Skuteczność Wydziału Propagandy i Agitacji, a później Wydziału Prasy była ogromna – fabrykowane tam legendy zostawały na długo jako element światopoglądu.

Tekst stanowi fragment książki Łukasza Modelskiego Rok w PRL. Codzienność na kartki, Wydawnictwo MANDO, Kraków 2025.
***
Jedna z bardziej szczególnych PRL-owskich legend produkowanych gdzieś przy biurkach Wydziału Prasy KC PZPR dotyczyła wprowadzenia stanu wojennego jako wyboru mniejszego zła w imię ochrony kraju przed nieuniknioną sowiecką interwencją.
Generał Jaruzelski jako obrońca ojczyzny przed wkroczeniem Armii Czerwonej i minimalizujący straty był w ten sposób przedstawiany od pierwszych dni stanu wojennego. Najdziwniejsze jest długie trwanie tego przekonania sprawiające, że w ten sposób na sprawę zdarzało się Polakom spoglądać jeszcze wiele lat po końcu PRL-u. Stan wojenny jako mniejsze zło i ochrona przed sowiecka interwencja były jednymi z najważniejszych haseł propagandy późnego PRL-u. Ich żywotność dowodzi, że w PZPR potrafiono się nią posługiwać.
Ujawniane z czasem źródła przedstawiające generała błagającego w Moskwie o pojawienie się nad Wisłą sowieckich żołnierzy nadal są rozpatrywane raczej w kategoriach wiary niż historycznej dokumentacji. Taka zresztą była skuteczność Wydziału Propagandy i Agitacji, a później Wydziału Prasy– fabrykowane tam legendy zyskiwały status przekonań obywateli i zostawały na długo (na zawsze?) jako element światopoglądu. Było tak od początku do końca PRL-u.
Mit założycielski PRL
Na początku zaś komunistyczne władze potrzebowały mitu założycielskiego, sankcjonującego przejecie władzy w Polsce. Mitem tym, utrzymywanym latami, były wybory w 1947 roku. Wiadomo, że ich wyniki były sfałszowane, bo gdyby wybory były wolne, komuniści nigdy by ich nie wygrali. Zaangażowanie aparatu represji, inwigilacji i przemocy związanego z przekonywaniem do brania w nich udziału było ogromne. Podobnie zresztą jak we wcześniejszym o rok „referendum” i głosowaniem za zniesieniem Senatu, wprowadzeniem reformy rolnej i granicami na Odrze i Nysie, co choć nie wprost było mandatem legitymizacji dla komunistycznej władzy.

Do uczestnictwa w wyborach „zachęcał” Polaków – tak jak rok wcześniej przed referendum – aparat represji (na zdj. tablice agitacyjne przed referendum w Warszawie).
W 1947 roku w Polsce wylądował były premier rządu na uchodźstwie Stanisław Mikołajczyk, który chciał stanąć do wyborów. Kiedy nie udało się go przekonać do kontraktowego modelu przyszłej legislatywy, władze musiały zmienić strategię, a sam Mikołajczyk w obliczu niepowodzenia misji, która zresztą dowodziła jego politycznej naiwności, musiał uciekać.
Przez ponad 40 lat wyniki sfałszowanych przez Bieruta wyborów nie zostały zakwestionowane, brak legalnych podstaw istnienia państwa, na które raz się zgodzono, został odłożony ad acta. Założycielski mit PRL-u, a właściwie jego założycielskie kłamstwo, utrzymał się aż do roku 1989 i pierwszego po wojnie kontraktowego Sejmu, symbolicznie zamykającego epokę, by ustąpić nowej legendzie – porozumienia Okrągłego Stołu oraz wyborów 4 czerwca 1989 roku. Te z kolei stanowią najmocniejszy mit założycielski III RP.
Mitologia III RP
O Okrągłym Stole jednak i o wyborach do Sejmu kontraktowego jako obszarze porozumienia władzy i społeczeństwa nie stanowiło przecież jakieś ogólnonarodowe, wolne referendum. Decyzje o jednym i drugim nie zapadały na ulicy, ale w ośrodkach władzy. Z tego punktu widzenia mitologia obydwu wydarzeń została ukształtowana jeszcze w epoce PRL-u. Wszystkim takie rozwiązanie było na rękę – i społeczeństwu, i komunistom. Każdy dostał to, czego chciał. Społeczeństwo – wolność, komuniści – pieniądze.

Więcej szczegółów
Okrągły stół eksponowany w Sali Okrągłego Stołu w Pałacu Prezydenckim w Warszawie.
Rozmowy, jakie prowadziło się w domach w czasie obrad Okrągłego Stołu i czerwcowych wyborów, jasno dowodziły powszechnego społecznego zrozumienia istoty obserwowanych procesów. Mówiło się wówczas nie bez racji o „porozumieniu dupy z batem” oraz o uwłaszczeniu prominentnych członków PZPR na państwowym majątku. Opinie ulicy potwierdzały fakty, z których podróże z walizkami pieniędzy ostatniego skarbnika PZPR i pierwszego skarbnika SDRP, Wiesława Huszczy, należały do najbardziej widowiskowych, choć przecież nie najważniejszych.
Nowe epoki, ustroje i państwa potrzebują nowych mitów, to oczywiste. Okrągły Stół i czerwcowe wybory prowadziły do powstania wolnej Rzeczpospolitej i wpłynęły na przebieg europejskiej „jesieni ludów”. Jednak sam kształt mitu założycielskiego nowej Polski zawdzięczamy pracom Wydziału Prasy KC PZPR niewahającego się suflować Mieczysławowi F. Rakowskiemu, ostatniemu sekretarzowi, kwestii: „Sztandar wyprowadzić”.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Łukasza Modelskiego Rok w PRL. Codzienność na kartki, Wydawnictwo MANDO, Kraków 2025.
Zdj. otwierające tekst: domena publiczna; Poland 1972/CC BY 2.0
–
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.