„Przybyła do Polski, ale nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie, aż wyrzekł się błędów pogaństwa” – pisał Gall Anonim na temat małżeństwa Dobrawy i Mieszka. Nie jest prawdą, że czeska księżniczka próbowała szantażować męża. Miała inne i to bardzo dobre powody, by odmówić mu nocy poślubnej.
Zdaniem czeskiego kronikarza Kosmasa każde pogańskie wesele kończyło się „oddaniem reszty nocy Wenerze i Hymenowi”. Świętoszkowaty mnich nie chciał powiedzieć tego wprost, ale pod enigmatycznym odwołaniem do bóstw patronujących fizycznej miłości kryła się tak naprawdę wzmianka o dawnym obyczaju pokładzin. Był to rytualny stosunek nowo poślubionych małżonków, odbywany niemalże na oczach biesiadników i to jeszcze w trakcie uczty weselnej.
Ten ginący w odmętach czasu obrzęd był nieodzownym elementem tradycyjnego ślubu. Dopiero on potwierdzał ważność zawartego związku i w pewnym sensie go pieczętował. Nie chodziło jednak tylko o sam seks. Do dopełnienia rytuału potrzebne były jeszcze widoczne znaki. Bezpośrednio po stosunku pan młody miał obowiązek zaprezentować prześcieradło lub koszulę swojej małżonki, tak aby wszyscy goście na własne oczy mogli zobaczyć ślady krwi.
Jeśli tak się stało, uczta trwała dalej, wśród powszechnej radości. Jeśli jednak stosunkowi nie towarzyszyło krwawienie, tradycja nakazywała przerwać wesele i zniszczyć wszystkie związane z nim sprzęty. Sam związek tymczasem uznawano za niebyły lub przynajmniej – skazany na niepowodzenie.
Test cnoty… dla wdów i rozwódek?
Pokładziny przetrwały w Polsce aż do czasów sarmackich, gdy wśród pojedynków na szable i kufli piwa wciąż z dumą prezentowano zakrwawione płótna. Zwykle przyjmuje się, że obyczaj miał na celu potwierdzenie, iż panna młoda wiodła cnotliwe życie, a w chwili zamążpójścia była dziewicą. W XVI czy XVII wieku rzeczywiście mogło o to chodzić, w czasach Mieszka i Dobrawy podobna interpretacja nie miałaby jednak żadnego sensu.
Słowianie słynęli w X wieku ze swojej swobody obyczajowej, żeby nie powiedzieć – rozwiązłości. Żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub wyjaśniał, że kiedy jedna z ich panien „pokocha jakiegoś mężczyznę, udaje się do niego i zaspokaja u niego swą żądzę”. Takie zachowanie wśród naszych odległych praprababek było wręcz, zdaniem podróżnika z Andaluzji, oczekiwane.
„Kiedy małżonek poślubi dziewczynę i znajdzie ją dziewicą, mówi do niej: »gdyby było w tobie coś dobrego, pożądaliby cię mężczyźni i z pewnością wybrałabyś sobie kogoś, ko by wziął twoje dziewictwo«” – pisał Ibrahim. W jego opinii to właśnie podobne odkrycie mogło doprowadzić do zerwania związku i odesłania żony do rodziców, a nie sytuacja odwrotna.
Krwawa ofiara na cześć bożków
Historycy uznają przytoczoną relację za raczej wiarygodną. W żaden sposób nie kłóci się ona jednak z rytuałem pokładzin. W tym pierwotnym okresie nie był on wcale sprawdzianem cnoty. I nawet nie mógł być, bo przejścia próby krwi oczekiwano tak od dotychczasowych panien, jak i od wdów zawierających ponowne małżeństwa. Sens obrzędu był zupełnie inny i bez porównania bardziej doniosły.
Przypuszcza się, że seks w noc poślubną uchodził w czasach pogańskich za akt ofiary składanej bogom. Była to najwyższa forma kultowego oddania – swego rodzaju fizyczna modlitwa. W czasach Mieszka wierzono, że krew stanowi potwierdzenie, iż bogowie przyjęli ofiarę i zaakceptowali małżeństwo. Jej brak oznajmiał natomiast – jak twierdził etnolog Ludwik Stomma – że ofiara została odrzucona, a sam związek nie zyskał aprobaty sił nadprzyrodzonych.
Musiały rzecz jasna istnieć środki gwarantujące, że ślady krwi się pojawią. W wielu przypadkach „problem” rozwiązywało brutalne podejście męża do spraw seksu, raniące świeżo poślubioną żonę nie tylko w sensie psychicznym. Kiedy indziej krew można było chyłkiem podrzucić na prześcieradło, byle rytuałowi stało się zadość.
Jakkolwiek by nie było, nikt nie obawiał się, że Dobrawa nie przejdzie sprawdzianu, ani też nikt by na to nie pozwolił. Problem polegał na zupełnie czym innym. Księżniczka – a teraz już księżna – stanowczo odmówiła udziału w pokładzinach. Jako pobożna chrześcijanka nawet nie dopuszczała myśli, że mogłaby złożyć swoje ciało w ofierze bałwanom.
***
Nie ma dla nich miejsca w pracach naukowców, a autorzy encyklopedii uparcie powtarzają, że nic o nich nie wiadomo. Dobrawę, Odę i Emnildę niemal doszczętnie wymazano z naszych dziejów. Zupełnie niesłusznie. Kamil Janicki udowadnia, że gdyby nie te kobiety, Polska w ogóle by nie istniała. I że o ich życiu można powiedzieć naprawdę wiele bez uciekania się do gdybań i bajkopisarstwa. Oto fascynująca historia bezwzględnych, ambitnych i żądnych władzy partnerek pierwszych Piastów.
Źródła:
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką „Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę”.
KOMENTARZE (13)
Dowcipne komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl
http://www.wykop.pl/link/2848861/noc-poslubna-dobrawy-dlaczego-ksiezna-nie-zgodzila-sie-na-seks-z/
somethingisnoyes:
Myślałam, że będzie czekała aż się nasz Brutal umyje.
sermaciej:
@somethingisnoyes: też myślałem, że będzie o higienie, ale z drugiej strony, jej higiena pewnie nie było jakoś szczególnie lepsza
sinusik:
@sermaciej: To jak z kabaretu Dańca można przerobić. Przybyła księżniczka, a za nią jej muchy :)
Słowianie słynęli z zamiłowania do czystości (mycia się).
Ależ Dąbrówka wpuściła męża do sypialni. Niektórzy badacze twierdzą,że Bolesław Chrobry urodził się w 966 r. Przynajmniej tak sugeruje (chociaż nie stwierdza tego wprost) w kronice biskup Merseburga Thietmar. Jego kronika opisuje czasy Mieszka I i Bolesława Chrobrego mniej więcej do 1018 r. W swojej kronice poświęcił jej nieco uwagi. Tę sprawę rozwinął Jerzy Strzelczyk w książce Mieszko Pierwszy. Gall Anonim żył i działał znacznie później bo przebywał na dworze Bolesława Krzywoustego. W porównaniu z Thietmarem niewiele przekazał informacji o Mieszku I i jego żonie (nie wspomniał np. o jej książęcym pochodzeniu) Z reguły źródło im bliższe opisywanym czasom tym bardziej wiarygodne. Wiadomo ,że trzeba badać także wiarygodność autora. Thietmar naogół był dobrze poinformowany, wiadomo też, jakie były jego poglądy z kim się utożsamiał itp. był niechętny Chrobremu ( np.pisał o nim „ten stary wszetecznik”) a o Mieszku I wyrażał się z szacunkiem. Raz tylko nazwał go „człowiekiem wojny”. Opisywał też wojnę z walkę Mieszka z Wichmanem, pokonanie margrabiego Hodona, walki z Połabianami, pisał też wojnie Mieszka z czeskim księciem Bolesławem, o pomocy cesarzowej Teofano dla MIeszka a także o drugiej żonie Mieszka Odzie a przy okazji o walkach Mieszka z Niemcami. Wspominał o koniecznośći zapewnienia pokoju, powrocie jeńców.
Zauważyłem parę literówek w swoim komentarzu. Jest np. Jerzy Strzelczy ma być Jerzy Strzelczyk. jest Mierszko oczywiście powinno być Mieszko, „na ogół” napisałem razem, zamiast „niewile” ma być „niewiele”. Przydałaby się możliwość edycji komentarzy albo zgłaszania literówek.
Panie Piotrze, literówki można zgłaszać na samym dole strony. A co do meritum komentarza – tekst dotyczy samej nocy poślubnej i pewnego rytuału. Z tego, co mi wiadomo, autor artykułu oraz książki nie neguje, że do poczęcia doszło zapewne, kiedy jeszcze Mieszko był poganinem.
Dziękuję, faktycznie nie zauważyłem tej możliwości.
Ten sens rytuału to chyba „doniosły”, a nie „donośny”.
Boszeee, jakie bzdury… Proszę poczytać Thietmara i Epitafium Bolesława Chrobrego, zamiast dużo późniejszego Galla.
Autor ma braki warsztatowe. Opisany obyczaj weselny z pokładzinami jeszcze może się w nim mieści, natomiast pogańscy Słowianie dziewictwo przyszłej małżonki uważali za przeszkodę, a więc go nie wymagali. Prezentacja dziewictwa to zwyczaj kilkaset lat późniejszy, pojawił się pod wpływem Kościoła. W przypadku Dobrawy najbliższym, bo współczesnym w tej dziedzinie źródłem jest Ibrahim Ibn Jakub. Podobnie z cytatami ze źródeł – Thietmar jest znacznie bliższy, niewykluczone, że w ogóle znał Dobrawę, zaś Gall – no cóż, powtarzał korzystne dla dynastii legendy. Stąd cały artykuł jest historycznym nadużyciem.
Arthur, a przeczytałeś artykuł, czy tylko początek? Bo dalej jest o tym wszystkim mowa. ;)
Kosmas nie był, jak twierdzi autor „świętoszkowatym mnichem”. Był kanonikiem, a następnie dziekanem kapituły praskiej. Jego żoną była Bożeciecha, z którą. Miał syna Henryka,
BOZECIECHA TO BRONISLAWA
Analne zabawy Mieszka i Dobrawy