Walczył na Węgrzech, w Irlandii, Holandii, Hiszpanii i Francji. Został generałem, zanim skończył 18 lat. Europejscy władcy uwielbiali go i obsypywali go tytułami i majątkami. Jak to możliwe, że nieślubny syn upadłego króla zrobił aż taką karierę?
James FitzJames był synem ostatniego katolickiego króla Anglii Jakuba II i jego kochanki Arabelli Churchill, siostry słynnego księcia Marlborough – Johna Churchilla. Urodził się w 1670 roku we Francji, gdzie jego ojciec przebywał na chwilowym wygnaniu. Nieślubny potomek odebrał tam katolickie wychowanie w kilku kolegiach jezuickich. Gdy miał 16 lat, Jakub, który zasiadał już wówczas na tronie angielskim i szkockim, wysłał go do Paryża na dalszą edukację.
Wkrótce młody James udał się na Węgry. Tam, w walkach sił cesarskich z Turkami, zdobywał wojskowe doświadczenie. Wziął między innymi udział w oblężeniu i zdobyciu Budy w 1686 roku. Wojsko Karola V Leopolda Lotaryńskiego, będącego na służbie Habsburgów, urządziło wtedy rzeź tureckich obrońców. Przy okazji ucierpieli także miejscowi Żydzi.
U boku ojca
Po kampanii FitzJames wyjechał do Anglii. W 1687 roku ojciec nadał mu tytuły księcia Berwick, barona Bosworth i hrabiego Tinmouth. Wyróżniony tymi godnościami, wrócił na Węgry. Cesarz Leopold I mianował go dowódcą pułku kirasjerów. Na jego czele wziął udział w bitwie pod Mohaczem, w której armia cesarsko-bawarska pokonała siły tureckie. Spisał się tam tak dobrze, że Leopold awansował go na generała i podarował mu swój portret oprawiony w diamenty.
Gdy po tych sukcesach James wrócił do Anglii, rodzic obsypał go kolejnymi godnościami. Uczynił go między innymi gubernatorem Portsmouth, lordem-porucznikiem Hampshire i kapitanem gwardii. Ale niestety dobra passa wkrótce się skończyła. Król Jakub II został obalony przez protestancką rebelię i musiał uciekać z kraju. A syn razem z nim.
Młody książę Berwick towarzyszył swojemu ojcu na wygnaniu we Francji. Stanął też u jego boku, gdy Jakub, wykorzystując poparcie irlandzkich katolików, próbował odzyskać tron z rąk Wilhelma III Orańskiego. James jako generał wziął udział w kilku bitwach. Walczył też w tej najważniejszej, nad rzeką Boyne. Dowodził kawalerią na prawym skrzydle. Mało co nie stracił życia. Jego koń został zabity, a on sam prawie zadeptany. Uratował go w walce wręcz jakiś żołnierz.
Przegrana bitwa pogrzebała szanse Jakuba na powrót do władzy. Nie zakończyła jednak trwającego w Irlandii zrywu przeciwko urzędującemu protestanckiemu królowi. Berwick, choć miał wtedy tylko 20 lat, został dowódcą powstańczej armii. I mimo przewagi liczebnej przeciwnika radził sobie całkiem nieźle. Umiejętnie bronił Limerick, potem atakował zamek Birr, próbował zdobyć Cork i Kinsale. W styczniu 1691 roku uniemożliwił też dużej części sił Wilhelma sforsowanie rzeki Shannon.
Był to już jednak łabędzi śpiew powstania. Wojskowy talent Jamesa nie wystarczył, by wygrać wojnę. W lutym 1691 roku książę wyjechał do Francji, gdzie rozpoczął nowy rozdział w swoim życiu.
- Byli najpotężniejszym rodem w dziejach Rzeczypospolitej. Ich apetyt na władzę nie znał granic, a jednak nigdy nie zdobyli korony
- Ludwika XIV znają wszyscy. Ale dlaczego wychwalające króla Francji podręczniki milczą o ohydnych zbrodniach, którymi skrwawił sobie ręce?
- Hegemoni Europy. W jaki sposób Habsburgowie stali się najpotężniejszą dynastią kontynentu?
Pod francuskim sztandarem
Po przegranej z Wilhelmem droga powrotu do Anglii była dla Jamesa zamknięta. Zmuszony do życia na obczyźnie, postanowił zostać najemnikiem. W końcu znał się na wojaczce i miał do niej talent. Na ludzi z takim doświadczeniem w nieustannie targanej konfliktami Europie było duże zapotrzebowanie. Wstąpił więc do armii Ludwika XIV. Pod francuskimi sztandarami walczył w licznych kampaniach przeciw Holendrom i Anglikom.
W tym czasie Berwick wciąż nie porzucał nadziei na odzyskanie tronu angielskiego dla swojego ojca. Sformował nawet pułk konnej gwardii irlandzkiej, który miał walczyć w Anglii. Ostatecznie oddział został jednak włączony do armii francuskiej. Kilka lat później James wrócił do tego projektu i stworzył pułk gwardii pieszej, zwany pułkiem księcia Berwick. W 1701 roku ofiarował oddziały pod swoim dowództwem nowemu papieżowi, Klemensowi XI. Składał mu wówczas hołd w imieniu dwóch królów, Ludwika XIV i zdetronizowanego (tymczasem, jak sądził) Jakuba.
Jako poddany Króla Słońce James walczył nie tylko przeciw swoim rodakom, ale także… przeciw swojej rodzinie. Tak było, gdy 29 lipca 1693 roku w bitwie pod Landen prowadził atak na wieś Neerwinden. Został wówczas pobity i wzięty do niewoli przez własnego wuja, pułkownika Charlesa Churchilla. Krewniak bynajmniej nie puścił go wolno. Przeciwnie – przekazał Berwicka Wilhelmowi III Orańskiemu.
O dziwo, król Anglii nie zemścił się na synu swojego rywala, nie ściął go ani nie wtrącił do Tower. Nie trzymał go nawet długo w niewoli. James szybko został wymieniony za więzionego przez Francuzów angielskiego arystokratę – księcia Ormonde.
Jakiś czas później Wilhelm pewnie pożałował swojej wspaniałomyślności. W 1696 roku James w przebraniu przybył do Londynu. Zamierzał po raz kolejny wystąpić w interesie swojego rodzica. Przygotowywał spisek, który miał doprowadzić do obalenia protestanckiego króla. Misja ta – godna filmu płaszcza i szpady – nie zakończyła się sukcesem. Książę wrócił więc do służby w armii francuskiej. Nieraz jeszcze występował przeciw swoim. W 1702 roku we Flandrii, już jako generał-porucznik, kierował na przykład pościgiem za angielskim generałem Godardem van Reede.
Marszałek Francji
Po ponad dekadzie służby u Ludwika, w 1703 roku, FitzJames został naturalizowany jako Francuz. Powierzano mu coraz ważniejsze misje. Na czele 18 batalionów piechoty i 19 szwadronów jazdy wysłano go do Hiszpanii. Trwała tam wojna o sukcesję po zmarłym w 1700 roku Karolu II. Ludwik XIV bronił praw zasiadającego na tronie Filipa V, swojego wnuka. Na miejscu książę walczył z połączonymi siłami portugalskimi, angielskimi i austriackimi. Za pomoc w obronie swojego tytułu król Hiszpanii nagrodził go za to Orderem Złotego Runa.
W 1705 roku Berwick wrócił na jakiś czas do Francji. Jego kolejną misją była pacyfikacja zbuntowanych hugenotów i zdobycie Nicei. Wkrótce znowu awansował. 15 lutego 1706 roku został mianowany marszałkiem Francji. Nic dziwnego: jego odwaga, uczciwość i wojskowe zdolności były powszechnie podziwiane.
Po niedługim pobycie w nowej ojczyźnie świeżo upieczony marszałek wrócił do Hiszpanii, by po raz kolejny włączyć się w krwawą wojnę sukcesyjną. Objął tam dowodzenie połączonymi wojskami francuskimi i hiszpańskimi.
Początkowo koalicja antyfrancuska zadała mu ogromny cios. Siły angielsko-portugalsko-holenderskie, wspierane także przez hugenotów, zdobyły Madryt. Alianci wykorzystali fakt, że książę zostawił miasto, chcąc wydać im bitwę w innym miejscu. Był to jednak tylko chwilowy sukces. Stolicę udało się odbić już w sierpniu 1706 roku. Potem FitzJames kontynuował kampanię, odzyskując kolejne miasta i wsie w Walencji i Murcji. Dużym sukcesem było zdobycie w listopadzie Kartageny, dużego miasta w południowo-wschodniej Hiszpanii.
Anglik na czele Francuzów, Francuz na czele Anglików
Największe zwycięstwo syn angielskiego króla odniósł jednak 25 kwietnia 1707 roku w bitwie pod Almansą. Po raz kolejny walczył wówczas przeciw rodakom. Naprzeciw sił marszałka stanęły oddziały portugalskie i brytyjskie. Dowodzili nimi Henri de Massue, hrabia Galway, francuski hugenota w służbie angielskiej, oraz markiz de Minas. Tak o starciu pisał historyk Henry Kamen w książce Imperium hiszpańskie. Dzieje rozkwitu i upadku:
O świcie dnia 25 kwietnia Berwick ustawił swoje oddziały na wyżynie górującej nad równiną rozciągającą się przed miastem Almansa. Dochodziło już południe, gdy wojska Galwaya dotarły na tę równinę i uszykowały się w odległości około mili od pozycji zajmowanych przez siły burbońskie. Armia francusko-hiszpańska, dowodzona przez Berwicka (…), liczyła nieco ponad 25 000 żołnierzy. Połowę tego wojska stanowili Francuzi, ponadto w jej skład wchodził jeden pułk irlandzki oraz Hiszpanie.
Galway i Minas dysponowali dużo mniejszymi siłami, liczącymi około 15 000 ludzi – z czego jedna trzecia to Portugalczycy, jedna trzecia Anglicy, a reszta to Holendrzy, francuscy hugonoci i Niemcy; nie było w tej armii Hiszpanów. Bitwa zaczęła się wczesnym popołudniem i już po dwóch godzinach doprowadziła do zupełnej klęski wojsk Galwaya. Sprzymierzeni stracili co najmniej 4000 zabitych (głównie Anglików, Holendrów i hugonotów), a 3000 żołnierzy wzięto do niewoli. Straty byłyby znacznie wyższe, gdyby większość Portugalczyków nie uciekła już w pierwszej fazie bitwy.
Wśród wziętych do niewoli znaleźli się oficerowie, także angielscy. Jak Berwick, który „zawsze uważał się za Anglika i starał się w miarę możności unikać walki z Anglikami” radził sobie z tym faktem? Otóż znalazł sposób, by pokonanym okazać swój szacunek. „W dwa dni po bitwie zaprosił wziętych do niewoli oficerów wroga na duże przyjęcie wydane na ich cześć” – opowiada Kamen.
O jedną wojnę za dużo?
Bitwa pod Almansą była jednym z decydujących starć w hiszpańskiej wojnie sukcesyjnej. A do historii przeszła jako „jedyna bitwa, w której wojskami angielskimi dowodził Francuz, a francuskimi – Anglik”. Książę Berwick wykorzystał zdobytą w niej przewagę i odzyskał dla Filipa V prawie całą Walencję i Aragonię. Otrzymał za to miasta Liria i Xerica i tytuł książęcy.
Nie był to koniec zaszczytów, które spływały na wygnanego z ojczyzny królewskiego bękarta. Po mistrzowskiej obronie południowej Francji przed atakiem Piemontczyków i Niemców w latach 1709-1712 Berwick został parem Francji.
Monarchia Burbonów jeszcze wielokrotnie wykorzystywała jego zdolności. W 1713 roku po długim i żmudnym oblężeniu zdobył dla króla Hiszpanii Barcelonę. W 1721 roku wysłano go na południe Francji, by… zatrzymał postępującą tam zarazę. To także udało mu się osiągnąć. Nic dziwnego, że gdy Ludwik XV znowu starł się z imperium Habsburgów – tym razem początkiem sporu była kwestia sukcesji na polskim tronie – na czele swoich wojsk znowu postawił Berwicka. Los sprawił, że miała to być jednak ostatnia wojna tego zasłużonego dowódcy. Zginął zupełnie niespodziewanie. 12 czerwca 1734 roku, podczas oblężenia twierdzy Philipsbourg nad Renem, przypadkowy pocisk armatni urwał mu głowę.
Ciało marszałka przewieziono do Strasburga, zabalsamowano i złożone w tamtejszej katedrze z wojskowymi honorami. Tak zakończyło się barwne – warte powieści lub filmu – życie angielskiego diuka, hiszpańskiego księcia i francuskiego marszałka w jednej osobie.
Inspiracja:
Inspiracją do powstania tego artykułu stała się powieść Alberta Sáncheza Piñoli pod tytułem „Victus. Upadek Barcelony 1714”, Oficyna Literacka Noir Sur Blanc 2018.
Bibliografia:
- Charles Petrie, The Marshal Duke of Berwick. The Picture of an Age, Eyre & Spottiswoode 1953.
- The Marshal Duke of Berwick (1670- 1734), Wild Geese Heritage Museum and Library.
- Henry Kamen, Imperium hiszpańskie. Dzieje rozkwitu i upadku, Bellona 2008.
- William L. Urban, Nowożytni najemnicy, Bellona 2008.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.