Jak wygląda modelowy Brytyjczyk – przedstawiciel najbardziej imperialnego narodu świata? Jest elegancki, otoczony „kolorową” służbą, zadziera nosa i ma… oczy dookoła głowy. Bo za wiktoriański holokaust w koloniach mógł zapłacić własną krwią.
Nie było w historii świata imperium większego niż brytyjskie. W szczytowym okresie obejmowało prawie jedną czwartą lądów co piąty mieszkaniec Ziemi był podanym Korony. A perłą w brytyjskiej koronie były Indie – strategicznie położone, ludne i pełne bogactw.
Jak żyło się tam Brytyjczykom?
O godzinie ósmej zastawiają obiad w jadalnej sali, wykładanej marmurem i przepysznie oświetlonej. Stół się ugina pod zastawą naczyń srebrnych i kryształów; ogromne wachlarze orzeźwiają i rozkosznie ochładzają głowy siedzących przy nim osób.
Za każdym gościem stoi z tyłu za krzesłem służący koloru miedzianego, przybrany w zawój i białą suknię. Wszystkie okna, a jest ich z osiemnaście, stoją otworem; w dali przez nie przegląda cudne podzwrotnikowe niebo, na tle którego odbijają się mury fortecy William i maszty stojących na kotwicach w Gangesie statków.
– opisywał wizytę w kolonialnym klubie w Kalkucie pewien Francuz w połowie XIX wieku.
Poza klubem, można było rozerwać się polując na tygrysy z grzbietu słonia, oglądając malownicze ruiny albo egzotyczne dziwactwa Indii – na przykład odnalezione w dżungli dzieci wychowane przez dzikie zwierzęta (Mowgli z „Księgi dżungli” nie jest czystym wymysłem Kiplinga!). Mieszkańcy Wielkiej Brytanii byli jak turyści na luksusowych wakacjach. To się musiało źle skończyć.
Imperium Brytyjskie. Krótkowzroczna polityka
Brytyjczycy wprowadzali w Indiach pocztę, telegraf i koleje. Jednocześnie ignorowali miejscowe przekonania i ambicje. Hindusi skarżyli się, że przybysze z Wielkiej Brytanii niszczą świątynie hinduistyczne i muzułmańskie pod pretekstem budowy dróg. Albo że nadmiernie promują chrześcijaństwo i naukę języka angielskiego.
Do dziś szokuje pomysł, by rozebrać zaniedbane wówczas mauzoleum Tadż Mahal, a marmury z niego sprzedać do Wielkiej Brytanii na wyposażenie łazienek! Oskarżano o takie zamiary brytyjskiego gubernatora, ale pewnie była tylko plotka – choć bardzo szkodliwa. Być może powstała po sprzedaży odrzuconych, zbędnych marmurów z Czerwonego Fortu w Agrze. Ten pałac-forteca leży parę kilometrów od Tadż Mahal, dlatego sprawa mogła zostać przez Indusów wyolbrzymiona.
Napięcia narastały. Brytyjczycy żyli jak na beczce prochu. Wybuchła, kiedy hinduscy żołnierze z kolonii brytyjskich (sipajowie) zaczęli dostawać kule karabinowe i proch w papierowych ładunkach nasączonych tłuszczem wieprzowym lub wołowym, by nie dostała się do niego wilgoć. Gniewnie zaprotestowali, bo babranie się w krowim łoju nie mieściło się w głowie hinduistom, a w wieprzowym tłuszczu – muzułmanom.
Brytyjczycy protesty te zignorowali, jakby byli zbyt tępi lub uparci, by uszanować obce przekonania religijne. W efekcie doszło do krwawego powstania sipajów (1857–1859). Indusi nie odpuszczali nawet kobietom.
Schwytawszy 48 kobiet, po większej części dzieweczek od lat dziesięciu do czternastu i kilka dam wykwintnie wychowanych, pozdzierali z nich odzież i straszne im zadawali katusze; odrzynali im rokoszanie piersi, palce i nosy, i w tych mękach dozwalali im z wolna umierać. Nieszczęśliwa jedna dama trzy dni tak konała. Innej znowu zdarłszy skórę z twarzy, nagą po ulicach oprowadzali – opisywano w relacji z Bangalore.
Kultura angloindyjska
Wojska Imperium Brytyjskiego zdławiły powstanie i wzmocniły swoją kontrolę nad krnąbrnym krajem. Odtąd sprawowała ją bezpośrednio Korona brytyjska, a nie Kompania Wschodnioindyjska. Indie stały się największą zamorską bazą żołnierzy imperium.
W 1881 roku stacjonowało tam 70 tysięcy Brytyjczyków, którym towarzyszyło 125 tysięcy lojalnych Indusów (między innymi sikhów, Gurkhów). Wcześniej proporcje wynosiły prawie 1:10, teraz stały się bardziej wyrównane. To odmieniło życie Brytyjczyków w Indiach.
Ściągnięcie do Indii znacząco większej liczby żołnierzy, którzy często brali ze sobą całe rodziny, spowodowało, że Brytyjczycy stali się liczniejsi. Oczywiście procentowo nadal stanowili prawie zerowy ułamek społeczeństwa indyjskiego, jednakże coraz bardziej byli w stanie funkcjonować bez kontaktów z miejscową ludnością, ograniczając się wyłącznie do własnego towarzystwa – piszą Krzysztof Iwanek i Adam Burakowski w książce „Indie. Od kolonii do mocarstwa 1857–2013”.
Izolowani, a jednocześnie (paradoksalnie) bardziej zadomowieni, Brytyjczycy stworzyli w swoich osiedlach i miasteczkach własne społeczeństwo, swoistą kulturę angloindyjską. Z jednej strony były więc pałace radżów, ruiny świątyń, lepianki i pływające Gangesem trupy. Z drugiej zaś mały własny świat kojarzony z Wielką Brytanią: whisky, piwo, dżin, popołudniowa herbatka, brydż, tenis, krykiet, amatorski teatr, bal, wyścigi, spacery, kurorty, rezydencje przypominające te z ojczyzny…
Wiktoriański holokaust
Trzeba przyznać, że z czasem Brytyjczycy w Indiach coraz większą wagę przywiązywali do miejscowego dziedzictwa historycznego: odkryli Mohendżo Daro i Harappę, odrestaurowali Tadź Mahal itp.
Lecz ten kolonialny świat musiał upaść, bo imperium chwiało się pod ciężarem własnej wielkości i chciwości. Jak wskazuje Mike Davis w książce „Late Victorian Holocausts: El Niño Famines and the Making of the Third World” (2001), w ostatnim ćwierćwieczu XIX wieku przez okrutną, choć typową dla europejskich mocarstw politykę Brytyjczyków zmarło w Indiach od 12 do 29 milionów ludzi.
Tylko susza, która zaczęła się tam w 1876 roku, pochłonęła ponad 5 milionów ofiar. Ale to nie pogoda najbardziej zawiniła, lecz zbrodnicza polityka wiktoriańskiego imperium. Wielka Brytania dawała miejscowym umierać, podczas gdy jedzenie z Indii wysyłano w świat i na nim zarabiano. Bardziej dbano o zyski, ściąganie podatków i zachowanie „zdrowych” (ich zdaniem) rynkowych zasad, niż o ludzkie życie i pomoc poszkodowanym.
W 1947 roku Indie w końcu zdobyły się na niepodległość. Poprowadził je do tego Mahatma Gandhi, który (całe szczęście dla Brytyjczyków) był pacyfistą i nie chciał rewanżu na kolonizatorach. Co ciekawe, z brutalnym europejskim rasizmem zetknął się on w młodości wcale nie w Indiach, lecz podczas swojej pracy na Czarnym Lądzie. W Pietermaritzburgu na terenie Związku Południowej Afryki – brytyjskiego dominium! A na północ od ZPA leżała kolonia będąca jeszcze większym dowodem białej, brytyjskiej buty…
Afrykańska megalomania
Na cześć królowej Wiktorii nazwano wodospady, jezioro i fragment Nilu, ale pewien anglosaski megaloman osiągnął jeszcze więcej. W ostatnich latach XIX wieku szmat Afryki między Zambezi, Transwalem i Mozambikiem zaczęto nazywać krajem Cecila Rhodesa – Rodezją. To był dar tego przedsiębiorcy i polityka dla Imperium Brytyjskiego, ale pod nazwą, która unieśmiertelniła jego samego.
Rhodes nie pochodził z arystokratycznej rodziny, jednak miał wielkie ambicje. Chciał dorównać szlachetnie urodzonym kolegom z Oksfordu, a nawet ich prześcignąć. Szansę na taki awans społeczny dawały podboje kolonialne. Zdobyte tam bogactwa wynosiły człowieka na szczyty. Rhodes marzył o rozciągnięciu brytyjskich wpływów od Kapsztadu do Kairu. Bo to Anglosasów uważał za „naród panów”, zdolny ucywilizować świat.
Przekonanie, że Anglosasi są wybranym narodem jest z punktu widzenia jego własnej kariery i z punktu widzenia przyszłości południowej Afryki, najważniejszym i najtrwalszym dziedzictwem, jakie uniwersytet w Oksfordzie przekazał Rhodesowi. Jak inny apostoł Herrenvolku w pół wieku później, tak i Rhodes z góry układa program – pisał o nim złośliwie gawędziarz George Bidwell.
Plan Rhodesa zakładał wzbogacenie się na kopalniach diamentów oraz zmarginalizowanie przez Brytyjczyków tubylców i innych europejskich osadników w regionie (takich jak Burowie).
Rodezyjski mit
W tym duchu anglosaskiej wyższości kształtowało się też społeczeństwo białych Rodezyjczyków. Choć stanowili w kraju mniejszość, budowali wszystko na wzór brytyjski
Afrykanie mieli żyć w swoich ubogich rezerwatach, dostarczać białym tanią siłę roboczą i wykonywać różne podrzędne funkcje, potrzebne dla funkcjonowania i rozwoju »kraju białego człowieka« – pisał prof. Henryk Zins – Wytwarzał się i długo utrzymywał stereotyp Afrykanina jako leniwego, prymitywnego i nieuczciwego.
Nawet opuszczone ruiny Wielkiego Zimbabwe – imponującej średniowiecznej siedziby afrykańskich władców – nie mogły być w mniemaniu Anglosasów dziełem „prymitywnych” czarnych Afrykańczyków. Woleli snuć fantasmagorie: że to dzieło królowej Saby, mityczne kopalnie króla Salomona, miasto „zaginionego plemienia Izraela” lub Fenicjan.
Rasizm, miłość do Imperium i przekonanie o własnej wyjątkowości – to wpajano większości białych Rodezyjczyków. Lecz kiedy czarna większość zrzuciła ich jarzmo, przestali być mile widziani. Sami biali stali się ofiarami rasizmu. Doszło do brutalnych aktów zemsty ze strony czarnych.
W efekcie, Brytyjczycy podróżujący dziś do Indii mogą tam jeszcze poczuć ducha dawnej kolonialnej przeszłości i nie bać się o swoje bezpieczeństwo, pomimo całego bagażu historii. W Zimbabwe jednak – jak nazywa się dziś Rodezja – muszą uważać. Bo miejscowy czarny dyktator Robert Mugabe oskarża Wielką Brytanię o wszelkie kłopoty swojego kraju, nawet przez nich niezawinione…
Bibliografia:
[expand title=”Artykuł powstał w oparciu o szeroką bibliografię. Kliknij, żeby ją rozwinąć.”]
- Nandini Bhattacharya, Leisure, economy and colonial urbanism: Darjeeling, 1835–1930, w: „Urban History” 40(3)/2013.
- George Bidwell, Król diamentów, Wydawnictwo Śląsk 1979.
- Mike Davis, Late Victorian Holocausts: El Niño Famines and the Making of the Third World, Verso 2001.
- Krzysztof Iwanek, Adam Burakowski, Indie. Od kolonii do mocarstwa 1857-2013, Wydawnictwo Naukowe PWN 2013.
- August Nicaise, Indie i Anglia w roku 1857-1858. Ustęp z historii XIX-go wieku, Warszawa 1861.
- Eugene de Valbezen, Anglicy i Indie, t. II, Warszawa 1861.
- Zarys dziejów Afryki i Azji 1869-1996, red. Andrzej Bartnicki, Książka i Wiedza 1996.
- Henryk Zins, Historia Zimbabwe, Wydawnictwo Akademickie Dialog 2003.
- Zimbabwe – raj, który stał się piekłem, [dostęp: 27.07.2016].
[/expand]
KOMENTARZE (29)
Smutne jest to, że potomkowie narodu tworzącego „The empire on which the sun never sets” pouczają innych co jest właściwe. Podobnie kraj który powstał dzięki holokaustowi Indian i niewolnictwu, wywołujący wojny poucza i wprowadza siłą „demokrację”. Liczy się więc brutalna siła i korzyści nic więcej. Nadbudowę ideologiczną doda się póxniej
Brytyjczycy tak bardzo nie szanowali miejscowych zwyczajów w Indiach że zakazywali też zwyczaju palenia żon po śmierci mężów. Rasiści.
Tak, Brytyjczycy walczyli z tym zwyczajem. Podobnie jak jeszcze przed nimi Wielcy Mogołowie – muzułmańscy władcy Indii…
To żart, prawda? Kobiety były ZMUSZANE do wstąpienia na stos pogrzebowy swojego męża. Miało to zapobiec nadwyżce liczby kobiet i jednocześnie pokazać im, że to mężczyźni nimi rządzą. Często otumaniane narkotykami młode dziewczyny (np. takie, które zostały zmuszone do poślubienia 60-latka) były prowadzone na stos i kładzione obok zwłok niejednokrotnie zupełnie im obcego lub znienawidzonego człowieka. Jeśli zachowanie mające na celu zakazanie morderstwa jest rasistowskie lub nienormalne, to ja chyba nie chcę żyć w takim świecie.
I tak, owszem, zdarzały się kobiety, które na stos same wstępowały. Proponuję jednak zwrócić uwagę na to, iż były to osoby starsze, które spędziły ze swoim mężem wiele lat. Nie chciały żyć bez niego (bo i co to za życie, wdowieństwo w Indiach…), więc popełniały samobójstwo.
Rytuał SATI miał być w zamierzeniu kwintesencją MIŁOŚCI. Sati wskoczyła do ognia, bo kochała Śiwę. Tak się składa, że muzułmańscy władcy także chcieli zapobiec masowym morderstwom – bo w ich religii wdowa miała szansę na ŻYCIE, więc chcieli to zaproponować konserwatywnym Hindusom.
Ktoś tu chyba nie łapie sarkazmu…
I tio właśnie z tego powodu wybuchło powstanie sipajów, legendę o tłuszczu krowim czy wieprzowym wymyślono już po uzyskaniu niepodległości kiedy tworzono propagandę historyczną nowego państwa nie wypadało przyznać że jedyne powstanie przeciw brytolom było wywołane prawnym zakazem barbarzńskiego zwyczaju. Podobnym kłamstwem jest to o głodzie – jedyną przyczyną była trwająca kilka lat z rzędu susza, nie eksportowano żadnej żywności, wręcz przeciwnie, skąpa i pazerna kompania wschodnioindyjska z własnych środków sprowadzała ryż z chin i birmy, podobnie jak rząd w Londynie – niestety uchwałę przeprowadzono w parlamencie zbyt późno, na dodatek dużą część sprowadzanego ryżu rozkradali miejscowi indyscy niżsi urzędnicy w dodatku stosowali przy rozdziale kryterium religijne np. na terenach gdzie większość stanowili muzułmanie ludność innych wyznań nie dostawali nic – w sumie głód zabił kilkanaście milionów.
1. Polska nazwa Bangalore brzmi Bengaluru (prawie idealna transkrypcja nazwy w hindi, बेंगलूरु ). Po co używać angielskiej? 2. Autor wspomniał o Powstaniu Sipajów, umieścił cytat o 48 kobietach, a o wydarzeniach w Kanpurze nie napisał ani słowa… Zawsze wydawało mi się, że ten przykład jest nieco bardziej reprezentatywny. 3. „…nadmiernie promują chrześcijaństwo i naukę języka angielskiego” – z tego ostatniego akurat wielu Indusów się cieszyło – znajomość angielskiego dawała możliwość wyjazdu do Europy i, jakkolwiek ludzi z ciemniejszą karnacją uważano za gorszych, to jednak zdobywali wykształcenie. Często kształcili się zresztą w dziedzinach nauk medycznych, by później pomagać Anglikom i pobierać od nich solidne opłaty za leczenie. 4. „…w papierowych ładunkach nasączonych tłuszczem wieprzowym lub wołowym, by nie dostała się do niego wilgoć” – chodziło o ROZGRYZANIE. Chcąc nie chcąc, żołnierz na wojnie musiał wydostać pocisk z opakowania zębami. Spożycie krowiego tłuszczu skutkuje dla Hindusa automatyczną utratą przynależności warnowej.
Dziękuję za komentarz, Dociekliwy Czytelniku. Spieszę z wyjaśnieniami. 1) Użycie angielskiej nazwy chyba nikogo nie obraża, a wydała mi się lepiej rozpoznawalna. 2) Kanpur jest sztandarowym przykładem, po prostu wybrałem inny. Zresztą powstanie i jego okrucieństwa (obustronne) to materiał na osobną opowieść… Notabene, jeśli ktoś jest nim zainteresowany, może zerknąć do mojej książki non-fiction „Labirynt Verne’a. Drugie życie kapitana Nemo”, gdzie jest to istotny wątek. 3) To prawda. Pokazuję tylko, jakie zgłaszano pretensje. 4) Oczywiście, chodziło o rozgryzanie. Zwyczajnie umknęło mi, że Czytelnicy mogą nie skojarzyć, że te ładunki należało rozgryźć. Tym niemniej samo „babranie się” w tym tłuszczu też budziło opór… Pozdrawiam
Artykuł promujący modną tezę rasizmu białych a kolonializm był bardzo słuszny. Gdyby nie Brytyjczycy nie było by dzisiejszych nowoczesnych Indii to oni je stworzyli. A Rodezja to była piękna kolonia za nim do władzy doszli dzicy…
Skończony debilem trzeba być żeby napisać coś takiego. Polska też najlepiej żeby nadal była pod zaborami, może nie byłoby aż tylu idiotów jak ten powyżej
Nie zrozumiałeś nic z tego co ten wyżej napisał. Jemu chodziło o zniszczenie cywilizacji chrzęscijańskiej białego człowieka. I to że to co sie mówi o kolonializmie to kłąmstwa.
Z tego co wiem to Anglicy nie zakładali koloni w celu krzewienia chrześcijaństwa a w celu eksploatacji zasobów Afryki
Zabory też były „słuszne”. Było tak pięknie do czasu kiedy „dzicy podludzie Polacy”nie zbuntowali się przeciwko swoim legalnym władcom ???
Jak się robi sensacyjny materiał? Bierze się jakiś temat, napręża półprawdy jak stalową sprężynę i …bęc!
Pomysł by”by rozebrać zaniedbany pałac Tadż Mahal” mógł się nie spodobać, bo Taj Mahal to mauzoleum nie pałac…Pałac owszem jest po drugiej stronie rzeki z widokiem na mauzoleum a dokładniej Agra Fort lub inaczej czerwony fort, marmuru tam nie brakuje więc albo chodziło o fragment tego kompleksu albo jest to pomyłka w tekście
Dziękuję za zwrócenie uwagi. Przy okazji poprawki, szerzej wyjaśniłem sprawę w tekście
Poruszające to zdjęcie żywych kościotrupów, zakładam jednak że widzimy je gdyż Anglicy przywieźli tam ze sobą aparaty fotograficzne, a tych którzy umierali tam zanim Brytyjczycy stworzyli koronę, zobaczyć nie możemy.
I tak zapewne jest z całym faktograficznym zapleczem tej publikacji.
Brytyjczycy, „krzewiciele cywilizacji”, dopuścili do tego głodu, odpowiadali za miliony ofiar. Tak jak Stalin odpowiadał za Wielki Głód na Ukrainie. A może Stalina też miałby wytłumaczyć fakt, że na Ukrainie nie zawsze dobrze się działo, tylko nikt tego nie sfotografował?!
Bo wcześniej ani później w Indiach głodu nie było….
Tego nie wiesz. I przede wszystkim co sugeruje artykuł, głod nie powstawał w wyniku klęsk żywiołowych tylko w wyniku celowych działań innych ludzi a to już duża różnica. Więc wsadź sobie swój sarkazm w …
Trochę się to czyta jak Onet, trochę morderstw, jakieś tortury. Choć jazda po Brytyjczykach mi się spodobała.
Drogi Anonimie, osobliwy komentarz, ale cieszymy się, że tekst się spodobał. Zachęcamy do regularnego odwiedzania naszego portalu :)
Coz, zawsze mowilam, ze Niemcy ze swoim Hitlerem to moga co najwyzej buty brytolom czyscic. Jednak cel uswieca srodki, czystki etniczne jakich dopuszczali sie angole byly usprawiedliwione bo byl w tym cel ekonomiczny, poza tym to byly tylko glupie dzikusy… Krzywdy Indian, Hindusow, Tasmanczykow, Aborygenow, Maorysow nikt nie rozliczy bo przeciez ,,cel uswieca srodki”
Dochodzę do wniosku że brytole to zakała świata, dzięki nim wirus imperializmu ciągle mutuje i ma się dobrze. Są przyczyną większości sporów i barbarzynstw w historii. Niektóre ciągną się do dziś jak konflikt Palestynczykow z Izrael żyłami. Gnoje brytole obu narodom obiecali państwa w tym samym miejscu, konszachtujac z francuzami którzy wkroczyli do Syrii. TO jezcze przed II WŚ. A nas wydymali w 44, od początku nie traktowali sprawy polskiej poważnie. Inwigiloeali podziemie i rząd na uchodzctwie. Cieszę się że są poza EU, fuck off.
Nie chcę przesadnie bronić brytolów bo swoje za pazurami też mieli ale trzeba im też oddać sprawiedliwość – przed kolonizacją indje były podzielone na kilkadzisiąt małych państw i kilka dużych jak imperium mogołów które prowadziły ze sobą ciągłe wojny traktując mieszkańców jak mięso armatnie a chłopów jak niewolników, ludzie nie posiadali żadnych praw, najlżejsza oznaka buntu przy rekwizycjach kończyła się ozdabianiem dróg rzędami pali. Brytyjczycy zaprowadzili prawo zrównując wszystkich, dali chłopom i biedakom odetchnąć dając ochronę prawną. Sady brytyjskie karały za zabójstwa czy kradzieże tak samo arystokrację jak i pariasów a nawet brytyjczyków. Jeszcze w latach 50-tych zwykli hindusi wspominali pozytywnie czasy kiedy prawo było nieprzekupne.
Świetny artykuł, dużo wiarygodnej informacji z czasów wielkiego Brytyjskiego kolonializmu w Azji i na świecie.Chęć zysku za wszelką cenę kosztem innych narodów i kultur narzucaną siłą i tworząc nawet do tego legendy podważające wartości skolonizowanych krajów.. Przewagą technologiczną skolonizowali większość świata w imię rasy panów.Dziwne i smutne że świat niestety nie był w stanie się tej polityce przeciwstawić.Zresztą w obecnej polityce Wielkiej Brytanii też nadrzędną rolę odgrywa chęć zysku ignorując rolę Unii Europejskiej gdzie nie mogli już tak dominować.Wszak mają co chcieli.sile mięśni z Europy wschodniej oraz bardzo dogodne warunki handlowe kolportażu towarów głównie z byłych koloni.
Anglicy to tacy sami bandyci jak Niemcy. Różnica jest taka że Niemcy swoje ofiary wymordowali w 6 lat ,a Anglicy w 60. Swoje ofiary głodzili na śmierć nie tylko w Indiach ale też w Irlandii i w Persji. Nawet podczas 2 wojny światowej masowo wyworzono żywność z Indii i Persji i dlatego miejscowa ludność umierała z głodu. To zdjęcie zagłodzonych przez Anglików ,Hindusów jest bliźniaczy podobne do zdjęć zagłodzonych przez tych sadystów Burów ,którzy dodatkowo byli przetrzymywani w obozach koncentracyjnych. Hitler i Stalin niczego nowego nie wymyślili ,tylko wprowadzili metody Anglików. W Niemieckich obozach koncentracyjnych i Rosyjskich gułagach zagłodzone ofiary wyglądały tak samo jak ofiary Anglików ,tak samo wyglądały też ofiary głodu na Ukrainie ,gdzie też Rosyjscy okupanci sztucznie wywołali głód. Angielski tluścioch Churchill powtarzal ten wyczyn wyworzac żywność w latach 1942-1945 ,więc nic dziwnego że Indie uwolnił się od kontroli zdychającego imperium w 1947.
Artykuł świetny ale choć Angole się nie popisali w temacie praw człowieka których po prostu nie było ale w Indiach ,Afryce Nowej Zelandii czy innych zdominowanych krajach był wyzysk ludności których prawa ograniczono do minimum ale gdyby nie kolonie to by teraz te wolne narody by były cofnięte w stosunku do dzisiejszych standardów dzisiejsze indie oraz kraje azjatyckie które rozwijają się bardzo prężnie są narodami które mają osiągnięcia w bardzo różnych dziedzinach nauki i techniki oraz medycyny i architektury a nie było by to możliwe gdyby przed kilkuset laty głównie Anglicy nie skolonizowali tych krajów – narodów ktoś może powiedzieć że plotę głupoty ale za królowej Wiktorii powstały osiągnięci techniczne i naukowe w Anglii a potem siłą rzeczy w koloniach to że kraje te są rozwarstwione społecznie i ekonomicznie to wina zaszłości historycznych i kulturowych oraz światowej gospodarki oraz rządów tych krajów .Amen
Porównywanie Brytyjskich kolonialistów do nazistów jest po prostu nieśmiesznym żartem. Niemożna stawiać gości co wymordowali pół Europy i zagazowali tysiące żydów na równi z ludźmi co zwalczyli do 1834 roku niewolnictwo w 1/4 świata. To po prostu krzywdzące i słabe.