Ciekawostki Historyczne
Nowożytność

Zawodowy bezrobotny? Królewicz na rynku pracy

Byli młodzi, mobilni, dobrze wykształceni, a do tego w ich żyłach płynęła błękitna krew. Wydawałoby się: idealni kandydaci na pracowników! Nic bardziej mylnego. Synowie i bracia polskich królów z dynastii Wazów mieli przechlapane na całej linii.

Z zasady królewicz to była fucha, jakich mało: pewne zatrudnienie w przyszłości, darmowa edukacja, tabuny służących i kufry pełne złota. No cóż, tak mogło to wyglądać w normalnych, dziedzicznych monarchiach. Polacy postanowili jednak przeprowadzić polityczny eksperyment. Od 1573 roku każdego króla wybierali w wolnej elekcji, a to sprawiało, że potomstwo władcy stawało się… zupełnie zbędne. Szlachta postarała się nawet, żeby królewscy synowie, a w przyszłości także bracia, nie mogli sprawić nikomu kłopotu.

Królewicze z dynastii Wazów (a więc wszyscy synowie Zygmunta III: Władysław, Jan Kazimierz, Jan Albert, Karol Ferdynand i Aleksander) musieli się stosować do całej listy zakazów i ograniczeń. Nie było im wolno pełnić żadnych funkcji publicznych w państwie, zasiadać w senacie ani posiadać dóbr dziedzicznych.

 Zygmunt III Waza (król Polski w latach 1587-1632) miał łącznie dwanaścioro dzieci, w tym siedmiu synów. Pięciu spośród nich dożyło do wieku dorosłego. Byli to wedle starszeństwa: Władysław (ur. 1595), Jan Kazimierz (ur. 1609), Jan Albert (ur. 1612), Karol Ferdynand (ur. 1613) i Aleksander Karol (ur. 1614).

Zygmunt III Waza (król Polski w latach 1587-1632) miał łącznie dwanaścioro dzieci, w tym siedmiu synów. Pięciu spośród nich dożyło do wieku dorosłego. Byli to wedle starszeństwa: Władysław (ur. 1595), Jan Kazimierz (ur. 1609), Jan Albert (ur. 1612), Karol Ferdynand (ur. 1613) i Aleksander Karol (ur. 1614).

Pierwsza zasada w gruncie rzeczy skazywała ich na bezrobocie. Trzecia sprawiała, że nawet gdyby jakimś cudem dorobili się czegoś w życiu, to i tak nie mogli tych pieniędzy zainwestować. Oficjalnie nie wolno im było nawet – wzorem dzisiejszej młodzieży – poszukać szczęścia za granicą. Szlachta zabroniła im bowiem wyjeżdżać z kraju bez zgody senatu…

Na saksach ich nie chcieli…

Na szczęście przynajmniej tę ostatnią regułę dało się dość łatwo obejść. W efekcie młodzi Wazowie przemierzali Europę wzdłuż i wszerz. Nie każdemu z nich się to jednak opłaciło. Ogółem na kontynencie nie rozumiano całej idei rządzącej polskimi elekcjami – przecież jeśli królestwo nie było dziedziczne, to synowie polskiego władcy wcale nie byli królewiczami.

Dokładnie z takiego założenia wyszedł Kardynał Richelieu, szara eminencja Francji. Kiedy przyszły król Polski Jan Kazimierz przejeżdżał przez ten kraj w 1638 roku w drodze do Hiszpanii, został… aresztowany pod zarzutem szpiegostwa. Kolejne dwa lata spędził w więzieniu. Oczywiście cała sprawa miała swoje drugie, polityczne dno, ale Francuzi raczej nie poważyliby się na taki krok, gdyby chodziło o oficjalnego następcę tronu.

Upokorzenie z tej samej strony spotkało także innego królewicza – Karola Ferdynanda. Brat, a zarazem król Władysław IV wysłał go do Prus, by przywitał jego przybywającą znad Sekwany małżonkę, Ludwikę Marię. Spotkanie momentalnie przerodziło się w skandal, bo poseł francuskiego króla, Nicolas de Bregy, uznał, że jest ważniejszy od jakiegoś tam udawanego królewicza i zażądał dla siebie pierwszego miejsca u boku nowej królowej. Wprawdzie w końcu ustąpił, ale niesmak pozostał.

Kardynał Richelieu nie tylko walczył z dumasowskimi muszkieterami, ale również aresztował Jana Kazimierza Wazę.

Kardynał Richelieu nie tylko walczył z dumasowskimi muszkieterami, ale również aresztował Jana Kazimierza Wazę.

Sporo lat wcześniej niemiła przygoda spotkała także samego Władysława IV. Kiedy jako młodzieniec odwiedził Rzym, dowiedział się, że grupa kardynałów z chęcią go pozna, ale tylko… jeśli przywita się z nimi jak równy z równymi, a nie – broń Boże! – syn króla. Oczywiście do żadnego spotkania nie doszło.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Ale i tak pojechali

Może i polscy królewicze nie byli przyjmowani za granicą tak ciepło, jak by tego oczekiwali, ale przecież coś musieli jeść. Problem dotyczył w szczególności Jana Kazimierza, który bynajmniej nie spodziewał się przejęcia tronu po bracie. Jego drogę zawodową opisała w „Dynastii Wazów w Polsce” Stefania Ochmann-Staniszewska:

Nie widząc możliwości pełnienia funkcji w Rzeczypospolitej, szukał zajęć za granicą, m.in. jako pułkownik wojsk cesarskich walczył w 1635 roku po stronie cesarza z Francuzami i Szwedami; w 1638 roku został mianowany admirałem floty i wicekrólem Portugalii – do objęcia tych funkcji jednak nie doszło (s. 256).

W kraju na królewskie potomstwo czekała w zasadzie tylko jedna legalna droga rozwoju zawodowego: zakładająca niestałe zatrudnienie, niebezpieczne warunki pracy, ale potencjalnie też duże korzyści prestiżowe.

Królewicze mogli mianowicie brać udział w wyprawach wojennych Rzeczpospolitej: Głównie w ten sposób zaznaczył się udział królewicza Władysława w życiu publicznym: uczestniczył w kampanii przeciw Moskwie (1617-1618), Turcji (1621), Szwecji (1626-1629) („Dynastia Wazów…”, s. 257). Z kolei jego brat Jan Kazimierz walczył ze Szwecją (1629) i Moskwą (1633-1634).

Jeśli nie miecz, to chociaż różaniec…

Oczywiście nie każdy królewski potomek garnął się do wymachiwania mieczem. Ponieważ oficjalnie szlachta nie miała wpływu na obsadę stanowisk kościelnych, toteż trony biskupie wydawały się łakomym kąskiem dla młodych Wazów. Jeszcze za życia Zygmunta III biskupem wrocławskim został jego szósty syn, Karol Ferdynand Waza. Był to zaiste dziwny sufragan: biskupstwo objął w wieku zaledwie 13 lat i nigdy nie przyjął święceń kapłańskich.

Młody Władysław Waza zdobył sobie sympatię szlachty między innymi dzięki udziałowi we wszystkich możliwych kampaniach zbrojnych. Na ilustracji kapitulacja Moskali.

Młody Władysław Waza zdobył sobie sympatię szlachty między innymi dzięki udziałowi we wszystkich możliwych kampaniach zbrojnych. Na ilustracji kapitulacja Moskali.

Ponieważ wrocławska metropolia nie przynosiła mu oczekiwanych dochodów, z czasem został jeszcze biskupem płockim. O rok starszy od niego Jan Albert Waza poczekał przynajmniej z karierą kościelną do momentu osiągnięcia pełnoletności. Biskupem został w wieku 19 lat, ale za to jakim biskupem! Wpierw metropolitą warmińskim, a po roku drugim w polskiej hierarchii dostojnikiem – biskupem krakowskim.

A co z zasiłkiem dla bezrobotnych?

Pomijając dwóch wcześniej opisanych delikwentów – żyjących z kościelnej kiesy – królewicze z dynastii Wazów pozostawali w gruncie rzeczy na łasce państwa. Nie było im wolno zajmować żadnych stanowisk, a wojaczka sama w sobie nie przynosiła większych zysków. Szlachcie taka sytuacja w pełni odpowiadała: to ona, na sejmach, decydowała o rzucaniu Wazom mniejszych czy większych ochłapów.

W 1632 roku dopiero płacz króla przekonał parlamentarzystów do przyznania jego synom starostw, z których mogliby czerpać dochody. Szlachta postawiła zresztą cały szereg ograniczeń: królewicze mieli poczekać, aż obecny posesor danej królewszczyzny umrze, nie mogło chodzić o ziemie pograniczne, ani starostwa grodowe. Tak oto Jan Kazimierz obiecane starostwo otrzymał dopiero… w 1643 roku. Przez 11 lat musiał sobie jakoś radzić sam.

W lepszej sytuacji był Władysław Waza, którego szlachta po prostu lubiła. W 1626 roku sejm przyznał mu 50 000 złotych w uznaniu zasług królewicza dla królestwa („Dynastia Wazów…”, s. 258). Pozwolono mu nawet, drogą wyjątku, administrować w imieniu ojca ziemiami zdobytymi w wojnach z Moskwą.

Źródło:

Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:

Zobacz również

Nowożytność

Strzępy imperium? Ten polski król musiał dopłacić, żeby ożenić swojego syna

Znalezienie żony dla polskiego królewicza elekcyjnego było zaskakująco trudnym zadaniem. Aby tego dokonać, trzeba było przeżyć upokorzenia, oszustwa i księżniczki uciekające sprzed ołtarza. A na końcu...

24 kwietnia 2016 | Autorzy: Agnieszka Wolnicka

Średniowiecze

Dzieciństwo z piekła rodem. Prawdziwe losy małoletnich królów

Byli więzieni, torturowani, kastrowani i zabijani tylko dlatego, że odziedziczyli koronę po swoich ojcach. Poniżej trzy historie udowadniające, że czasami lepiej nie rodzić się w...

8 stycznia 2015 | Autorzy: Michael Morys-Twarowski

Nowożytność

Karły na dworze Jagiellonów

George R.R. Martin stworzył na kartach „Pieśni Lodu i Ognia” postać burzącą wszelkie schematy: karła z lordowskiego rodu, Tyriona Lannistera. Nie tylko doskonale urodzonego, ale...

14 grudnia 2014 | Autorzy: Kamil Janicki

XIX wiek

Jak wychować arcyksięcia? Odkrywamy tajniki habsburskiej edukacji

Jesteś małym Habsburgiem? Tak? No to masz pecha. Zapomnij o beztroskim dzieciństwie. Jak tylko wypowiesz pierwsze słowa, zacznie się bezwzględna tresura. Nauczyciel ocenzuruje Twoje podręczniki,...

3 kwietnia 2014 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Średniowiecze

Królewska poradnia małżeńska: Aleksander Jagiellończyk i Helena Moskiewska

Polska i Moskwa nigdy nie umiały się dogadać. Próbowano i mieczem i dobrym słowem, ale bez skutku. Wreszcie wytoczono ciężkie, matrymonialne działa. Z myślą o...

28 grudnia 2011 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Nowożytność

Kolejny Henryk Walezy? Zygmunt III Waza też chciał uciec z Polski!

Każdy podręcznik szkolny uczy, że Rzeczpospolita miała króla elekcyjnego, który najzwyczajniej w świecie dał dyla z kraju. Henryk Walezy wypiął się na wierną mu szlachtę...

15 lipca 2011 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

KOMENTARZE (8)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nht

Czyli ze ten kraj wczesniej nie byl normalniejszy jak teraz … yh

    XXXXXX

    Ciesz sie ze nie urodziłeś sie np. w rosji !

IK

I tak w glupi sposob czesc szlachty rozwalilo najmocniejszy kraj w Europie. Juz Grecy wiedzieli ze w tym kraju pelno idiotow a kazdy by rabal bardziej brata siekiera niz wroga.

Funio

Mam zaszczyt wyjasnić szanownej ,,uconej” Redakcyi, że określenie ,,Richelieu – szara eminencja Francji” jest bez sensu. Powiedzenie to pochodzi właśnie od Richelieu, który – jak wiemy – był kardynałem, czyli nosił się na czerwono. Ale miał ponoć zaufanego szpiega-mnicha (nie pamietam, jaki zakon nosi szare odzienie), który to ,,tajniak” był źródłem najcenniejszych informacji. I jego to właśnie zwano ,,szarą eminencją”, czyli dzierżącego rzeczywistą władzę… :)
PS. Jak zauważyłem, podobnych kiksów zdarza się więcej, że o błędach ortograficznych nie wspomnę… :(

    Harryangel

    Nazywał się François Le Clerc du Tremblay i był kapucynem.

Znafca

Młodzi królewicze. Władysław i Jan Kazimierz Waza.Byli młodzi, mobilni, dobrze wykształceni, a do tego w ich żyłach płynęła błękitna krew. Wydawałoby się: idealni kandydaci na pracowników! ”
Dziś by to nie przeszło.Do hipermarketów wolą głupich prymitywnych frajerów.

Zbig

Jan Kazimierz też wybrał wyjście awaryjne z różańcem. Najpierw, w 1643 próbował zostać jezuitą, skończył na nowicjacie. Potem, w 1646 otrzymał kapelusz kardynalski, też zresztą bez święceń kapłańskich. Jak rok później zmarł syn Władysława IV i następca tronu, Jan Kazimierz stał się naturalnym przedłużeniem dynastii. Różaniec poszedł w kąt, przypasał szpadę i przyjechał do Polski. Miał czego pilnować. Na wiosnę 1648 zmarł Władysław, a jesienią Jan Kazimierz został Janem II Kazimierzem.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.