Ci, którzy mieli na sztandarach wolność, równość i braterstwo, wysłali do Wandei tzw. kolumny piekielne, które utopiły prowincję w morzu krwi i ognia. Tamte wydarzenia zwane są czasem pierwszym ludobójstwem w historii nowożytnej Europy. I nie ma w tym ani trochę przesady.
Z całą pewnością jest to jedna z najbardziej wstydliwych kart w dziejach Francji. Pod koniec stycznia 1794 roku francuska armia republikańska przystąpiła do topienia we krwi tych, którzy w imię Boga śmieli przeciwstawić się wyznawcom Rozumu. Mowa o mieszkańcach prowincji Wandea na północnym zachodzie kraju – głównie niepiśmiennych chłopach. Choć to dla wyzwolenia ludu działała Rewolucja, to właśnie prosty lud zdobył się na bunt wobec coraz silniejszej dyktatury oraz terroru rewolucyjnego. I zapłacił straszliwą cenę.
Jak celnie opisał to wybitny historyk Paweł Jasienica, w eseju „Rozważania o wojnie domowej”, powstanie wandejskie jest wielkim paradoksem. Ci którzy ruszyli do boju, walczyli z tymi, którzy podawali się za ich obrońców. „Książka ta mówiła o takich, co zbytnio miłując własne wizje, zdradzili program reformatorski, oraz o takich, co napiętnowani jako wstecznicy i zbrodniarze byli mu właściwie wierni” – napisał w ostatnim słowie swojej pracy.
W imię Boga i króla
Powstanie antyrepublikańskie wybuchło w jednej z najbiedniejszych części kraju, a jego motorem byli ci, żyjący najniżej w społecznej hierarchii, czyli chłopi. Teoretycznie to właśnie oni powinni byli w największym stopniu popierać Rewolucję, bo przecież w obronie ludu obalono króla. A jednak – choć w pierwszym okresie Wandejczycy rzeczywiście sprzyjali władzom rewolucyjnym, a ancien régime traktowali z dystansem – z czasem doktrynerstwo, szaleństwo i dyktatorskie zapędy rewolucjonistów zaczęły budzić coraz większy opór wśród przywiązanych do tradycyjnych wartości, prostych ludzi, którzy pragnęli po prostu sprawiedliwego i uczciwego życia, a także szacunku dla wartości, w które wierzyli. To właśnie uderzenie w sferę wartości pchnęło rolników z Wandei do postawienia kos na sztorc i wojny z republiką pod hasłem „Bóg i Król”.
Bezpośrednią przyczyną rewolty były obowiązkowe powołania do wojska dla tysięcy mężczyzn z prowincji, często jedynych żywicieli rodzin, którzy musieli porzucić swoje gospodarstwa, by pójść do armii. Gniew narastał jednak stopniowo już wcześniej, wraz z coraz dotkliwszymi szykanami republiki wobec – znienawidzonego przez rewolucjonistów – Kościoła katolickiego.
W rewolucyjnym świecie nie było miejsca na wiarę w Boga. Oświeceni republikanie, tak jak ich mentorzy – Wolter czy Rosseau, wierzyli w Rozum. Dopiero po utopieniu Wandei we krwi Maksymilian de Robespierre zdał sobie sprawę, że lud o Bogu nie zapomniał. Dlatego trzeba było prawdziwą wiarę zamienić na falsyfikat. Dekretem Konwentu Narodowego usankcjonowano istnienie Istoty Najwyższej. W ramach wykreowanych odgórnie uroczystości kult „istocie” oddawał osobiście Robespierre. Szedł na czele najróżniejszych groteskowych parad i pochodów, które miały wielbić świeckiego „Boga”.
W 1790 roku uchwalono konstytucję cywilną kleru, zmuszając księży do złożenia przysięgi na wierność republice. Następnie skonfiskowane zostały majątki kościelne. Niepokorni duchowni byli szykanowani, tracili parafie. Coraz częściej zdarzały się morderstwa. W tym samym roku Rewolucja uderzyła w klasztory. Tysiące zakonnic i zakonników straciło życie. Kolejne tysiące uciekały z kraju do Gujany Francuskiej.
Gdy zapanowały Rządy Terroru, Komuna Paryża zakazała nabożeństw, kościoły zamykano. Na duchownych wykonywano wyroki śmierci, czasem w przerażający sposób. Mnożyły się samosądy. W trakcie tzw. rzezi wrześniowych w 1792 roku rozjuszony tłum, oskarżający szlachtę i księży, którzy nie przysięgli na konstytucję, o zdradę i kolaborację z Pruskami, zaatakował konwój przewożący przedstawicieli kleru. To był początek fali zbrodni. Motłoch napadał na więzienia i areszty, mordując przetrzymywanych tam duchownych i wysoko urodzonych za pomocą prymitywnej broni białej i tortur. Zdarzały się przypadki nabijania na pal.
„Przeprowadzić eksterminację do ostatniego człowieka”
Wydarzenia ze stolicy budziły coraz większe przerażenie na dalekiej, głęboko katolickiej prowincji. Choć Wandea nie była pierwotnie antyrewolucyjna, uderzenie w Kościół zmieniło nastroje. Także dlatego, że wraz z likwidowanymi parafiami chłopi nie tylko tracili duchownych, ale również podstawową opiekę zdrowotną i szkoły dla dzieci – wszystkie te instytucje działały w ramach parafii. Lud Wandei coraz częściej występował w obronie kleru i był za to krwawo karany. W sierpniu 1792 roku w miasteczku Breissure Gwardia Narodowa wymordowała blisko pięciuset nieuzbrojonych parafian przeciwstawiających się eksmisji sióstr z pobliskiego klasztoru.
Iskrą, która ostatecznie wznieciła powstańczy ogień, było królobójstwo. Po tym jak 21 stycznia 1793 roku władze rewolucyjne zgilotynowały obalonego Ludwika XVI, a następnie wezwały tysiące ludzi do wojska, chłopi z Wandei pod wodzą rojalistycznie nastawionej szlachty i wojskowych (m.in. generała powstania Françoisa de Charette) postawili kosy na sztorc i ruszyli przeciw republikanom i ich ateistycznym porządkom.
Tak oto jedna prowincja stanęła przeciw siłom z całego wielkiego kraju. Misja była straceńcza. Mimo to powstanie w początkowym okresie odnosiło spektakularne sukcesy. Chłopi wandejscy, znający doskonale swój teren, szybko zyskali przewagę. Okazali się świetnymi, walecznymi żołnierzami, z powodzeniem stawiającymi czoła najlepszym, regularnym oddziałom republikańskim. Wielka Armia Katolicka i Królewska szła do boju ze szkaplerzem, symbolem serca i krzyża oraz napisem „Bóg i król”. Pod koniec czerwca 1793 roku zdobyła Nantes.
Z czasem jednak republikanie zaczęli odzyskiwać pole, głównie dlatego, że chłopi będący „u siebie” po każdej zwycięskiej kampanii wracali do domów i gospodarstw, więc pospolite ruszenie musiało zbierać się stale od nowa. Na nic zdała się też wiara powstańców w pomoc ze strony Anglii. Choć na wyspach całym sercem nienawidzono rewolucyjnej Francji, wsparcie dla powstańców nie dotarło, nie udało się też zdobyć przyczółków na wybrzeżu, za to terror wojsk republikańskich się nasilał. Jeden z dekretów Konwentu brzmiał:
Minister wojny wyśle do Wandei wszelkiego rodzaju materiały palne, a to w celu zniszczenia drzew i zarośli. Lasy zostaną wycięte, schroniska buntowników zburzone, zbiory skoszone i wywiezione na zaplecze działającej armii, bydło domowe ulegnie konfiskacie. Majętności buntowników przejdą na własność Republiki. Kobiety, dzieci i starcy zostaną przeniesieni w głąb kraju, gdzie przez szacunek dla zasad ludzkości będzie się dbać o ich utrzymanie i bezpieczeństwo.
Były jednak i inne rozkazy, nakazujące wprost wymordowanie znienawidzonych bojowników ancien régime, zacofanych i religijnych – bo tylko tak ich postrzegano w stolicy. Konwent nakazywał, by „przeprowadzić eksterminację do ostatniego człowieka”, „wygnieść jak wszy”.
Kolumny piekielne
Pod koniec 1793 roku sytuacja armii wandejskiej była opłakana. 12 grudnia 1793 roku wojska republiki odbiły z rąk powstańców Le Mans. Bitwa przerodziła się w rzeź tysięcy ludzi. Pod bagnetami republikańskimi zginęło kilkanaście tysięcy ludzi – w tym kobiet i dzieci.
Ostateczna klęską armii powstańczej była bitwa pod Savenay, tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia 1793 roku. Trzykrotnie liczniejsze siły republiki pod wodzą generałów Jean-Baptiste’a Klébera i François Séverina Marceau – po krwawych walkach w mieście znów dopuściły się masakry. Wyroki śmierci wykonano na wszystkich jeńcach i mieszkańcach, na których padł choćby cień podejrzenia o współpracę z rojalistami. Zginęło nawet 2 tysiące ludzi. Generał François Joseph Westermann donosił z entuzjazmem:
Nie ma już Wandei, obywatele republikanie. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszą wolną szablą. Grzebię ją w bagnach i lasach Savenay. Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które – przynajmniej te właśnie – nie będą już rodzić bandytów.
Nie mam na sumieniu wzięcia chociażby jednego jeńca. Tępiłem wszystkich… Moi huzarzy mają przy końskich ogonach strzępy bandyckich sztandarów. Drogi są zasłane trupami. Jest ich tyle, że w wielu miejscach tworzą piramidy. Bez przerwy rozstrzeliwuje się w Savenay, ponieważ ciągle przybywają bandyci chcący się poddać… My nie bierzemy jeńców; trzeba by im było dawać chleb wolności, litość zaś to nie rewolucyjna sprawa.
Westermann przesadził, obwieszczając koniec powstania już w grudniu 1793 roku. Rojalistyczna, katolicka Wandea walczyła jeszcze trzy lata, głównie w partyzantce. Niedobitki przetrwały w lasach aż do 1800 roku, jednak na przełomie 1793 i 1794 roku, po pierwszej fali terroru, najgorsze miało dopiero nadejść.
W styczniu 1794 roku wszedł w życie dekret rewolucyjny nakazujący „zniszczenie Wandei”. Do prowincji dotarły nowe siły republikańskie pod wodzą generała Lousia Marie Turreau. 12 kolumn wojska nazwano kolumnami piekielnymi i nie było to określenie przypadkowe. Rozkaz generała nie pozostawiał żadnej wątpliwości: „Obnoście wszystkich na ostrzach bagnetów. Wsie, zagrody, lasy, zagajniki, w ogóle wszystko, co może spłonąć, będzie wydane płomieniom”.
Pochód wojsk rewolucyjnych przez prowincję zmienił się w ludobójstwo. Żołdacy gwałcili ciała żywych i umarłych kobiet, zabijali starców i dzieci w domach oraz szpitalach. Do kościołów, w których chroniła się ludność, strzelano z armat. Tak właśnie zginęło ponad 500 kobiet i dzieci z miasta Lucs-sur-Bologne. Najmłodsza ofiara – noworodek – żyła niespełna dwa tygodnie. „Dzień był męczący, ale owocny” – skwitował dowódca wojsk republikańskich, generał Cordelier. Jasienica komentował:
W lesie Vezins, gdzie znajdował się szpitalny obóz niedobitków wyrżnięto tysiąc dwieście osób. Gwałcono kobiety na kupach kamieni przydrożnych i na na ołtarzach kościelnych, obnoszono na bagnetach niemowlęta. Dla zaoszczędzenia prochu, kolb i innej broni palono żywcem.
Na szafoty i na pomniki
W ramach rewolucyjnego czynu autorzy rzezi i jej wykonawcy wpadli na cenną „innowację”, pomagającą jeszcze gorliwiej oczyszczać ziemię wandejską z „wrogów ludu”. Jak stwierdzono – gilotyna działa zbyt wolno. Dlatego Turreau i jego ludzi zaczęli swoje ofiary topić w nurcie Loary w Nantes. Organizowano tzw. topienia, czyli noyady (od francuskiego noyer, czyli „topić”). Skazanych, często obcych sobie ludzi, wiązano dwójkami i wyrzucano w toń rzeki. Taką formę mordowania nazwano szyderczo „małżeństwami republikańskimi”.
Był i sposób na „hurtową” śmierć. W tym celu skazanych wprowadzano na specjalnie przygotowany do tego statek. Ryglowano i uszczelniano wszelkie wyjścia. Następnie statek szedł na dno. Za jednym zamachem w przerażającej topielczej śmierci ginęło nawet kilkaset osób. Jean Baptiste Carrirer, wysłannik Konwentu do zbuntowanej Wandei, donosił z entuzjazmem: „Ostatniej nocy 53 księży zamkniętych na barce zostało zatopionych w rzece. Cóż za rewolucyjna rzeka z tej Loary!”. Z raportów rewolucyjnych wynika, że w ciągu paru miesięcy udało się zorganizować 23 noyady. Zamordowanych zostało łącznie nawet 10 tysięcy ludzi.
Dziś szacuje się, że rzeź Wandei pochłonęła nawet 600 tysięcy ofiar, choć zgodną dla większości badaczy jest liczba 300 tysięcy. Historię powstania rojalistycznego nazywa się czasem pierwszym ludobójstwem w nowożytnej Europie. Co ciekawe, jeszcze w tym samym 1794 roku, po upadku dyktatury jakobinów, na szafot trafili główni mocodawcy i sprawcy rzezi w Wandei. Wyrok na Maksymilianie de Robespierre wykonano 28 lipca po przewrocie thermidoriańskim. Wcześniej – posądzony o sprzyjanie Dantonowi, oddał głowę generał Westermann, a Carrirer został zgilotynowany 16 grudnia.
Byli jednak i tacy, którzy mimo krwi na rękach jeszcze długo pławili się w zaszczytach i służyli Francji – nieważne z której strony zarządzanej. Generał Turreau – dowódca kolumn piekielnych – nie tylko nie położył głowy, ale nawet został zrehabilitowany. Po obaleniu jakobinów rewolucyjna Francja uznała, że jedynie wykonywał rozkazy. Później Turreau z powodzeniem służył pod Napoleonem, jednak gdy cesarzowi powinęła się noga, okazało się, że tak jak i Wandejczycy, których mordował, w głębi serca jest… rojalistą. Gdy Burbonowie odzyskali władzę w 1814 roku, generał bez skrępowania przeszedł na służbę do króla Ludwika XVIII. Do dziś jego nazwisko widnieje na Łuku Triumfalnym w sercu francuskiej stolicy, obok innych zasłużonych…
A wandejscy chłopi? Ofiara, jaką ponieśli, długo pozostawała w cieniu dziejów Rewolucji. I obecnie nie mówi się o niej zbyt głośno, zwłaszcza gdy nad realną oceną dokonań tych, którzy rozpętali we Francji piekło w imię wolności, równości i braterstwa, góruje mitologia, mrzonki oraz aktualne sympatie polityczne.
Jak pisał Paweł Jasienica – to właśnie głęboko wierzący, katoliccy chłopi wandejscy byli ucieleśnieniem ideałów rewolucyjnych i za nie tak naprawdę walczyli, niezależnie od stanu, pochodzenia, światopoglądu i religii. Brak szacunku oraz uparte doktrynerstwo dyktatorów rewolucyjnych pchnęło tych spokojnych i wcale nie ślepo rojalistycznych ludzi do walki o prawo do istnienia świata, w którym wyrośli i w który wierzyli.
Bibliografia:
- Bronisław Baczko: Jak wyjść z Terroru: Termidor a Rewolucja, Gdańsk: Słowo/Obraz Terytoria, 2005.
- Jan Baszkiewicz: Maksymilian Robespierre, Wrocław: Ossolineum, 1989.
- Jean-François Fayard:100 dni Robespierre’a, Warszawa: Bellona, 2006.
- Andrzej Marceli Cisek: Kłamstwo Bastylii, Warszawa: Fronda, 2010.
- William Doyle: The Ancien Régime, Macmillan, 1986.
- Paweł Jasienica: Rozważania o wojnie domowej, Prószyński i S-ka, 2008.
- Marek Robak: W obronie Boga i króla Wandea 1793, Poznań: Wydawnictwo Piotra i Pawła, 1996.
- Józef Sebastian Pelczar: Rewolucja francuska wobec religii katolickiej i jej duchowieństwa, 2005.
- Reynald Secher: Ludobójstwo francusko-francuskie, Iskry, 2003.
- Wojna Światów Napoleon rusza na Moskwę. „Ale Historia Extra”. 1, s. 91, listopad 2012, Warszawa: AGORA SA.
KOMENTARZE (9)
Do dziś Francuzów strasznie to boli i się nie przyznają do tego ludobójstwa
Czyli Ludobójstwo Turków ,Rosjan czy Niemców miało swój pierwowzór we Francji. Podobnie jak Obozy Koncentracyjne to wynalazek Angielski ,który twórczo rozwinęli Rosjanie i Niemcy. Natomiast Getta to Włoski wynalazek. Ta nienawiść Francji do kościoła i przeciwników Komunizmu z 1793 trwa do dziś. W 1905 r. Francuscy ,Komuniści uznali że wszystkie Kościoły wybudowane przed rokiem 1905 ,stają się własnością państwa ,także Niemcy z Prus uwłaszczyły się na majątku kościelnym ,który król Prus darował swoim generałom jako zaległy żołd. Podobni w Rosji ,Komuniści zaczęli od walki z kościołem i mordowania księży ,zupełnie jak we Francji. Dziś Eurokomunisci też walczą z kościołem i zaczynają prześladowań wszystkich ,którzy nie popierają Komunizmu. Na szczęście we Francji najpóźniej za 50 lat władze przejmą muzułmanie ,którzy jako głównych wrogów będą traktować Komunistów ,Ateistów i seksualnych Odmieńców.
Wolałbym żeby Niemcy upadły a nie Francja
„Krysia, moja córka, miała obiecaną posadę w Instytucie Francuskim. Okazuje się, że nie może dostać tej posady i nie dostanie, bo przyszło zalecenie z ambasady, że trzy osoby pracować tam nie mogą: Ewa Bieńkowska (córka Władysława), Wojciech Karpiński (syn architekta, brat siedzi w ciupie za proces ,,taterników”) i — Krysia. Tak więc Francuzi chcą być lojalni wobec rządu i nawet wśród młodych romanistów przeprowadzają selekcję, odrzucając „opozycję”. Francja zawsze się kurwiła wobec Rosji, policja francuska udostępniała swe akta Ochranie, teraz de Gaulle zainicjował to samo, a Pompidou kontynuuje — właśnie jedzie do Moskwy.
W styczniu ma być uroczyste otwarcie Instytutu Francuskiego. w nowym lokalu, przyjeżdża na to premier Chaban Delmas i oczywiście wśród pracowników nie śmie być „nieprawomyślnych” Polaków. Czyli że komuchy nas tropią, a ludzie Zachodu też. Pocieszam się tylko, że ta stara kurwa Francja odcierpi jeszcze za naszą krzywdę, zawsze nas zdradzała i sprzedawała!”
Stefan Kisielewski, źródło: Dzienniki
Odcierpi, odcierpi. Bardziej boję się co ci zażarci komuniści wymyślą zanim im muzułmanie głowy poodcinają. Francja mimo, że zmierza do upadku ma silną armię i broń atomową. Z drugiej strony Francuzi to ludzie o charakterze jak „panna o afekcie negocjowalnym” więc może odejdą w niebyt bez spazmów i wstrząsów, w co jednak mocno wątpię. Znam osobiście Francuzów i ich niczym nieuzasadnione poczucie wyższości na pewno im nie pomoże (być może uogólniam na cały naród francuski).
Taki tekst na tym lewackim portalu?
Dlatego wlasnie lewactwo chce najpierw wyseksualizowac i wyprymityzowac dzieci, a potem zaszczuc zeby zrobic rewolucje.
Pokazcie ten tekst wszystkim gnidom bełkoczacym cos o kosciele. Warto pamietac, ze bylo duzo wiecej przypadków rzeźi katolikow.
Macie mały błąd. Zgilotynowany Ludwika XVI. Pozdrowienia 🙂
Jak rozpoznać komunistów ? To bardzo prosta sprawa, zawsze postępują tak samo, kiedy tylko dorwą się do władzy, to ich pierwszym posunięciem jest walką z kościołem, oraz mordowanie księży oraz…chłopów ! Tak było w czasie rewolucji we Francji, w Rosji, w Meksyku, w Hiszpanii. Do tego dochodzi walką z prywatną własnością, oraz tworzenie monopoli zarządzanych przez państwo. A także promowanie zboczeń seksualnych, aborcji i eutanazji. Komuniści chcą kontrolować wszystko i wszystkich, natomiast przy władzy utrzymują się jedynie przy pomocy aparatu represji – policji i wojska. Ludzie w państwie komunistycznym mają być jednakowi, zarówno w kwestii ubioru, słynne mundurki używane w Chinach, na Kubie oraz w Koreii Północnej, jak i sposobie myślenia.
Rewolucja francuska fiansowana byla przez zydochazarow z Anglii. Po wymordowaniu arystokracji i przejeciu ich majatkow pojechali mordowac Indian na terenach Ameryki Polnocnej;
Przejeto ziemie i tych, ktorzy pozostali zamknieto w rezerwatach; to zydochazaria przejmuje swiat, to oni wymyslili komunizm; zobczcie co robia z Palestynczykami; Wkrotce taki sam los spotka Polakow.
Dzis zboczona EU wlaczy z kosciolem, farmerami, rolnikami; tak jak kiedys we Francji, to nic nowego.
Ukochana bron Lenina to inflacja. A co zrobili w USA w latach dwudziestych ubieglego wieku, a przed woja w Niemczech, gdzie bochenek chleba kosztowal 6 milionow marek. Kolejne pokolenie zydochazarii przejmuje wladze globalnie. Wszedzie wprowadza sie totalna kontrole, szczepionkowe ludobojstwa, aborcje…nic nowego, tylko nazywaja to inaczej.