Miała dawać moc pokonywania wrogów. Z pewnością podniosła polityczną rangę Chrobrego. Ale ile właściwie było włóczni św. Maurycego?
Włócznia św. Maurycego (a w zasadzie jej kopia) była jednym z najważniejszych darów, które podczas zjazdu gnieźnieńskiego otrzymał od cesarza Ottona III książę Bolesław Chrobry. Oryginał, noszący różne nazwy (np. Sancta et Crucifera Imperialis Lancea, sacra lancea, lancea sancti Mauritii), przechowywany jest obecnie w Wiedniu. Ta, którą otrzymał przyszły pierwszy król Polski, od XIII wieku znajduje się w skarbcu wawelskiej katedry. Wspominali o niej Gall Anonim oraz Jan Długosz, ale już Wincenty Kadłubek jej istnienie pominął milczeniem. Co ciekawe, o prezencie, jaki otrzymał z rąk Ottona III Chrobry, milczał również Thietmar.
Więcej niż włócznia
Przed wiekami włócznie miały istotne znaczenie symboliczne. Królowie i przywódcy rzutem nimi rozpoczynali bitwy. Były one też ważnym atrybutem ich władzy. Jak wyjaśnia Feliks Koneczny: Oznaką władzy królewskiej była włócznia, którą niesiono zawsze przed monarchą i stawiano przy jego tronie. Używali włóczni w ten sposób dawni cesarze rzymscy; zwyczaj ten utrzymał się na dworze bizantyńskim, a z księżniczką Teofanią, małżonką Ottona II. przeszedł na dwór dynastyi saskiej. Nic więc dziwnego, że sentyment do tego typu gestów mógł mieć i Otton III.
Włócznia św. Maurycego była przy tym nawet bardziej wyjątkowa. Otóż jednym z jej elementów miał być gwóźdź z Krzyża Pańskiego. Zresztą o oryginalnej włóczni krążyły również inne niesamowite opowieści. Według jednej z nich jej właścicielem przed wiekami był Longinus, rzymski legionista, który przebił bok Chrystusa. Kim zatem był Maurycy? Tak nazywać się miał inny rzymski żołnierz, który z kolei odmówił oddania boskiej czci posągowi cesarza. Spotkała go za to okrutna kara: został ścięty. Tyle okrojona wersja.
Zgodnie z dłuższą sprawa dotyczyła całego oddziału armii rzymskiej (mogło chodzić o kohortę albo manipuł). Od żołnierzy zażądano, by przed rozpoczęciem jednej z bitew złożyli bogom ofiarę. Ale ponieważ byli chrześcijanami, nie mogli tego uczynić. Chcąc zmusić ich do posłuszeństwa, stosowano coraz bardziej wymyślne kary (m.in. dziesiątkowanie). W końcu wszyscy zginęli, stając się męczennikami za wiarę. Dowódcą oddziału miał być Maurycy.
Dzięki niej niezwyciężony w boju będziesz
Oryginalna włócznia św. Maurycego nie jest oczywiście tak stara, jak mówią legendy. Prawdopodobnie powstała na przełomie VII i VIII wieku, chociaż Feliks Koneczny sugerował, że była starożytnego pochodzenia i sprowadzono ją prawdopodobnie z Bizancjum. Z kolei według Aleksandra Przeździeckiego mogła to być włócznia, którą frankijski władca Konrad I na łożu śmierci w 918 roku nakazał bratu, Eberhardowi, oddać swojemu wrogowi, Henrykowi I Ptasznikowi, który jego zdaniem był jej najbardziej godny (zgodnie z inną wersją Ptasznik odkupił ją w 926 roku od króla Burgundii Rudolfa II).
Wspomniany gwóźdź sprawiał, że włócznia była niezwykle wysoko ceniona, a władcy byli w stanie wiele za nią oddać. Wierzono bowiem, że relikwia dawała moc pokonywania nawet najpotężniejszych przeciwników. I tak w 939 roku Otton I modlitwą i łzami wylewanymi przed włócznią miał sobie zapewnić zwycięstwo nad swym bratem Henrykiem, a 10 sierpnia 955 roku pokonał dzięki relikwii Madziarów. Wcześniej, w sławetnej bitwie pod Poitiers w 732 roku przy pomocy włóczni św. Maurycego Karol Młot miał rozgromić Arabów. Oczywiście nie ma gwarancji, że te na poły legendarne przekazy mówią w ogóle o tym samym artefakcie.
Tak czy inaczej, przekazując Chrobremu gwóźdź z krzyża Chrystusa w kopii włóczni św. Maurycego Otton III nadał jej moc, która miała mu zapewnić nieustający tryumf – triumphum perpetuum, o którym cesarscy wasale, otrzymujący co najwyżej „zwykłą” włócznię z chorągwią mogli jedynie pomarzyć. Tym samym zdecydowanie podniósł „rangę” władcy Polski. Ten ostatni potrafił się odwdzięczyć. Podarował cesarzowi ramię św. Wojciecha.
Czytaj też: Czy to Bolesław Chrobry zamordował świętego Wojciecha?
Mało oryginalny prezent
Co ciekawe, polska kopia włóczni św. Maurycego najprawdopodobniej nie była jedyna. Kronikarz Ademar z Chabannes twierdził, że z okazji koronacji na króla Węgier podobny prezent w 1001 roku mógł otrzymać István, czyli Stefan (to tzw. węgierska włócznia św. Stefana): [Otto III] zezwolił mu [Gejzie, tzn. Stefanowi] na swobodne posiadanie swojego królestwa, zezwalając mu na noszenie świętej włóczni tam, gdzie przystoi to samemu cesarzowi. Dał mu pozostałości z gwoździ Pana i włócznię św. Maurycego we własnej włóczni.
Dziwny jest jednak fakt, iż w swojej kronice o tej sytuacji w ogóle nie wspomina Thietmar. Ogranicza się on tylko do korony, którą z łaski cesarza miał otrzymać Stefan. Zresztą w kwestii tego, co dokładnie otrzymał król Węgier, zdania są podzielone. Analiza ikonograficzna numizmatów z tamtego czasu wskazuje, że dostał włócznię ozdobioną proporcem. Czy była to rzeczywiście kopia włóczni cesarskiej? A może o wiele prostsza, zwykła włócznia? Tego już się nie dowiemy, ponieważ artefakt nie zachował się do naszych czasów.
Czytaj też: Jak wyglądała koronacja pierwszej polskiej królowej?
Ile było włóczni św. Maurycego?
Ale włócznia polska i węgierska to nie jedyne, które cesarze niemieccy wręczali władcom ościennych państw. Wspomina się bowiem czasem również o włóczni czeskiej. W 1085 roku miał miejsce zjazd w Moguncji, w którym uczestniczyli Henryk IV oraz Wratysław II. Powtórzyła się wówczas historia z naszego podwórka: Henryk nałożył Wratysławowi na głowę koronę, czyniąc go władcą słowiańskiej części jego chrześcijańskiego imperium. Podarował mu też włócznię, jednak, jak informuje M. K. Barański, była ona inna – i już nie św. Maurycego. Inna rzecz, że Wratysław nie palił się do realizacji cesarskich planów i rozpoczęcia wojny z Polską.
Co ciekawe, motyw włóczni jako atrybutu władzy w Czechach pojawił się już wcześniej – przede wszystkim na monetach. Widniała ona na pieniądzach z czasów Jaromira, Udalryka, Brzetysława I oraz Spytygniewa II. Ich wizerunki dzierżyły w prawych rękach włócznie, prawie zawsze z proporcem. Natomiast św. Wacława na monetach „wyposażano” tylko w krzyż. Ale do czasu. Oto bowiem już po koronacji Wratysława II władcy „włożono w dłonie” berło i jabłko, a włócznię oddano św. Wacławowi. Stąd niekiedy pisano później o niej jako o włóczni św. Wacława. Cóż, może to nie przypadek, że to polska włócznia o niezmienionym „imieniu” przetrwała do naszych czasów?
Bibliografia
- M. K. Barański, Historia Polski średniowiecznej, Zysk i S-ka, Poznań 2012.
- H. Fros, F. Sowa, Twoje imię, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007.
- F. Koneczny, Dzieje Polski za Piastów, Księgarnia Spółki Wydawniczej Polskiej, Kraków 1902.
- Przezdziecki, O włóczni zwanej S. Maurycego przechowanej w Skarbcu katedry krakowskiej. Studium historyczne, Drukarnia Gazety Codziennej, Warszawa 1861.
- S. Suchodolski, Włócznia świętego Stefana, „Kwartalnik Historyczny”, nr 5/2003.
- P. Urbańczyk, Bolesław Chrobry – lew ryczący, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2017.
- U źródeł Polski do roku 1038, Wydawnictwo Dolnośląskie/Bertelsmann Media, Warszawa-Wrocław 2002.
KOMENTARZE (2)
Bolesław Chrobry – wielki!
Odważny i waleczny, strateg, prawdziwy król Polski: z dorobkiem, osiągnięciami, sukcesami oraz autorytetem, jakiego szanowano, i bano się /wrogowie i sąsiedzi, ze wschodu, i zachodu, południa, północy/.
Dzisiaj takich mężów stanu nam potrzeba, bo bardzo brakuje, takich jak on, brak i to już o dawna.
Real Politik and Life
Bolesław Chrobry dobry wódz ale niestety słaby polityk który skłócił Polskę z sąsiadami – Czechy, Niemcy, Ruś. Sam miał szczęście że …umarł w porę. Ale owoce jego złej polityki zebrał jego syn Mieszko II który początkowo rządził szczęśliwie aż do czasu najazdu z Rusi i Niemiec, później na osłabiony kraj uderzyli jeszcze Czesi i było pozamiatane. A kraj z ruiny podźwignął dopiero Kazimierz Odnowiciel. Taka sama sytuacja powtórzyła się w roku 1939, kiedy Polska którą rządził wtedy Rydz została zaatakowana przez Niemcy, Słowację i ZSRR. Natomiast sprawca tego wszystkiego Piłsudski który swoja nieudolna polityką wplatał 2 RP w wojnę z ZSRR umarł w roku 1935. Piłsudski w roku 1939 dostałby tak samo w dupę jak Rydz, ale miał to szczęście że …umarł w porę.