Rogate diabły, przypalające żywym ogniem grzeszników, tysiące nieludzkich mąk, smród siarki... Wydawałoby się, że nie ma nic bardziej średniowiecznego od piekła. A co, jeśli Wam powiemy, że byli teologowie, święci, a nawet jeden papież, którzy twierdzili, że piekło nie istnieje? I to właśnie w "ciemnych wiekach".
Przybyliśmy nad rozległą dolinę, niezmiernie długą. Lewy jej brzeg gorzał straszliwym płomieniem, na drugim zaś, równie okropnym, grad i śnieg srożyły się wszędzie. Obydwa owe brzegi roiły się od dusz ludzkich miotanych to tu, to tam przez rozszalały orkan. Gdy nieszczęsne duszyczki, znieść dłużej nie mogąc żaru, rzucały się w otchłań mrozu, nie doznawały żadnego ukojenia, a wtedy na powrót wskakiwały w niegasnący ogień.
To jeden ze średniowiecznych opisów piekła. Niech nas nie dziwi dramatyzm przedstawionych scen. Wizje mąk piekielnych musiały przecież trafić do wyobraźni średniowiecznego człowieka. Człowieka, którego życie pełne było takich wydarzeń i zjawisk jak wojny, morderstwa, gwałty, ucisk, głód, choroby i klęski żywiołowe. By naprawdę go przerazić, nie wystarczyła byle historyjka.
Piekło odgrywało w ówczesnym nauczaniu Kościoła niezwykle ważną rolę: dyscyplinowało, skłaniało do posłuszeństwa, zniechęcało do grzechu, trzymało w posłuchu. Nic tak bowiem nie wpływa na właściwe zachowanie wiernych jak perspektywa nieludzkiego bólu, zadawanego przez przerażające demony. I to przez całą wieczność…
Piekło nie jest wieczne!
Ale średniowieczni kaznodzieje mogli przesadzić ze straszeniem owieczek piekielną propagandą. A każda propaganda, zbyt intensywnie wtłaczana do głów, wywołuje odruch obronny.
Reakcją na to „duszpasterstwo strachu” były pojawiające się co jakiś czas w Kościele i szerzej – w chrześcijaństwie – poglądy, że… piekło nie istnieje! I nawet chrześcijańscy uczeni szukali kruczków, które złagodziłyby wizję wiekuistych cierpień w ognistej otchłani.
W III wieku naszej ery grupa teologów aleksandryjskich twierdziła na przykład, że piekło na pewno nie jest wieczne, bo to przeczyłoby dobroci i sprawiedliwości Boga. Miłosierny Bóg nie mógłby przecież wydawać stworzonych przez siebie istot na niekończące się męki!
Z kolei gnostycy głosili, że piekło to miejsce nie w odległych zaświatach, lecz tutaj, na ziemi. Ludzie doświadczają go w życiu doczesnym, podlegając naturalnym ograniczeniom i lękom egzystencjalnym. Ziemskie piekło to każdy z nas, nasze życie, to my sami. Zakończy się ono wraz z ostatecznym, definitywnym triumfem dobra.
Piekło jest w nas
Inny sposób „oswojenia” piekła przyjął Klemens Aleksandryjski, wczesnochrześcijański teolog, Ojciec Kościoła i święty. Uznał on, że pojawiający się w opisach ogień piekielny to raczej dręczące potępionych wyrzuty sumienia i żal za popełnione grzechy, a także cierpienie wynikające z obserwowania szczęścia innych.
Twierdził też, że męki te nie będą wieczne, bo Bóg karze nie dla zemsty, lecz po to, by dać grzesznikom możliwość poprawy. Ta interpretacja bardziej przypomina opis czyśćca, którego idea w pełni ukształtowała się dopiero w XI wieku.
Myśl tę kontynuował uczeń świętego Klemensa, Orygenes, filozof i teolog, również zaliczany do Ojców Kościoła. Orygenes powtórzył, że ogień piekielny to metafora wyrzutów sumienia, a grzesznicy cierpią po śmierci wskutek rozdarcia wewnętrznego. Dusza boleje, bo z własnej woli znalazła się poza porządkiem i harmonią stworzonymi przez Boga.
Inna sprawa, że Orygenes zaznaczał, iż taka interpretacja piekła powinna być zarezerwowana wyłącznie dla ludzi wykształconych. Dla prostaczków właściwszy będzie tradycyjny obraz mąk pośmiertnych: fizyczne i psychiczne męczarnie, parzące płomienie, niekończące się tortury.
Piekło tylko dla diabłów
Około 1250 roku pojawiła się anonimowa praca, która głosiła, że włoscy katarzy przeczą istnieniu piekła. Skoro bowiem świat został stworzony przez Lucyfera, po co miałby on tworzyć również miejsce męczarni dla siebie i swoich wyznawców?
Niejaki Arnold Gelis z francuskiej wioski katarów Montaillou głosił z kolei, że piekło, owszem, istnieje, ale jest tylko miejscem pobytu diabłów. Dusze ludzi przez pewien czas po śmierci błądzą po ziemi, a potem udają się do „miejsca odpocznienia”. Po sądzie ostatecznym obejmie je zbawienie, a potępionych w ogóle nie będzie. Część katarów zapewne uważała, iż piekło to nie konkretne miejsce, lecz rezultat skażenia duszy przez ciało, a więc stan życia na ziemi.
Podobnie sądził św. Bernard z Clairvaux (1090-1153), teolog i Doktor Kościoła. W jednej ze swoich prac przedstawił pogląd, że piekło istnieje w życiu doczesnym i jest stanem, a nie miejscem. Może ono wybawić od piekła przyszłego, bo w cierpieniach doczesnych dokonuje się oczyszczenie z grzechów.
Papież reformator i rewizjonista
To jeszcze nic – w XIV wieku w istnienie piekła wypełnionego cierpiącymi grzesznikami wątpił sam papież! Jan XXII – bo o nim mowa – był wykształcony, obyty, ambitny i, mimo podeszłego wieku, energiczny. Wprowadził reformy i zwyczaje, które utrzymały się do dziś. A dzięki swoim talentom organizacyjnym znacznie poprawił sytuację materialną Kościoła i uniezależnił go od władzy świeckiej.
A jakie były jego poglądy na temat piekła? Otóż Jan XXII poddawał w wątpliwość nauczanie Doktorów Kościoła, którzy twierdzili, że dusze sprawiedliwych zaraz po śmierci trafiają przed oblicze Boga i mogą z nim obcować w ramach nagrody za pobożne życie. A grzesznicy lądują w piekle, gdzie czekają ich zasłużone męki. Papież uważał, że jest to raczej pobożne życzenie niż prawda wiary.
Piekła nie ma!
Pismo Święte mówiło przecież wyraźnie, że w momencie końca świata dusze połączą się z ciałami i dopiero w tej postaci ludzie stawią się na sąd ostateczny. Dla Jana XXII była to sprzeczność. Papież był z wykształcenia prawnikiem, dlatego rozumował tak: wszechwiedzący Bóg nie mógł dwa razy rozpatrywać spraw każdego zmarłego przed swoim trybunałem.
Nie mógł też odwoływać swoich własnych wcześniejszych wyroków. Bóg jest nieomylny, a powtórne rozpatrywanie sprawy zakłada możliwość popełnienia błędu. A to już zakrawa na bluźnierstwo.
Z rozumowania tego wynikało, że Doktorzy Kościoła mylili się: po śmierci dusze sprawiedliwych nie trafiają przed oblicze Boskie, a dusze grzeszników do piekła. Przed sądem ostatecznym nie ma bowiem ani nieba, ani piekła! Obcowanie z Bogiem nastąpi dopiero na końcu dziejów.
No tak, ale gdzie w takim razie dusze podziewają się do czasu dnia ostatecznego? Ojciec Święty wykorzystał tu zapis z Apokalipsy św. Jana i twierdził, że oczekują one na koniec dziejów przed Bożym ołtarzem (sub altare Dei).
Papież wyrzeka się poglądów
To nauczanie papieskie wzbudziło jednak kontrowersje i stało się powodem oskarżania go o nieprawowierność. Tuż przed śmiercią Jana zmuszono do wyrzeczenia się tych poglądów w obecności kardynałów. Takie słowa o nim włożył w usta kardynała Eliasza Talleyrand de Périgord Maurice Druon, twórca cyklu powieściowego „Królowie przeklęci”:
Mój dobrodziej Jan XXII, mój pierwszy papież, nie wierzył w piekło, a raczej głosił, że jest puste. Trochę się jednak zapędził. Jeśli ludzie nie lękaliby się ognia piekielnego, jak byśmy zmusili ich do płacenia jałmużny i odprawiania pokuty za odkupienie grzechów? Bez piekła Kościół mógłby zamknąć podwoje. Była to fantazja wybitnego starca. Musiał odwołać swoje tezy na łożu śmierci, to było konieczne.
W 1336 roku następca Jana XXII, Benedykt XII, wydał konstytucję Benedictus Deus, w której wyraźnie stwierdził, że dusze grzeszników idą do piekła zaraz po ich śmierci.
Bibliografia
- Maurice Druon, Królowie przeklęci, Tom II, Tom III, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2016.
- Jacques Le Goff, Narodziny czyśćca, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1997.
- Georges Minois, Historia piekła, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1996.
- Alice K. Turner, Historia piekła, Wydawnictwo Marabut, Gdańsk 2004.
KOMENTARZE (10)
Co tam „nie ma piekła”! Papież Franciszek po spotkaniu z ateistami ogłosi, że nie ma Boga!
Nie ma co się dziwić – w końcu jest komunistą! ( Nie zdziwił bym się, gdyby pod swoją sutanną nosił koszulę z wizerunkiem Ernesto Rafaela „Che” Guevary…)
To akurat byłoby dobre i korzystne. :)
ODP…..LCIE się od Franciszka kacze głąby!
Wizje mąk piekielnych?
mąka pszenna, mąka ziemniaczana, mąka piekielna
Tak się składa, że dopełniacz liczby mnogiej i od rzeczownika mąka, i od rzeczownika męka, brzmi tak samo: mąk. Taka homonimia, jak np. zamek i zamek ;)
Dziękuję za wytknięcie błędu. Człowiek uczy się całe życie :)
„…Orygenes, filozof i teolog, również zaliczany do Ojców Kościoła.”
— Przez kogo zaliczany do Ojców Kościoła?
To już nie sam Kościół/Kościoły podają do wiadomości, kogo uznaje/uznają za swoich Ojców?
II Sobór Konstantynopolitański, uznawany przez Kościoły katolickie i prawosławne, nauki Orygenesa odrzucił, przynajmniej w ich części neoplatońskiej, w tym apokatastazę.
czy autor tego powyższego pismactwa ma pojęcie elementarne o teologii?