Mimo że dopiero co skończyła się II wojna światowa, po obu stronach spornej granicy koncentrowały się wojska gotowe do ataku. Zarówno Czesi, jak i Polacy byli zdeterminowani walczyć o Kłodzko, Zaolzie i Racibórz. Jeśli Stalin miał jakiekolwiek zasługi dla Europy Środkowej, to właśnie niedopuszczenie do nowej wojny na gruzach III Rzeszy. Gdyby nie interwencja radzieckiego przywódcy, niemal na pewno Wojsko Polskie wkroczyłoby do Czechosłowacji.
Nieporozumienia pomiędzy Polską i Czechosłowacją nie były żadną nowością. Od 1918 roku spieraliśmy się o Zaolzie, które wpierw zajęli Czesi (wbrew dwustronnym ustaleniom, ale za przyzwoleniem mocarstw zachodnich), a następnie – korzystając z hitlerowskiej aneksji Kraju Sudeckiego – w 1938 roku odbili Polacy. II wojna światowa sprawiła, że spór chwilowo odłożono na bok, ale wystarczyło, że oba kraje odzyskały utraconą państwowość, a na horyzoncie pojawiło się widmo nowego – nieporównanie poważniejszego – konfliktu.
Po pierwsze nie chodziło już tylko o Zaolzie. Do katalogu sporów doszedł podział poniemieckiego Dolnego Śląska oraz temat zwrotu pogranicznych miejscowości zajętych w 1939 roku przez Słowaków. Sytuacji w żadnym razie nie łagodziło przejęcie w Polsce władzy przez komunistów.
Wprawdzie chodzili oni na pasku Stalina, ale jednocześnie musieli walczyć o poparcie społeczeństwa. Oddawanie kolejnych terytoriów – w dodatku do całych Kresów Wschodnich – nie mogło im w tym pomóc. Udana walka o poszerzenie granic wręcz przeciwnie.
Sąsiedzi gotują się do wojny
Jak pisze Anna Szczepańska w książce „Warszawa-Praga 1948-1968” już w marcu 1945 roku polscy działacze na Zaolziu zaczęli apelować do Rządu Tymczasowego Rzeczpospolitej Polskiej o przyłączenie ich ojcowizny do macierzy.
Na ich wezwanie niezwłocznie odpowiedział minister obrony narodowej, Michał Rola-Żymierski. Zapewnił on o dobrej woli i pomocy Stalina a także o gotowości rządu do zajęcia twardego stanowiska wobec Czechosłowacji w sprawie odpowiedniego przebiegu granicy.
W maju Polacy utworzyli na spornym terytorium swoje komitety obywatelskie i rady narodowe, a złożona z dotychczasowych żołnierzy Armii Krajowej Grupa Operacyjna „Zaolzie” sforsowała mosty na Olzie. I wtedy sprawy się skomplikowały: wbrew zapowiedziom Roli-Żymierskiego czerwonoarmiści wespół z Czechami momentalnie rozbroili polskie oddziały.
Rząd Tymczasowy wysłał do Stalina memorandum, domagając się wycofania ze spornego obszaru czeskiego wojska i administracji. Tymczasem Czesi przystąpili do organizowania akcji rejestrowania i wysiedlania ludności polskiej.
Wprawdzie pod koniec maja Czechosłowacja zwróciła Polsce miejscowości na pograniczu ze Słowacją, ale szybko zaczęła rozgłaszać w propagandzie, że Słowacy są dyskryminowani czy wręcz prześladowani przez polskie władze.
Po obu stronach dochodziło do zamieszek, rabunków i ataków na tle narodowościowym. Oba kraje miały więc – we własnym mniemaniu – doskonałe preteksty do ataku.
W oczekiwaniu na sygnał do ataku
W czerwcu Polska wysłała kolejne noty do rządu czechosłowackiego, tym razem zapowiadając użycie siły. 16 czerwca, cytując Annę Szczepańską:
rząd w Warszawie wezwał Polaków na Zaolziu, aby nie podporządkowywali się akcji rejestracyjnej i nie opuszczali swojej ziemi oraz zapewnił o przyjściu z pomocą.
Następnego dnia wojsko polskie rzeczywiście wkroczyło na Śląsk Cieszyński, a do samego Cieszyna przyjechał zwolennik twardych rozwiązań, wspomniany już minister Rola-Żymierski. Zajęto 57 hektarów na granicy z Czechosłowacją, czekając tylko na decyzję o dalszej ofensywie.
Czesi ze swojej strony prowadzili intensywną kampanię na rzecz przyłączenia do ich państwa Kłodzka oraz Raciborza. W sprawie tego drugiego miasta w ogóle nie zamierzali się patyczkować – 10 maja czechosłowacka grupa operacyjna doszła w okolice poniemieckiej miejscowości, a wycofała się dopiero pod naciskiem Związku Radzieckiego.
Czesi jednak się nie poddawali – pod koniec maja wysłali noty dyplomatyczne do Waszyngtonu, Paryża, Londynu, Moskwy i Warszawy, zapowiadając że ich wojsko siłą zajmie Kłodzko. 10 czerwca wojska Czechosłowacji raz jeszcze podeszły pod Racibórz.
Polskie władze zdecydowały, że żarty się skończyły: Bolesław Bierut skierował wojska na granicę, a Michał Rola-Żymierski wręczył posłowi czechosłowackiemu notę z żądaniem wycofania wojsk. 17 czerwca polskie oddziały przystąpiły do rewindykacji Kłodzka, a jednostkom w rejonie Cieszyna wydano rozkaz do ataku na Zaolzie. Wojna zawisła na włosku.
Dopiero wtedy w sprawę stanowczo wmieszał się Stalin, naciskami i groźbami zażegnując ryzyko konfliktu zbrojnego. Dzisiaj o niedoszłej wojnie z Czechosłowacją już niemal nikt nie pamięta, tymczasem do jej wybuchu naprawdę niewiele brakowało…
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Anna Szczepańska, Warszawa-Praga 1948-1968. Od nakazanej przyjaźni do kryzysu, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, 2011.
KOMENTARZE (57)
Konflikt Polska-Czechosłowacja miałby być „nieporównanie poważniejszy”? Bez przesady ;]
Nieporownywalnie powazniejszy od bezkrwawego zabrania Zaolzia. Rusz glowa.
Komentarz z naszego profilu na Facebooku:
Marcin Hencz: Ciekawy artykuł, który wreszcie mnie zaskoczył. Zastanawia mnie jak Bierut by tłumaczył walkę o przyłączenie do macierzy Zaolzia, a jednocześnie pozostawienie takiego ośrodka polskości jak Lwów czy Wilno poza granicami PRLu no i jak rozwinąłby się konflikt. Wojsko PRL było zdecydowanie potężniejsze od czeskiego wtedy jednak ZSRR z pewnością poparłby ich. Gdyby do zabawy włączyły się grupy walczące z okupacji radziecką Polski i stanęły po stronie wojska ludowego mogłoby być ciekawie. Drugi Budapeszt. Zachód oczywiście poza naciskami nic by nie zrobił.
Czesi są gorsi od Niemców…
No chyba żartujesz. Żadnego konfliktu już teraz nie ma. To jest Księstwo Cieszyńskie i podziały się zatarły
Tak? A jak się zowie jego książę?
Jestem z Cieszyna i jakoś nienawiści do Nas nie widzę, często bywam w Trzyńcu i Czeskim Cieszynie i mam same dobre wspomnienia. Szczerze to niezłe bajki tu nie którzy wymyślają. Pozdrawiam.
Również jestem z Cieszyna i nie mam pojęcia o jakiej Ty nienawiści mówisz. Fakt, jest żal, ale nienawiść? Bez przesady.
Również jestem z Cieszyna i jakoś żadnej nienawiści nie odczuwam, tak samo nigdy nie poczułem się nienawidzony przez czechów, nie wiem co ci tam w domu za głupoty wciskają.
Jestem także z Cieszyna. Nikt nie przekazuje następnym pokoleniom nienawiści do Czechow. Po podziale miasta Cieszyna wzdłuż rzeki Olzy brat dziadka został po stronie czeskiej a mój dziadek po polskiej. Do dziś mam kontakt z rodziną tam pozostawiona.
„Konflikt Polska-Czechosłowacja miałby być „nieporównanie poważniejszy”? Bez przesady ;]”
Oczywiście nieporównanie poważniejszy od PRZEDWOJENNYCH sporów polsko-czeskich, a nie od II wojny światowej :)
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu Wykop.pl (http://www.wykop.pl/link/877415/czy-w-czerwcu-1945-roku-mogla-wybuchnac-wojna-polsko-czechoslowacka/):
jast:
Faktycznie, nic o tym nie słychać. A cała sytuacja jak w dowcipie o partyzantach, Niemcach i leśniczym.
histeryk_13:
@jast: Zawsze mnie to zastanawia dlaczego tak mało wiemy o tym jak wyglądały nasze relacje z południowym sąsiadem, a tak naprawdę w XX wieku były one całkiem burzliwe. Przynajmniej w pierwszej jego połowie.
mehis:
@histeryk_13: Ogółem o historii Czech i relacji polsko-czeskich w Polsce jest zaskakująco mało książek, artykułów, czegokolwiek.
artfil:
@mehis: … Może to i dobrze? W końcu przynajmniej na 1en z granic jest dzięki tej nieświadomości spokój? ;-)
rrdzony:
@histeryk_13: a czy jest jakiś sąsiad polski, który ją lubi? może przed wojną rumunia i węgry
mikessos:
@rrdzony: i Łotwa :)
Kalenz:
Świetny wykop, jeden z lepszych. Interesuję się historią, a o tym nie słyszałem ! Dzięki !
donpabloss:
Znając stan czeskiej marynarki wojennej przeprowadził bym desant morski.
rmrmg:
Dodać jeszcze można, że w 1945 wojska czeskie były w Kłodzku. Był ich pociąg pancerny. Zdaje się, że akcja była bardziej protestacyjna niż militarna. Ale na wszelki wypadek po tym wydarzeniu rozebrano linię kolejową Nachod-Kudowa
Kalenz:
Dobrze by było odzyskać trochę terenów sprzed wojny – nie mówcie, że nie przemknęło wam przez myśl, jak fajnie by było :)
jast:
@Kalenz: A tak konkretnie, poza satysfakcją przy patrzeniu na mapę, to po co? Małe terytorium to nasz najmniejszy problem obecnie.
wilma:
A gdyby doszło do „wojny” to po jednym ataku i zniszczeniu czołgu – wojska czechosłowackie zostały by z 50% stanem uzbrojenia pancernego ;)
lukaslm:
hehe ciekawy wykop nie wiedziałem o tym, że z Czechami prawie się pobiliśmy :D po 45
histeryk_13:
@lukaslm: Chyba mało kto wie ;), dlatego pomyślałem, ze warto wykopać. A pomyśleć, że kilka lat wcześniej myślano nawet o wspólnej unii.
mehis:
@histeryk_13: Myślano o federacji/konfederacji przy założeniu, że spory graniczne zostaną „rozwiązane w późniejszym, dogodnym terminie”. To się nie mogło udać.
mikessos:
@lukaslm: po 45 roku to nawet nie tylko prawie (hint: 68).
lukaslm:
@mikessos: 68 nie licze bo to każdy wie.
mikessos:
@lukaslm: No właśnie nie każdy – lekcje w szkołach wyglądają jak wyglądają, sam bym o tym nie wiedział, gdybym nie czytał na ten temat na własną rękę. Dlatego też uznałem, że zwyczajnie o 68 nie wiedziałeś. Pomyliłem się, sorry :)
mehis:
@mikessos: Zresztą jest pewna różnica. W 68 Wojsko Polskie brało udział w pacyfikacji Czechosłowacji jako sojusznik czerwonoarmistów – krótko mówiąc graliśmy drugie skrzypce. Tymczasem w 45 gotowaliśmy się swojej własnej wojny, we własnych interesach, na własną rękę.
W 1968 nie było takiej instytucji jak Wojsko Polskie. Istniało LWP – Ludowe Wojsko Polskie.
nigdy nie było LWP , istniało WP , a L dodawano by przypodobać się kacapom.
Pewności nie mam , ale wydaje mi się , że profilaktycznie naszych wojsk nie skierowano na Zaolzie , bo mogły by się nie wycofać . Piszę oczywiście o roku 1968 .
Biorąc pod uwagę poczet czeskich bohaterów wojennych wynik wojny był raczej przesądzony
Nie mieli pepiki szans…..
Niestety zawsze się jakiś „europejczyk” zalęgnie.
Zbrodnie dokonane wojenne dokonane przez Czechów podczas zajęcia Zaolzia na cywilnej ludności polskiej i polskich żołnierzach nie przeszkadzają ci zapewne co?
Ponadto człowiek dobrze ci pisze. Gdyby nie Rosjanie, to ostrzelane, liczniejsze i lepiej uzbrojone LWP zatrzymałoby się chyba dopiero w Pradze.
Nie wiem na co liczyli Czesi.
Chyba tylko na to, że Stalin okaże im swoją wdzięczność za to, co podczas DWS wyprawiał na emigracji Benesz.
Wydaje sie mi, ze z takich bedzie pan Kaczynski istotnie zadowolony. Ale nie skodzi, bo w Czechach jest to same, tylko ze po czesku.
Bo nie mieli Rudego 102 :)
Właśnie takich informacji szukam w internecie. Szkolna nauka historii niczego mnie nie nauczyła i chyba niczego nie nauczy naszych dzieci, bo była i jest jednym wielkim kłamstwem. Właśnie takie artykuły mówią najwięcej o nas i naszych sąsiadach. Gratulacje.
Ja mieszkam przy Pradze (Czechy). Moji przódkowie pochodza z Slasku cieszynskiego i dla tego interesuje sie cała historia. Moge tylko powiedzec , ze w młodósci nie wiedziałem takze nic o wojnach czesko-polskich. W Czechach sie o tym milczało i w szkole kakze nie było mozliwe o tym słuchac. W interenecie mozna znalezc informacje, trzeba tylko powiedzec ze obie strony bronia swojich argumentow. W ogóle mozna powiedzec obie stroiny maja swoja prawde. Mysle, ze to nie było dobre przede wszystkim dla miescówych ludzi, bo cały region ,,Ksiestwo Cieszynskie” został podzielony. Ale jak by Zaolzie przyszło do Polski, moge napewno powiedzec, ze ja bym sie nieurodził – moja mama jest Czeszka !
urodziłbyś się tylko nie jako Czech a jako Lach
Bo w szkole historię albo się kocha, albo się nienawidzi. Taka prawda. I wszystko zależy od nauczyciela. Mnie najpierw przez lata uczył człowiek, który pokazał mi, że historia jest wspaniała (no i podtykał fantastykę i klasyków rocka :P), a za to w liceum każda godzina historii była walką z coraz cięższymi powiekami. Jeśli dla Ciebie szkolna historia to za malo – zawsze służymy pomocą ;)
w rewanżu czesie nie wpuścili francuskiej pomocy
w czasie wojny z Sowdepią.
Martwi mnie pokutująca od lat 40 interpretacja
tzw. zajęcia Zaolzia. Jako współpracy z Niemcami
czy też korzystanie z okazji.
Może ktoś światły bez śladów prlowskiej edukacji zwróci na to uwagę
i wytłumaczy cel zdarzenia.
Pzdr
Mówienie o tym, że w 1920 Czesi zabrali Polsce Zaolzie to propagandowa bzdura. W 1920 roku miał się odbyć polsko-czechosłowacki plebiscyt, którego sama Polska się domagała, powołując się na kryterium etniczne, w przeciwieństwie do Czechów, którzy powoływali się na prawa historyczne. Problem w tym, że opcję autonomii politycznej i narodowościowej Śląska Cieszyńskiego w granicach Czechosłowacji forsowały Śląska Partia Ludowa i Śląska Partia Socjaldemokratyczna, a nieoficjalnie również miejscowe partie niemieckie. Dawało to Czechosłowacji pewne zwycięstwo w powiecie politycznym bielskim, niewielką przewagę w politycznym cieszyńskim (propolski był w nim powiat sądowy jabłonkowski) i wyrównanie szans we frysztackim. Wówczas Polacy wymyślili sobie ograniczenie plebiscytu do powiatów politycznych cieszyńskiego i frysztackiego, a przyznanie bez plebiscytu frydeckiego Czechosłowacji (gdzie Polacy mogli liczyć na ok. 10% głosów), a bielskiego Polsce (gdzie Polacy mieli przewagę tylko w okolicach Czechowic, natomiast Bielsko, Strumień, Skoczów, Ustroń, Wisła, Brenna, Goleszów, Jaworze, Jasienica i ich okolice popierały opcję czechosłowacką). Wówczas Polska z plebiscytu sama się wycofała i zgodziła na międzynarodowy arbitraż. Czechosłowacja nie protestowała, bo dostała to o co jej chodziło: kopalnie i huty oraz kolej koszycko-bogumińską paradoksalnie wraz liczną mniejszością polską. Polska protestowała, chociaż sama plebiscytu nie chciała. Protestowały partie śląskie, bo tereny przezeń zdominowane przyznano Polsce. W 1938 Polska działała w porozumieniu z Hitlerem, czego niepodważalnym dowodem jest wycofanie Wehrmachtu ze zdominowanego przez ludność niemiecką Bohumina, który zgodnie z polsko-niemieckim porozumieniem przypadł Polsce.
Bardzo dobrze Pan to przedstawil.
Mówienie o konflikcie tylko w 1920r. to również manipulacja. Problem był rok wcześniej. Było zbrojne zajęcie ziem po polskiej stronie. Czesi wówczas wymordowali kilkunastu polskich jeńców. Było to w okresie dla Polski bardzo trudnym Wojna na Ukrainie, sprawa Górnego Śląska.
do autora: określenie „mogła wybuchnąć wojna w 1945″
nie jest poprawne
od zajęcia Zaolzia nie był podpisany do dzisiaj
akt okrelający pokój między stronami
do dnia dzisiejszego
poprawnie: ” mogły mieć miejsce działania zbrojne”
Pzdr
Kiedyś, podczas zwiedzania Kotliny Kłodzkiej, słuchałem przewodnika, który ze swadą opowiadał jak Czesi chcieli ją zająć. Podobno przyjechali pociągiem pancernym do Kłodzka, wywiesili czeską flagę na twierdzy i zamku, wystawili posterunki w węzłowych miejscach. Podobno interwencja samego Rokossowskiego i wściekły atak polskiego pułku z Nysy doprowadziły do tego, że czeskim żołnierzom odebrano środki transportu, w tym pociąg i lejąc i pasami po tyłkach popędzono piechotą do granicy. Taki to epizod ze stosunków polsko-czeskich. Na szczęście bezkrwawy, skończyło się na obitych czeskich mordach i d…ach.
Jescze mała notatke – gdyby sie cały konflikt ukonczył według polskich wyobrazień , Ewa Farna by była dzisiaj prawdopodobnie tylko polska piosenkarzka i w Czechach by została nieznana. Gdyby sie ukonczył przecziwnie według czeskich wyobrazień, Adam Małysz by był dzisiaj ,,czeskim” narciarzem (!) Ale w historii nie istnieje zadne ,,gdyby” Zal mi tylko tych zolnierzów, którzy tam zgineły. Tak sobie myśle, ze nie było idealnego rozwiazywania i obydwe państwa przeciagali sie jak psy o kosć.
Chodzi Ci o tych zabitych bagnetami w Stonawie ?
Ja newie w tej chwily dokładnie ile zolnierzów poległo, chociaz zdjecia ze Stonawy ujrzałem. Myśle po prostu tak, ze jest szkoda kazdego zmarnowanego zycia. Wielu ludzi na Zaolziu zostało dobrymi polskimi patriotami, ale tylko rzadko mogłe postrzegać jaka wrogósć do Czechów. Mysle takze, ze traktowanie czeskich i polskich urzadow nie było zawsze najlepsze. Zaolzie jest bardzo miły kraj mojego dziecinstwa, szkoda ze jescie dzisiaj komunikacja do polskej czesci – to bieda !
zeby zrozumiec problem graniczny trzeba zagłebić sie bardziej w Wielką wojnę (1-wś) ,i pokłosie wojny jest „kluczem”..a jesli wszyscy są zgodni to podziałów granicznych brak np.rozpad Czechosłowacji po „aksamitnej rewolucji”..
Zrozumieć problem i rozwiazac go, to nie to same. Nowa granica państwa to zawsze wiełky problém, przynajmiej dla miejscówych ludzi. I moze z tego byc takze konflikt zbrojny, ja sie temu nie podziwiam. Ale jest to najgórszy zposob rozwiaziwania. Naprzykład w Jugosławii, kto był dobrym i kto złym ? Czeszi i Polaci przeciw sobie, to dobre tylko dla führera !
Robert
W filmie ,,Wilcze echa było wspomniane, że Słotwina naruszył granicę bratniego kraju (Czechosłowacji) i pobił jednego z celników :)
Ciekawi mnie jedna sprawa – czytałem gdzieś jakąś bogatszą wersję tego artykułu, zdaję mi się na tej stronie, ale teraz znaleźć nie mogę. Pamiętam takie wątki jak koncentracja naszych wojsk spotkanie przedstawicieli ZSRR – naszych i czeskich. Ciekawe :|
Ha! Robert to prawy człowiek. Jak czytam wasze wypowiedzi bracia rodacy to coś mnie strzela (najjaśniejszy szlag). Chodzi mi o to, że Robert, Czech lepiej rozumie przynależność do narodu, niż my Polacy. Ja jestem z pokolenia 70-tych, jako jeden z niewielu rozumiem, że moje pokolenie zostało w…bane z kraju na wyrobek za granicę wskutek założenia programowego jednego z naszych rodaków, wziętego finansisty. K…wa mać!
przecież to tereny ślonskie a nie polskie wara od nich czechom i polakom
DWA PODOBNE NARODY,RAZEM POD ZABORAMI,A JAK ODZYSKAŁY NIEPODLEGŁOSC TO ZAMIAST ZAWRZEC SOJUSZ PRZECIWKO NIEMCOM TO KŁÓCILI SIE O KAWAŁKI ZIEMI.A NIEMCY ZAJELI CZECHOSŁOWACJE A POTEM POLSKE BEZ ZADNYCH PROBLEMÓW.
Nie krzyczymy ! Nauka nie boli, poczytaj o tzw. wojnie obronnej 1939 – problemów nie było w Czechosłowacji … Może faktycznie zrobili lepiej ???
Zawsze zastanawiałem się, jak to możliwe, że dwa narody w podobnej sytuacji i o tak zbieżnych interesach pokłóciły się o mały, drugorzędny kawałek ziemi. Byliśmy pod tym samym zaborcą, dążyliśmy do podobnych celów, a nie potrafiliśmy nawiązać współpracy choćby po to, żeby ustalić granice. Po wojnie nie zauważyliśmy, że mamy potężnego wspólnego wroga i miny w obu młodych państwach – milionowe mniejszości niemieckie tuż przy granicach z Niemcami. Z punktu widzenia 1918 musiało się to skończyć agresją niemiecką, więc byliśmy skazani na ścisły sojusz z rozsądku. Niestety dla nas i dla nich ważniejszy był honor i kawałek ziemi niż rozum. I nie ma co zwalać całej winy na przewrotność Czechów. Też mamy swoje zasługi – Piłsudski ich nie szanował i nie dążył do porozumienia, a w dniach Monachium wieszaliśmy się u klamki mocarstw, zamiast ogłosić mobilizację i wezwać Czechów do oporu. I nie byłby to blef. W 1938 mieliśmy jeszcze szansę powalczyć. Wspólny potencjał wojskowy był wtedy większy niż niemiecki. Niestety, znowu cenniejszy był kawałek ziemi, który odzyskaliśmy za cenę honoru i utratę niepodległości w 1939.
Zbig, masz rację! Jednak nasi przodkowie nie mogli odgadnąć przyszłości, która – jak dobrze wiesz – obfitowała w zwodnicze zakręty.
Ma ktoś jakieś w miare szczegółowe dane odnośnie siły militarnej Polski i Czechoslowacji w tym okresie?
Między narodami Słowian, powinna być przyjaźń nie wrogość. Z tego co ostatnio obserwuję, relacje Czesko-Polskie idą ku poprawie. Było minęło, większość już nie myśli o budowaniu imperiów, żyjmy w słowiańskiej zgodzie.
A ja mieszkam w Kłodzku i coś tam o tym pociągu pancernym słyszałem. A tak wogole lubię Czechów w i mam tam przyjaciół. Poza tym Szwejk to jest to…….
I przyszed Slowacki baca i wszickich wygonil, I Ślenzaków i Pepików
Teraz to by przyszedł ściągnąć dudki łod turystów.
Moim zdaniem J. Stalin uratował przede wszystkim Polskę bo ewentualny konflikt z Czechosłowacją by nie wyszedł nam na dobre. Pamiętajmy że Czesi wojnę przeczekali i dzięki temu mieli niemalże nienaruszony potencjał ludzki i ekonomiczny, Polska zaś należała do ścisłej czołówki najbardziej zniszczonych państw na dodatek z przesuniętymi granicami. Niestety ale taktyka jaką przyjęliśmy w czasie wojny czyli walka bez względu na ofiary przyniosła upiorny efekt- nawet gdybyśmy byli po wojnie niepodległym państwem to potrzebowaliśmy pokolenia żeby się podnieść z ruin i odbudować potencjał biologiczny. Nie wiem czy ktoś takie obliczenia prowadził ale za dużo mężczyzn w sile wieku to w Polsce raczej nie było. 1 i 2 armia LWP składały się często z niemalże dzieci i niemalże dziadków, wystarczy na zdjęcia popatrzeć z epoki. Czesi byli za to narodem który miał po wojnie więcej mieszkańców niż przed wojną.
@Jarema: Poruszył Pan wiele ważnych kwestii. Warto jednak dodać, że gdybyśmy po wojnie byli niepodległym państwem kto jednak wie czy odbudowa nie przebiegłaby zdecydowanie szybciej? Rosjanie ograbili nas po 1945 roku nie tylko z wielu wybitnych Polaków, ale i całej niemalże infrastruktury. Może nie było wojny z Czechosłowacją, ale straty jakie ponieśliśmy później przez Rosjan są niewyobrażalne.
Na pewno odbudowalibyśmy się szybciej, problem polega na tym że załóżmy że w roku 1945 Polska jest krajem niepodległym i skazana na siebie jeśli chodzi o wytyczenie granic (pytanie jeszcze jakie). Ja już pomijam kwestie Kresów płd-wschodnich gdzie wojna z Ukraińcami pochłonęłaby tysiące ofiar. Silna armia sowiecka zwalczała UPA do poł. lat 50tych, Polakom zabrałoby to więcej czasu. Z Czechosłowacją mielibyśmy ,,na bank” wojnę bo było za dużo animozji i tylko wielki ludobójca- papcio Stalin zapobiegł konfliktowi, i teraz myślę że gdyby porównać potencjał niezniszczonej Czechosłowacji i Polski będącej ruiną to obawiam się że zebralibyśmy tęgie baty. Niestety ale Polska potrzebowała swojego Mannerheima i maksymalnie unikać strat żeby pod koniec wojny mieć zachowane siły na ewentualne pomniejsze konflikty. A swoją drogą to Czechosłowacja po wojnie miała bardzo duże roszczenia terytorialne względem każdego z sąsiadów i kto wie czy silni gospodarczo Czesi nie byliby w Europie środkowej głównym hegemonem. W kwestii ZSRR ma Pani całkowitą rację bo wystarczy poruszyć tylko sprawę sprzedaży naszego węgla do ZSRR po ,,specjalnych cenach” albo wymiany granic w 1951 po odkryciu w okolicach Sokalu złóż węgla.
@Jarema: Szanowny Panie, bardzo ciekawe spostrzeżenia i uwagi. Dziękuję za tak aktywne włączenie się w dyskusję. Serdecznie pozdrawiamy.
Jestem w szoku i jak to możliwe że w artykule i w komentarzach nic nie ma o tym że ten konflikt nadal trwa !!! Czesi są zobowiązani oddać nam spory kawałek ziemi i do dzisiaj tego nie uczynili Ponoć władze lokalne nie mogą się zdecydować kogo miejscowo wydziedziczyć i dokonać wreszcie tego aktu. Dlaczego, powtarzam, dlaczego NIC O TYM TU NIE MA ?
Stalin uratował Czechosłowację. Dostali by mocna po pupie i oddaliby mnóstwo swojego terytorium.
Konio777, tak im pomógł jak podczas bitwy o Przełęcz Dukielską. Działania Armii Czerwonej raczej nieuzasadnione w porównaniu ze stratami jakie odnieśli. Poległo tam wielu Czechów i Słowaków walczących za Stalina i swoją ojczyznę.
Świetny artykuł, ale niektórzy wymyślają bajki, że do dziś trwa jakiś konflikt lub niechęć między Polakami i Czechami. Pracuję w Czechach, i wszyscy mają do siebie szacunek. Nie rozumiem skąd niektórzy biorą te bajki, że konflikt trwa do dzisiaj. Pokolenia się wymieniły, i młodzi mają inne problemy na głowie niż jakiś kawałek ziemi. No i mamy w końcu Wolną Europę. Każdy może sobie zamieszkać gdzie chce na terenie EU. Bez przesady ludzie. Proszę Was.
Już kiedyś o tym czytałem, tylko w tamtej publikacji wyraźnie wskazywano że Czesi mieli zgodę i poparcie Stalina na zajęcie spornych terenów, bo uważano że Polacy nie podważa się sprzeciwić. W pewnym momencie Czesi przekroczyli sporymi siłami granicę i zajęli cały sporny obszar. Nasi się jednak wkurzyli i zaplanowali pelnoprawna inwazje na Czechy. Na kilka godzin przed jej rozpoczęciem była gorąca linia między Moskwą i stolica Polski oraz Czech podczas której Stalin zmusił obie strony aby się uspokoily