Ciekawostki Historyczne
Zimna wojna

Marionetki Putina. Wszystkie kraje, w których nowy car Rosji sfałszował wybory

Kompromitujące maile, hojne dotacje dla lojalnych partii i worki pieniędzy dla szczekaczek politycznych. Wreszcie - nieprzerwana fala fake newsów. Czy Putin już zdążył zhołdować połowę Europy?

To, że Kreml czuwa nad przebiegiem wyborów poza granicami Rosji, nie jest dla Polaków żadną nowością. W końcu nieraz przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Na przykład w 1764 roku, kiedy Stanisław August Poniatowski został wybrany królem Polski. Odbyło się to przy asyście „zagranicznych obserwatorów”, czyli… rosyjskiej armii. Nasz wschodni sąsiad zadbał też odpowiednio o wyniki referendum z 1946 roku. Nad jego „prawidłowym” przebiegiem pracowali funkcjonariusze NKWD.

Dzisiaj NKWD już nie ma. Są za to hakerzy, trolle internetowe, „zielone ludziki” i opłacani w rublach dziennikarze. Okazuje się, że czasem i to wystarczy, aby zwyciężył kandydat Putina.

Republika mandarynkowa

Abchazja to maleńkie niby-państwo, które w latach 90. oderwało się od Gruzji. Tylko cztery kraje na świecie uznają jego istnienie. Są to Nikaragua, Nauru, Wenezuela oraz Rosja. Ta ostatnia w rzeczywistości traktuje republikę jak swoje własne terytorium. Nadaje nawet Abchazom rosyjskie obywatelstwo.

Raul Chadżimba to zaufany człowiek Putina w Abchazji.fot.en.kremlin.ru/CC by 4.0

Raul Chadżimba to zaufany człowiek Putina w Abchazji.

Moskwa do tego stopnia interesuje się sprawami wewnętrznymi kaukaskiego państewka, że wystawiła nawet własnego kandydata w tamtejszych wyborach prezydenckich w 2004 roku. Szczególny sposób wyłaniania faworyta Kremla opisuje Michaił Zygar w książce „Wszyscy ludzie Kremla”:

Prorosyjskiego kandydata wyznaczono na podstawie tylko jednego kryterium – wybrano tego, który najbardziej spodobał się Putinowi. Putin nie miał czasu (ani chęci) oglądać kandydatów, dlatego na chybił trafił wskazał szefa miejscowego KGB.

Raulowi Chadżimbie – bo o nim mowa – zapewniono wsparcie funkcjonariuszy FSB. Zjechali oni do stolicy republiki, Suchumi, aby pomóc mu w zwycięstwie. Do ich obowiązków należało między innymi udawanie specjalistów. W audycjach telewizyjnych przekonywali Abchazów o wyższości polityka namaszczonego przez Kreml. Ich usilne starania spełzły jednak na niczym. Prezydentem został kandydat opozycji, Siergiej Bagapsz.

Artykuł powstał między innymi w oparciu o najnowszą książkę Michaiła Zygara "Wszyscy ludzie Kremla. Tajne życie dworu Władimira Putina" (wydawnictwo Agora 2017).

Artykuł powstał między innymi w oparciu o najnowszą książkę Michaiła Zygara „Wszyscy ludzie Kremla. Tajne życie dworu Władimira Putina” (wydawnictwo Agora 2017).

Policzek wymierzony Putinowi nie pozostał bez odpowiedzi. Rosja wyraziła swoje niezadowolenie,  zakazując importu abchaskich mandarynek. Stanowią one główne źródło dochodu kraju. W tej sytuacji Bagapsz został zmuszony do wyrażenia zgody na powtórzenie wyborów. Tym razem zagwarantował Chadżimbie fotel wiceprezydenta. Duet wygrał wybory z wynikiem ponad 90-procentowym, a Rosja zachowała dotychczasowe wpływy w republice.

Parada przedwyborcza

Z równym zaangażowaniem, co Abchazją, Rosja interesowała się sprawami Ukrainy. Zdaniem autora książki „Wszyscy ludzie Kremla”, Putin miał na ten temat sprecyzowany pogląd już od początku swojej prezydentury. „Musimy zajmować się Ukrainą, inaczej ją stracimy” powtarzał często swoim urzędnikom. I dopóki w Kijowie rządził Leonid Kuczma (1994–2005), rosyjski przywódca mógł spać spokojnie.

Problemy zaczęły się, gdy Kuczmie trzeba było znaleźć następcę. Ustępujący prezydent wyznaczył na to stanowisko Wiktora Janukowycza, ówczesnego premiera. Na jego korzyść przemawiał fakt, że stać go było na opłacenie własnej kampanii wyborczej. Miał też opinię człowieka niezbyt lotnego intelektualnie, co pozwalało przypuszczać, że łatwo będzie go podporządkować.

Wiktor Janukowycz miał być człowiekiem, który posłusznie będzie sterował Ukrainą.fot.Wikimedia/ CC by 2.5

Wiktor Janukowycz miał być człowiekiem, który posłusznie będzie sterował Ukrainą.

Na poparcie Kremla nie trzeba było długo czekać. Janukowycza otoczyli rosyjscy spece od PR-u i agenci FSB. W Kijowie pojawił się też sam Putin, by przy okazji rocznicy wyzwolenia miasta z rąk Niemców zachwalać „swojego” kandydata.

Pomarańczowa klęska Putina

Najpoważniejszym konkurentem Janukowycza był zwolennik integracji z Zachodem, Wiktor Juszczenko. Cieszył się on sporą sympatią wyborców, która wzrosła jeszcze po nieudanym i do dzisiaj niewyjaśnionym zamachu na jego życie. Być może właśnie zatrucie dioksynami, którego padł ofiarą, sprawiło, że w pierwszej turze głosowania uzyskał nieco lepszy wynik niż kandydat Kremla.

Ostatecznie w drugiej turze głosowania, która odbyła się 21 listopada 2004 roku, wygrał jednak Janukowycz. Na to przynajmniej wskazywały sondaże exit poll, potwierdzone później orzeczeniem komisji wyborczej. Putin pogratulował elektowi właściwie zaraz po zakończeniu głosowania, nie czekając na oficjalne ogłoszenie wyników.

Wiktor Juszczenko i jego Pomarańczowa Rewolucja pokrzyżowały plany Putinowi na Ukrainie.fot.Wikipedia/CC by 3.0

Wiktor Juszczenko i jego Pomarańczowa Rewolucja pokrzyżowały plany Putinowi na Ukrainie.

Rosyjski przywódca był jednak jednym z niewielu, którzy uznali wyniki listopadowych wyborów. Zachodni obserwatorzy wskazywali na liczne nieprawidłowości w trakcie głosowania. Tymczasem na Placu Niepodległości w Kijowie zaczęli się zbierać zwolennicy Juszczenki, którzy sprzeciwiali się mieszaniu Putina w wewnętrzne sprawy ich kraju. Otwarcie oskarżali też ekipę Janukowycza o fałszerstwa wyborcze, między innymi dosypywanie do urn wypełnionych kart do głosowania.

Z dnia na dzień plac wypełniał się coraz większym tłumem. Putin naciskał Kuczmę, aby rozgonił demonstrantów za pomocą siły. Do tego jednak nie doszło, a tak zwana Pomarańczowa Rewolucja (nazwa wzięła się od barw sztabu wyborczego Juszczenki) doprowadziła do powtórzenia drugiej tury wyborów. Głosowanie z 26 grudnia przyniosło zwycięstwo prozachodniemu kandydatowi.

Według Władimira Putina na Krymie nie walczą żołnierze rosyjscy, ale zielone ludziki.fot.Wikipedia/CC by 3.0

Według Władimira Putina na Krymie nie walczą żołnierze rosyjscy, ale zielone ludziki.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Zielone ludziki lądują na Krymie

W przypadku Ukrainy Kreml nie ograniczył się zresztą jedynie do wtrącania się w proces wyborczy. Doskonałą okazją do kolejnej ingerencji stała się kolejna fala protestów, która wybuchła na Ukrainie w listopadzie 2013 roku. Prezydentem kraju był wówczas… Janukowycz, którzy odbudował swoją pozycję po skandalu z 2004 roku i przejął stanowisko po Juszczence. Punktem zapalnym stała się decyzja o rezygnacji z z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Konflikt, pogłębiony dodatkowo przez fakt użycia siły przeciw demonstrantom, doprowadził do odwołania prezydenta ze stanowiska.

Rosjanie bacznie obserwowali rozwój wydarzeń u południowego sąsiada. I postanowili wykorzystać panujący w kraju chaos. 20 lutego 2014 roku wysłali do Sewastopola „zielone ludziki” . Tak nazywano żołnierzy bez dystynkcji, którzy stopniowo przejmowali strategiczne obiekty wojskowe i administracyjne na Krymie. Na Kremlu twierdzono, że były to miejscowe oddziały samoobrony. Ich oficjalnym zadaniem była ochrona rosyjskojęzycznej ludności przed banderowcami i faszystami, jak przyjęto nazywać prozachodnio nastawionych Ukraińców.

Dominację Rosji na Krymie usankcjonowało referendum z 16 marca 2014 roku. W głosowaniu mieszkańcy półwyspu decydowali o tym, czy chcą być podporządkowani Moskwie. Rozwiązanie takie było niezgodne z ukraińskim prawodawstwem, ale zgodziła się na nie zastraszona krymska Rada Najwyższa. Władzami w Kijowie nikt szczególnie się nie przejmował.

Wojnie w Donbasie towarzyszą prorosyjskie demonstracje,fot.Wikipedia/CC by 3.0

Wojnie w Donbasie towarzyszą prorosyjskie demonstracje,

Według oficjalnych wyników, frekwencja wyniosła osiemdziesiąt trzy procent. Za przyłączeniem Krymu do Rosji głosowało dziewięćdziesiąt siedem procent wyborców. Aneksja półwyspu nie zaspokoiła jednak rosyjskiego apetytu. „Zielone ludziki” przeniosły się do Donbasu, na wschodzie Ukrainy. W wyniku pseudoreferendum powstały tam tak zwane republiki ludowe: Ługańska i Doniecka. Żadna z nich nie cieszy się uznaniem międzynarodowym.

Nieudany pucz, ale sukces w wyborach

Moskwa za wszelką cenę stara się utrudnić byłym republikom radzieckim zbliżenie z Zachodem. Tak było w listopadzie 2016 roku w Mołdawii. W trakcie wyborów prezydenckich starły się tam  dwie wizje przyszłości kraju. Za integracją europejską opowiadała się Maia Sandu, zaś za zacieśnieniem relacji z Rosją – Igor Dodon. Ten ostatni mógł liczyć na medialne i finansowe wsparcie, pochodzące zza wschodniej granicy. Tym razem się opłaciło. Kandydat Kremla zwyciężył, uzyskując pięcioprocentową przewagę.

Imperialna polityka Putina nie ogranicza się zresztą tylko do byłych republik radzieckich, ale sięga coraz dalej na zachód. O rosyjskie koneksje podejrzewa się grupę Serbów, których aresztowano w październiku 2016 roku w Czarnogórze pod zarzutem przygotowywania próby zamachu stanu.

 

Igor Dodon jest częstym gościem na Kremlu.fot.en.kremlin.ru

Igor Dodon jest częstym gościem na Kremlu.

Podobno zamachowcy wraz z prorosyjską opozycją chcieli doprowadzić do rozruchów w w stolicy kraju, Podgoricy. Pozwoliłoby im to przejąć budynek parlamentu i uniemożliwić przeprowadzenie zaplanowanych na 16 października wyborów. Zdaniem czarnogórskiej prokuratury generalnej, ich głównym celem było zablokowanie procesu przystąpienia Czarnogóry do NATO. Rosja zdecydowanie odrzuca jednak wszelkie oskarżenia o związek z tą sprawą.

Ruble, przecieki i rozczarowanie

O interesy Kremla na Zachodzie dbają też… rosyjskie banki. Szczególnie upodobały sobie one zachodnie partie nacjonalistyczne, których celem jest osłabienie integracji europejskiej oraz zacieśnienie relacji z Moskwą. Takie ugrupowania jak węgierski Jobbik, francuski Front Narodowy, grecki Złoty Świt, włoska Liga Północna oraz austriacka Partia Wolności niejednokrotnie otrzymywały kredyty, idące w miliony euro.

Najbardziej podejrzanie w tym kontekście wygląda sytuacja francuskiego Frontu Narodowego. Dziennikarze odkryli, że partia wzięła pożyczkę w rosyjskich bankach, które uplasowały się na bardzo niskich pozycjach w rankingach finansowych. Dziwnym trafem, niedługo po przelaniu pieniędzy banki zbankrutowały.

Marine Le Pen nie ukrywa swoich bliskich stosunków z Rosją.fot.Wikipedia/CC by 3.0

Marine Le Pen nie ukrywa swoich bliskich stosunków z Rosją.

Wszystko wskazuje na to, że w rzeczywistości nie było żadnej pożyczki, a jedynie zwykły przelew. Zleceniodawcą „dotacji” był prawdopodobnie Kreml. W końcu Marine Le Pen, była przewodnicząca ugrupowania i kandydatka w wyborach prezydenckich z 2017 roku, wielokrotnie popierała rosyjską politykę wobec Krymu. Zgłaszała też swój sprzeciw wobec nakładania sankcji na reżim Putina.

Możliwe, że dofinansowanie Frontu Narodowego nie było jedynym rosyjskim wkładem we francuskie wybory. Przeciwnik Le Pen, Emmanuel Macron, tuż przed drugą turą wyborów padł ofiarą ataku hakerskiego. Do sieci wyciekło dziewięć gigabajtów danych, w tym prywatnych maili oraz rozliczeń finansowych. Cień podejrzenia padł na rosyjskich hakerów. Tym bardziej, że do podobnych cyberataków dochodziło również w Stanach Zjednoczonych.

W trakcie trwania amerykańskiej kampanii wyborczej z Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej wykradziono tysiące maili. Przekazano je następnie portalowi Wikileaks. Wyciek poufnych danych miał skompromitować w oczach wyborców Hillary Clinton i być może przyczynił się do jej przegranej w wyścigu do Białego Domu. Zwycięzca, Donald Trump, po objęciu stanowiska otoczył się ludźmi o dość niejednoznacznych koneksjach z Rosją.

Artykuł powstał między innymi w oparciu o najnowszą książkę Michaiła Zygara "Wszyscy ludzie Kremla. Tajne życie dworu Władimira Putina" (wydawnictwo Agora 2017).

Artykuł powstał między innymi w oparciu o najnowszą książkę Michaiła Zygara „Wszyscy ludzie Kremla. Tajne życie dworu Władimira Putina” (wydawnictwo Agora 2017).

Zamiast karabinów – fake newsy

Od strony medialnej Rosjanie opanowali do perfekcji publikowanie tak zwanych fake newsów. Są to nieprawdziwe lub półprawdziwe informacje, mające na celu wywoływanie skrajnych emocji i polaryzowanie społeczeństwa. Swoistym poligonem doświadczalnym w tej dziedzinie była wojna w Donbasie.

W sieciach społecznościowych pojawiła się między innymi informacja o ukrzyżowanym przez banderowców rosyjskim dziecku. Jak się później okazało, była wyssana z palca. Oprócz tego szeroko udostępniano fotografie, na których widoczne były stosy ciał. Rzekomo stanowiły one dowody zbrodni ukraińskiej armii. Tymczasem zdjęcia nie pochodziły z Donbasu, a z Syrii.

Podobne działania Rosja podejmuje w krajach NATO i Unii Europejskiej. Szczególnie groźne są w takich państwach jak Litwa, Łotwa i Estonia, gdzie ludność rosyjska stanowi duży procent społeczeństwa. Fake newsy mogą tam nie tylko wpływać na preferencje wyborcze, ale również prowadzić do napięć i aktów przemocy.

Niesprawdzone informacje to potężna broń, którą bez wahania do swoich celów wykorzystuje Rosja.fot.Wikimedia Commons/CC by 4.0

Niesprawdzone informacje to potężna broń, którą bez wahania do swoich celów wykorzystuje Rosja.

Jak chronić się przed zmyślonymi rewelacjami, mogącymi stanowić zagrożenie dla porządku publicznego? Ciekawą formułę zaproponowały Czechy. Powstał tam specjalny urząd – Centrum zwalczania terroryzmu i zagrożeń hybrydowych. Ma on na celu kontrolowanie treści publikowanych w Internecie i ostrzeganie społeczeństwa przed nieprawdziwymi informacjami. Jak twierdzą urzędnicy czeskiego MSW, rozsyłane po forach internetowych oraz sieciach społecznościowych teorie spiskowe mają na celu zasiać wątpliwość w sens integracji europejskiej i wartości demokratycznych. Czyli w to wszystko, czego szczerze nienawidzi Kreml.

Tego, czy nowa komórka sprawdzi się w swojej roli, dowiemy się wkrótce. W 2017 roku Czesi wybierają parlament, a rok później – prezydenta. Oby tym razem głos Władimira Putina nie okazał się silniejszy niż ten wrzucony do urny.

Bibliografia:

  1. Masha Gessen, Putin. Człowiek bez twarzy, przeł. J. Szajkowska, M. Witkowska, Prószyński i S-ka 2012.
  2. Wojciech Górecki, Abchazja, Wydawnictwo Czarne 2013.
  3. Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz, Zabić smoka. Ukraińskie rewolucje, Wydawnictwo Czarne 2016.
  4. Paweł Pieniążek, Noworosja, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2015.
  5. Anna Reid, Pogranicze. Podróż przez historię Ukrainy 988–2015, tłum. W. Tyszka, Wydawnictwo Literackie 2016.
  6. Ann M. Simmons, Russia’s meddling in other nations’ elections is nothing new. Just ask the Europeans, „Los Angeles Times” 30.03.2017.
  7. Bartosz T. Wielińśki, Rosja bombarduje świat nieprawdziwymi wiadomościami. Europa się broni, a w Polsce… Misiewicz, “Gazeta Wyborcza” 10.02.2017.
  8. Michaił Zygar, Wszyscy ludzie Kremla, tłum. A. Sowińska, Agora 2017.

Kup książkę na empik.com

Zobacz również

Historia najnowsza

Donald Trump i KGB

„Uważam, że Trump został zwerbowany jeszcze w czasach ZSRR i jest rosyjskim szpiegiem” – mówi Jurij Felsztinski, autor książki „Na smyczy Kremla”.

4 listopada 2024 | Autorzy: Redakcja

Historia najnowsza

Majątek Putina. Co o nim wiemy?

Putin zgromadził w czasie swych rządów gigantyczny majątek. Co posiada przywódca kraju, którego co piąty mieszkaniec znajduje się poza granicą ubóstwa?

27 sierpnia 2023 | Autorzy: Wacław Radziwinowicz

Historia najnowsza

Rosyjskie ofiary Rosji [WYWIAD]

Władze Rosji raz po raz udowadniają, że dążą do celu po trupach własnych obywateli. Dobitnie pokazały to podczas II wojny czeczeńskiej i szturmu na Dubrowce.

22 sierpnia 2023 | Autorzy: Wacław Radziwinowicz

Historia najnowsza

„Może zrobić wszystko i zostanie mu to wybaczone”. Co przesądziło o zwycięstwie Trumpa w wyborach?

Wybory prezydenckie w USA w 2016 roku były produktem technologicznego zniszczenia: najbardziej znaczącą formą komunikacji politycznej stał się... profil twitterowy Donalda Trumpa. W efekcie nastąpił...

26 października 2020 | Autorzy: Jill Lepore

XIX wiek

Kiedy Rosja stała się światowym graczem? Kulisy historii naszego wielowiekowego sąsiada

Swoją historię wywodzi od księstewka zależnego od Złotej Ordy. Przez wieki pozostawała na uboczu Europy. Dzisiaj jest jednym z najważniejszych graczy na arenie międzynarodowej. Jak...

21 marca 2019 | Autorzy: Redakcja

Historia najnowsza

Ma na rękach krew setek ofiar. Najbardziej krwiożerczy seryjny morderca w najnowszej historii

Niektórych pozbawił życia kulą w potylicę. Dla innych miał filiżankę zatrutej herbaty. Chwytał się środków wyrafinowanych, ale też zupełnie trywialnych. I choć jego czyny szybko...

3 maja 2017 | Autorzy: Krystian Fred

KOMENTARZE (12)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Patrylinearny

Dziękujemy za …ehm komentarz? Świadomość, kto pociąga za sznurki jest bardzo ważna, kto stoi za fakenewsami jest ważna i komu zawdzięczamy powyższy komentarz też.

Domin

Rusofobii ciąg dalszy! Światowym bandytą jest USA a nie Rosja! Napiszcie ile rządów obalilo USA od zakończenia II Wojny Światowej!? Usuwają każdego kto im nie pasuje! Proponuję poczytać o Jugosławii (naloty bez zgody ONZ), Libii, Broni masowego rażenia Iraku, której szukają do dzisiaj.

    gsjs

    Wycoorviay

Nasz publicysta | Łukasz Czarnecki

Ciężko jest się zgodzić z przedmówcą. To putinowska Rosja, a nie USA stanowi w chwili obecnej największe zagrożenie dla światowego pokoju.

    szary wilk

    oczywiscie to USA „wprowadza pokoj” na bagnetach.Przykladow mamy mostwo po II wojnie swiatowej, Ukraina, wbrew temu co pisze autor miernych wypocin zwanych ksiazka” rowniez jest „tworem ” amerykanskiego „pokoju”

timki

no ma się Putin na czym wzorować ;-) USA robią to od końca II wojny światowej szerząc „demokracje” tam gdzie lokalna władza im się sprzeciwia – począwszy od Panamy, przez Kubę (gdzie akurat im nie wyszło) na podpaleniu współczesnej Afryki północnej – i jakoś nikogo to nie boli

dfg

Celna uwaga dotycząca wspierania przez kreml partii nacjonalistycznych, dążących do osłabienia integracji europejskiej. Od dawna już nabieram przekonania graniczącego z pewnością, że do tego grona zalicza się również PIS. Zmasowana kampania przeciw „po, lewakom, itp”, niechęć PIS do wartości europejskich i demokratycznych, dzielenie Polaków i podsycanie wzajemnych waśni – wszystko układa się w całość. Myślę, że do tego grona krajów, w których kreml wpływa na wybory i politykę wewnętrzną, można niestety dopisać Polskę. Dodajmy do tego niejasną przeszłość Rydzyka, np. korzystanie we wczesnych latach 90-tych z rosyjskich wojskowych stacji przekaźnikowych i np. działania Macierewicza niszczące potencjał obronny kraju (np. anulowanie przetargu na śmigłowce bez rozpisania nowego) – wg mnie to klasyczny przykład działania tzw. agentów wpływu. Można mi zarzucać snucie teorii spiskowych, ale historia, chociażby krajów zachodnich podczas tzw. zimnej wojny, pokazuje że działanie agentów wpływu nie jest wymysłem pisarzy powieści szpiegowskich. Polecam wykład Jurija Bezmienowa „Jak napaść na państwo”.

Maciej

Dokladnie takie same metody stosuje bolszewicka Unia Europejska w celu wspierania „swoich piesków” tak by we władzach krajowych nie pojawili się ludzie spoza kręgów komisarzy! A jak się pojawią Orban na Węgrzech czy Kaczyński w Polsce to wylewa się na nich poprzez oplacone szczekaczki medialne kubły pomyj!
Odpieprzcie się od Putina!

    ewa

    Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one – to cena za wystąpienia do EU jak się nie podoba to wyjdźmy jak Wielka Brytania i pozostańmy prawdziwą wyspą demokracji we współczesnej Europie.

Charlie

UE nie przetrwa w dzisiejszej formule. Utrata UK świadczy o tym, że ten system nie powinien tak działać.

    yamata

    Dokładnie tak. UE powinna się ściślej sfederować. Stworzyć silne Stany Zjednoczone Europy. Inaczej będziemy nikim nie tylko wobec Putina, ale i wobec Chin czy USA. Utrata UK? Wielkiej Brytanii podobnie jak Rosji ciągle się roi, że jest światowym mocarstwem. Nie jest. I już raczej nie będzie. Na rozwodzie z UE już traci gigantyczne pieniądze, a straci jeszcze więcej. Ale cóż, wolna droga. Tyle że mogą też przestać być „Zjednoczonym Królestwem”, bo Irlandii i Szkocji z UE akurat jest po drodze… ;)

    Zresztą nie wiadomo czy Putin też w tym referendum łapek nie maczał. To znaczy wiadomo, ale ciężko jednozacznie udowodnić. Podobnie jak miało to miejsce podczas wyborów Trumpa.

    Komentarzy tak idiotycznych jak te „ataki bolszewickiej UE” na miłośników demokracji, prawa, wolności i w ogóle pełnych przymiotów przedstawicieli PiS – można tylko pominąć milczeniem. Ale nie wiem, czy jest to dobry sposób na zapobieganie zjawisku z artykułu. Bo jest to ewidentnie wpis pożytecznego idioty, albo wytrenowanego rosyjskiego trolla…

Szymon

Celny i bardzo dobry artykuł! Pamiętajmy że Rosja jeśli będzie nadal nią rządził Putin to w końcu może wkroczyć z butami i do nas. Jestem niemal pewny że gdyby nie NATO czy UE to byśmy skończyli jak Ukraina. Czyli by obsadził nasz rząd swoimi ludźmi i zaanektował jakąś część naszego kraju. Niektóre komentarze broniące tego dyktatora i psychola są wyjątkowo nie na miejscu!

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.