Bierut na mszy, Gomułka na śniadaniu wielkanocnym, gospodarka wolnorynkowa i ścisły sojusz z... Wielką Brytanią. To nie żadne political fiction! Dokładnie taką wizję rzeczywistości kreowały bezpośrednio po wojnie polskie władze.
Kiedy polscy komuniści przejęli w 1944 roku ster rządów nie mieli za sobą poparcia społeczeństwa, a jedynie radzieckie karabiny. Na początek to wystarczało, ale na dłuższą metę aby utrzymać władzę trzeba było przekonać przynajmniej część ludności do współpracy, a większość – do bierności.
W tym celu zastosowano zaskakującą mieszankę niejawnego terroru i oficjalnej… odbudowy II Rzeczpospolitej. Na dobrą sprawę właśnie do tego ostatniego sprowadzały się postulaty obozu władzy.
Po pierwsze kierownictwo Polskiej Partii Robotniczej (z której później powstała PZPR) aż do 1948 roku demonstracyjnie podkreślało, że nie stoi na czele partii komunistycznej i wcale nie zamierza wprowadzać w Polsce komunizmu.
Aby się uwiarygodnić, wieloletni komuniści otwarcie krytykowali chociażby tradycje przedwojennej Komunistycznej Partii Polski, w której w większości… sami dawniej działali.
Nowa Polska – początkowo ta lubelska, a od 1945 roku warszawska – miała być państwem socjalistycznym, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu! Władze dla niepoznaki przywróciły większość przedwojennego systemu prawnego, od ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi, po nazwę kraju i konstytucję marcową.
Bolesław Bierut został prezydentem, odbudowano prokuraturę, oficjalnie nadal funkcjonował trójpodział władzy i wszelkie mechanizmy jej równoważenia. Do wojska przyjmowano nawet byłych żołnierzy Armii Krajowej. PPR zapewniał, że przeprowadzi rewolucję, ale – drodzy państwo – miała to być rewolucja burżuazyjna!
Jak przypomina Andrzej L. Sowa, autor książki „Historia polityczna Polski 1944-1991„, w Manifeście Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego
nie przewidywano nacjonalizacji przemysłu. Wszelka własność zagrabiona przez Niemców, a więc wielkie przedsiębiorstwa przemysłowe, handlowe, bankowe, transportowe oraz lasy, miała być czasowo przejęta przez państwo w celu zwrotu właścicielom. Zapowiadano wolność życia gospodarczego, popieranie spółdzielczości i prywatnej inicjatywy, a także wprowadzenie powszechnych ubezpieczeń społecznych oraz ochrony pracy. Słowem – istna sielanka!
To jednak tylko czubek góry lodowej. Władzom tak bardzo zależało na zakamuflowaniu swoich prawdziwych intencji, że oficjalnie zachowały nawet pozycję religii i Kościoła katolickiego w państwie. Państwowe uroczystości z reguły poprzedzano mszami świętymi, partyjne elity bez zająknięcia klękały i odmawiały modlitwy, a Polska Kronika Filmowa poświęcała multum uwagi religijnemu znaczeniu Bożego Narodzenia, Wielkanocy i Bożego Ciała, a nawet zupełnie poślednich świąt.
Obserwując to wszystko, zwyczajni ludzie zapisywali się do PPR-u w ogóle nie uświadamiając sobie co to za partia. Wierzyli, że to formacja patriotyczna, narodowa czy wręcz chrześcijańska. Wielokrotnie prowadziło to do absurdalnych sytuacji. Przykładowo w Muszynie w czerwcu 1946 roku pewien członek PPR zwrócił się z zapytaniem do starosty: dlaczego sztandar PPR nie jest poświęcany i dlaczego na nim nie ma wizerunku Chrystusa?
Na tym jeszcze nie koniec. Władze nie tylko zapewniały, że budują kraj wolny i demokratyczny, ale też zupełnie niezależny międzynarodowo. Wprawdzie na pierwszym miejscu miał być sojusz ze Związkiem Radzieckim, ale PPR przekonywał, że priorytetem jest dla niego także przymierze ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią.
Czy ludzie wierzyli w te wszystkie kłamstwa? Byli żołnierze Armii Krajowej i niedobitki inteligencji zapewne nie. Ale milionom prostych ludzi musiało się przynajmniej wydawać, że nie będzie aż tak źle, jak mogłoby być. I to wystarczyło komunistom do ugruntowania swojej władzy. Dzięki temu po 1948 roku nie musieli już niczego udawać.
Źródła:
Podstawowe:
- Andrzej Leon Sowa, Historia polityczna Polski 1944-1991, Wydawnictwo Literackie, 2011.
Uzupełniające:
- Antoni Dudek, Zdzisław Zblewski, Utopia nad Wisłą, Park Edukacja, 2008.
KOMENTARZE (5)
Komentarz do artykułu z serwisu wykop.pl:
pracus
A historia lubi się powtarzać ;)
Nie do końca zrozumiałem końcówkę tego postu. Czy wszyscy ludzie, którzy wierzyli, że to będzie faktycznie demokratyczna Polska, przekonani postulatami Bieruta, nagle stali się komunistami po 1948 roku? Nie wydawało im się to dziwne, że zapisywali się do 'narodowej’ partii, a wykonują rozkazy zgodnie z myślą komunistyczną?
Niestety ale autor artykułu ma rację. Odkryłem ten portal parę dni temu i choć pachnie pariasem to trzeba oddać autorom, że starają się dbać o wartości. Tezy stawiane w artykułach o komuniźmie są oparte na dorobku naukowym i logicznym myśleniu a punktem odniesienia są wspomniane wartości. Wartością nie jest krupniok i wódeczka a tyle niektórym wystarczało. Pozdrawiam
Komentarze do tekstu, zamieszczonych na naszym profilu na fb:
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1261591923869464
Bogusław K.: I po tylu latach mamy to samo!
Lucjan K.: Historia zatoczyła koło, tylko zamiast komunistów mamy faszyzujacych katolików. Czy to komunista wali nas po pysku czy robi to katolik boli tak samo.
Naprawdę uważacie te komentarze za istotne? To może lepiej nic nie wspominać, jeśli chcecie wrzucać tu tego rodzaju bzdury. Jako historycy powinniście, zdaje się, zauważyć irracjonalność zdania o „faszyzujących” katolikach czy o zataczaniu koła, mając na względzie sporą jednak dysproporcję między stanem obecnym a latami powojennymi. No błagam.