„Farbowane lisy”. Kilka lat temu Jan Tomaszewski właśnie tak nazwał obcokrajowców pragnących grać w futbol z białym orłem na piersi. Nic nowego. Już 80 lat temu zagraniczni piłkarze weszli do reprezentacji Polski. I podbili serca kibiców.
Polski futbol narodził się stosunkowo późno. Kiedy w 1863 roku powstawała Angielska Federacja Piłkarska, Polacy wykrwawiali się walcząc w powstaniu styczniowym. Jednak jeszcze przed odzyskaniem niepodległości powstał Polski Związek Piłki Nożnej, a w 1927 roku rozgrywki zainaugurowała liga piłkarska. Jedną z jej gwiazd był napastnik Warty Poznań, Fryderyk Scherfke.
Fryc kopie polską piłkę
„Fryc”, bo tak nazywali go koledzy z boiska, urodził się w 1909 roku w Poznaniu jako Friedrich Egon Scherfke. W wieku 17 lat zadebiutował w tamtejszej Warcie, w której strzelił 134 gole, do dziś utrzymując tytuł najskuteczniejszego zawodnika w dziejach klubu. Dwanaście razy zagrał również w reprezentacji Polski, dla której zdobył bramkę w meczu przeciwko Brazylii na mistrzostwach świata w 1938 roku.
Wspaniałą karierę Scherfkego przerwał wybuch drugiej wojny światowej. Z racji swojego pochodzenia piłkarz został zawodnikiem 1. FC Posen, ale długo tam nie zabawił. Bardzo szybko wcielono go do Wehrmachtu. Został ranny w czasie walk w Jugosławii, dostał się do niewoli, a po zakończeniu wojny zamieszkał w Berlinie Zachodnim, gdzie prowadził sklep meblowy.
Nazistowski piłkarz czy polski bohater?
W komunistycznej Polsce „Fryc” został okrzyknięty zdrajcą, a peerelowska propaganda przemilczała jego zasługi dla Polaków w czasie okupacji. Scherfke ostrzegł co najmniej kilka osób przed grożącym im aresztowaniem, ale najciekawiej przedstawia się sprawa brata piłkarza, Günthera. Za zbrodnie przeciwko Polakom został on skazany przez polskie podziemie na śmierć, jednak wyroku nigdy nie wykonano. Niektórzy z członków ruchu oporu twierdzili, że egzekucji zaniechano, by w ten sposób wynagrodzić „Frycowi” jego dokonania. Czy tak było w istocie – nie wiadomo.
Rosyjska twarz warszawskiej Polonii
Co ciekawe, komunistyczne kroniki sportowe milczały o drugim z „farbowanych lisów” tego okresu, znakomitym obrońcy, Juriju Bułanowie. Urodzony w Moskwie piłkarz do Polski przybył w 1919 roku, uciekając z rodziną przed bolszewikami. Bardzo szybko stał się kluczową postacią warszawskiej Polonii, rozgrywając w niej ponad 400 spotkań.
Jako dziewiętnastolatek zadebiutował w reprezentacji Polski. Później został nawet jej kapitanem. Chociaż przez długi czas nie posiadał formalnie polskiego obywatelstwa (w czasie swojego debiutu posługiwał się pożyczonym paszportem Stefana Popieli z Cracovii), Bułanow bardzo często podkreślał swoje przywiązanie do nowej ojczyzny.
Poza piłką nożną zajmował się również pisaniem. Razem z bratem redagował dwutygodnik sportowy „Olimpiada”, który jednak nie podbił polskiego rynku.
Jeszcze przed wybuchem wojny piłkarz doznał poważnej kontuzji kolana, zamykając swój dorobek reprezentacyjny na 22 występach. Pod koniec drugiej wojny światowej Jurij, a właściwie Jerzy Bułanow, ponownie zmuszony był uciekać przed Armią Czerwoną. Przedostał się do Włoch, gdzie walczył w II Korpusie Polskim dowodzonym przez Władysława Andersa.
Po zakończeniu wojny przebywał przez kilka lat w Wielkiej Brytanii, by potem udać się do Argentyny, gdzie zmarł w 1980 roku. Przed śmiercią zdążył wydać swoje wspomnienia, zatytułowane „11 Czarnych Koszul”.
Zarówno Fryderyk Scherfke, jak i Jurij Bułanow byli prawdziwymi bohaterami swoich czasów. Mimo to pierwszy stał się synonimem zdrajcy. Drugi – zupełnie zniknął z kart historii. Warto dzisiaj sobie przypomnieć, że zanim w biało-czerwonej koszulce biegał Olisadebe, czy Obraniak, mieliśmy już w reprezentacji obcokrajowców. I zapewnili oni kibicom chwile niezapomnianej radości.
Źródła:
- Bułanow, 11 Czarnych Koszul. Moje wspomnienia, Warszawa 2011.
- Gowarzewski, Album 90 lat PZPN, Katowice 2010.
- Hałys, Polska Piłka Nożna, Kraków 1986.
- Lechowski, M. Szymkowiak, Polski Związek Piłki Nożnej – Zarys historii 1919-1994, Warszawa 1994.
KOMENTARZE (7)
II RP była wielonarodowa i siłą rzeczy znajdowało to odbicie w piłce. W reprezentacji grali, oprócz Scherfkego, również Niemcy Otto Riesner i Emil Görlitz, nie licząc tych którzy za Niemców mogli być uważani z racji korzeni, jak Erwin Nyc (Nytz) czy Leonard Piontek (później Piątek). Było również kilku Żydów, natomiast ani jednego Ukraińca (chyba najbardziej nielubiana narodowość).
Nawet najsłynniejszy chyba polski piłkarz przedwojenny – Ernest Wilimowski – też miał niemieckie korzenie. Grał w Chorzowie, gdzie miał wyśmienite statystyki, a że był bardzo dobry przez długi czas (to on strzelił 4 gole Brazylii w ’34, a łącznie w reprezentacji zdobył 21 goli w 22 meczach), to po zajęciu Polski wcielono go do reprezentacji Niemiec i tam dalej błyszczał (8 spotkań – 13 bramek). Jego kariera seniorska trwała 25 lat, a statystykami dorównuje najlepszym piłkarzom w historii futbolu.
Wilimowski był Niemcem, urodził się jako Ernest Prandella, natomiast miał polskiego ojczyma, którego nazwisko przejął.
To nie do końca to samo. Scherfke urodził się w Poznaniu, w polskim mieście. Bułanow uciekł przed bolszewikami, spędził wiele lat w Polsce, deklarował przywiązanie, walczył w polskich oddziałach. A ww. Olisadebe? Nic wspólnego z Polską. Obraniak ma chociaż przodków, chociaż tyle.
Nie prawda że Olisadebe nie miał nic wspólnego z Polską . Oprócz gry w Polonii , Oli miał polską żonę.
To Żadna SZTUKA MIEĆ POLSKĄ ŻONĘ.
Tak ci sie tylko wydaje.