Egzorcyzmy są praktyką kultywowaną w wielu religiach, w tym w chrześcijańskiej. Hiszpański misjonarz, Juan Toledo, przeprowadził ich w Nowym Meksyku całą serię.
Egzorcyzmy pobudzają wyobraźnię pisarzy, filmowców i miłośników horrorów. Wypędzanie nadprzyrodzonych sił i pomoc opętanym jest praktyką kultywowaną w wielu religiach, w tym w chrześcijańskiej. A gdy dookoła pełno magii i naturalnych wierzeń – egzorcyzmy mogą wydawać się nawet bardziej konieczne. Hiszpański misjonarz, Juan Toledo, przeprowadził ich w Nowym Meksyku całą serię.
Sztuka wypędzania zła
Choć sam obrzęd jest kojarzony głównie z horrorowymi scenami i mrożącymi krew w żyłach praktykami, egzorcyzmy są powszechniejsze, niż mogłoby się wydawać. Rytuału doświadczył, mniej lub bardziej świadomie, każdy chrześcijanin. Pierwszy sakrament włączający do wspólnoty jest jednocześnie formą egzorcyzmu.
W zależności od przebiegu, formuły i osoby prowadzącej, rytuał ten może mieć formę prywatną albo uroczystą. W pierwszym wypadku całość sprowadza się do indywidualnych modlitw, których intencją jest uwolnienie od pokus i prośba o wstawiennictwo. Można stosować je samodzielnie lub pod przewodnictwem duchownego. Druga – bardziej charakterystyczna – forma egzorcyzmów polega na wypędzaniu sił, które zawładnęły człowiekiem. Cały proces przebiega ściśle według zaleceń Rytuału rzymskiego i uczestniczyć mogą w nim nieliczni. Kandydat na egzorcystę musi działać za zgodą biskupa i spełniać szereg wymogów zawartych w Kodeksie Prawa Kanonicznego.
Juan Toledo, opisując swoje działania misjonarskie, odnosi się właśnie do egzorcyzmów uroczystych. Przeprowadzane przez niego obrzędy miały być odpowiedzią na praktyki magiczne mieszkańców Nowego Meksyku.
Czytaj też: Egzorcyzmy Anneliese Michel
Smutek, którego nie pokona żadna fiesta
Seria przeprowadzonych przez duchownego egzorcyzmów miała miejsce w 1763 i 1764 roku w osadzie Abiquiu. Misjonarz opisał wszystkie przypadki w liście wysłanym do ówczesnego gubernatora Nowego Meksyku Carlosa Fernándeza. Najbardziej skupił się na relacjach dotyczących dwóch Indianek.
Opętania dotyczyły ludności rdzennej. Pierwszą osobą, która przykuła uwagę Toledo, była ciężarna kobieta. Jeszcze przed ciążą María Trujillo uchodziła za pogodną osobę. Im bliżej porodu, tym gorzej się czuła. Dziecko przyszło na świat zdrowe i bez komplikacji, jednak María nie była sobą. Dwa tygodnie po porodzie dopadł ją silny ból głowy. Poza tym, uwagę ludzi zwrócił ogromny smutek młodej matki, zmęczenie i obojętność wobec wesołych uroczystości.
Dziś prawdopodobnie pierwszym podejrzeniem byłaby depresja poporodowa. W XVIII wieku misjonarz dopatrywał się przyczyny takiego stanu w siłach nieczystych. Szczególnie, że zgodnie z relacjami męża Maríi, praktykowała ona obrzędy mające zapewnić pomyślny przebieg ciąży. Szalę przeważyło omdlenie podczas modlitwy, a także furia, w jaką kobieta wpadła ponoć po przebudzeniu. Toledo rozpoczął egzorcyzmy w niedzielę, 18.12.1763 roku. Nie wspomniał w liście, z jakim skutkiem.
Czytaj też: Porwana przez elfy i spalona żywcem – mrożąca krew w żyłach historia Bridget Cleary
Nieistniejące świnie, ataki paniki
Kolejnym dobrze opisanym przez niego przypadkiem była Francisca Barela, inna mieszkanka Abiquiu. Miała około osiemnastu lat i sprawiała wrażenie delikatnej, fizycznie słabej osoby. Zmagała się z niewyjaśnionym, niemożliwym do opanowania lękiem. Pewnego dnia, gdy około godziny 16 wyszła uzupełnić zapas wody w mieszkaniu, poczuła nagłe dreszcze i wpadła w panikę. Według relacji Toledo dziewczyna słyszała wyraźne odgłosy świni w miejscach, gdzie ich nie było. Z kolei jej brat przyznał, że Francisca miewała drgawki.
Same egzorcyzmy nie przebiegały zbyt pomyślnie. Już sam widok misjonarza wywołał silny stres u kobiety. Jej zachowanie było gwałtowne. Pobladła, a w trakcie samego obrzędu obrażała ponoć duchownego, wydawała odgłosy zbliżone do zwierzęcych i rzuciła w kogoś butem. Próbowała też uciekać.
Łącznie Toledo przeprowadził w osadzie egzorcyzmy na sześciu osobach. Według jego relacji pięć kobiet i jeden mężczyzna padli ofiarami opętań. Duchowny przyczynę tego faktu widział w czarach, jakimi zajmowała się miejscowa ludność.
Czytaj też: Z dziejów wyznawców boga węża. Jak voodoo zmieniało świat?
Skąd duchowny w indiańskiej osadzie?
Hiszpański misjonarz nigdy by pewnie nie dotarł do Abiquiu, gdyby nie wyprawa konkwistadora ponad 100 lat wcześniej. Francisco Vásquez de Coronado podróżował do Nowego Meksyku w latach 1540–1542. Hiszpańscy kolonizatorzy przebywali tam do rebelii wywołanej w 1680 roku przez indiański lud Pueblo. Wtedy też przyjezdni zaczęli tymczasowo opuszczać cały region.
Jedną z fundamentalnych różnic między konkwistadorami a rdzennymi mieszkańcami Ameryki jest postrzeganie świata. Indianie – w przeciwieństwie do Europejczyków – myśleli o rzeczywistości w zdecydowanie bardziej magiczny sposób. Z chrześcijańskiej perspektywy, taki punkt widzenia oznacza najczęściej bałwochwalstwo.
Prowadzona w tym czasie chrystianizacja Indian była właściwie przymusowa. Działalność konkwistadorów okazała się katastrofalna dla ludności tubylczej. Same misje religijne, nawet gdy prowadzono je pokojowo, miały więcej aspektów niż tylko religijny. Nadrzędnym celem było oczywiście zasiedlenie i wzbogacenie się. Natomiast egzorcyzmowanie autochtonów w ramach walki z pierwotną magią nie było wówczas niczym zaskakującym.
Źródła:
- Games A., Witchcraft in Early North America, Plymouth 2012
- Magidowicz I. P., Historia poznania Ameryki Środkowej i Południowej, Warszawa 1979.
- Who can perform an exorcism? Who is an exorcist?, www.exorcizmus.org [dostęp: 5.09.2022]
KOMENTARZE (3)
niestety za mało danych w artykule. mnie interesuje najbardziej zdanie innych w tamtym czasie , niz tylko owego duchownego . Nie wierze duchownym na słowo , nieraz kłamali i naginali rzeczywistość. Drugi ciekawy temat to psychiatria a wierzenia . W przeszłości gdy psychiatria była nierozwinięta (albo w ogóle jej nie było) kazde zaburzenie , aberracje psychiczne tłumaczono działaniami demonów . Psychiatria tłumaczy je inaczej- naukowo jako wadliwe chemicznie funkcjonowanie mózgu . Przypadek Annelise Michel był szczególnie drastyczny i udowodnił , że wypędzanie demonów (szatana) jest czymś irracjonalnym . Cóż szkoda ze nie moge żyć jeszcze z 500 lat , chciałbym zobaczyć co będą o tym myśleć potomni……..:)
Zabobony, znieczulica, uprzedzenia i przede wszystkim głupota – to przyczyny tzw. egzorcyzmów. Na szczęście dziś podchodzi się do „opętanych” w naukowy sposób, a pomocną dla nich są odpowiednie leki, wespół z terapią behawioralną, nie zaś klepanie wierszyków I polewanie wodą.
Nerwice, koszmary, napady gniewu, żądza mordu, nienawiść, brak przebaczenia, zboczenia, pech, toksyczne związki, głosy czy inne rozdwojenie jaźni to problemy ponad siły psychiatrii. Napiszę wprost: znam osobiście kilkanaście osób z wyżej wymienionymi problemami, którzy zostali od nich uwolnieni poprzez egzorcyzmy przeprowadzane przez zielonoświątkowców w Polsce w ciągu ostatnich kilku lat. To nie jest daleka historia, te osoby żyją, są dokumenty medyczne.
Aby zgłębić tajniki skutecznych egzorcyzmów polecam poczytać wspomnienia ludzi biorących udział w tzw. Great Awakening lub poznać postacie z XX wieku takie jak John G. Lake, Laster Sumrall, Kenneth Hagin lub starsze: Charles Finney, Zinzendorf czy Wesley. Pouczająca może być też historia otrzymania daru egzorcyzmów przez głównego egzorcystę Watykanu z przełomu XX i XXI wieku. To taki sposób aby wyjść trochę z uczelnianej bańki informacyjnej.