Za młodu okrzyknięto ją najpiękniejszą kobietą Europy. Zaczynała od stambulskiego haremu, a skończyła jako żona jednego z najbogatszych ludzi w Polsce. Jej fascynujące życie zwieńczyła niezwykła podróż. Podróż, podczas której zwłoki kobiety... stały się kukłą, udającą żywą osobę.
Zofia Glavani stała się bohaterką najbardziej spektakularnego awansu społecznego w historii Polski. Od kochanki polskiego posła w Stambule przez ślub z komendantem Józefem Wittem aż po związek z targowiczaninem Stanisławem Szczęsnym Potockim.
W międzyczasie zabawiała się z mnóstwem kochanków – byli wśród nich francuscy książęta krwi, słynny Grigorij Potiomkin oraz znany z twórczości Mickiewicza Polakożerca Nikołaj Nowosilcow. Hrabina Potocka nie miała oporów nawet przed romansem z 16 lat młodszym od siebie pasierbem.
Długie i burzliwe życie zakończyła w cierpieniach, wygnana z posiadłości po mężu przez syna, Mieczysława Potockiego, którego w zamian publicznie nazwała bękartem. Wyjechała do Petersburga, gdzie próbowała ułożyć sprawy spadkowe. Twierdząc, że tamtejszy klimat był dla niej niekorzystny, postanowiła wyjechać do Wiednia. Ze względu na zły stan zdrowia dotarła jedynie do Berlina, gdzie mieli się nią zająć specjaliści.
W stolicy Prus hrabina Potocka poczuła, że śmierć jest blisko. Choroba niemal przykuła ją do łóżka. Liczne krwotoki osłabiały ją, a bóle w okolicach nerek nie pozwalały nawet usiąść. Dziś historycy podejrzewają, że cierpiała na nowotwór dróg rodnych. Zdążyła jeszcze spotkać się córkami, Zofią z Potockich Kisielew i Olgą Potocką. Zmarła 24 listopada 1822 roku w wieku około 62 lat. Jednak ostatnia podróż była jeszcze przed nią.
Żywy trup w karecie
Hrabina Zofia wyraziła wolę, by zostać pochowaną w należącym do Potockich Humaniu. Miejscowość ta leżała wówczas w Imperium Rosyjskim. Zatem, by spełnić życzenie zmarłej, trzeba było przewieźć zwłoki przez prusko-rosyjską granicę. Gdy już car zgodził się na ich transport do Rosji pozostał tylko jeden problem. Jak pisze Joanna Puchalska w książce „Bo to złe kobiety były”, władze pruskie ciągle zwlekały z wydaniem zezwolenia, „mimo że ciało zostało zabalsamowane, i to przez tutejszego lekarza”. Na przeszkodzie stanęły surowe przepisy sanitarne obowiązujące w Królestwie Prus.
Córka hrabiny, Olga Potocka, nie widziała innego wyjścia – ukochaną matkę trzeba było zabrać z powrotem w rodzinne strony. Postanowiła przechytrzyć Prusaków z wykorzystaniem męża siostry, carskiego generała Pawła Dmitriewicza Kisielewa. Plan był prosty – bazował na tym, że nikt nie odważy się dokładnie kontrolować przejazdu rosyjskiego wyższego oficera. Paweł jechał w pierwszym powozie „konduktu żałobnego”. Tymczasem jak pisze Joanna Puchalska:
Zabalsamowane ciało, ubrane w bogatą suknię, umieszczono w drugiej karecie. Siedząca między Zofią a Olgą hrabina Potocka była umalowana, w jednym ręku miała wachlarz, w drugim bukiet kwiatów. Granicę przekroczyła jako osoba żywa, tyle że niedysponowana. Zapewniano, że właśnie przed chwilą zasnęła. Paszporty były w porządku, zadziałał też generalski mundur Pawła Kisielewa i żołnierze, salutując, przepuścili jadących.
Po tej traumatycznej wyprawie, podczas której córki były zmuszone przytulać się do martwej matki wreszcie, doszło do wspaniałego pogrzebu w Humaniu. Ceremonia odbyła się w nocy, a hrabinę odprowadziło w – jak mieli nadzieję – ostatnią drogę pięćdziesięciu księży i tłumy ludu. Jednak nie była to ostatnia przeprowadzka Zofii.
W 1838 roku, po przejęciu dóbr humańskich przez carską rodzinę, trumnę ze zwłokami Zofii Potockiej przeniesiono do Talnego, miasteczka, które odziedziczyła po matce Olga. Niestety, po rewolucji roku 1917 grobowiec zawierający szczątki pięknej hrabiny został splądrowany.
Źródła:
Podstawowe:
Pomocnicze:
- Jerzy Łojek, Dzieje pięknej Bitynki. Historia życia Zofii Potockiej 1760-1822, Wyd. Glob 1988.
KOMENTARZE (3)
materiał na niezły film, chociaż mroncza historia.
a przypadkiem innych podobych historii nie było, bo mi się kojarzy, że takie rzeczy bywały… chociaż mogę się mylić :D
Trochę mi się kojarzy:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Synod_trupi
Taka przemyślana akcja, szkoda, że ostatecznie (w 1917 roku) poszła trochę na marne… Ciekawostka niby przerażająca, ale na swój sposób zabawna – pani hrabina lekko niedysponowana…