Polska miała swojego własnego szpiega na miarę 007. Nazywał się Zacharski, Marian Zacharski. Tyle tylko, że zamiast uroku i niezwykłych talentów agenta Jej Królewskiej Mości, dysponował głównie... łutem szczęścia.
Marian Zacharski ps. „Pay” przedstawiany jest jako najprawdziwszy as polskiego wywiadu. Jak mówił o nim Czesław Kiszczak: Był największym polskim szpiegiem… spośród wykrytych.
Nazywano go bohaterem, stawiano za wzór profesjonalizmu. Sam Zacharski we wspomnieniach kreuje się na superagenta, który przez lata prowadził emocjonującą grę z obcymi wywiadami. Jak piszą Władysław Bułhak i Patryk Pleskot, autorzy książki „Szpiedzy PRL-u”
Stał się bohaterem (jeszcze w czasach, kiedy siedział w więzieniu) licznych prac dyplomowych pisanych w słynnej szkole szpiegów w Starych Kiejkutach. Dla nich i im podobnych w innych krajach „bloku” miał też rzekomo powstać specjalistyczny film „Poznałem go w Los Angeles”.
Wcale nie był asem?
Bułhak i Pleskot, na co dzień pracownicy IPN, jako pierwsi dotarli do nieudostępnianej publicznie teczki osobowej Mariana Zacharskiego. Cel był prosty: rzucić nowe światło na biografię Zacharskiego i skonfrontować twarde dowody z książek agenta-celebryty. Jak sami stwierdzają:
Chcemy uzupełnić te fascynujące, ale subiektywne i czasami mylące wspomnienia, a także zbyt uproszczające tezy dziennikarskie dokumentacją wywiadu MSW, jeszcze do niedawna umieszczoną w zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej.
Marian Zacharski, który w PRL zrobił błyskotliwą karierę dzięki zdobyciu niezwykle cennych materiałów wywiadowczych cały swój sukces zawdzięcza niezwykłemu szczęściu i ślepemu trafowi. W początkach swojej pracy „Pay” otwarcie przyznawał, że nie wie nic o „szpiegowskim rzemiośle”, a polskie MSW nie zapewniło mu nawet elementarnego kursu.
Żółtodziób wygrywa los na szpiegowskiej loterii
Kiedy świeżo upieczony agent zjawił się w Los Angeles, jego zadaniem miało być dostarczanie informacji o amerykańskich firmach produkujących obrabiarki. W tym celu osiadł w Playa del Rey, blisko Doliny Krzemowej.
To tu, na osiedlowym korcie tenisowym, wpadł na Williama Bella, pracownika firmy zajmującej się dostarczaniem supertajnych technologii dla amerykańskiego lotnictwa wojskowego, dzięki któremu zrobił błyskotliwą karierę w wywiadzie.
Zamieszkanie po sąsiedzku z Bellem nie było wynikiem żadnej przemyślanej operacji. Teczki wywiadu potwierdzają, że nikt nawet nie wiedział o Bellu i jego powiązaniach. Ot, zwykły przypadek. Szczęście Zacharskiego okazało się zresztą podwójne. Nie musiał wcale „zmiękczać” Bella – trafił na bodaj najtrudniejszy moment w życiu Amerykanina.
Mężczyzna powoli pogrążał się w depresji, a z powodu alimentów na pierwszą żonę i wygórowanych potrzeb drugiej wpadał w coraz większe długi. Miał dostęp do strategicznych informacji, a jednocześnie był zniechęcony i stracił zapał do pracy. Aż prosił się o to, by obcy wywiad zwrócił na niego uwagę. W dodatku niedawno stracił syna, którego młody i energiczny Zacharski mu przypominał.
Zupełnie nieopierzony agent wywiadu PRL znalazł się we właściwym miejscu i czasie, by otworzyć kurek z pieniędzmi akurat wtedy, gdy Bell ich potrzebował. Przy okazji – trafił na informatora pozbawionego jakichkolwiek skrupułów i podejrzeń.
Fakt, że w środku zimnej wojny w rękach polskich i radzieckich szpiegów znalazły się informacje o niewykrywalnych bombowcach, systemach obrony przeciwlotniczej, czy kierunkach badawczych Pentagonu na całą dekadę był wyłącznie efektem fartu.
Niskie kompetencje prlowskiego Jamesa Bonda znajdują zresztą potwierdzenie w tym, jak skończyła się jego kariera.
Brawura i brak umiejętności zaprowadziły go prosto do więzienia z wyrokiem dożywocia. Po kilku latach odsiadki Amerykanie wymienili go za agentów CIA złapanych po drugiej stronie żelaznej kurtyny.
Bułhak i Pleskot po wnikliwej analizie materiałów zgromadzonych w archiwach IPN podsumowują postawę Zacharskiego krótko.
[…] kreuje się na kolejne wcielenie Jamesa Bonda i […] wyraźnie ubarwia początki swoich relacji z wywiadem MSW.
Autorzy książki „Szpiedzy PRL-u” dodają, że „Pay”, który przez lata nie schodził z pierwszych stron gazet okresu transformacji ustrojowej w Polsce, sugeruje iż zna wiele groźnych dla rodzimej sceny politycznej tajemnic. Pod koniec swojego wywodu rzucają przytomną sugestię: A może ich istnienie to kolejny element zręcznej autoreklamy?
Źródłem powyższego newsa jest:
- Władysław Bułhak i Patryk Pleskot, Szpiedzy PRL-u, Znak Horyzont, Kraków 2014.
Newsy historyczne. O co chodzi?
Rubryka „newsów historycznych” to najnowsze doniesienia ze świata historii. Szukamy przegapionych i przemilczanych odkryć polskich (i nie tylko) naukowców. Pokazujemy, że w badaniach nad przeszłością nieustannie coś się dzieje. | |
Nasze newsy są krótkie i przystępne. Na 2-3 tysiącach znaków streścimy dla Was odkrycia, które naukowcy zawarli na dziesiątkach stron hermetycznych prac. Piszemy tylko o tym, co naprawdę ma znaczenie. Bez przynudzania. | |
Opieramy się na publikacjach naukowych z ostatnich 18 miesięcy. W świecie historii newsy rozchodzą się powoli, a prace akademickie trafiają do potencjalnych odbiorców z dużym opóźnieniem. To co w innych dziedzinach przestaje być newsem po 24 godzinach w historii może nim być nawet rok później. | |
Przygotowując newsy kierujemy się listą najbardziej prestiżowych periodyków historycznych. Jeśli jesteś wydawcą lub autorem i chciałbyś, abyśmy sięgnęli do konkretnej publikacji – wyślij ją na adres korespondencyjny naszej redakcji lub w wersji elektronicznej. |
KOMENTARZE (49)
Brzmi całkiem prawdopodobnie. Ale skoro amator zdołał wykraść tak wiele to jaką amatorkę odstawiło USA skoro nie pilnowali ludzi, którzy mieli dostęp do największych sekretów :)
Swoją drogą, smutno mi się zrobiło jak przeczytałem historię Williama Bella – ten człowiek naprawdę wiele ciężkiego przeszedł i na koniec umarł poprzez zapicie się na śmierć na przepustce z więzienia…
tak końcvzą zdrajcy !
Niestety nie w Polsce!
Bułhak i Pleskot nic im się w życiu nie udało innym jak ślepej kurze ziarno wszystko i zawsze bez wysiłku. Ja uważam że Bułhak i Pleskot to benkarty z IPN.
Krytykować można zachowując kulturę wypowiedzi i nie robiąc błędów ortograficznych w rzucanych inwektywach ;)
a co oni nowego odkryli przecież o tym wszystkim tak samo pisze Zacharski w swoich książkach , czyżby kolejni wielcy badacze teoretycy?.
Zacharskiego znam. A kto to Bułhak i Pleskot ??? Kto ich szkolił i jakie sukcesy w wywiadzie zagranicznym odnieśli ??? IPN jako najwyższa i OBIEKTYWNA instancja ??? Po zniszczeniu prawie 40% materiałów UB w 1989r ??? Rzewne jaja !!!
„A kto to Bułhak i Pleskot ???” Pracownicy IPN. „Kto ich szkolił i jakie sukcesy w wywiadzie zagranicznym odnieśli ???” a co to ma za znaczenie i czy ktokolwiek musiał ich szkolić. Podają poprostu fakty zamieszczone w do kumentach poskomunistycznych służb, ale widać fakty w oczy kolą co poniektórych UBoli. Trzeba bylo byc skrupulatniejszym i jeszcze parę kursów zrobić nad Wisłę żeby spalic więcej dokumentów leniu…
Myślę, że zacietrzewieni antykomunizmem, tzw.historycy IPN po prostu z zawiści ant-peerelowskiej zaniżają i usiłują pomniejszyć zasługi tego agenta.
Żenujące, że tak szacowna instytucja jak IPN zatrudnia czy też współpracuje z ludźmi, których spojrzenie na świat jest totalnie oderwane od rzeczywistości. Każdy trzeźwo myślący człowiek domyśla się, że wykradzenie danych z firm zbrojeniowych najpotężniejszego państwa świata nie może być tylko kwestią przypadku, farta. Szczęście jest ważne ale ilu nie wykorzystałoby tego zbiegu okoliczności? Trochę szacunku dla pracy wykonanej przez Pana Zacharskiego. To że był agentem państwa komunistycznego nie może wpływać na rzetelną ocenę jego dokonań i sukcesów zawodowych, które miał i to jest fakt niepodważalny.
„jp napisał 1 stycznia 2015 o 18:37”
PO pierwsze nie podpisuj się JP bo było tylko dwóch JP! Józef Piłsudski i JP II.
PO drugie to ten „słynny” PRL-owski „James Bond” nie pracował dla POLSKI, tylko dla Moskwy.
I to dlatego ten „nasz” dotychczasowy jeszcze niestety pREZYDENT Komoruski, obiecał nam zbudowanie naszej własnej tarczy antyrakietowej a wyszła mu tylko drewniana. Widocznie jego tawariszczi moskale powiedzieli mu – nie nada!
Nie pracował dla Moskwy, tylko dla Polski. Ignorancja historyczna jaką się wykazujesz jest naprawdę inrygująca. Jak nie wiesz- to nie pisz.
Tow. UBol ma widać informację z pierwszej ręki dla kogo tow. Zacharski pracował.
To tak jak z wyborami było w PRL „głosowali jak chcieli a wybrali kogo trzeba”.
Nie ważne dla kogo pracował Zacharski ważne dla kogo pracowali jego przełożeni i szlus…
Niestety nie masz racji Zacharski pracowal dla Polskiego wywiadu a Polska udostepniala te dane ZSRR I on na to nie mial zadnego wplywu o czym wspomina w udzielanych wywiadach.
Dwa [***] z policji politycznej ipn ktorzy jedyne co w zyciu potrafili zrobic to [***].
I te [***] ktore sie tam politycznie zalapaly maja czelnosc krytykowac kogos kto doszedl swoja
odwaga sprytem a nawet lutem szczescia wykradl supertajne dokumenty usraelca.
Dla tych dwoch karlow politycznych i [***] z podejrzanym rodowodem to co zrobil pan Zacharski
jest nawet 0.001% nieosiagalne dla nich.
Jedyne co moga robic to [***].
Komentarz został wyedytowany. Prosimy o nie używanie rynsztokowego języka. Redakcja
ładny mi amator i farciarz to największy farciarz i super szpieg w historii Ameryki nigdy nie złapany na gorącym uczynku i to właśnie o nim uczą w szkołach wywiady nawet w Izraelu w którym drugiego naszego super szpiega i to właśnie od ni powinni szkolić naszych wywiadowców nieważny jest rodowód ale skuteczność wywiadu tylko Macierewicz wodę z mózgu ludziom robi
Z punktu widzenia narodu i jego interesu Zacharski to parszywa pluskwa do zniszczenia.
Wsadzic do samolotu ladującego w USA ( jak robi to Mosad )
Z punktu widzenia władzy radzieckiej to satelicka Racja Stanu przeciwko narodowi polskiemu
i Marian Zacharski to wróg racji Stanu Wolnego Narodu.
Zdegradowac – wywieźć do USA za naleleżne mu …. DOŻYWOCIE
O takiej [polskiej GANGRENIE nie wolno pamiętac !
Brawo, komentarz godny prawdziwego patrioty. Serce rośnie i duma rozpiera widząc tak merytoryczne rozważenie tematu i proponowane rozwiazania. Autor nadaje się przynajmniej na ministra, ale wówczas nie będzie wyróżniał wśród idio… .
Dlaczego ty chciałbyś POLAKÓW do Usraelskich więzień wysyłać? czy tam twoi mocodawcy?
Przesada jakimikolwiek pobudkami tow. Zacharski się kierował to materiały trafiały do Polski.
Osądzić nalezałoby skur…eli jego przełożonych którzy przekazywali je do Moskwy.
Mylisz się, cokolwiek nie powiedzieć na temat Zacharskiego, to pracował dla Polski i zdobył cenne dla nas informacje. Co potem z nimi zrobiono nie ma znaczenia. Jako obywatel polski nie powinien nikomu być wydawany! Na jakiej podstawie oceniasz, że jest wrogiem „Stanu Wolnego Narodu”? Może jeszcze chcesz stawiać pomniki Kuklińskiemu? Wyjdź poza swoją piaskownicę i patrz na politykę jako interes Polski i Polaków, nie ideologię, religię czy tym podobne. Żaden szpieg nie jest moralny, ale czemu mamy potępiać akurat rodaka?
„Zaden szpieg nie jest moralny”…. i trzeba podejsc do sprawy obiektywnie.Obojetnie jakiej narodowosci, szpieg nie jest moralny.Pozniej ustawil sie w „nowej” Polsce i stal sie „dobry dla nowego systemu…Do czasu:)
Super opracowanie Panów z IPN-u, mam trochę więcej lat i pamiętam jeszcze PRL.
i już widzę jak „naturszczyk” Zacharski, wyjął paszport z szuflady, kupił bilet i poleciał do USA, sprzedawać obrabiarki. :)
Litości Panowie z IPN, to tak nie działało.
Najlepszym podsumowaniem będzie żart:
„Ojciec stara się wyjaśnić synowi, ze w PRL nie było nic w sklepach tylko na pólkach stał ocet. Syn myśli, myśli i mówi:’jak to Tato w całej Galerii Mokotów tylko ocet'”
Pogadajcie chwilę ze starszymi ludźmi, PRL był trochę bardziej skomplikowany niż w filmach Barei.
Nazywam sie Zacharski
wbrew regulom
czytam po kilku latach wlasnie drugi raz.
Gdybym mogl uscisnac Panu Zacharskiemu reke to po przeczytaniu wszystkich jego ksiazek bylby to taki zaszczyt dla mnie ktory nie moglby go przewyzszyc zaden inny juz nigdy.
Jestem Polakiem a On Polski nigdy nie zdradzil.
zgadzam sie w 100%
Swiete slowa ,On Polski nigdy nie zdradzil inni czynili na odwrot np taki kapitan „K:
Jacek Krysiński. Po przeczytaniu tego artykuł stanęła mi przed oczami scena z jednej książek. Młody pisarz mówi do Krytyka Literackiego:”Czyśbyś chciał mnie wciągnąć do bagna z którego sam się wywodzisz?,,. Pracownicy IPN nie mogąc zabłysnąć umiejętnościami merytorycznym próbują obnażyć miernotę? innych.I mają nadzieję że zabłysną światłem gwiazdy pierwszej wielkości, Popełniają przy tym tak wiele karygodnych błędów że nie dziwi mnie ich miejsce pracy. W normalnej firmie pracowali by krótko. Nie będąc,byłym lub obecnym, pracownikiem wywiadu oraz nie mając żadnej profesjonalnej styczności z rzemiosłem szpiegowskim pozwolę sobie zwrócić uwagę tylko na dostępne każdemu normalnemu człowiekowi posiadającemu umiejętności analityczne błędy merytoryczne w sformułowaniach. Po pierwsze nie wierzę że Pan Zacharski został wysłany do USA przypadkiem, Takich zadań nie powierzano pierwszemu lepszemu żółtodziobowi. Musiał wykazać się wcześniej ponadprzeciętnymi umiejętnościami. A po drugie-swojego informatora spotkał wprawdzie przypadkiem…ale…nie bywał przypadkowo w miejscu gdzie można było spotkać kandydata na wartościowego informatora, Nie było także przypadku w tym że potrafił maksymalnie efektywnie wykorzystać szansę jaka się pojawiła. Tu zagrały rolę niekiepskie Umiejętności, Pozdrawiam intelektualne miernoty. Z IPN-u w szczególności.
I kto tu jest miernotą pracownicy IPN opisujący fakty z dokumentów służb PRL, czy szmaty rzucające na nich inwektywy? Śmiesz pisać o merytoryźmie nie widząc na oczy materiałów które były podstawą książki…
no ale co oni niby opisali? Napisali, że był brawurowym żółtodziobem i przez to skończył w więzieniu. Jakiś przykład, dowód, źródło, analiza? W takiej sytuacji całkowicie uzasadnione wydaje się stwierdzenie idioci i popeliniarze. IPN sięgnął poziomu brukowców, szukając plam na wyblakłej legendzie PRLowskiego bohatera. Pisanie o emerytowanym generale od kilku dobrych lat siedzącym cicho za granicą „celebryta” jest niegrzeczne, niepoważne i nieuzasadnione. Mamy w Polsce setki bohaterów do „odbrązowienia” a IPN zajmuje się człowiekiem o którego istnieniu pamięta może kilka tysięcy Polaków.
Mówią że szczęście sprzyja lepszym.Które trzeba umieć wykorzystać.Nie rozumiem skąd takie zacietrzewienie w pomniejszaniu dorobku Zacharskiego.On.swoje szczęście wykorzystał.Gdyby był takim nic to nie szkolono kontrwywiadu by na jego przekładzie w Akademii FBI.A wpadka jego nastąpiła w wyniku przecieku w wywiadzie SB i załamania Bella w czasie przesłuchania.A Macierewicza nie mieszajcie bo rozgonił wywiad wojskowy o którym Zacharski miał jak najgorsze zdanie .Co uzęwnętrznia się w jego autobiografii i w książkach o wywiadzie II RP..A tak na marginesie w autobiografiach zawsze się koloryzuje bo jak inaczej by się sprzedały.I to jeszcze w tak wysokich nakładach
Pan Zacharski skoro był doceniony i szanowany przez PRL oraz „Nową władzę” (III RP) to chyba nie był przeciętniakiem. Za masło i wódkę czy „plecy” pozycji w wywiadzie nie zdobył. Jak miał szczęście to tylko jego cenna właściwość, nie dana każdemu. W wywiadzie trzeba mieć szczęście, intuicję i inne, nieraz zaskakujące predyspozycje. Zasługuje na uznanie, a nie krytykę.
Czytałem i książkę tych panów, i wspomnienia Mariana Zacharskiego. Zabawna rzecz zatem, że wśród opisywanych przez siebie przypadków zwykłych nieudaczników, których działalność szpiegowska zakrawa raczej na farsę, panowie Bułhak i Pleskot z wyróżniającego się Zacharskiego zrobili amatora i agenta z przypadku. „Nie musiał wcale „zmiękczać” Bella – trafił na bodaj najtrudniejszy moment w życiu Amerykanina. Mężczyzna powoli pogrążał się w depresji, a z powodu alimentów na pierwszą żonę i wygórowanych potrzeb drugiej wpadał w coraz większe długi.” Jak widać, ludzie piszący o szpiegach nie wiedzą rzeczy, których nauczyłby ich autor pierwszej lepszej powieści szpiegowskiej – że pieniądze, brak uznania w pracy i kłopoty osobiste to typowe punkty zaczepienia.
Druga rzecz to taka, że syn człowieka będącego po wojnie na celowniku władz z uwagi na akowską przeszłość, miałby nikłe szanse na studia, karierę i wyjazd zagraniczny, gdyby nie wywiad. Czyżby zatem Mariana Zacharskiego nagle przestało dotyczyć modne w kręgach IPN wyrażenie „resortowe dzieci”?
IPN miał służyć wolnej Polsce i Polakom, a wykazują służalczość partyjną – żałosne. Cytując i parafrazując wypowiedź Zacharskiego: kościół to nie bóg, ideologia to nie honor, partia to nie ojczyzna – panowie niepartyjni pisowo z IPN.
Dobra Panowie histerycy. Proszę teraz o przedstawienie polskiego szpiega profesjonalisty, który zdobył materiały o podobnym ciężarze gatunkowym. Może ktoś z naszych wojskowych służb? :D :D :D
Szanowni Państwo, gdy czytamy książkę na temat zdobywania informacji przez Zacharskiego, to pierwsze co bardzo wyraźnie jest dostrzegalne, to ogromne jego umiejętności w zakresie NLP. Dosłownie OGROMNE. Bardzo mnie to bawiło, jak piękne każdym zdaniem i każdym elementem pracował nad tym żeby „Dzwonek” przekazywał grzecznie informacje. Szczęście oczywiście jest potrzebne ale trzeba umieć sobie pomóc. Nie wiem skąd w latach 70 Zacharski miał dostęp do wiedzy o NLP ale wiadomo, że w tamtych czasach była to podstawowa umiejętność wywiadu amerykańskiego. Jeśli ktoś chce zobaczyć jak w praktyce stosować NLP, to powinien przeczytać książkę Zacharskiego. Badacze z IPN-u dobrze chcieli ale nie znają NLP, więc nie rozumieją, że to nie było „zwykłe” szczęście lecz po prostu Bell jadł z ręki Zacharskiemu, ponieważ został pięknie na to zaprogramowany.
Daj spokój, brać dziennikarzełków na poważnie? Każdy, kto bierze się za tematykę wywiadowczą, naraża się na ośmieszenie, bo wiedzę na ten temat trzeba posiadać ogromną, a to jest dane tylko wtajemniczonym. A oni z kolei dalecy są od opisywania…
Dzisiaj polskie przedsiębiorstwo radwar,część bumaru, robi znakomite radary wojskowe. Jak się Wam wydaje dlaczego? To po prostu twórcze rozwinięcie zdobyczy Zacharskiego. Czy facet wiedział, że jego zdobycze przekazują do Moskwy? Z resztą to nie poszło za darmo. Czytałem książkę Pleskota o mordach politycznych PRL – porażająco amatorska, nie wnosząca absolutnie nic do tematu, po prostu słaba. Nie wiem jak można tak pisać mając dostęp do archiwów i pełni wiedzy o mechanizmach tajnych służb PRL. Dziennikarz Sumiński piszący częściowo o tym samym Pleskota po prostu demoluje.
Taa jednocześnie te radary nadają się do oglądania dupy Maryny bo nie są w stanie wykryć ruskich maszyn które pracują w oparciu o te same papiery przekazane przez szefów tow. Zacharskiego do Moskwy. Zastanów się co wypisujesz człowieku i jaki związek ma genialność naszych inżynierów z papierami spraed 50 lat. To nie ta technologia…
Towarzysz Marian Zacharski pracujac-szpiegujac dla PRL znacznie przyczynil sie do przedluzenia tego zbrodniczego systemu.Zreszta sam Zacharski przyznal,ze jego materialy pozniej trafily do Moskwy.Szacunek i dobre slowo o tym towarzyszu moga miec tylko 2 grupy osob-mlode pokolenie,ktore nie pamieta tych mrocznych czasow,oraz ludzie ,ktorzy utrwalali tamta „wladze ludowa”.Patrzc na to,co Polska osiagnela przez ostatnie 26 lat-uczestnictwo w NATO i UE,dzis Zacharski jawi sie pospolity zdrajca,a kazdy kto go chali,chwali tez skompromitowany system bloku wschodniego.
Nawiązując do ostatniego, potencjalnie inteligentnego zdania pytającego: a może te rewelacje to element zręcznej reklamy książki? Bo ten artykuł z pewnością nią jest.
Nieudacznicy z IPN-u nawet nie sięgają mu do pięt. Niedługo udowodnią , że to kaczkowski skakał przez płot, założył Solidarność i obalił komunizm. Oczywiście dokonał tego przy pomocy szeregowca kuklińskiego raz bandytów typu łupaszka czy ogień. Trynkiewicza też powinno się wynieść na ołtarze, przecież on mordował przyszłych komunistów. Na dodatek robił to za friko a nie jak kuklina za judaszowe dolce.
Te archiwa PRL są jak Pismo Święte choć pisali je m.inn. UBecy…
Kilkadziesiąt kartek przeczytanych i mają prześwietlonego człowieka.
a) Zacharski amator:
Nie wiem jaką skalą wartości posługują sie panowie 'autorzy’ . Jeśli to był 'amator’ to amator geniusz. Urodził się do tego fachu.
Dyplom mu żaden nie był potrzebny.
b) Czy miał szczęscie ?
…
Gdy Napoleon wybierał spośród kandydatów na stanowisko oficera, w pierwszym rzędzie nie pytał ich o pochodzenie czy wykształcenie, ani też o odwagę, mądrość czy pilność. Zamiast tego za szczególnie ważne uważał pytanie: „czy on ma szczęście?”
Taki geniusz jak Goethe wiedział, że „głupiemu nigdy nie przyjdzie na myśl, jak bardzo zasługi zazębiają się ze szczęściem”.
Tylko obserwatorowi, któremu nie są znane mentalne prawidłowości leżące u podstaw sukcesu, sukces ten jawi się jako przypadkowe „szczęście”, zaś porażka jako „pech”, na który jest się skazanym.
W IPN 'szczęscie’ ma dużo prostrzą definicje to przypadek albo fuks. tak jak zapewne posada i możliwość pisania grafomańskich tekstów.
c) Kolejny talent Zacharskiego, który wykracza poza percepcje panów profesjonalnych 'historyków’ i pokazuje małość autorow
Żenujące jak komentują jak to mozliwe iż niezawodowy historyk ( Zacharski ) mógł dotrzeć do niesamowicie waznych nowych materiałów rzucających nowe saiatło o czasach II W.S. a ktorych nie mają i nie moga dotrzeć w IPN.
Dla nieudaczników z IPN ociekających nienawiścią do wszystkiego co nie po ich mysli wszystko jest złe, nieprofesjonalne i BE.Dla mnie Sosnowski przed wojną i Zacharski za czasów PRL to najwieksi geniusze w historii polskiego wywiadu czy to sie komus podoba czy nie.Mają juz swoje miejsca w historii.Dla nich najwiekszym bohaterem jest Macierewicz ktory z harcerzy po dwu tygodniach kursu robił oficerów wywiadu , rozwalił kontrwywiad i ujawnil liste agentów czym bardzo zasłużył sie Putinowi.Rozwalil armie cofając ją o 20 lat do tyłu.To są bohaterowie IPN,gloryfikują tez zbrodniarzy w rodzaju Ognia czy Burego ktorzy palili polskie wsie i mordowali po wojnie polaków i słowaków.Za to otrzymuja profesorskie tytuły ci jastrzebie z IPN.Warto by przeznaczyc miliony na utrzymanie IPN na inne lepsze cele np na poprawe sytuacji w służbie zdrowia lecz na razie 2 mld przeznacza sie na propagande TVP i skłócanie narodu a nie na jego zdrowotne bezpieczenstwo.Glosujmy sie w wyborach na tych Panów -patriotów.
Czy to nie Napoleon powiedział że od zdolnych generałów woli takich co mają szczęście.
Szanowni Intrernauci,
Przeczytawszy wszystkie Państwa komentarze,
już rozumiem gorycz jaka napełnia Włodka (p.Zacharskiego)
To polskie piekiełko !!
Jedno tylko do Was zacni znawcy życia pana Zacharskiego
mam pytanie.
– Kto tak naprawde boi się( tak ,tak po dziś dzień)tego amatora,
że ciagle nie może powrocić do „WOLNEJ POLSKI ” ??
Pozdrawiam myślących
E tam. W swoich wspomnieniach dosyć enigmatycznie pisze o swojej pracy w Dziale S-100. A z tego działu był co najmniej jeszcze jeden agent PRL i jeden z CIA (Chyba) aresztowany w tym czasie…
Bardzo łatwo jest przyszywać łatki siedząc w zaciszu domowym przy ciepłym piecu, najczęściej na daczy, przy piwku. A jak ktoś się narobi po uszy to…no cóż, miał niesamowite szczęście. Gdy kiedyś byłem dziennikarzem, starałem się o obiektywizm, i raczej nigdy nie usprawiedliwiałem faktów szczęściem, tylko ich pozyskanie efektem nakładu pracy.
Jeszcze dodam w postaci dykteryjki coś nt. szczęścia, o którym mówią tu powyżej domorośli znawcy tematyki szpiegowskiej. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy na grzybobraniu i znajdujemy piękny zdrowy okaz poszukiwanego grzyba. Szczęście ktoś krzyknie.
Ale cofnijmy się do początku. Ktoś, lub ja sam, zadecydowaliśmy, że udamy się na grzyby. Teoretycznie lub faktycznie musimy to lubić, lub chcieć iść. Potem wybieramy teren łowów, bo chcąc znaleźć musimy wiedzieć gdzie szukać, gdzie najczęściej grzyby rosną, i to te których szukamy. Będąc już w lesie szukamy, szukamy i gdy już znajdziemy mówimy: mamy. Ktoś powie miałeś szczęście. Nie! Szczęściu należy intensywnie pomagać! Czyli szukać pod każdym krzaczkiem i pniem, wszędzie bystro się rozglądając, czasami bardzo długo. Na tym polega szpiegostwo.
Szczęściem byłoby przejść przez ulewny deszcz tak, by na nas nie spadła żadna kropla deszczu. Ale to jest raczej niemożliwe.