Ma 437 cm długości, 113 cm szerokości i waży około 2,5 kg. Utkany z lnianej nici, splotem „trzy na jeden”, uchodzi za jedną z najważniejszych ikon chrześcijaństwa. Choć nie dla wszystkich, bo nie brakuje głosów, że jest zręcznie zrobioną fałszywką. Całun Turyński, bo o nim mowa, do dziś jest przedmiotem naukowych sporów.
Na opisanym płótnie widać przypominający negatyw fotograficzny obraz nagiego mężczyzny, mającego około 180 cm wzrostu, z długimi włosami i brodą – na jednej połowie odbity jest przód jego sylwetki, na drugiej zaś tył. W Całun, niedługo po śmierci i zdjęciu z krzyża, miał zostać owinięty Jezus Chrystus. Według wierzących, to właśnie jego wizerunek widnieje na materiale.
Czternaście niepewnych wieków
Skąd w ogóle wziął się Całun Turyński? Na pytanie to, podobnie jak na inne z nim związane, trudno konkretnie odpowiedzieć. Historię płótna można podzielić na dwa okresy. Pierwszy – do 1357 r. – jest słabo udokumentowany i opiera się głównie relacjach czterech Ewangelistów, legendach i domysłach. Pierwsze wzmianki znajdziemy w Nowym Testamencie u wszystkich Ewangelistów. Weźmy choćby św. Jana:
„Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz krył się z tym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa, a Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa nocą, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania.” (J, 19, 38-42)
Po odkryciu, że grób Jezusa jest pusty św. Jan pisał:
„Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu.” (J, 20, 6-8)
Jaki był dalszy los tkaniny? Na podstawie Ewangelii Hebrajczyków można przypuszczać, że Całun z grobu zabrał św. Piotr. Według relacji św. Niny płótno miała zabrać żona Piłata i przekazać go ewangeliście Łukaszowi, ten zaś św. Piotrowi. Można przypuszczać, że Całun przechowywano najpierw w Jerozolimie, a potem – przez kilkaset lat – w Bizancjum. Według pewnych przekazów, przed przeniesieniem do Konstantynopola, miał on zostać ukryty w murach Edessy.
Czytaj też: Geniusz Galileusza
Z Lier do Turynu
Pierwsze wiarygodne dokumenty, w których można przeczytać o Całunie pojawiają się w 1357 r. Tkanina stała się wówczas obiektem kultu w mieście Lier, w Szampanii, a jej właścicielką była Joanny de Vergy, wdowa po rycerzu Godfrydzie de Charny. Co ciekawe, już wtedy ktoś pierwszy raz podważył wiarygodność Całunu. Tym kimś był… lokalny biskup.
W 1452 r. Ludwik Sabaudzki odkupił go i zatrzymał w mieście Chambéry. To tam Całun został uszkodzony w pożarze z 1532 r., w 48 miejscach. Jego renowacją zajęły się siostry klaryski, które doszyły do niego szesnaście łat. W 1578 r. książęta Sabaudii przenieśli Całun do Turynu, gdzie znajduje się do dziś – w kaplicy Świętego Całunu (la cappella della Sacra Sindone) katedry pw. św. Jana Chrzciciela. Pod koniec XIX wieku jego historia wjechała na nowe, pełne tajemnic, kontrowersji i debat tory.
Czytaj też: Męczeństwo Andrzeja Boboli
Sensacyjne odkrycie i pierwsze badania
Był 28 maja 1898 r., kiedy Secondo Pia – włoski adwokat i fotograf-amator – rozpoczął pracę nad obróbką zdjęć Całunu, które wykonał wcześniej w turyńskiej katedrze. Po wywołaniu fotografii doznał szoku. Jego oczom ukazała się niebywale drobiazgowa, realistyczna i majestatyczna twarz Chrystusa. Pia zrozumiał przy tym, że wizerunek mężczyzny z Całunu jest negatywem. To zrodziło pytanie: skoro pojęcie negatywu nie było znane przed XIX wiekiem, to w jaki sposób na tkaninie znalazło się odbicie ludzkiej postaci?
Prasa szybko podchwyciła temat, publikując informacje o odkryciu fotografa. Mówiono o „sensacji stulecia”, ale i o fałszerstwie. Wątpliwościom poddawano zdjęcie Secondo Pii, który nie mógł się bronić, gdyż Całun na widok publiczny wystawiany był (i jest) bardzo rzadko. O samym płótnie również pisano, jak o fałszywce. Była i druga strona medalu, składająca się z ludzi, szczególnie mocno wierzących, twierdzących, że Całun jest jak najbardziej prawdziwy. Rozpoczęła się wieloletnia dyskusja i szereg naukowych badań. Secondo Pia, dość przypadkowo, otworzył furtkę do jednej z największych zagadek w historii.
W 1902 r. Yves Delage, zadeklarowany ateista i profesor, interesujący się Całunem powiedział do zgromadzonych w uniwersyteckiej hali, że „człowiek utrwalony na Całunie jest Chrystusem”. Stwierdzenie to nie przysporzyło mu popularności, ale ożywiło debatę.
Kolejne zdjęcia wykonano dopiero w 1931 r. Zarówno w czasie ich robienia, jak i wywoływania obecni byli świadkowie, a po zakończeniu prac sporządzono notarialnie potwierdzony protokół. Od tej pory tkanina jest przedmiotem różnorakich badań. Część z nich podważa autentyczność Całunu, inne wręcz przeciwnie. Pora przyjrzeć się kilku z nich.
Czytaj też: Tajemnica Trójkąta Bermudzkiego
Krew i rany
Pierwsza konferencja naukowa poświęcona tajemniczej tkaninie odbyła się w 1939 r. w Turynie. W jej trakcie profesorowie medycyny Ruggero Romanese i Giovanni Judica Cordiglia stwierdzili, że mężczyzna z Całunu umierał w straszliwych mękach, a jego odbity wizerunek nie mógł być dziełem średniowiecznego malarza. Późniejsze analizy krwi i odbić ran widocznych na płótnie wykazały, że był dotkliwie biczowany – zadano mu około 90 uderzeń flagrum rzymskim – biczem, którego końcówki zakończone były kulkami metalowymi lub kościanymi. Szok jakiego doznał wtedy jego organizm spowodował m.in. wzrost stężenia bilirubiny we krwi. I faktycznie, we krwi z tkaniny znajduje się wielka zawartość tego barwnika żółci. Mężczyzna umarł jak większość ukrzyżowanych wskutek uduszenia. Na głowie miał kolczasty wieniec, złamany nos, a w prawym boku głęboką ranę.
Wszystko to zgadza się z ewangelicznym opisem męki i śmierci Jezusa, ale i wszystko można było dość szybko podważyć. Przecież historia śmierci Chrystusa była przecież znana w średniowieczu i jakiś zdolny, anonimowy artysta mógł na jej podstawie namalować wizerunek na Całunie. Tyle że ów malarz musiałby znać wszelkie cechy anatomiczne i fizjologiczne umierającego człowieka, które drobiazgowo odbite są na płótnie, a one w średniowieczu znane nie były. Więcej, prof. Pierre Barbet stwierdził, że na tkaninie widoczne są ślady po przebiciu gwoździ na nadgarstkach, a nie na dłoniach, jak przedstawiały to średniowieczne malowidła.
Pozostańmy jeszcze przy badaniach medycznych. W latach 1981–1982 lekarz Pierreluigi Baima Bollone zidentyfikował grupę krwi na całunie jako AB. Grupa AB występuje jedynie u 4–5% populacji ludzkiej, najczęściej jest natomiast spotykana wśród Żydów. Polskie Centrum Syndonologiczne w jednej ze swoich publikacji pisze:
„Tym co nadaje Całunowi jego niezwykły charakter jest wspomniane na początku odbicie ciała. Sposób utrwalenia wizerunku do dziś pozostaje zagadką, także dla współczesnej nauki. Poza odbiciem ciała, na Całunie, w miejscach obrażeń poniesionych w czasie Męki, znajdują się także ślady prawdziwej, ludzkiej krwi grupy AB – tej samej która pojawia się także przy cudach eucharystycznych i na innych relikwiach związanych z Męką Pańską.”
Medyczne odkrycia podważano, choćby w 1980 r., gdy chemik Walter McCrone oznajmił, że Całun nie zawiera śladów żadnej krwi. Według niego ma to być pigment stosowany przez artystów w XIV wieku.
Czytaj też: Wyjątkowe znalezisko w Wielkiej Brytanii – najważniejsze od stu lat
Trójwymiarowy obraz i pyłki
O tym, że Całun Turyński nie został namalowany, mówią też badania przeprowadzone z pomocą elektronicznego mikroskopu. Nie wykazały one śladów smug, które powinny pozostać na płótnie po użyciu pędzla. Skąd więc odbicie? To najtrudniejsze pytanie dotyczące Całunu w ogóle. Według jednej z teorii, aloes i mirra – używane przy pochówku – połączone z potem i krwią, w pewnych warunkach, mogły nadać tkaninie odciski podobne to tych widocznych na Całunie. Ale…
W 1974 r. inżynier Paul Gatineau, a później Amerykanie, przeprowadzili badania, pozwalające zmierzyć grubość plam. Okazało się, że grubość każdej plamy zależała od odległości tkaniny od powierzchni ciała. Obraz jest wiec trójwymiarowy, a tego nie mogą dać ani zdjęcia, ani obrazy, ani efekty użycia mirry i aloesu.
W latach 70. Max Frey – szwajcarski kryminolog – ustalił, że pyłki zdjęte z Całunu pochodzą z roślin, które występowały na zasolonych gruntach w okolicy Jerozolimy. Avinoam Danin potwierdził wnioski Szwajcara i dodał, że kilka odkrytych pyłków pochodzi z kwiatów, które nie występują razem nigdzie poza Judą. Założenia obu są jednak kwestionowane. Przez kilka wieków Całun „podróżował” przecież z półpustynnych rejonów Anatolii do Europy przez regiony śródziemnomorskie. Stąd obecność wielu innych taksonów, odkrytych w 2015 r.
Włosi Pietro Ugolotii i Giovanni Tamburelli w oczodołach mężczyzny dostrzegli monety. Udało się je zidentyfikować i ustalić, że pochodzą z szesnastego roku panowania Tyberiusza, a więc z roku 30 n.e.
Przełom? Może kiedyś…
Jednym z najważniejszych badań podważających autentyczność Całunu Turyńskiego i odbicia Jezusa, były te z 1988 r. Trzy niezależne laboratoria – z Oxfordu, Zurychu i Tucson – otrzymały niewielki fragment płótna z prośbą o określenie daty jego powstania. Stosując metodę datowania opartego o radioizotop węgla C-14, nie kontaktując się ze sobą, wszystkie grupy ustaliły, że włókno, z którego utkano tkaninę pochodzi z roślin, które rosły w XIII lub XIV wieku. Wiadomość o ustaleniach naukowców przekazał opinii publicznej kardynał Anastasio Ballestrero, ówczesny arcybiskup Turynu i „strażnik” świętego całunu.
Ale i ten eksperyment spotkał się z krytyką. Twierdzono, choćby że próbka do badań została pobrana z obrzeży płótna, miejsca szczególnie narażonego na dotyk. W 2008 r. Raymond Rogers ustalił też, że badany w 1988 r. materiał znacznie różnił się od reszty; Całun wskutek pożarów był przecież kilka razy naprawiany i doszywano do niego łaty.
Spór o autentyczność Całunu Turyńskiego trwa nadal. Na tę chwilę naukowcy nie potrafią ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że to tym płótnem okryto Jezusa po śmierci. Zwolennicy teorii o jego fałszerstwie nie potrafią logicznie odpowiedzieć, skąd średniowieczny malarz miał tak ogromną wiedzę medyczną (wówczas nieznaną), skąd znał negatyw i niespotykaną technikę. Może gdyby Całun udostępniono naukowcom na dłużej, pozwolono skrupulatniej przebadać, to otrzymalibyśmy odpowiedź. A tak, płótno nadal skrywa swą tajemnicę.
Źródła:
- Całun turyński nadal strzeże swej tajemnicy [w:] Przekrój, nr 48/1988.
- Zwierciadło Męki Chrystusa i Świadectwo Bożej Miłości [w:] https://calun.info/calun-turynski/
- Całun Turyński. Dowód na istnienie Jezusa, czy doskonała mistyfikacja? [w:] https://www.national-geographic.pl/artykul/calun-turynski-dowod-na-istnienie-jezusa-czy-doskonala-mistyfikacja
- Polskie Radio, Całun Turyński i jego tajemnica
- Całun turyński – co o nim wiadomo? Badania naukowe i kontrowersje wokół tajemniczego płótna [w:] https://www.wprost.pl/religia/10314002/calun-turynski-co-o-nim-wiadomo-badania-naukowe-i-kontrowersje.html
- Samołyk, CAŁUN TURYŃSKI i jego tajemnice. Dowód Zmartwychwstania? Kontrowersje i wyjaśnienia – film.
KOMENTARZE (30)
Uważam, że całun nie jest malarskim fałszerstwem tylko dowodem średniowiecznej zbrodni fanatycznego możnowładcy, prawdopodobnie francuskiego.
Słabe to ze strony Boga żeby na dowód swojego istnienia zostawił nam szmatę. Niektórzy widzą boga w plamie na szybie inni w chmurach ale ja twierdzę że nawet gdyby ta szmata była prawdziwa to i tak niczego to nie udowadnia. Jeśli katolicy chcą rządzić światem (a chcą) to dowód na ich boga i na to że to jest ten bóg z biblii musiałby być o wiele mocniejszy niż plama na materiale.
Z całą pewnością nie chcą rządzić światem.
Kto teraz rządzi? Jaki ma do tego mandat? Oczekujesz jakichś dowodów? Zastanawiasz się w ogóle nad tym, czy raptem przy tej okazji taka myśl ci wpadła do głowy?
Nie jestem zbyt uduchowiony, kiedyś byłem zatwardziałym ateista dziś, po prostu nie jestem uduchowiony. Widzisz kolego, sęk tkwi w tym iż całun turyński ma cechy o których nie wiedziano w Europie w chwili gdy miał powstać. Ma bardzo specyficzny splot, nie używany od niemal 2 tyś lat, tkanina jest bardzo charakterystyczna, w europie w momencie w którym miał on powstać nikt nie znał takiego splotu, bo splot ten nie był w użyciu już w starożytności – to już pierwszy dowód na to, iż trzeba brać pod uwagę że może on być prawdziwy. Dwa, nie ma w nim pigmentów, krwi również ale krew to akurat.. cóż po prostu mogła by się rozłożyć na czynniki pierwsze. Fakt faktem jest taki iż drugą okolicznością przemawiającą za jego autentycznością jest to, iż rozkład ran odpowiada raną krzyżowanego człowieka a więc m.in rany po gwoździach – jest to istotne gdyż w czasie w którym miał zostać podrobiony, nikt nie wiedział o tym że gwoździe wbijano między kość promieniową i łokciową. Dlatego dopuszczam możliwość że całun jest autentykiem. Inną kwestią jest fakt iż widać na nim wypływającą krew z boku… czyli niejako widać że mogło nie dojść do zgonu.
@ Apostazy Czy Pan tak niewiele wie, że wypisuje jedynie swoje niedorzeczności? Czy może tak Pan nienawidzi prawdy, że nie pogłębia swojej wiedzy w tym zakresie i woli wypisywać swoje ideologiczne nieprawdy. Dowodem na to jest Pana bardzo pejoratywne wręcz obraźliwe dla chrześcijan słowo „szmata” użyte na określenie Całunu Turyńskiego. Proszę się wstydzić takiej postawy pełnej uprzedzenia i nienawiści do innych ludzi.
A może byłoby lepiej gdyby Pan zaczął zgłębiać tajemnice Boże i zaczął czytać o artefaktach związanych z objawieniami, cudami eucharystycznymi, żywotami świętych i o cudach oraz objawieniach Maryjnych lub w ogóle przestał się zajmować tymi tematami!?
Cały problem leży w tym, że Wy katolicy każdą wątpliwość rozpatrujecie z pianą na buzi i traktujecie jako obrazę uczuć religijnych. Innych odczucia, naukowe dowody i fakty to dla was herezja. Wolicie ślepo wierzyć dogmatom, tylko gdzie Wasze poszanowanie dla innych? Gdzie ta Wasza tolerancja. Cała Wasza religia to hipokryzja, stek bzdur, objawień i cidów. A w tle K.K. który jest największym zbrodniarzem w dziejach ludzkości. Wierzcie sobie nawet w latającego potwora spaghetti, ale nie afiszujcie się i nie zmuszajcie nikogo do wiary w baśnie z mchu i paproci.
Bardzo ciekawa lektura na Waszym!!
Portalu Dziękuję !!!
Jezus był postacią historyczną. To że przeżył męki i że jego ciało jego „wyznawcy” tudzież uczniowie okryli szmatą nie jest czymś wielkim. Nie wiem czy jest sens się nad czym spierać.
Był postacią historyczną ale już nie jest
czy Jezus istniał to kwestia sporna. Palestyna była prowincją rzymską, a rzymianie umieli w administtrację, byli poukladani i zorganizowani. Palestyna zaś była buntownicza i pilnowana. Jezus robil ferment, ale żaden urzędnik, nigdy, nigdzie nie zrobił żadnej zapiski o Jezusie. Nikt nie zapisano, że jest nowy influencer w mieście, ani że siewca fermentu został skazany. Nie ma sladu po procesie, a zakladam, ze Pilat zatrudniał skrybę. Nie ma o nim żadnych informacji z pierwszej ręki, ewangelie spisane po jego śmieci przez ludzi, z których chyba połowa twierdziła, że znała go osobiście. Żaden nie-chrześcijanin żyjący w 1 i 2 wieku naszej ery nie poświadczył na piśmie jego istnienia.
Oczywiście, że zapisano, skąd Twoje twierdzenia?
https://y-jesus.org/polish/
To co „widać” na tym kawałku szmaty, to zwykła pareidolia. Ale fanatycy religijni tego nigdy nie pojmą, więc szkoda strzępić ryja…
Pareidolia? No weź :-D
Zobacz negatyw zdjęcia tej „pareidolia”.
Technika naniesienia wizerunku na płótno nieznana w starożytności ani w średniowieczu, nie do zastosowania i dziś – za mało. Ta sama grupa krwi na całunie co i na relikwiach cudów eucharystycznych – za mało. Ślady tortur zgodne z opisem biblijnym – za mało. Ciekawe czego wam jeszcze trzeba?
sensu.
Całun jest przedmiotem, istnieje fizycznie, można go badać. Gdzie tu brak sensu? Jak w ogóle można mówić o „sensie” w tym kontekście?
Nie neguję, ani nie mam 100% pewności, że ten całun jest autentycznym odbiciem człowieka ukrzyżowanego, pytanie tylko którego. Wszak ukrzyżowanie w tamtych czasach to nie jednostkowy przypadek, ale wtedy normalność tego typu kar. Poza tym nikt tak naprawdę nie zna rzeczywistego wyglądu Jezusa, i nie ma jego opisu w żadnej ewangelii. Odbicie wizerunku twarzy na całunie może być odbiciem, każdego żyjącego w tym czasie Palestyńczyka, większość mężczyzn, jak nie każdy, miała
dość pokaźny zarost. Skąd wiadomo, że to krew akurat Jezusa, skoro grupa krwi AB jest grupą przeważającą u ludzi zamieszkujących ten teren. Jeśli nawet byłby to autentyk, to trudno dokładnie określić jego wiek co do jednego roku, zatem to znowu mogłoby być odbicie zwłok kilku lub więcej osób, którym zadano śmieć przez ukrzyżowanie w ciągu jednej dekady, czy (+-) 3 dekad. I na koniec, skoro jest tyle niewyjaśnionych wątpliwości co do pochodzenia całunu, dlaczego władze kościoła nie pozwolą zbadać całości materiału jakiemuś uczciwie i zasadnie dobranemu gremium naukowców, tylko podsyłają, jakieś zrębki obrzeży i drobne strzępy. Tłumaczenie tego faktem, iż mógłby ulec zniszczeniu, jest tak bezsensowne, jak cała ich teoria co do jego pochodzenia. Zasada – słowa, przeciw faktom, nigdy nie da rzetelnej i prawdziwej odpowiedzi tej zagadki.
@barakuda A ślady korony cierniowej, gwoździ, braku połamanych goleni=podudzi, przeoranego włócznią boku postaci z Całunu Turyńskiego. Poczytaj ateistyczny intelektualny PUSTAKU o sposobach postępowania i krzyżowania skazańców za cesarza Tyberiusza i Poncjusza Piłata w Palestynie. Wiesz kto złamał nos Jezusowi i za co wymierzając mu siarczysty policzek? … Malchus za odpowiedź Jezusa Piłatowi. Wiesz o co zapytał Jezus Malchusa, po tym policzku? Jeden jedyny skazaniec na śmierć krzyżową był CIERNIEM UKORONOWANY wiesz KTO???!!! Jednemu, jedynemu skazańcowi przed zdjęciem z krzyża nie połamano prętami kości podudzi!!! Jednego, jedynego skazańca w zamian za nie łamanie kości podudzi przeorano po śmierci włócznią poprzez prawy bok aż do serca – sprawdzając czy umarł na krzyżu!!!
Wszystkie te znaki-cechy można znaleźć odbite na Całunie Turyńskim.
@barakuda Poczytaj sobie Biblię. Wiem, że jest to zadanie przerastające pustaka intelektualnego i próżniaka oraz ideologicznego demagoga ateistycznego. Ale spróbuj. Tam znajdziesz wszystko to co napisałem poprzednio 17.09.2024 jako lolek1033. W której to informacji nazwałem Cię PUSTAKIEM intelektualnym. Czy to zbyt mało dowodów na prawdziwość Całunu Turyńskiego?!
Ja sam byłem pracownikiem naukowym w przemysłowym laboratorium podległym KBN-owi. I znam wielu doskonałych i wielu byle jakich badaczy naukowych. Znam popełniane przez nich błędy metodyczne i metodologiczne!
„…i doszywano do niego łaty…”
Interesująco to – kwestię tkaniny z której jest całun, zresztą bardzo wysokiej jakości, na pewno nie „szmaty” (oj nienawiść nie jest nigdy dobrym doradcą) uszczegóławia np. Wiki:
„W 2002 roku, po badaniach przeprowadzonych przy okazji konserwacji całunu, niemiecki konserwator Mechthild Flury-Lemberg wyraziła opinię, że splot tkaniny jest identyczny ze splotem stosowanym w całunach pogrzebowych odnajdywanych w żydowskich grobach w Masadzie datowanych od 40 roku p.n.e. do 73 roku n.e.[30]”
„Prof. Rogers stwierdził, że wplecione włókna upodobniono do reszty, pokrywając je barwnikiem osiąganym z korzenia marzany barwierskiej (Rubia tinctorum), dlatego trudno je dostrzec gołym okiem. Jego badania wykazały też, że próbka przeznaczona do datowania w 1988 roku zawierała aż 37% waniliny, podczas gdy wanilina na głównej powierzchni całunu uległa całkowitemu rozpadowi, tak samo jak w przypadku starożytnych zwojów znad Morza Martwego.” „Badania Rogersa dowodzą (zgodnie z postulatem Marino i Benford), że laboratoria w 1988 roku, zamiast datować płótno całunowe, faktycznie datowały przyszytą do niego łatę…”
Nie wiem po co niewierzący i sceptycy czytają i komentują takie artykuły o całunie, przecież oni już wiedzą „lepiej”. Nic nie wnoszą do dyskusji merytorycznej a jest tyle ciekawych aspektów do dyskusji. Dyskutujmy!
Bo to bardzo interesujące jest, jakimi meandrami potrafi błądzić ludzki umysł. Religia, wiara we w różnego rodzaju zjawiska nadprzyrodzone czy teorie spiskowe to bardzo ciekawe pole do obserwacji z punktu widzenia socjologii, psychologii czy psychiatrii.
To że całun jest fałszerstwem widać już na pierwszy rzut oka, nie potrzeba do tego żadnych badań.
Wysmaruj sobie twarz ketchupem, owiń ją prześcieradłem. Wyszła na prześcieradle taka ładna twarz jak na całunie czy może wyszła zniekształcona jak w krzywym zwierciadle?
Obiektu trójwymiarowego nie da się dokładnie odwzorować na płaszczyźnie, zawsze powstaną zniekształcenia obrazu. Brak takich zniekształceń dowodzi że sylwetka na całunie została albo namalowana albo odbita z płaskorzeźby. Nie mogła natomiast powstać poprzez odbicie się w jakikolwiek sposób rzeczywistego trójwymiarowego ciała owiniętego w całun.
Gdyby byl prawdziwy, to jego miejsce byloby w Watykanie jako najwieksza relikwia kosciola.
Przeważnie najprostsze rozwiązanie jest prawdziwe, płótno może być prawdziwe, znalezione w ziemi Świętej podczas jednej z wypraw, a odbicie to jakiś bezimienny biedak, który został poddany torturom na wzór Biblii w którejś rycerskiej katowni. Z kawałka tkaniny wyszło twórcy doskonałe źródło dochodu
Grupę krwi oznacza się badając reakcję z dwoma surowicami: zawierającą przeciwciała anty-A oraz zawierającą przeciwciała anty-B. Grupa AB jest wykrywana następująco: „Grupa AB – żadna z surowic wzorcowych nie wywołuje aglutynacji”. W takim razie „grupę AB” można „wykryć” we wszystkim co nie zawiera krwi, lub zawiera krew tak zdegenerowaną (np. w wyniku upływu czasu), że staje się ona „nieoznaczalna”. Dodajmy, że grupa AB powstała na skutek mieszania się ludności podczas wędrówek, które miały miejsce mniej niż 1500 lat temu i brak jakichkolwiek dowodów na istnienie grupy AB przed 700 r. n.e.
Jakim cudem trafił całun najpierw do Francji a później do Włoch w średniowieczu ? Oczywiście w czasie IV Krucjaty w roku 1204, która zamiast wyzwalać Palestyne i Jerozolime oraz walczyć z Muzułmanami napadli Krzyżowcy z polecenia Republiki Weneckiej a także własnej chciwości, na Chrześcijański Konstantynopol stolice Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego. A skąd wziął sie całun w Konstantynopolu to już pozostaje tajemnicą chociaż pewne tropy prowadzą do Edessy. Oczywiście wszyscy ci którzy kwestionują że całun jest prawdziwy od razu powołaj sie na badania próbki całunu pobranej z jego brzegu której wiek, 3 niezależne laboratoria oceniły na XIII i XIV wiek. Można by na tym zakończyć sprawe gdyby nie mały problem, a mianowicie miejsce pobrania próbki do badań. Otóż jest udowodnionym faktem że całun uległ nadpaleniu a także to że był później łatany miedzy innymi na brzegach a to właśnie stamtąd pobrano próbke do badań laboratoryjnych. Wiec jeśli połączono splot starych i nowych nici to nic dziwnego że badania wykazały wiek XIII-XIV zamiast I wieku. Co ciekawe wizerunek twarzy człowieka z całunu jest identyczny z tak zwaną chustą Weroniki, ślady gwoździ na nadgarstkach i stopach także odpowiadają tym stosowanym w czasach Cesarstwa Rzymskiego, korona cierniowa i ślady biczowania pochodzą od typowego bicza stosowanego w rzymskim wojsku z czasów Cesarstwa Rzymskiego, a złamany nos świadczy że człowiek ten był przed swoją śmiercią bity. Wiec jeśli całun jest kopią jak chcą niektórzy to powinni oni z łatwością sporządzić jego dokładna kopie ale jak dotychczas nikt sie nie podjął podobnego wyzwania. Dodatkowo badania nad datowaniem prze pomocy rozpadu wegla C-14, są również kwestionowane przez ludzi którzy wierzą że całun jest autentyczny, bo po wysłaniu artefaktu który odkryto podczas wykopalisk i którego wiek jest łatwy do określenia przez archeologów jedno z tych laboratoriów …pomyliło sie o 1000 lat.
Możecie sobie pisać co chcecie…Jezus żyje!!!!! Jest wśród nas….
Pleciecie tu byle co, a na tym świecie czasu mamy tylko tyle,by chwalić Boga…
Panie Jezu…nie gniewaj Się!
Ciekawe ze religijne artefakty chrzescijanskie „znajduje sie” (cudzyslow uzyty w pelnej swiadomosci) tam gdzie panowala/panuje ta religia, buddyjskich we Wloszech nie ma, jak rowniez nigdy nie znaleziono artefaktow potwierdzaqjacych istnienie mahometa w takich na przyklad Stanach. Jak grzyby wyskakuja tam gdzie ich tlum. Bardzo ciekawe…. Chyba jest na to jakis termin, aha tak przypomnialam sobie: manipulacja. Przepraszam, lepiej Manipulacja przez duze M :)
Plamy wskazują na to że zrzucali mu białko na twarz.