Morderczyni szóstki dzieci, jedna z bliższych osób w otoczeniu Hitlera, żona największego manipulatora III Rzeszy. Zanim w berlińskim bunkrze dokonała najokrutniejszego kroku, na jaki może zdecydować się matka wychowywała swych potomków w duchu dogmatycznego nazizmu.
W kraju, w którym narzeczone musiały przechodzić specjalny kurs macierzyństwa, Magdę Goebbels stawiano za prawdziwy wzór. Od niej akurat, jako żony ministra Oświecenia Narodowego i Propagandy, nie oczekiwano, by przez sześć tygodni szkoliła się w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Zresztą, nikt nie musiał wpajać jej zamiłowania do czystości – sprzątała z ogromną pasją. Tym bardziej nie tłumaczono jej, jak pielęgnować niemowlę i jak wychować je w duchu obowiązującej ideologii. To raczej ona, ulubienica Hitlera, mogłaby uczyć tego innych. Oto porady Magdy Goebbels.
1. Niech ich będzie jak najwięcej
Posiadanie jak największej liczby potomków było jedną z podstawowych zasad, które przyświecały wyznawcom nazizmu. Państwo Goebbels postanowili być wierni hitlerowskim regułom także i w tym zakresie. Poza synem z pierwszego małżeństwa, Haraldem, Magda powiła jeszcze szóstkę dzieci.
Helga urodziła się 1 września 1932 roku. Później na świat przyszła Hildegarda (urodzona 15 kwietnia 1934 roku). Jedyny wspólny syn Goebbelsów, Helmut, urodził się 2 października 1935. Później rodziły się już tylko dziewczynki: Holdine (urodzona 19 lutego 1937), Hedwiga (urodzona 5 maja 1938 r.) i Heidrun (urodzona 29 października 1940 roku). Wszystkie dzieci otrzymały imiona zaczynające się na „H”, oczywiście na cześć wujka Adolfa.
Skąd potrzeba wychowywania aż tak licznej gromadki? SS miało od początku stanowić szczególną wspólnotę rodów, zakon rasowo wyselekcjonowanych ludzi. Na małżeństwa wydawano specjalne pozwolenia. Można je było uzyskać, udowadniając „czystość” swego pochodzenia na wiele pokoleń wstecz. Marzeniem twórców SS było, by powstała trwająca przez stulecia klasa rządząca, a do tego potrzebowano właściwych kadr.
Ta nowa klasa przywódcza, składałaby się oczywiście z osób o odpowiednich cechach fizycznych (zatem wysokich, silnych, jasnowłosych, niebieskookich). Odgórnie zalecano więc płodzenie jak największej liczby dzieci o idealnej fizjonomii; ale też bardziej wartościowych, posiadających najlepsze ludzkie przymioty i zdolności. Zatem urodzenie to jedno, wychowanie w odpowiednim duchu – drugie.
Oczywistym jest, że żona szefa propagandy, jedna z osób będących najbliżej Führera, musiała dawać jak najlepszy przykład pod tym względem. Nie chciała się zgodzić tylko na jedno – protestowała, gdy mąż ją zdradzał. A na wiarołomność władze SS dawały przecież przyzwolenie – dzieci z nieprawego łoża, jeśli kochanka spełniała odpowiednie kryteria rasowe, także miały w przyszłości zasilić szeregi nazistów.
2. Indoktrynuj w szkole i w domu
Jeśli chodzi o indoktrynację to, co ciekawe, najbardziej dotknęła ona syna pani Goebbels z pierwszego małżeństwa. W przypadku młodszych dzieci jedno z najwyżej postawionych małżeństw Rzeszy nie musiało specjalnie angażować się w sprawę – robiła to za nich szkoła. Wszystkie pociechy chodziły do publicznych placówek, gdzie przekazywano wiedzę i zasady zgodne z linią partyjną.
Córeczki Goebbelsów nie musiały wstąpić do Związku Niemieckich Dziewcząt, choć przynależność do partyjnych młodzieżowych organizacji objęła niemal wszystkie niemieckie dzieci. Siłą rzeczy słyszały jednak w domu, jakie poglądy mają rodzice. W wyjątkowych sytuacjach (jak na przykład w trakcie Bożego Narodzenia 1944 roku) najmłodsi musieli także słuchać przemówień swojego ojca.
3. Dbaj o ich tężyznę fizyczną
Młody Aryjczyk ma być przede wszystkim wzorem pod względem zdrowia, sylwetki i siły. Do tego niezbędna jest odpowiednia dieta, a o jej zapewnienie niełatwo, nawet gdy jest się jedną z najważniejszych pań domu w kraju. W najcięższych czasach przydział żywności na kartki dotyczył wszystkich. W latach 1943-1945 dziećmi Goebbelsów zajmowała się Käthe Hübner. Walczyła ona o to, by pociechy nie traciły porcji masła na korzyść… własnej matki. Cóż, czasem nie ma to, jak dobra opiekunka!
Dzieci były, niestety, chorowite (jak twierdził ich ojciec, nie służyło im leśne powietrze). Mimo to każdej niedzieli rodzina wraz z nianią ruszała na spacer, by śpiewać w drodze piosenki. Najmłodsze pokolenie Goebbelsów samo z siebie przejawiało zainteresowanie sportem, który zawsze zajmował ważne miejsce w ich planie dnia. Stąd na przykład częsta gra w piłkę i zabawy w ogrodzie.
4. Idealnego młodego nazistę trzeba czasem do czegoś przymusić
Piękne życie w bajkowych rezydencjach, zabawy na łonie natury i opieka niań. Ale egzystencja potomków państwa Goebbels miała także swoją mroczniejszą stronę. Obowiązki, które im przydzielano jako członkom idealnej nazistowskiej rodziny „jak z obrazka”, czasem po prostu przerastały najmłodszych. Te „słodkie, (…) małe, nieznaczące istoty”, jak nazywał je ojciec, miały na jego życzenie wystąpić pod koniec 1944 roku w filmie propagandowym.
Helga i Hilde nie podołały zadaniu i trudno im się dziwić. Miały bowiem wręczać kwiaty okaleczonym żołnierzom przebywającym w szpitalu wojskowym. Widok ran i kikutów kończyn – to było jednak zbyt wiele, jak na dwie małe dziewczynki. Projekt trzeba było zatem przerwać.
Także przymusowe spotkania z wujkiem Adolfem nie należały z pewnością do przyjemności. Z perspektywy małej Helgi mogło to wyglądać niczym spotkanie z dyktatorem opisane w książce „Czekoladowy tort z Hitlerem” Emmy Craigie:
Gdy wszedł, wszyscy podskoczyliśmy, ale jak widać nie dość szybko, bo mamusia zdążyła szturchnąć mnie w bok, co mnie rozzłościło, bo, na miłość boską, jestem już dość duża, żeby bez przypominania pamiętać o dobrych manierach. Dygnęłam i podałam mu dłoń. Była okropna: wilgotna i wiotka – to się nie zmieniło.
5. Niech wyglądają jak spod linijki
Magda Goebbels przywiązywała niezwykłą wagę do perfekcyjnego wyglądu. Gdy tylko otrzymała dość dobrą skórę z Włoch, od razu zamówiła dla siebie buty. Chodziła w sukniach z mankietami a do włosów dopinała blond treskę. Elegancki styl towarzyszył jej do końca życia.
Nic dziwnego, że pedantyczna w tym względzie Magda chciała, by jej dzieci także wyglądały idealnie. Córki i syna Goebbelsów ubierano wyjątkowo odświętnie zwłaszcza na wspomniane spotkania z Führerem. Pociechy prezentowały się szczególnie również na zdjęciach, które ich ojciec otrzymał w prezencie urodzinowym od żony w 1944 roku.
Także w kronikach filmowych najmłodsi w rodzinie ministra propagandy prezentowali się nienagannie (w samym tylko 1942 roku wystąpili w 34 nagraniach prezentowanych co tydzień). Ich urodę wykorzystywano do tego stopnia, że część nagrywanych materiałów została użyta przez Josepha w 1939 roku w filmie popierającym eutanazję. Młode Goebbelsiątka idealnie kontrastowały z upośledzonymi dziećmi, których życie i tak nie miało przecież – w opinii władców Tysiącletniej Rzeszy – sensu.
O zdjęciach z rodzinnych archiwów nie trzeba nawet wspominać. Na każdym z nich widzimy uśmiechnięte dziewczynki (zwykle z kokardami w uczesanych włosach, w jasnych sukienkach i podkolanówkach) oraz chłopca o zawadiackim spojrzeniu. Stroje te, choć ładne, mogły być bardzo niewygodne, niczym w relacji Helgi, narratorki książki „Czekoladowy tort z Hitlerem”:
Mam na sobie białą sukienkę z krótkimi rękawkami. Moja siostra Hilde wygląda ładniej. Jej sukienka jest przepasana ciemnoróżową szarfą, a spódnicę ozdabiają małe pączki róż. Moja sukienka jest prosta. Na ramionach mam gęsią skórkę, a nowe błyszczące lakierki uwierają mnie w stopy.
6. Czasem bądź domowym Hitlerem
Podczas gdy Goebbels lubił spontaniczne zabawy z dziećmi, jego kochająca uporządkowany plan dnia żona, nienajlepiej znosiła ich interakcje. Kiedy pan domu, nawet wracając bardzo późno, wyjmował dzieci z łóżek i pozwalał, by w piżamkach oglądały razem z nim filmy, zasady niepocieszonej matki szły w kąt.
Według świadków nie strofowała zbytnio dzieci – były wesołe i pogodne. Jednak Emma Craigie, w swojej fabularyzowanej i ubarwionej fikcją relacji, przedstawia Magdę całkiem inaczej. Według niej, to właśnie żona Goebbelsa przymuszała dzieci do jedzenia („Znam już tę sztuczkę z pociągiem i kiedy metalowa łyżka dociera do buzi, z całej siły zaciskam usta. Mamusia przyciska łyżkę mocniej, kręcę więc głową, próbując odsunąć ją od siebie. (…) Ściska moje dłonie. Zimny metal napiera na wargi”). To właśnie ona zabraniała najmłodszym członkom rodziny bawić się poza swoim gronem.
Także pod względem zmienności nastrojów Magda bardzo przypominała Führera, co oczywiście odbijało się na czasie spędzanym z dziewczynkami i Helmutem. Czasem jej nieobecność w życiu domowym była uzasadniona – jak w przypadku pobytów w szpitalu, poronienia, przedwczesnego porodu. Bywało jednak, że kobieta po prostu ewidentnie nie miała głowy, by opiekować się swoją gromadką i bynajmniej się z tym nie kryła.
Jeździła wtedy do męża do Berlina, uczestniczyła w przyjęciach lub, jak w bunkrze, leżała w łóżku, nerwowo grając w pasjansa. Dzieciom mówiło się wtedy, że mamusi dokucza serce.
7. Nie mów prawdy i do końca zachowuj pozory
Oświadczanie najmłodszym, że mama po prostu źle się czuje, podczas gdy wpadła w skrajną nerwicę, było tylko jednym z małych kłamstewek. Wszystkie one składały się razem na strategię polegającą na tym, by nie wtajemniczać dzieci w faktyczną sytuację, jaka panowała na zewnątrz. Przecież według gwiazd wojna miała skończyć się za chwilę, tak jak i pobyt pod ziemią.
W tym czasie sześcioosobową gromadką zajmowała się sekretarka Hitlera, Traudl Junge. Według jej relacji niemal wszystkie dzieci były wtedy radosne i nie podejrzewały tragicznego końca. Podobno jedynie najstarsza Helga popadała w apatię i smutek, jakby domyślając się, że zapewnienia dorosłych o dobrej sytuacji, w jakiej znajduje się Rzesza, to jedynie zaklinanie rzeczywistości i gra pozorów.
Wojna niebawem się skończy, wkrótce cała rodzina będzie razem – w tym akurat Magda Goebbels miała rację…
Bibliografia:
- Emma Craigie, Czekoladowy tort z Hitlerem. Tajny dziennik Helgi Goebbels, Bellona 2017.
- Petra Fohrmann, Weźmiemy ze sobą dzieci. Ostatnie lata życia rodziny Goebbelsów, Prószyński i S-ka 2015.
- Celia Hawe, Traudl Junge, Z Hitlerem do końca, Bellona 2003.
- Anja Klaubunde, Magda Goebbels. Pierwsza dama Trzeciej Rzeszy, Prószyński i S-ka 2014.
KOMENTARZE (11)
„Ta nowa klasa przywódcza, składałaby się oczywiście z osób o odpowiednich cechach fizycznych (zatem wysokich, silnych, jasnowłosych, niebieskookich). „.
Zupełnie jak kurduplowaty kuternoga Goebbels.
Albo jak A.H. Chorowity, z problemami psychicznymi itd…
albo ten brzydal Adolf…faktycznie modelowy typ nordycki, ha ha ha
Mówisz akurat o Himmlerze.
bo niemiecki patriota miał być blondynem jak Hitler, być szczupły jak Goering i wysoki jak Goebbels…
hahaha, jak najbardziej
Dokladnie takimi samymi goebbelsowskimi metodami wychowuje się „młodych postępowych europejczyków”!
Dokładnie takimi samymi goebbelsowskimi metodami wychowuje się „młodych Pisowskich chrześcijan”!
Czułem jakbym o islamie czytał, zresztà przecież to jedno i to samo.
Dziś życie upośledzonych dzieci też podobno nie ma sensu….
Ta też była dobra K..