My biali jestesmy solą w oku u jebanych anglikow,a kolorowym lizą dupy.Wynika to ze strachu przed nimi.Wykorzystywali przez stulecia inne narody.Dzisiaj ich wykorzystuja,biali kolorowi i dobrze im tak.Podczas kalifatu to brytyjskie łby polecą pierwsze.Anglia na to zasłuźyla
Przeczytaj artykuł jeszcze raz, potem to co napisałeś i znowu artykuł, a zrozumiesz, że absolutnie nie masz racji w tym co robisz.
Dobrze, ze takie artykuły powstają, bo jest to temat przemilczany, a równocześnie bardzo na czasie. W Anglii Polacy kariery nie robią, a nawet ich oderwane od korzeni dzieci cierpią z powodu pochodzenia rodziców (choćby niedawny przypadek samobójstwa(?) polskiej uczennicy, ale tez codzienne własne obserwacje). Tymczasem Polacy nadal bezmyślnie cierpią na obsesję przystosowywania się i w wyniku braku wiedzy akceptują merytorykę wstydzenia się bycia Polakiem. Co do kwestii brytyjskiego rasizmu dodać muszę jeszcze, że wielu będzie ich bronić, bo potrafią być czarujący, bardzo grzeczni (skoro tak się nam ta cecha podoba, to czemu jej nie lansujemy w Polsce?), ale rownocześnie jest to niezwykle niebezpieczny kraj. W samej Anglii i Walii jest grubo ponad 100 dziennie incydentów rasistowskich zgłoszanych na policję (a rozmawiając ze znajomymi, braku uszkodzenia ciała lub mienia nikt nie zgłasza).
Rozzłoszczonym przypomnę, że u nas też się różnie myśli i mówi o biedniejszych od nas – zwłaszcza niesprawiedliwy jest stereotyp Rumuna, podczas gdy to przewspaniali, wybitnie inteligentni (tak) i lubiący nas ludzie.
Autorowi pięknie dziękuję za ten tekst i polecam kontynuować temat, bo jeszcze mamy naukowy rasizm (świetny temat na poczytną książkę – tomisko!), medialny rasizm (tak bardzo Rosja!), historyczną propagandę (tutaj myślę głownie o Niemcach, bo ich sztuczki do dziś niszczą poważnie polską duszę – wystarczy analiza ich plakatów) i kwestia polskich niewolników (której poznanie pewnie nauczyłoby nas trochę więcej empatii i na pewno pomogłoby w stosunkach miedzynarodowych). Pozdrawiam
Stereotyp Rumuna wynikł z tego, że dużo cyganów rumuńskich do nas trafiało swego czasu i Rumunia zaczęła się kojarzyć z tą grupą. A faktem jest że wizualnie Rumun od Polaka się nie różni niczym.
Anglicy mają mniej więcej taki sam stosunek do nas, jak my do Ukraińców. Bo i taka jest proporcja. Tak już jest, że jako ludzie (bez względu na narodowość) nie szanujemy zbytnio biedniejszych od siebie i bardzo lubimy czuć się od nich lepsi. Czy to w skali narodu, czy osobistej.
Każde generalizowanie ma swoje słabe strony. W ogóle nie można postrzegać mieszkańców wysp jako jedności. Są Anglicy, Szkoci, Walijczycy i Europejczycy. Niektórzy Szkoci pogardzają Anglikami i vice versa. Niektórzy wykształceni mieszkańcy wysp, tymi bez matury. I tak dalej.
Dla mnie najczytelniejszy podział był pomiędzy Brytyjczykami, którzy nigdy wyspy nie opuścili, a tymi którzy pracowali na kontynencie (wyjazdy na pijatyki do Krakowa się nie liczą). Ci pierwsi, rzeczywiście to czują bezpodstawną wyższość, drudzy mieli okazje przekonać się że inne kultury i kraje coś ciekawego wypracowały. A średnia? Cóż, człowiek i pies średnio to mają 3 nogi. Podobnie, w komentarzach można zobaczyć nasz średni stosunek do białych obywateli mieszkających na wyspach.
No a Hiszpanie, druga monarchia, drugie byłe imperium kolonialne, mający z Anglią jednak zatarg choćby o Gibraltar uważają, że za tą angielską butą kryje się pustka.
Jestem w UK i potwierdzam słowa autora.
Niestety.
Ludzie to istoty empatyczne, czasem w złym znaczeniu, bo czytają całą mentalność, a nie poszczególne uczucia, więc bezrefleksyjnie potrafią szanować tych, którzy sami się szanują, tak bez zastanawiania się – za co. Mam na myśli ofiary bufonów i różnych wodzirejów. Ale z uogólnieniami na całe narody byłabym ostrożna.
Nie widziałem większych pustaków od Brytyjczyków. Wykorzystywali wszystkich od setek lat i robią to w dalszym ciągu. Między innymi oni też zarobili na ll wojnie światowej wywozac co się da z Europy!Klamliwy i popierdolony naród obok Amerykanów i Sowietów!Mieszkam wśród nich dosyć długo i na palcach jednej ręki policze tych z którymi można rzeczowo porozmawiać bo reszta to niedouczone scierwo!
Niby pustaki ale wykorzystac tych niby mądrych cudzoziemców potrafią jak mało kto
CHODZI O TO POLACZKI ZE ANGOLE MAJA SWIETNA INTUICJE I POTRAFIA POZNAC SIE NA SYFIE, DZIEKUJE
to pewnie jak z tobą, wiesz kiedy spuścić spodnie, obrócić się i klęknąć, a nawet gębę otworzyć – na zdrowie
anglicy maja bardzo slaba intuicje. Typowe zupelnie dla nich jest usmiechanie sie milutko bez wzgledu czy cie lubia czy chca cie zalatwic. Jak wszedzie sa tam ludzie ok i nie ok. Ale gwarantowane zupelnie i typowe w ich kulturze jest to ze nigdy nie powiedza ci wprost tylko wbija igle w plecy, taka ich kultura od wiekow.
To co? Lepiej by było jakby się nie uśmiechali i mówili to co myślą wychodząc tym samym na jeszcze większych gburów?
To ja już wolę ten uśmiech. Przynajmniej człowiekowi się lżej na sercu lubi.
To jest typową cecha dla ludzi i epoki marketingu, a nie tylko dla Brytyjczyków.
Już przestańcie się doszukiwać dziury w całym, jak zwykle.
Mieszkam w Anglii i kiedys jeden z kolegow, Anglik, spytal mnie:
-Czy wiesz jaki jest dzis dzien?
-Nie
-Dzis jest rocznica wybuchu 2 wojny swiatowej!
-Byla 2 dni temu, odpowiedzialem
-Nie ,dzis jest, bo Anglia wypowiedziala Niemcom wojne!
Po prostu angolskie k***….sami są potomkami dzikusów i dlatego taka nienawiść do innych.
Dokładnie takie same standardy quasi kolonialne panują dziś w UE!
Anglicy mimo wszystko to bardzo bitny i odważny naród (jak drewnianymi łupinami zdobywali świat my spławialiśmy tratwami drewno Wisłą na ich okręty) dzięki temu osiągnęli tak wysoką pozycję na świecie. Brutalność mają we krwi i niestety tą pogardę dla innych nacji oby ich drogą nie poszli amerykanie. My gdyby historia potoczyła się inaczej pewnie bylibyśmy jeszcze gorsi z naszą w większości wiejską mentalnością, przykładów pogardy dla innych narodów na co dzień i u nas nie brakuje.
Nie sądzę.
Skąd? Z ich imperialistycznych i kolonialnych zapędów. Mam szczęście pracować nad autobiografią jednego z weteranów 2 Korpusu Andersa. Opisuje on sporo mniej i bardziej wesołych wydarzeń z życia garnizonowego w Iraku. Jednym z nich była budowa murowanych łazienek, żeby stawiały oprór burzom piaskowym. Budowę prowadzili zawodowi murarze w cywilu pochodzący ze Lwowa, a dodano im kilku arabskich kolegów. W przerwach jedli posiłki, oczywiście przy wspólnym stole. Spowodowało to sprzeciw Brytyjczyków, którzy twierdzili, że wyżywienie jest wspaniałomyślnie ofiarowane Polakom przez Jego Majestat Króla Anglii i nie powinno być udostępniane Arabom. Pułkownik dywizjonu grzecznie odpowiedział, że ktoś ich wprowadził w błąd, bo wyżywienie jest finansowane ze skarbu rządu polskiego w Londynie, przywiezionego z Polski. Brytyjczyk zachowywał się dość arogancko, w końcu stwierdził, że wjeżdża do polskiej bazy, aby „zbadać sytuację”. Pułkownik ostrzegł go, że ryzykuje konsekwencjami, ale ten myślał, że zostanie zaraportowany do swego dowódcy, którego poparcia był pewien. Gdy już odpalili swoje łaziki i mieli wjeżdżać na teren bazy, z namiotu wartowniczego wychyliły się lufy karabinów maszynowych… Pułkownik tylko pomachał im na pożegnanie. A jakąś godzinę później odebrał telefon od dowódcy bazy brytyjskiej, którzy przepraszał go za zachowanie swego podwładnego :)
Panie Mateuszu niech Pan sie nie martwi Anglii juz nie ma ten beton naprzyjmowałvtyle igrantów że juz po tak pięknym kraju jaki był kiedyś.
Drogi Panie Mariuszu, żeby być na bieżąco – Brexit :) A ponadto dość dużą ilość tych imigrantów stanowili Polacy, czyli domyślam się, że nie pochwala Pan wyjazdów do innych krajów za pracą? Taka ilość imigrantów świadczy właśnie o dobrych warunkach gospodarczych panujących w kraju, do którego się migruje. Jeśli natomiast chodziło Panu o piękno krajobrazu, imigranci chyba go tak nie zaburzyli. Serdecznie pozdrawiamy :)
rasisci sa wszedzie
Morze niechęci i pomyj wylane na Anglików w komentarzach, więc może jako wieloletni mieszkaniec Zjednoczonego Królestwa dorzuce coś od siebie. Przez kilkanaście lat nie spotkałem się z gorszym traktowaniem lub brakiem szacunku, z powodu narodowości. W ostatniej organizacji dotarłem do stanowiska managera w ciągu półtora roku, glownie dzięki wsparciu angielskiej części managmentu.
Spotkałem na swojej drodze ludzi różnych, w zdecydowanej większości o wysokiej kulturze i inteligencji, roznych narodowości. Moją ulubioną nacją są zdecydowanie Irlandczycy (bardziej szczerzy i lojalni). Zupełnie nie rozumiem polskich imigrantów którzy tak narzekają na UK, jeśli tak ci źle wróć do Ojczyzny.
Irlandczycy są jeszcze gorsi niż Anglicy. Właśnie za ten ich prymitywizm.
Natomiast nawiązując do treści artykułu, poznałem kilkunastu brytyjskich seniorów, którzy mieli styczność z pierwszą falą polskich imigrantów (niektórzy w armii, inni juz po wojnie w UK). Wszyscy wypowiadali się bardzo ciepło o naszych żołnierzach. Jako przyczynę ich problemów z uzyskaniem dobrej pracy podawali bariere językowa.
I to może jest przyczyna dzisiejszych frustracji polskich imigrantów, ciezko znaleźć dobrą pracę bez znajomości języka. Znam ludzi którzy są w UK od 10+ lat i nadal nie potrafią po angielsku nic poza podstawami komunikacji. Mieszkają z Polakami, pracuja z Polakami, oglądają polska telewizję, Zamkniete koło.
Jesli chodzi o stereotypy dotyczące Polaków ze strony Anglików, to spotkałem się z dwoma: Polacy ciezko pracują i potrafią dużo wypić.
Stereotypy dotyczące Anglików ze strony Polaków: Anglicy są dwulicowi (niestety prawda) i debile (niekoniecznie prawda).
Bardzo dziękuję za podzielenie się własnymi doświadczeniami ze współpracy z Anglikami. To cenny głos w dyskusji. :)
Pozdrawiam,
Mateusz Drożdż
Ja w sumie sam nie wiem co myśleć o Brytyjczykach. Może mam inne doświadczenia, ponieważ mieszkam w Szkocji. Raz w bardzo słabej pracy spotkałem się z „harassment” ze strony Brytyjczyków. Również raz na ulicy jakiś koleś zwyzywał mnie abym wracał do domu. Dorzucił jeszcze że jestem [***]. Czasami (może jestem przewrażliwiony) widzę i czuję, że mają mnie za gorszego, i odnoszę wrażenie że w środku czują wyższość a nawet pogardę. Dostrzegam te cechy wśród moich kolegów z Colleg’u, jednakże mimo wszystko są mili, pomocni i ich lubię. Tworzymy taką małą paczkę. Na marginesie dodam, że przez ostatni rok mam bardzo kiepską opinię o Polsce….
Polak zrobił swoje, Polak powinien odejść.To się nazywa **czarna niewdzięczność**.
Komentarze zwykłych przygłupów.
Masz na myśli siebie ? Bo takiego komentarza zwykły przeciętny człowiek by nie napisał, za to przygłup taki jak ty jak najbardziej.
Szanujmy siebie wzajemnie. Innych Przyjaciół – poza Polakami- nie mamy. I niech tego wzajemnego szacunku nikt nie ośmiela się osłabiać, dzielić nas. Lub nazywać szowinizmem czy nacjonalizmem tego uczucia i tych relacji. Kochajmy siebie takimi, jakimi jesteśmy. I starajmy się być lepsi. Dla własnej dumy i dlatego, żeby nam, tutaj, wzajemnie – żyło się jak najlepiej :)
Ci, którzy piszą, że Brytyjczycy są fałszywi chyba pomylili kraje do emigracji. Od zawsze powtarzam i będę powtarzać, że przed wyjazdem gdziekolwiek ZAPOZNAJ się z kulturą, mentalnością, warunkami i językiem, by później nie wychodzić właśnie na takiego typowego homo economicus, który umie tylko krytykować miejscowych, bo nie rozumie otaczającej go rzeczywistości, a jego najważniejszym celem jest zarabianie kasy, bo nie na tym życie polega.
Niektórzy ludzie nie nadają się do danych miejsc, i to też jest przyczyną. Taki introwertyczny melancholik nie odnajdzie się raczej w Brazylii, i tryskający energią ekstrawertyk źle się odnajdzie w Skandynawii i Japonii. Tak to już jest.
UK jest krajem ambiwertycznym, z kulturą wysokiego kontekstu, czyli, że sens informacji jest zawarty w domyśle. Liczy się forma wypowiedzi, a nie treść sama w sobie. Podobnie jest w Azji Wschodniej, szczególnie w Japonii gdzie istnieje język grzecznościowy honne i tatemae, czyli to co myślimy ale zatrzymujemy dla siebie, oraz to, co chcą usłyszeć inni (u nas byłoby to nazwane jakąś ,,nowomową”, czy inną ,,polityczną poprawnością”, zupełnie nie rozumiem takich określeń). Pewnie dlatego dla Was Anglicy wypadają na ,,powściągliwych hipokrytów”. Jest tak dlatego, że nie znacie niuansów w języku, nie rozumiecie kultury i jej smaczków. Trzeba samemu w sobie mieć nieco wyczucia.
Angielski humor polega właśnie na grach słownych, intonacji wypowiedzi i gorzkawej ironii. Nie musi to znaczyć zaraz, że ktoś Was nie lubi.
Zanim napiszecie jacy to Brytyjczycy są dwulicowi przypomnijcie sobie lepiej dlaczego właśnie tam wyjechaliście. Jeśli Waszym jedynym zmartwieniem były i są pieniądze, to uważam dyskusję za zamkniętą.
Tak czytam te komentarze i nie dowierzam ile tu głupoty. Jak nieskalane filozoficznym myśleniem zwierzęta.
Więc po co dodałeś ten głupi filozoficzny komentarz ? Chciałeś dołożyć garść swojej głupoty ?
Trzeba nie znac historii Polska -Anglia by wyjechac tam i byc nikim.
A juz najbardziej mnie śmieszy jak widze w Polsce te angielskie auta a w środku polaczki najczesciej Seba i Karyna z małointeligentnymi twarzami patrzacymi na boki czy ich sie podziwia.. tu paniska a tam popychadła. No i do tego bedac tam pół roku, angielskiego nie znają, ale polskiego juz zapomnieli kalecząc jezyk jak Dżoana Kruupa.
Dużo racji w w tym co piszesz. Większość Polaków mieszkających w Anglii to niestety ludzie niższego szczebla. Ludzie, którzy nie widza nic złego w zamieszkiwaniu brudnych, zdewastowanych domów z grzybem wszędobylskim i czesto szczurami gratis. Domów na ulicach które wyglądają jakby wojna właśnie się skończyła. Ich dzieci chodzą do szkół gdzie bywają bite, wyśmiewane, szykanowane.
Powrót do domu z napisem na plecaku „go back to your fuc king country” nie jest rzadkością.
To samo tyczy się council accommodation. Polacy czesto myślą, ze dom komunalny się należy i tyle. Mimo, ze oboje rodziców pracują na pełny etat i wzięcie kredytu nie powinno być problemem. To błędne koło, w Anglii aby godnie żyć trzeba mieć worek pieniędzy. Dzielnice dalekie od „council estates” są bardzo drogie, szkoły lepsze ale niestety wszędzie trzeba jeździć autem i to spore dystanse. Wszystko kręci się w okół kasy. Na dzień dzisiejszy (Mowa o West Midlands) rodzinka z jednym dzieckiem, mama i tata z budżetem £5000/miesięcznie może tu dobrze egzystować. Podkreślam egzystować!
To jest, dom w dobrej dzielnicy, porządna szkoła, wyedukowani sąsiedzi z którymi nie powinno być problemów itd. £5000 nie pozwoli być panem świata i okolic. Inna sporawa jeżeli weźmiemy pod uwagę council estate, w takim wypadku £5000 na miesiąc to kosmiczna kwota. Jedyne ryzyko, to duża szansa, ze dziecko będzie dorastać wśród patologii brytyjskiej a Wy jako rodzice dostaniecie od sąsiadów i lokalnej społeczności dużo lekcje rasizmu. Oczywiście złodziejstwo i narkotyki gratis ze strony lokalnych.
Teraz rozumiem całkowitą pogardę i obojętność USA i Anglii dla losu żydów w czasie wojny .
Mieszkam 17 lat w UK.
Moge powiedziec jedno
Wole Anglikow sto razy bardziej niz rodakow.Taka prawda.
Pracujac jako mlody kawaler w anglii na produkcji spotkalem sie z wysmiewaniem. Pytali mnie co bede robil jak wroce do domu skoro nie mam dziewczyny? Bedziesz walic konia? Na co odpowiedzialem im z usmiechem na twarzy: tak! Ucze sie od najlepszych :D
Jest obecnie 2024 rok ,Maj i jestem świadomy faktu że jest to stary artykuł ale napiszę krótkie słowo z powodu prawdy i tylko prawdy …Po paru dekadach obcowania z różnorakimi klasami społecznymi na wyspach stwierdzam z przykrością ,że powyższy artykuł jest w 100% prawdą. Moja opinia bazuje na własnym wieloletnim doświadczeniu prywatnym oraz zawodowym .Niestety takiej kliki , rasizmu,dyskryminacji oraz stygmy wielopoziomowej I tak samo złożonej jakiej doświadczyłem u tej nacji to ciężko znaleźć .Dobra ,szczera rada dla wszystkich,nawet dla jak to się mówi dla wrogów.Omijajcie ta nację jak zarazę.Pozdrawiam otwartych umysłem a ciasnotę i miernotę mentalna omijać. Bynajmniej stwierdzam ,że Nie było warto bo straciłem najlepsze możliwości w swoim życiu bo się tylko pomyliłem do pewnych ludzi .(pytanie czy mogę to nazwać tylko?) .Patologia mentalna nie oddaje stanu .Dziękuję.