Niewielu władców Rosji zdecydowało się na walkę z alkoholizmem. Jednym z odważnych był car Mikołaj II, który w 1914 roku zarządził prohibicję. Efekt? Po trzech latach car już nie żył, jego imperium rozsypało się pod ciężarem pijanych mas, a władzę przejęli bolszewicy.
W 1914 roku rosyjski imperator zlecił parlamentowi prace nad ustawą antyalkoholową. W 1916 roku Duma uchwaliła prohibicję trwałą i bezwzględną – do jej wprowadzenia pozostała tylko akceptacja cara. Mikołaj II nie zdążył jednak podpisać ustawy.
23 lutego 1917 roku (według kalendarza gregoriańskiego 8 marca) w Piotrogrodzie wybuchły strajki. Do pracownic zakładów tekstylnych dołączali się stopniowo inni robotnicy. Wygłodniali i spragnieni trunków żołnierze nie mieli zamiaru strzelać do bezbronnych. Demonstranci szybko opanowali miasto, zdobywając urzędy państwowe oraz więzienia. Robotnicy, żołnierze i więźniowie zorientowali się, że władza zniknęła i nikt nie jest w stanie egzekwować prawa.
Piotrogród wyjęty spod prawa
Zaczęło się świętowanie, a główną ofiarą społecznego uniesienia stały się sklepy z alkoholem, pozostałe jeszcze sprzed „suchego prawa”. Nikt nie potrafił powstrzymać setek tysięcy robotników, zbuntowanych żołnierzy i dopiero co wypuszczonych kryminalistów, którzy wałęsali się po ulicach Piotrogrodu. Uzbrojone gangi grabiły domy, magazyny i sklepy monopolowe – pisze Mark Lawrence Schrad „Imperium Wódki”.
Pijani demonstranci masowo kradli również samochody, które natychmiast rozbijali. Większość z nich nie potrafiła oczywiście prowadzić, tym bardziej pod wpływem wypijanej w przemysłowych ilościach gorzałki. Na szczęście, dzięki szykowanej wcześniej prohibicji, wódki w magazynach nie było zbyt wiele, bo sprawy mogłyby przybrać zdecydowanie bardziej tragiczny obrót.
Wszystkie siły za prohibicją
Premierem Rządu Tymczasowego został Aleksander Kiereński. Nie cieszył się on popularnością – nie był bowiem w stanie przeprowadzić koniecznych i oczekiwanych zmian. Utrzymał też w mocy ustawę o prohibicji. Co ciekawe – stosunek do alkoholu jego śmiertelnych rywali, bolszewików, był jeszcze bardziej negatywny.
Lepiej umrzeć niż handlować wódką! – obwieścił sam Lenin jeszcze przed rewolucyjnym zrywem. Najbliższa przyszłość będzie czasem heroicznej walki z alkoholem! – wtórował mu Lew Trocki, czołowy bolszewicki agitator. Nie spodziewali się pewnie, że to właśnie dzięki żądzy pijaństwa sięgną po władzę.
Dzień, który zmienił świat
Bolszewicy zdecydowali się na dokonanie 24 października (6 listopada) przewrotu. Od kilku tygodni rząd Kiereńskiego, pozbawiony już jakiegokolwiek poparcia społecznego, stacjonował okopany w pustych salach carskiego Pałacu Zimowego. Poplecznicy Lenina nienękani przez nikogo spokojne zdobywali kolejne urzędy i budynki użyteczności publicznej.
Tymczasem teatry, kawiarnie, sklepy i restauracje działały normalnie, a mieszkańcy Piotrogrodu nie okazywali zbytniego zainteresowania garstką rewolucjonistów, biegającą po mieście. Potrzebna była zdeterminowana i gotowa na wszystko grupa ludzi, która zdobędzie Pałac Zimowy i przepędzi z niego niepopularną władzę. Nawet najzdolniejszy oratorsko agitator nie mógłby zmotywować rozgoryczonych robotników tak, jak informacja o zmagazynowanych w piwnicach pałacu hektolitrach alkoholu.
Szturm na piwnice
Rozpoczęła się historyczna chwila – zdobycie siedziby rządu stało się symbolem całej rewolucji. Jak pisze autor „Imperium wódki”:
W istocie do Pałacu Zimowego wdarła się niewielka i niezorganizowana grupa rewolucjonistów, spośród których wielu mijało obojętnie bezcenne dzieła sztuki i inne carskie skarby, byle tylko jak najprędzej złupić piwnice winne.
Te piwnice można więc uznać za pierwszy bezpośredni cel zrywu rewolucyjnego. Dla wielu zdobywców był to zarazem ostatni etap walki o lepsze jutro. Jak wspominał stronnik Lenina, Władimir Boncz-Brujewicz: W piwnicach winnych Pałacu Zimowego (…) wiele nieszczęsnych dusz skonało z przepicia.
Większość rewolucjonistów jednak przetrwała, Kiereński ze swoim rządem uciekł, zaczęło się więc świętowanie. Zapanował pijacki chaos, nad którym nieudolnie próbowała zapanować nowa władza.
Skrzynki z winem wrzucano do przerębli na rzece, ale oszalali ludzie nurkowali za nimi i tonęli w Newie – pisał wspomniany Boncz-Brujewicz – rozpoczął się pijacki pogrom, gdy pijany tłum, szalejący i wściekły z radości, wdzierał się do prywatnych mieszkań w całym mieście.
Napięcie rewolucyjne wstrząsnęło korespondentką wojenną „San Francisco Bulletin” Bessie Beatty, którą cytuje w swojej książce Mark Lawrence Schrad:
Sądziliśmy, że pozabijają całą ludność, później jednak okazało się, że dźwiękami, które braliśmy za strzały, były nie tak znów śmiercionośne wystrzały korków, a żołnierze leżący na śniegu nie byli martwi, lecz zalani w trupa.”
Pijacka orgia trwała długo, co zaniepokoiło umacniających kruchą władzę wodzów rewolucji.
Kontrrewolucyjne pijaństwo
Pragnienie darmowego pijaństwa pomogło więc najpierw obalić cara, a potem przejąć władzę bolszewikom. Włodzimierz Iljicz Lenin doskonale więc rozumiał, jakie zagrożenie stanowi niekontrolowany, pijany tłum. Miał świadomość, że motłoch może się kiedyś obrócić przeciw niemu. Tym bardziej, że przeciwnicy bolszewików stale informowali spragnionych rewolucjonistów o znalezionym właśnie alkoholu, co przeradzało się w kolejne pijackie orgie. Przywódca komunistycznego przewrotu wiedział, że jedynym ratunkiem będzie żelazna dyscyplina. Nie było mowy o zniesieniu prohibicji.
Kiedy powstała CzeKa, sowiecka służba specjalna, jednym z jej głównych zadań było stłumienie kontrrewolucyjnego już pijaństwa. Bezwzględnie zakazano destylacji zboża. Bimbrowników po prostu rozstrzeliwano.
Magazyny z pozostawionym alkoholem miały być strzeżone przez wojsko, które z początku nie zdawało sobie sprawy z wielkiej odpowiedzialności, jaka na nim spoczywała. Cytując Schrada:
Niezawodny zwykle Pułk Preobrażeński, który miał za zadanie strzec magazynów z alkoholem, „spił się kompletnie”, Pułk Pawłowski także „nie oparł się pokusie”, podobnie „uległy” inne wyznaczone straże.
Jedynym autentycznym wsparciem władzy była Gwardia Czerwona, dzięki której udało się zaprowadzić porządek.
Triumf rewolucji, porażka prohibicji
Czerwona rewolucja zwyciężyła. Jeśli nie wyplenimy alkoholizmu, to przepijemy i socjalizm, i rewolucję październikową! – krzyczał i ostrzegał Lew Trocki. Na tym polu bolszewicy ponieśli jednak druzgocącą klęskę. Mimo drakońskich kar i zakazów bimber pędzono powszechnie, nawet podczas wielkiej klęski głodu.
Już w 1922 roku zezwolono na sprzedaż win i koniaków. Podczas śmiertelnego pojedynku o schedę po Leninie, dostępność alkoholu była jednym z tematów sporu między Trockim i Stalinem. W 1925 roku zezwolono na produkcję trzydziestoprocentowej państwowej wódki, tzw. Rykówki. Szala zwycięstwa przechylała się na korzyść przeciwnika prohibicji, Józefa Wissarionowicza Stalina.
Bibliografia:
Mark Lawrence Schrad, Imperium wódki. Pijana polityka od Lenina do Putina, Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2015.
O pijanej rewolucji i nie tylko w książce:
Czy Związek Sowiecki stałby się światowym supermocarstwem, gdyby nie wódka? W jaki sposób pijana polityka w latach dziewięćdziesiątych XX wieku przyczyniła się zarówno do upadku komunizmu, jak i do problemów zdrowotnych społeczeństwa? Jak Kreml mógłby pokonać przeszkody związane z nadużywaniem wysokoprocentowego alkoholu i doprowadzić do dobrobytu społecznego, gospodarczego oraz demokracji?
Schrad wnikliwie przygląda się XX i XXI-wiecznemu państwu rosyjskiemu, w którym słynny trunek uzupełnia skarbiec i umożliwia manipulowanie ludem. Oglądanie historii Rosji przez pryzmat butelki z wódką pomoże nam zrozumieć, dlaczego „kwestia alkoholowa” pozostaje istotna dla rosyjskiej polityki na najwyższym szczeblu także i dziś – blisko stulecie po załatwieniu tej sprawy w nieomal wszystkich innych nowoczesnych państwach. Dostrzeżenie niszczycielskiej siły dziedzictwa politycznego wódki i zmierzenie się z nią jest być może największym wyzwaniem politycznym, przed jakim stoi obecne pokolenie przywódców Rosji, a niewykluczone, że i następne.
KOMENTARZE (3)
Nieźle. Alkohol miał też spory udział w powstaniu listopadowym. Tam jednym z zapalnikow zrywu był monopol udzielony Leonowi Newachowiczowi i niezadowolenie społeczności z tym związane.
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl
http://www.wykop.pl/link/2821559/zydowska-agentura-w-zadnym-razie-to-wodka-obalila-carska-rosje/
kingszajs:
Alkohol ogłupia społeczeństwo. Wystarczy poczytać trochę książek opisujących życie codzienne w sowieckiej Rosji. Tam gdzie chleb był moczony w wodzie, a mięso się dostawało raz na pół roku, wódka była produktem dosyć dostępnym. W książce Kiedy Bóg odwrócił wzrok S. Adamczyka jest fragment w którym bohater widzi dwójkę pijanych Rosjan idących przez wieś, dopijających powoli swoją flaszkę i krzyczących Niech żyje Józef Stalin!.
Xagog:
@kingszajs: Kiedyś oglądałem dokument o ludziach żyjących w tych bardziej mroźnych rejonach Rosji.
Niektórzy targają chleb do półmiska z wódką(!) i jedzą to łyżką jak zupę.
myrmekochoria:
Cóż, chyba ktoś zapomniał, że Rosja brała udział w I Wojnie Światowej i te 3 lata zupełnie zdewastowały ją finansowo (nie wspominając o śmierci milionów żołnierzy rosyjskich i upadku wiary w państwo u zwykłych obywateli). Dodajcie do tego historię strajków (1905), brak reform rolniczych, wątły przemysł, bezduszne władze i macie przepis na rewolucje, więc nie, to nie był alkohol. Chociaż bardzo lubię takie artykuły, bo zwracają uwagę na zapomniane aspekty historie, ale to nieprawda, że Rosja upadała przez alkohol. W tym wielkim równaniu „Upadku Carskiej Rosji” jest wiele elementów i zmiennych, a alkohol jest raczej na szarym końcu.
memep1:
Coś w tym jest. Kolejnym władcą Rosji walczącym z pijaństwem był Michaił Gorbaczow…
Dzisiejsza Rosja nie jest już rajem dla miłośników mocniejszych trunków. Alkohol jest drogi, droższy niż u nas, w wielu regionach po 22 nie kupi się nawet piwa. W zwykłym osiedlowym pubie kufel piwa kosztuje ok. 7 zł na nasze, średnia cena piwa w sklepie to 4-5 zł i nie jest to w Moskwie tylko na zapałej prowincji.
Putin wziął pijaństwo za mordę, wygląda na to że dosyć skutecznie.