Rzeźby Wita Stwosza. Ryciny Durera. Obrazy Rubensa. W przedwojennych polskich kolekcjach znajdowały się prawdziwe arcydzieła. W czasie wojny wiele z nich skradziono i wywieziono, głównie do Niemiec. Inne bezmyślnie niszczono. Oto najcenniejsze utracone skarby, których dotąd nie udało się odzyskać.
Trudno nie myśleć ze złością o tym, że wojenna zawierucha pozbawiła nas bezcennych dzieł. A zniknęły między innymi:
10. Czerwińska antaba
Powszechnie wiadomo, że w czasach II wojny światowej Niemcy masowo wywozili z Polski rzeźby i obrazy. Niewiele osób wie jednak, że dokonywano także mniej oczywistych kradzieży. Okazuje się bowiem, że naziści nie oszczędzali nawet antab, czyli klasztornych kołatek. Ich łupem padła konkretnie jedna, i to nie byle jaka. Kołatka, pierwotnie umocowana na bocznych drzwiach romańskiego kościółka w Czerwińsku, pochodziła z okresu między X a XIII wiekiem. Wykonano ją z brązu. Odlewy takie były wówczas prawdziwą rzadkością.
Co jeszcze bardziej nietypowe dla występków dokonywanych w tamtym czasie, sprawcę tej kradzieży znamy z imienia i nazwiska. Był nim profesor historii sztuki Dagobert Frey. Ten sam, który osobiście nadzorował demontaż kominków w Zamku Królewskim w Warszawie. Romańska antaba nigdy nie wróciła do Czerwińska, a dziś prawdopodobnie znajduje się w rękach spadkobierców profesora.
9. „Święta Anna Samotrzecia z Tarnowa”, Wit Stwosz
Pierwotne umiejscowienie rzeźby Wita Stwosza przedstawiającej świętą Annę Samotrzecią nie jest znane. Do Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie, gdzie widziano ją po raz ostatni, przywędrowała prawdopodobnie z krakowskiej kolegiaty Świętej Anny lub z którejś z kaplic kościoła Mariackiego. W 1940 roku dzieło zostało zrabowane przez Niemców pod pretekstem organizacji wystawy dzieł Wita Stwosza w Norymberdze, rodzinnym mieście rzeźbiarza.
Rzeźba Anny Samotrzeciej nie była jedynym dziełem mistrza, które wywieziono z Polski. Podobny los spotkał figury z ołtarza kościoła Mariackiego, mimo że planowano ich zabezpieczenie. Marta Grzywacz w książce „Obrońca skarbów” tak opisuje zamiary ochrony jednego z największych krakowskich skarbów:
Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa w marcu 1938 roku postanawia powołać komitet do ochrony ołtarza Wita Stwosza na wypadek wojny. Karola Estreichera nie ma wówczas na posiedzeniu, przebywa w Sztokholmie, ale wszyscy znają jego opinię: ołtarz mariacki powinien być ewakuowany. Jednak padają też inne propozycje – może wystarczy tylko zabezpieczyć sklepienie świątyni? Albo wybudować schron i z pomocą wyciągów spuścić do niego rzeźby?
Figury tuż po wojnie udało nam się odzyskać. Po tarnowskiej rzeźbie ślad jednak zaginął. Można się tylko zastanawiać, czy gdyby znalazła się w tym samym transporcie, także powróciłaby do Polski.
8. „Portret Fryderyka Chopina”, Ambroży Mieroszewski
„Portret Fryderyka Chopina” jest jednym z serii zaginionych w wojennej zawierusze portretów całej rodziny Chopinów. Długo wydawało się, że ich odnalezienie graniczy z cudem. Przełom w poszukiwaniach nastąpił w październiku 1976 roku. Maria Lewkowicz, pracowniczka Towarzystwa im. Fryderyka Chopina, podczas leniwego popołudnia spędzanego przed telewizorem zobaczyła na ekranie odbiornika podobiznę siostry kompozytora, Izabelli. Cenny obraz okazał się… elementem wystroju mieszkania bohaterów enerdowskiego filmu obyczajowego „Co tydzień wesele”.
Niedługo potem wyszło na jaw, że portrety przedstawicieli rodziny Chopinów są jednym z ulubionych elementów wystroju enerdowskich scenografów. W innym filmie na ścianie pojawiła się nawet podobizna samego Fryderyka. Strona niemiecka do dziś zarzeka się, że w filmach wykorzystano jedynie kopie zaginionych obrazów. Mimo to jeszcze nie zdecydowała się na zaprezentowanie ich polskim ekspertom.
7. „Kuszenie św. Antoniego”, Lucas Cranach Starszy
Drzeworyt przedstawiający św. Antoniego Pustelnika pochodził ze zbiorów Jakuba Kabruna, znanego gdańskiego kupca i kolekcjonera. Swego czasu był eksponatem z kolekcji Muzeum Miejskiego w Gdańsku. W czasie II wojny światowej grafikę wywieziono do miasta Gotha w Dolnej Saksonii, a stamtąd – prawdopodobnie do Związku Radzieckiego. A przecież świątobliwy ojciec Antoni przestrzegał: Nikt nie może wejść do Królestwa Niebieskiego niewypróbowany. Skuszeni jego wizerunkiem łupieżcy ze swojej próby chyba nie wyszli zwycięsko.
6. „Wyjazd na polowanie”, Józef Brandt
Pełne ekspresji dzieło polskiego malarza historycznego Józefa Brandta, przedstawiciela szkoły monachijskiej, prawdopodobnie podzieliło losy innych eksponatów wywiezionych z Muzeum Śląskiego w Katowicach. Po jego likwidacji zbiory zostały przetransportowane do Landesmuseum w Bytomiu. Wiele z nich zrabowano lub zniszczono, a pozostałą część rozlokowano po wojnie w okolicznych klasztorach i pałacach.
Dobrą nowiną jest jednak to, że udało nam się odzyskać inne dzieło tego autora, „Niebezpieczną przeprawę”. Obraz ten ma być w przyszłości elementem stałej ekspozycji malarstwa nurtu monachijskiego w Muzeum Śląskim.
5. „Król Stanisław August ogląda Zamek Warszawski po pożarze w roku 1765”, Bernardo Belotto (Canaletto)
Pożar uratowany przed pożarem – tak można w skrócie przedstawić historię obrazu Canaletta. Podczas pożogi, która w początkach września 1939 roku wybuchła w wyniku bombardowania, obraz przeniesiono z Zamku Królewskiego do Muzeum Narodowego. Niestety, nie był to koniec jego wędrówki. Muzealne eksponaty sukcesywnie stamtąd wywożono. Trafiały najpierw do Krakowa, a następnie – do Rzeszy.
Do dziś nie wiadomo, jakie są dalsze losy obrazu Canaletta. Można się jednak domyślać, że nie był on potraktowany gorzej niż te dzieła sztuki, które zostały w Muzeum. Zabytki, których zawczasu nie wywieziono, w większości spłonęły podczas akcji niszczenia Warszawy po klęsce powstania z 1944 roku.
4. „Piękna Madonna z Torunia”
Wykonaną z wapienia gotycką figurkę Madonny widywano już ponoć po wojnie. Niemieccy historycy sztuki wysyłali swoim polskim kolegom nieśmiałe sygnały, że może znajdować się ona w jednej z prywatnych kolekcji pod Bonn. Na razie jednak tylko jedno jest pewne: w toruńskim kościele Świętych Janów po rzeźbie pozostała jedynie jej podstawa. Madonny jak nie było, tak nie ma. Należy dodać, że nazistowska grabież bynajmniej nie przeszkodziła torunianom w oddawaniu czci utraconemu wizerunkowi Najświętszej Panienki. Kult toruńskiej Madonny trwa nieprzerwanie do dziś.
3. „Leżąca lwica”, Albrecht Dürer
„Leżąca lwica” to jeden z trzech zaginionych podczas wojny rysunków mistrza niemieckiego renesansu. Jak wiele innych dzieł, także to miało wzbogacić kolekcje Rzeszy, prawdopodobnie jako element ekspozycji tworzonego w Linzu muzeum. Niestety, „Leżąca lwica” do Linzu raczej nie trafiła. Wszelkie tropy urywają się w Krakowie.
Co ciekawe, do badaczy kultury informacja o tym, że rycina już nie znajduje się w polskich zbiorach, najwyraźniej nie dotarła. Jeszcze do końca lat 70. do Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego spływały z całego świata prośby o wypożyczenie rysunku na wystawy. W tym także – o ironio – z Niemiec.
2. „Chrystus upadający pod krzyżem”, Peter Paul Rubens
Powstały w początkach XVII stulecia szkic Rubensa „Chrystus upadający pod krzyżem” do polskich zbiorów trafił pod koniec XIX wieku. Przed wojną został uznany za jeden z najcenniejszych eksponatów w kolekcji Muzeum Narodowego. Nic dziwnego, że wśród rabujących polskie zbiory Niemców dość szybko znalazł swojego amatora. „Chrystus upadający pod krzyżem” nie jest zresztą jedynym z zaginionych dzieł najsłynniejszego z flamandzkich malarzy. Na odnalezienie czeka także „Diana i Kallisto”, szkic przedstawiający scenkę z „Metamorfoz” Owidiusza.
1. „Portret młodzieńca”, Rafael Santi
Portret młodego mężczyzny pędzla samego mistrza Rafaela powstał w początkach XVI wieku. Jego odnalezienie jest chyba jednym z najbardziej wyczekiwanych sukcesów w żmudnym procesie odzyskiwania dzieł zrabowanych w trakcie II wojny światowej. W krakowskim Muzeum Czartoryskich przez lata wisiała nawet oryginalna rama obrazu, a w niej fotografia zaginionego dzieła. Tymczasem, choć w połowie lat 80. za sprawą pewnego tajemniczego Amerykanina pojawił się cień nadziei na odnalezienie obrazu, do dziś nie udało się ustalić miejsca jego pobytu.
Poszukiwania trwają. O „Portrecie młodzieńca” pamiętają nie tylko krakowscy muzealnicy. Nie zapominają o nim też… wielbiciele kultury popularnej. Wątek straty obrazu pojawił się w jednym z najgłośniejszych polskich kryminałów ostatnich lat.
Bibliografia:
- Marta Grzywacz, Obrońca skarbów. Karol Estreicher – w poszukiwaniu zagrabionych dzieł sztuki, Wydawnictwo Naukowe PWN 2017.
- Włodzimierz Kalicki, Monika Kuhnke, Sztuka zagrabiona. Uprowadzenie Madonny, Agora 2014.
- Przemieszczone dobra kultury. Przypadek Europy Zachodniej i problemy państw Europy Środkowej i Wschodniej w XX wieku, red. Grażyna Czubek i Piotr Kosiewski, Trio 2004.
- Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, Nimoz.pl.
KOMENTARZE (4)
Antaba z kościoła (a nie kościółka) w Czerwińsku była z XII wieku, a nie z X-XIII wieku.
Tytuł troche clickbajtowy bo sugeruje, że zagrabionymi dobrami zarządza niemiecki rząd, który trzyma je w skarbcu i udaje, że nic nie wie. A przecież taki młodzieniec prawdopodobnie został zniszczony jeszcze w czasie wojny. A większość pozostałych jest pewnie w prywatnych rękach, które nigdy się do tego nie przyznają. Szkoda. Chociaż z drugiej strony, czym są te straty przy mozliwej przecież stracie ołtarza Stwosza czy Damy Leonarda?
Polecam lekturę książki „Operacja kustosz” opisuje losy. „Portret młodzieńca”, Rafael Santi
W Polsce było więcej rysunków mistrza renesansu Durera.
,,Zbiór 25 rysunków Albrechta Dürera znajdujące się przed wojną w Zakładzie im. Ossolińskich we Lwowie. Kolekcja ta została rozprzedana po wojnie i znajduje się obecnie w kilku najważniejszych muzeach amerykańskich, m.in. w Nowym Jorku, Bostonie, Chicago czy National Gallery of Art w Waszyngtonie. Kolejne trzy rysunki są w Holandii, a inne 3 w Wielkiej Brytanii. W Ossolineum we Wrocławiu pozostał jeden” https://pl.wikipedia.org/wiki/Grabie%C5%BC_polskich_d%C3%B3br_kultury_w_czasie_II_wojny_%C5%9Bwiatowej