Bohaterowie czy tchórze? Cały naród przeciw nazizmowi czy garstka komunistów palących papierosy Gauloises i wariatki w prochowcach? Jaki był naprawdę Francuski Ruch Oporu i ile osób zrzeszał?
Jak wkurzyć Francuza?
Istnieje pewien niezawodny sposób, aby wprawić dowolnego Francuza w paskudny humor, a polega on na tym, żeby przypomnieć mu o kolaboracji – twierdzi pisarz Stephen Clarke, znawca historii i kultury francuskiej, opowiadający w ironiczny sposób w swoich książkach o Francji i jej mieszkańcach.
I rzeczywiście, w jego słowach jest dużo prawdy. Postawy Francuzów w latach okupacji to temat wywołujący do dziś wielkie emocje w kraju nad Sekwaną. Na szczęście Francuzi zawsze mogą wtedy wspomnieć o Résistance, czyli o tym, jak grupka odważnych ludzi potrafiła uratować honor czterdziestu milionów rodaków i swojej ojczyzny. Jak pisze Clarke:
Ruch Oporu we Francji rozpoczął się od garstki dzielnych Francuzów (…). Byli nie tyle bojowcami podziemnego frontu, co przewodnikami, przemytnikami, właścicielami zaufanych domów, których adresy podawano ustnie pilotom przed wyruszeniem na kolejną misję.
Ukrywali alianckich żołnierzy na strychach, w piwnicach, w szopach; ci zwyczajni cywile zdołali podczas wojny ocalić życie niemal sześciu tysiącom lotników, zbiegłych jeńców wojennych oraz innych zabłąkanych żołnierzy.
Przykro powiedzieć, ale uciekinierom i ich przewodnikom największe niebezpieczeństwo zagrażało (…) ze strony innych zwyczajnych francuskich cywili.
Na początku Ruch Oporu nie mógł absolutnie liczyć na to, że otrzyma wsparcie i pomoc francuskiego społeczeństwa, przybitego klęską, a potem okupacją, zajętego własnym przetrwaniem i sterroryzowanego strachem przed represjami.
Ci, którzy mimo wszechobecnego zagrożenia przyłączali się do walki, czynili to z różnych powodów. Jedni nie godzili się z porażką i z niemiecką okupacją, odrzucali reżim Vichy i kolaborację, mieli nadzieję na szybkie wyzwolenie kraju. Inni sprzeciwiali się represjom i antysemityzmowi. Byli też tacy, którzy uciekali przed wywózką na przymusowe roboty do Niemiec.
Członkowie Ruchu Oporu byli przeważnie młodymi, a nawet bardzo młodymi mężczyznami. Kobiety, mimo że mniej liczne (15-20%), również odgrywały znaczące role. Résistants pochodzili z różnych sfer społecznych, wyznawali różne religie i mieli różne poglądy polityczne.
U boku Francuzów walczyli również cudzoziemcy: antyfaszyści włoscy i niemieccy, hiszpańscy republikanie, Polacy, Ormianie oraz Żydzi. Decydując się na działalność podziemną, trzeba było liczyć się z możliwością denuncjacji, aresztowania, tortur, więzienia, egzekucji i deportacji.
Konspiratorów co kot napłakał?
Zaledwie 2% dorosłych Francuzów zaangażowało się w aktywną i długotrwałą walkę z Niemcami i reżimem Vichy. We wczesnej fazie działania było kilka tysięcy stałych członków Ruchu Oporu, w 1942 roku kilkadziesiąt tysięcy, na początku 1944 roku ponad 200 tysięcy. Dopiero pod koniec 1944 roku, gdy wojna była już właściwie rozstrzygnięta, liczba uczestników Ruchu Oporu wzrosła do 500 tysięcy.
Po wojnie wydano około 270 tysięcy kart kombatanta. Otrzymali je ci, którzy przeżyli i potrafili udokumentować swoją przynależność, co najmniej trzymiesięczną, do Résistance lub znajdowali się na listach osób deportowanych za działalność konspiracyjną.
Byli i tacy, którzy nie mogli, z różnych względów, udowodnić formalnie swojego zaangażowania oraz tacy, którzy nie czuli potrzeby uznania ze strony władz. Trzeba też pamiętać o 100 tysiącach Résistants zabitych w walce, rozstrzelanych oraz zamordowanych w obozach.
Jeśli do tego doliczyć współpracowników i sympatyków, to mogło być około miliona osób związanych z Ruchem Oporu. Robert O. Paxton, historyk specjalizujący się w historii II wojny światowej, wspomniał w swojej książce „Francja Vichy” o dwóch milionach, wliczając również tych, którzy manifestowali swój sprzeciw przez czytanie prasy konspiracyjnej, słuchanie radia BBC lub sporadyczne działania pomocowe. To daje nam maksymalnie 10% dorosłych Francuzów, którzy wyrazili mniej lub bardziej stanowczo swój sprzeciw wobec niemieckiej władzy.
Bohaterowie-komuniści
Wewnętrzny Ruch Oporu zaczął formować się na krótko po kapitulacji i po słynnym apelu de Gaulle’a z 18 czerwca 1940 roku. Początkowo były to odosobnione i nieskoordynowane odgórnie działania indywidualne lub w ramach małych grup działających spontanicznie, bez hierarchii i związków z innymi.
Istniało wiele siatek (zajmujących się walką zbrojną, sabotażem, organizowaniem ucieczek więźniów, przerzutami alianckich żołnierzy i lotników) oraz ruchów odpowiedzialnych za działalność wywiadowczą, informacyjną i mobilizację społeczeństwa francuskiego. Dopiero nawiązanie kontaktów pomiędzy rozmaitymi formacjami zaowocowało tworzeniem się poważnych struktur.
Bardzo ważną część francuskiego Ruchu Oporu stanowili komuniści. Zaraz po rozwiązaniu Francuskiej Partii Komunistycznej we wrześniu 1939 roku, jej działacze zeszli do podziemia. Jednak dopiero po ataku Niemiec na Związek Radziecki podjęli czynną walkę. Ich znaczenie w Ruchu Oporu było niebagatelne i ponieśli ogromne straty.
Francuska Partia Komunistyczna nazwała się nawet partią rozstrzelanych, choć z czasem nieprawdzie okazały się informacje o 75 tysiącach rozstrzelanych komunistów. Dopiero badania historyków pozwoliły stwierdzić, że liczba ta została znacznie zawyżona, bo wszystkich walczących komunistów było około 40 tysięcy.
Pośród licznych formacji, frakcji, związków, ruchów i siatek, znaczącą rolę odegrała partyzantka nazwana po francusku maquis (od rodzaju roślinności śródziemnomorskiej i od korsykańskiego wyrażenia prendre le maquis, czyli schronić się w lesie przed policją lub vendettą).
90% partyzantów stanowili mężczyźni między 22 a 25 rokiem życia. Od początku ich celem była walka zbrojna. Chociaż już w 1940 roku pojawiły się pierwsze odziały, to liczyły co najwyżej kilkaset osób, w dodatku słabo uzbrojonych. Gwałtowny napływ ochotników nastąpił dopiero, kiedy rozpoczęły się wywózki na roboty przymusowe do Niemiec. Jesienią 1943 roku było około 40 tysięcy partyzantów, a wiosną 1944 roku – 100 tysięcy.
Na początku 1944 roku zbrojone oddziały Ruchu Oporu weszły w skład Francuskich Sił Wewnętrznych pod przywództwem generała Koeniga, które w październiku 1944 roku liczyły ponad 400 tysięcy osób. Aby opóźnić nadejście posiłków niemieckich po lądowaniu aliantów w Normandii, siły zbrojne Ruchu Oporu niszczyły tory kolejowe, linie telefoniczne i instalacje elektryczne oraz składy amunicji i paliwa.
Partyzanci byli atakowani przez Wehrmacht wspomagany przez francuską kolaboracyjną milicję. Doszło do krwawych starć w Alpach i na płaskowyżu Glières, w Masywie Centralnym pod Mont Mouchet czy w bretońskim Saint-Marcel. Ruch Oporu doprowadził też do wybuch powstania w Paryżu.
Résistants brali udział w wyzwalaniu znacznej część południowej i centralnej Francji oraz ułatwili postęp francuskiej 1 Armii pod dowództwem generała de Lattre de Tassigny, która wylądowała w Prowansji. Po przepędzeniu Niemców do formacji tej wstąpiło 120 000 żołnierzy Francuskich Sił Wewnętrznych.
Nie tylko głupki rodem z „Allo, allo?”
Choć francuska Résistance nie robi wrażenia liczebnością, nie można jej odmówić zasług. Zgromadzili się w niej ludzie, którzy mieli odwagę wtedy, gdy większość jej nie miała. Osamotnieni, mający za wrogów nie tylko Niemców, ale i rodaków sympatyzujących z rządem Vichy, często odrzuceni nawet przez rodziny i przyjaciół sprzyjających Pétainowi, zrobili wszystko, co było w ich mocy, by bronić honoru Francji na jej terenie. Dzięki postawie francuskiego Ruchu Oporu Francja uniknęła także wojskowego zarządu aliantów.
Pewne krzywdzące stereotypy utrwaliły się na podstawie popularnego serialu „’Allo 'Allo!”, dla wielu pozostającego, jak dotąd, jedynym źródłem wiedzy o francuskim Ruchu Oporu. Serial ten był parodią innej brytyjskiej produkcji z lat 70. XX wieku, zatytułowanej „Secret Army” i opowiadającej historię słynnej siatki Kometa, w skład której wchodziła „Comet Line” („Linia Kometa”).
Członkowie tej francusko-belgijskiej grupy organizowali przerzuty żołnierzy i lotników alianckich do Wielkiej Brytanii. Twórczynią i mózgiem całej akcji była niezwykła kobieta – Andrée de Jongh. Jej losy stały się inspiracją dla Kristin Hannah, autorki powieści Słowik wydanej właśnie przez Świat Książki.
Bibliografia:
[expand title=”Artykuł został oparty na szerokiej bibliografii. Kliknij, aby ją rozwinąć.”]
- Azéma Jean-Pierre, Bedarida François, La France des années noires, T. 1-2, Seuil 2000;
- Beever Antony, Cooper Artemis, Paryż wyzwolony, Znak 2015;
- Durand Yves, La France pendant la seconde guerre mondiale, A. Colin, 1993;
- Liaigre Franck, Les FTP. Nouvelle histoire d’un résistance, Perrin 2015;
- Lormier Dominique, Histoires extraordinaires de la Résistance française, Le Cherche-Midi 2013;
- Marcot François, Le Dictionnaire historique de la Résistance, Robert Laffont, Paris 2006 ;
- Marcot François, La Résistance et les Français: lutte armée et maquis : colloque international de Besançon 15-17 juin 1995, Presses Univ. Franche-Comté, 1996;
- Paxton Robert O., Francja Vichy, Bukowy Las, 2011;
- Piketty Guillaume, L’histoire de la Résistance dans le travail du Comité d’histoire de la Deuxième Guerre mondiale : projets, méthodes », Fondation de la Résistance, Lyon, 18 et 19 mars 2008;
- Wieviorka Olivier, Histoire de la résistance: 1940 – 1945, EDI8, Paris 2013;
- Wieviorka Olivier, The French Resistance, Harvard University Press, 2016;
- https://www.fondationresistance.org/ (dostęp: 24.10.2016);
- https://www.resistance-archive.org/ (dostęp: 24.10.2016);
- https://museedelaresistanceenligne.org/ (dostęp: 24.10.2016).
[/expand]
KOMENTARZE (19)
„Robert O. Paxton, historyk specjalizujący się w historii II wojny światowej, wspomniał w swojej książce „Francja Vichy” o dwóch milionach, wliczając również tych, którzy manifestowali swój sprzeciw przez czytanie prasy konspiracyjnej, słuchanie radia BBC lub sporadyczne działania pomocowe.” – to zdanie mnie rozbiło. A co do komunistów, czy to nie byli ci sami francuscy komuniści którzy sabotowali pracę francuskich fabryk zbrojeniowych w 1949 i 40 roku, a którzy po wojnie negowali istnienie GUŁagu?
Tak, to byli ci sami komuniści, których przywódca Maurice Thorez nie chciał walczyć za Gdańsk i uciekł do Związku Radzieckiego. A polscy komuniści, pewnie z wdzięczności, nazwali jedną z kopalń jego nazwiskiem.
nie to nie byli ci sami komuniści.
W tekście jest o tych którzy walczyli z Niemcami o swój wolny kraj, Bo może to niesamowita iwdomośc w dzisiejszych czasach ale tak, w całej Europie byli komuniści i walczyli z faszyzmem!!
I nie stawiajmy znaku równości między tymi walecznymi bohaterskimi ludxmi a naszymi PZPR-owcami, proszę….
francuzi zaraz zaczęli golić głowy kobietom i gwałcić je i nic więcej nie robili, tchórze i tyle….a chcą być bohaterami……
Mój dziadek i babcia byli członkami Résistants, Dziadka rozstrzelano w Cytadeli Arras a babcia na szczęście przeżyła obóz Ravensbruck. Byli oczywiście Polakami.
To mi się przypomina nazwisko tego dzidą i babci czy to może chodzi o Bębel i Kania?
O ile pamiętam to Polacy stanowili aż 1/5 całego francuskiego ruchu oporu. Możesz być dumny z dziadków – Cześć i Chwała Bohaterom.
To Rene był Polakiem!? ;-)
Tu więcej informacji na temat rozstrzelanych w Arras, w tym 15 Polaków
http://memoiresdepierre.pagesperso-orange.fr/alphabetnew/a/arrasmurfusilles.html
Znam trochę Francję i Francuzów. Nie garneli się masowo do ruchu oporu podczas II wojny światowej mając w pamięci koszmar I wojny, w której – trzeba to przyznać – wzięli na siebie główny ciężar walki z Niemcami, ponieśli w niej ogromne straty, ale wytrwali. Oczywiście to Ich nie usprawiedliwia i zdają sobie z tego sprawę, że nie mają czym się szczycić za lata 1939 -1945. Jeżeli będziecie we Francji zwróćcie uwagę na pomniki pamięci Ich czynów zbrojnych, ale – rzecz charakterystyczna – dotyczą one tylko walk z lat 1914 -1918. A cofając się jeszcze o trochę więcej niż 100 lat można wspomnieć żołnierzy Napoleona, którym trudno było dotrzymać pola. Dlatego opinie o tchórzostwie Francuzów są nieco przesadzone, każdy naród miał okresy swoich słabości, a Ich przypadł właśnie na lata 1939 – 1945. My, Polacy możemy być dumni z postaw naszych przodków w historii naszej Ojczyzny, ale przecież nie można zapomnieć o okresie 1945 -1989 gdy nasi tzw.”komuniści” pod przywództwem PZPR kolaborowali ze Związkiem Radzieckim, zwalczali patriotów, pozwalali okradać „Wielkiemu Bratu” własny kraj, jednym słowem działali na szkodę własnego narodu.
Absurdalne jest porównywanie okresu wojny z okresem pokoju.
to prawda, choć czasem się zastanawiam, czy rzeczywiście byliśmy mądrzejsi od Francuzów podczas okupacji? Są systuacje gdzie trzeba siedzieć cicho i czekać na dobry moment by zacząć działać. Czy rzeczywiście na śmiech zasługuje to, że gwałtownie liczebność ruchu francuskiego wzrosła dopiero gdy było jasne kto wygra? My walczyliśmy praktycznie od samego początku – jedyny konkretny efekt to zwiększenie liczby ofiar…
Narody w czasie wojen zachowują się tak, jak im podpowiada doświadczenie historyczne wyniesione z… poprzedniej wojny. Dokładnie tak zachowali się Francuzi. Do I wojny światowej podeszli z wielkim entuzjazmem, zgłaszając się masowo na ochotnika, wierząc, że w kilka tygodni rozgromią Niemców i pokażą im wielkość Francji. Skończyło się na bezprecedensowych (wtedy) ofiarach ludzkich. Dlatego w kolejnej wojnie, ledwo 20 lat później, ludzie przede wszystkim chcieli chronić siebie, swoje rodziny i domy, nie w głowie im była bohaterszczyzna.
Polska – dokładnie tak samo, tylko oczywiście na odwrót. W I wojnie światowej Polacy ponieśli straty relatywnie niewielkie, w dodatku ta wojna przyniosła nam wyzwolenie. Poza tym kilka innych działań zbrojnych w tym czasie było udanych i niezbyt kosztownych pod względem ofiar: powstania śląskie i wielkopolskie, wojna z bolszewikami, Ukraińcami, zagarnięcie Wileńszczyzny. Nic dziwnego, że Polacy w 1939 roku byli pełni woli walki i przekonania o własnej sile i w takich nastrojach podeszli do okupacji niemieckiej.
A ja proponuję teraz policzyć liczebnosc polskiego ruchu oporu. Nie po to, żeby robić tu jakiekolwiek porównania. Ot tak, celem wyjaśnienia prawdy historycznej. W chwili wybuchu 2. WS było nas 32 mnl – obywateli RP. Z tego 1/3 to niePolacy – Żydzi, Ukraińcy, Białorusini, Niemcy. Oni prowadzili swoją walkę – więc nie biorę ich pod uwagę. Zostaje ok. 20 mln Polaków. W AK latem 44 było niecałe 400 tys. W BCh najwięcej 170 tys., z czego cześć podporządkowano potem AK. NSZ – 75 tys. AL – maks. 60 tys. W sumie nie więcej niż 700 tys. (od tych liczb należy odjąć bechowcow scalonych z AK i dodac kilkanaście tys. członków innych ugrupowań konspiracyjnych, niezrzeszonych z AK). Daje to jakieś 3,5 proc. populacji Polaków. Tak?
Może kolego pominiesz w obliczeniach emerytów, inwalidów i niemowlęta to wyjdzie ci więcej w procentach
Cała prawda o francuskich komunistach przed atakiem Niemiec na „ojczyznę światowego proletariatu”.
Francuska Partia Komunistyczna po zawarciu 23 sierpnia 1939 paktu Ribbentrop-Mołotow rozpoczęła kampanię antywojenną posuwając się do wzywania żołnierzy francuskich do dezercji, co w istniejącej sytuacji było działaniem na rzecz III Rzeszy. 52 deputowanych FPK we francuskiej Izbie Deputowanych głosowało 2 września 1939 przeciw kredytom wojennym. Sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej Maurice Thorez, powołany do wojska zdezerterował, uciekł do ZSRR i został przez sąd wojenny Francji skazany na śmierć za dezercję (wyrok został uchylony w 1944 przez gen. de Gaulle wobec wejścia Francuskiej Partii Komunistycznej w skład Francuskiego Rządu Tymczasowego). Konsekwencją działań KPF była oficjalna delegalizacja francuskiej partii komunistycznej 26 września 1939 jako ugrupowania antypaństwowego. Propaganda FPK, kontynuowana mimo delegalizacji partii, nie pozostała jednak bez skutku na morale armii francuskiej i postaw żołnierzy w czasie kampanii francuskiej. W kulminacyjnym momencie ofensywy Wehrmachtu na Francję Maurice Thorez w audycjach radiowych z Moskwy wzywał oddziały francuskie, by nie stawiały oporu.
Prawda o francuskich komunistach przed atakiem Niemiec na „ojczyznę światowego proletariatu”.
Francuska Partia Komunistyczna po zawarciu 23.08.1939 paktu Ribbentrop-Mołotow rozpoczęła kampanię antywojenną wzywając żołnierzy francuskich do dezercji, co było działaniem na rzecz III Rzeszy. 52 deputowanych FPK głosowało 2.09.1939 przeciw kredytom wojennym. Sekretarz generalny FPK Maurice Thorez, powołany do wojska zdezerterował, uciekł do ZSRR i został przez sąd wojenny Francji skazany na śmierć za dezercję (wyrok został uchylony w 1944 przez gen. de Gaulle wobec wejścia FPK w skład Francuskiego Rządu Tymczasowego). Konsekwencją działań FPK była oficjalna delegalizacja francuskiej partii komunistycznej 26.09.1939 jako ugrupowania antypaństwowego. Propaganda FPK, kontynuowana mimo delegalizacji partii, nie pozostała jednak bez skutku na morale armii francuskiej. W kulminacyjnym momencie ofensywy Wehrmachtu na Francję M. Thorez w audycjach radiowych z Moskwy wzywał oddziały francuskie, by nie stawiały oporu.
” wliczając również tych, którzy manifestowali swój sprzeciw przez czytanie prasy konspiracyjnej, słuchanie radia BBC lub sporadyczne działania pomocowe” – były prezydent Bronisław bardzo celnie powiedział o „takich bojownikach”: (…) gdybyśmy mieli uznawać za walkę z komunizmem każdy przejaw sprzeciwu wobec władzy, po ordery zgłosiłoby się mnóstwo opozycjonistów, których jedyną zasługą było nasikanie dzielnicowemu do butelki z mlekiem”.
Gilbert ,którego rodzice matka Francuzka,ojciec Polak byli komunistami,
po wojnie repatriowali się na Ślask,chwali się-mam legitymację
kombatanta Resistance.-Jak to mozliwe,gdy pod koniec wojny
miałeś ok. 10 lat.-Dostałem ją za to,że idąc do szkoły,zbijałem
kamieniami lalki na słupach telefonicznych.