Nigdy nie słyszeliście o jego osiągnięciach. Na temat państwa, którym rządzi wiecie tyle, że leży gdzieś w Afryce. O jego seksualnych ekscesach warto jednak poczytać. Ku przestrodze. Bo takie rzeczy powinny były już dawno odejść do historii!

Mswati III zasiadł na tronie Suazi w roku 1986. Władzę sprawuje aż do dzisiaj. Poza królem w Suazi panuje też bieda. Większość mieszkańców tego niewielkiego afrykańskiego państwa, graniczącego z Mozambikiem i RPA wegetuje w skrajnym ubóstwie. Średnia długość życia to niewiele ponad 30 lat i jest ona najniższa na świecie.
Król traktuje pieniądze Banku Centralnego, jakby pochodziły z jego własnej kieszeni, gdy tymczasem naród Suazi wyniszcza epidemia AIDS. Czego jednak spodziewać się po władcy, który uznał, że zamiast wydać pieniądze na terapię dla chorych… lepiej ich wysterylizować i oznaczyć?
Główną metodą zapobiegającą chorobom miałby być celibat, wybrany nie bez przyczyny, bowiem nie wymaga żadnych nakładów finansowych. Poddani niech zatem żyją w biedzie i powstrzymują się od seksu, Mswati III będzie zaś korzystał z zasobów finansowych kraju oraz możliwości ożenku z najpiękniejszymi kobietami w liczbie kilkunastu.

Suazi to niewielkie i biedne państwo graniczące z RPA i Mozambikiem. Nie przeszkadza to jednak władcy opływać w luksusy i przepuszczać państwowych pieniędzy na własne zachcianki (autor: Rei-artur; lic. CC-BY-SA-2.5).
Im więcej żon, tym więcej problemów
Wieści dochodzące z suazyjskiego monarszego dworu to niezłe kąski dla plotkarskich portali. Choć każdy tekst wymaga krótkiego wyjaśnienia, o kim jest w nim mowa. Gdy media informowały, że Mswati III został zdradzony przez jedną ze swoich licznych żon… większość ludzi dopiero dowiedziała się o jego istnieniu. W 2010 roku małżonka władcy absolutnego, niejaka Nothando Dube, zdradziła go z tamtejszym ministrem finansów. Skutkiem był skandal, interwencja samej królowej matki i rozwód.
Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że minister Ndumis Mamba, z którym Dube dopuściła się cudzołóstwa, nie tylko pracował dla króla, ale także się z nim przyjaźnił. Dube została osadzona w areszcie domowym a ostatecznie wypędzona. Stało się to, gdy w trosce o zdrowie swojego dziecka, zatrzymana przez jednego ze strażników, potraktowała go gazem pieprzowym.
Władza jest seksi? Nie w tym wykonaniu
Tyle jeśli chodzi o drobne skandaliki. Rok później zaczęły pojawiać się naprawdę szokujące pogłoski. Pisano, że w Suazi odbywa się dziwaczna uroczystość, której rytuały są odstręczające nawet jak na standardy wyuzdanych dyktatorów. Rokrocznie w tym niewielkim państwie organizowany jest festiwal Incwala. Zaczyna się on w pierwszych dniach grudnia i trwa do końca stycznia. Poddani świętują wówczas powrót króla do życia publicznego po duchowej kontemplacji, ten zaś umacnia swoją władzę i pozycję w państwie.
Brzmi normalnie? Tylko z pozoru. Festiwal od zawsze otoczony był aurą mistycyzmu i tajemnicy. Do momentu, aż Sithembiso Simelane, jeden z uczestników święta, postanowił podzielić się wspomnieniami z jego obchodów. Całą sprawę bardzo dokładnie opisuje w swojej książce pod tytułem „Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla nowicjuszy” Mikal Hem:
Młodzi mężczyźni przytrzymują byka, podczas gdy król wsadza mu do odbytu swój stojący penis. Trwa to do momentu, aż niemal szczytuje. Zanim do tego dojdzie, przyniesiony zostaje róg, do którego król może ejakulować.

Festiwal Incwala to najważniejsze wydarzenie w roku dla mieszkańców Suazi. Dla ich władcy zaś okazja do spełnienia swoich zoofilskich zachcianek. Na zdjęciu wojownicy w festiwalowych strojach (fot. iulian circo; CC BY-SA 2.0).
To jeszcze nie koniec „rytuałów”:
Nasienie przelewa się do rogu, aby można było z niego korzystać następnym razem, kiedy zwołuje się naród na święto Sibaya lub inne narodowe uroczystości. Miesza się je z jedzeniem przyszykowanym dla ludzi, którzy uczestniczą w obchodach, tak aby lud miłował swojego króla i obawiał się buntować przeciwko niemu.
Jurny władca nie poprzestaje bynajmniej na jednym akcie zoofilii. Kolejnego dnia odbywa stosunek z bykiem, który zostaje oszczędzony na przyszły rok i jest wtedy bykiem numer jeden. Po wszystkim król znajduje jeszcze siły na seks ze swoimi małżonkami, o czym wiadomo, ponieważ odbywa się on publicznie. Władca znowu ejakuluje do rogu, co pozwala przypuszczać, że nasienie także trafia do jedzenia przygotowywanego dla uczestników święta.

Seks z bykiem nie zawsze kończy się tak jak wymarzy sobie władca (fot. Kollmeierf lic. CC BY-SA 3.0).
„Randka” z bykiem nie zawsze jednak idzie tak, jakby sobie tego król zamarzył. Według relacji świadków, pewnego razu zaloty zostały najwyraźniej odrzucone. Zwierzę, jak co roku, zostało wcześniej ogłuszone, jednak w trakcie penetracji odzyskało przytomność i poturbowało dyktatora. Szczęśliwie dla Mswatiego, a znacznie mniej radośnie dla byka, świta zareagowała na czas, zabijając zwierzę przez poderżnięcie gardła.
Oficjalna strona internetowa Suazi opisuje oczywiście święto zupełnie inaczej, po prostu jako najważniejsze wydarzenie kulturalne w tym państwie. Byk owszem, pojawia się i jest prowadzony do królewskiego sanktuarium, w którym nie wolno robić zdjęć, ale nic ponadto. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że skłonności masochistyczne Hitlera, zastępy kochanek Mussoliniego oraz seksualne drużyny Kim Dzong Ila wydają się przy zwyczajach Mswati III mało ekstrawaganckie.
Bibliografia:
- Mikal Hem, Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla początkujących, Smak Słowa/Agora 2016.
- Weronika Szawarska, Królestwo wirusa, Polityka 02 grudnia 2008.
- The Kingdom of Swaziland – oficjalna strona internetowa Suazi.
KOMENTARZE (2)
u nas nie jest tak źle :P
Szanujmy obyczaje i kulturę innych ludów.