Widok pań za sterami bojowych samolotów nikogo już chyba nie dziwi. Jeszcze 75 lat temu było to jednak niewyobrażalne. Dopiero wybuch drugiej wojny światowej sprawił, że kobiety zaczęły latać myśliwcami. Wśród tych pionierek były także trzy niezwykłe Polki.
W Wielkiej Brytanii rozprowadzaniem samolotów z fabryk na lotniska wojskowe zajmowała się paramilitarna organizacja Air Transport Auxiliary (ATA). Oprócz obywateli królestwa służyli w niej również cudzoziemcy. Pierwszym Polakiem w ATA był legendarny pilot LOT-u ppor. Klemens Długaszewski, wśród lotniczej braci dobrze znany jako Double Whisky.
Wraz ze wzrostem produkcji samolotów oraz nasileniem operacji powietrznych zapotrzebowanie na usługi ATA gwałtownie rosło. Potrzeba było jak najwięcej pilotów, więc nie stosowano wobec nich wyśrubowanych kryteriów. Widok starszego, kulawego i jednookiego rycerza przestworzy wysiadającego z myśliwskiego hurricane’a nikogo nie szokował. Sami lotnicy z ironią rozszyfrowywali skrót swojej formacji jako Ancient and Tattered Airmen – Starzy i Potargani Lotnicy.
Sprzątaczki w samolotach?
Skoro RAF umieścił w swoich drogocennych maszynach podstarzałych inwalidów, nic nie powinno stać na przeszkodzie, aby zasiadły w nich również młode i zdrowe dziewczyny. Nie mieściło się to jednak w głowach dowodzących Królewskimi Siłami Powietrznymi.
Głosili oni, że kobiety są niegodne tego przywileju zarówno pod względem fizycznym, jak i osobowościowym. Wielu Brytyjczyków myślało podobnie. Czytelnicy szacownego czasopisma lotniczego „Aeroplane” mogli dowiedzieć się np., że panie zgłaszające chęć pilotowania bombowców nie miały nawet dość inteligencji, by porządnie wyszorować podłogę.
Spitfire nie dla każdego
Mimo to w styczniu 1940 r. pierwszych osiem kobiet przystąpiło do służby w żeńskiej sekcji ATA. Z czasem dołączyły kolejne. Pierwszymi cudzoziemkami, które zasiliły ich szeregi z początkiem 1941 r., były Polki: Anna Leska oraz Stefania Wojtulanis. W lipcu 1942 r. dołączyła do nich Jadwiga Piłsudska, córka pierwszego marszałka Polski.
Pilotki ATA nigdy nie wchodziły formalnie w skład RAF-u, choć otrzymały na czas wojny brytyjskie stopnie wojskowe. Stacjonowały wyłącznie w cywilnych bazach lotniczych takich jak White Waltham czy Hamble. Również kobiety z ATA dorobiły się przydomku: Always Terrified Airwomen – Zawsze Przerażone Lotniczki.
Pilotki mogły początkowo latać jedynie na maszynach szkolnych. Dwa lata walczyły o to, by móc zasiadać za sterami myśliwców, w tym spitfire’ów. Ostatecznie jedenaście kobiet otrzymało nawet uprawnienia do pilotowania najcięższych, czterosilnikowych bombowców. Gdziekolwiek by się nie pojawiły, dziewczyny w samolotach zawsze wywoływały sensację. O Annie Leskiej krąży historia, jak to lądowała w pewnej brytyjskiej bazie lotniczej:
Wszyscy co chwilę z niepokojem spoglądają w niebo zastanawiając się, czy wyczekiwanego Spitfire’a nie zestrzeliła gdzieś po drodze niemiecka Luftwaffe. Wreszcie nad horyzontem pojawia się ciemny kształt myśliwca. Nad lotniskiem unosi się zbiorowy oddech ulgi.
Chwilę później samolot ląduje. Na stopniach ukazuje się postać kobiety w brązowym lotniczym kombinezonie. Po chwili wahania jeden z oczekujących żołnierzy niepewnie pyta: „Kiedy pojawi się kapitan?”. „Właśnie przed panem stoi…”.
Po co komu radio?
Służba była bardzo wymagająca, nawet dla tak doświadczonych pilotek jak Leska czy Wojtulanis. Jak napisali Jan i Ewa Wróbel w książce „Historia Polski 2.0: Polak potrafi, Polka też…”:
Były to zadania niewdzięczne, po pierwsze dlatego, że nie aż tak chwalebne, jak bojowe loty nad Niemcami. Po drugie dlatego, że na pilotów (i pilotki) narzucano wiele ograniczeń. Nie wolno było np. latać w chmurach (…). A to dlatego, że obsługa dział obrony przeciwlotniczej strzelała odruchowo do samolotów kryjących się w chmurach, bo przecież lotnictwo mogło się okazać niemieckie. Nie wolno było używać radia. Zakaz totalny dotyczył robienia figur, nawet niewinnej „beczki”.
Pogoda zazwyczaj nie była uwzględniana w planach rozprowadzania samolotów. Priorytetem było szybkie dostarczenie maszyny z punktu A do punktu B. Z przyczyn oszczędnościowych nikt nie uczył lotniczek, jak pilotować wg przyrządów, w warunkach ograniczonej widoczności. Do tego ich samoloty były pozbawione amunicji. W przypadku napotkania myśliwców Luftwaffe nie różniły się wiele od tarcz strzelniczych.
Notatki na wagę życia
Najgorsze były loty maszynami przeznaczonymi na złom. Jakaś mądra głowa w RAF-ie doszła do wniosku, że na miejsce kasacji można je dostarczyć wyłącznie drogą powietrzną. Pilotowanie rozklekotanego i podziurawionego nad Niemcami bombowca, certyfikowanego jako „tylko jedno lądowanie!” musiało kosztować wiele stresu.
Trzeba było również non stop przesiadać się z jednego typu samolotu na drugi, często bez jakiegokolwiek wstępnego przeszkolenia. Niezwykle pomocny był w takich sytuacjach specjalny kapownik znany jako „Notatki pilota rozprowadzającego”. Zawierał on zestaw podstawowych parametrów technicznych ponad stu typów maszyn. Na zaznajomienie się z nim pilotka miała zazwyczaj około pół godziny tuż przed startem.
Salto mortale Jadwigi Piłsudskiej
Co bardziej krewkie pilotki lekceważyły zakaz wykonywania ewolucji lotniczych. Według jednej z relacji Jadwiga Piłsudska wykręciła spitfire’em piękną wiązkę akrobacji tuż nad głową dowódcy bazy RAF. Ten, poirytowany zachowaniem pilota, zamierzał wsadzić go do paki za złamanie przepisów bezpieczeństwa.
Można było sobie wyobrazić jego minę, gdy okazało że szalonym lotnikiem była kobieta. Epilog był taki, że Brytyjczyk postawił Piłsudskiej obiad w mesie oficerskiej, a wszystkim tam obecnym kolejkę whisky!
Nasze lotniczki stykały się czasem z prawdziwymi oryginałami czy wręcz ekscentrycznymi świrami. Dla przykładu oficer zaopatrzeniowy bazy White Waltham zamierzał najpoważniej w świecie pozyskać z cyrku słonie do ciągnięcia samolotów.
Z kolei kpt. Douglas Fairweather zasłynął tym, że zdarzało mu się wozić w samolocie kozę. Do nawigacji używał też mapy Wielkiej Brytanii z czasów rzymskich, a podczas lotów w chmurach mierzył przebytą odległość liczbą wypalonych papierosów!
Uciechy w bazie lesbijek
Wszystkie pilotki były młodymi, pełnymi temperamentu kobietami, które lubiły się dobrze zabawić. Nie unikały również męskiego towarzystwa. Często krążyły o nich różne plotki, czasem wręcz legendy. Żądni sensacji faceci z RAF-u nazwali nawet Hamble „bazą lesbijek”.
Zawiązywały się również trwałe przyjaźnie, rzadko miały jednak charakter międzynarodowy. Jak wspominała Piłsudska: W Anglii żeby latać, należałoby być dobrze sytuowanym. Moje koleżanki (tj. Brytyjki) były bardzo zamożne, panie z poważnych domów, lubiły zabawy, flirty. Żyłyśmy trochę inaczej.
Niektóre panie nie umiały znaleźć ze sobą wspólnego języka. Szczególnie zażarty był spór Anny Leskiej z Chilijką Margot Duhalde. Obie kobiety walczyły o wszystko, zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Sytuację opanowała dopiero interwencja dowództwa i groźba, że jedna z nich wyleci ze służby.
Chlubne statystyki
Łącznie w ATA służyło 166 ochotniczek. Oprócz Brytyjek i Polek były to kobiety z USA, Kanady, Australii, Nowej Zelandii, Afryki Południowej, Argentyny, a nawet z Chile. O ich klasie jako pilotów świadczą statystyki, a warto pamiętać, że nie stosowano wobec nich żadnej taryfy ulgowej.
W czasie II wojny światowej lotnicy ATA dostarczyli przeszło 308 tys. samolotów. Śmierć poniosło 170 pilotów tej formacji, w tym 15 kobiet. Zginęła jedna na dziesięć lotniczek. Wśród mężczyzn poległo około 30% i liczba ta była porównywalna ze stratami brytyjskiego lotnictwa myśliwskiego.
Stefania Wojtulanis była pierwszą Polką, która wylatała 1000 godzin na samolotach bojowych. Anna Leska została natomiast uhonorowana odznaką Golden Wings, przyznawaną za nalot powyżej 6000 godzin.
Jadwiga Piłsudska w ciągu półtora roku służby przeprowadziła około 230 samolotów 21 różnych typów. W powietrzu spędziła przeszło 312 godzin. W tym czasie nie miała żadnego wypadku, nie uszkodziła jakiegokolwiek samolotu. Jak ocenili brytyjscy przełożeni, była niezwykle obiecującą pilotką o umiejętnościach powyżej przeciętnej.
Bibliografia:
- Bohdan Arct, Alarm w St. Omer, Zysk i S-ka, Poznań 2010.
- Bohdan Arct, Atferro łączy kontynenty, Wydawnictwo MON, Warszawa 1973.
- Małgorzata Cacek, Anna Leska-Daab (1910–1998), [w:] Platerki od 1883 do dziś, 17 lutego 2011 [dostęp: 15 września 2015].
- Łukasz Modelski, Dziewczyny wojenne, Znak, Kraków 2011.
- Giles Whittel, Kobiety w kokpicie, Wydawnictwo Wiatr od Morza Michał Alenowicz, Gdańsk 2014.
- Jan Wróbel, Ewa Wróbel, Polak potrafi, Polka też… czyli o tym, ile świat nam zawdzięcza, Znak Horyzont, Kraków 2015.
- Wojciech Zmyślony, Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej [strona internetowa], [dostęp: 15 września 2015].
KOMENTARZE (3)
Z tych wszystkich pań na zdjęciu, pani marszałkówna wydaje się być najatrakcyjniejsza.
…brawo panie marszałku – gdziekolwiek jesteś. :)
Cóż z tego, że zdolna – grunt, że ładna.
Owszem :-)
http://muzeumlotnictwa.pl/img/archiwum/id296/xjpj_2.jpg.pagespeed.ic.aDmOFFfFEX.webp
Ale nie to jest najważniejsze. Jak „myslisz”?