Osiem ogromnych, betonowych bunkrów tzw. Flakturme zbudowano w czasie wojny w najważniejszych miastach III Rzeszy: Berlinie, Hamburgu i Wiedniu. Na szczycie budowli zamontowano najcięższe działa przeciwlotnicze. Ogniem ze swoich luf miały odstraszać i zestrzeliwać amerykańskie Latające Fortece i brytyjskie Lancastery. Okazały się niezwykle skuteczne i… niezniszczalne.
Hermann Göring, dowódca niemieckiej Luftwaffe, obiecał Hitlerowi, że żadna bomba nie spadnie na Berlin. – Będę się nazywał Meier, jeżeli nad Niemcami pojawi się chociaż jeden wrogi samolot – zadeklarował na początku wojny.
Göring powinien był zmienić nazwisko, bo od maja 1940 Brytyjczycy bombardowali terytorium Niemiec, a 25 sierpnia pojawili się nawet nad Berlinem. Tego dnia 29 bombowców zbombardowało dzielnice mieszkalne stolicy Niemiec. Stało się to początkiem nieograniczonej wojny powietrznej, podczas której obie strony: Niemcy i alianci bombardowali nawzajem swoje terytoria obracając w gruzy zarówno obiekty cywilne jak i przemysłowe. Niemcy latali nad Londyn, Birmingham czy Coventry, Anglicy „odwdzięczali się” nalotami na Berlin, Stuttgart, Bremę, Hamburg i wiele innych. Taka wymiana ciosów miała trwać do wiosny 1945 roku Berlin był w czasie wojny bombardowany 363 razy, a mieszkańcy tego miasta nazywali syreny alarmowe „rogiem myśliwskim Meiera”.
Od 1943 roku, kiedy alianci uzyskali przewagę w powietrzu, bombardowania stały się codziennością, a także „conocnością” mieszkańców niemieckich miast. Amerykanie – po przerzuceniu swoich Latających Fortec do Wielkiej Brytanii – bombardowali Niemcy w dzień, brytyjskie samoloty (wśród nich polskie dywizjony bombowe) dorzucały swoje w nocy. Do dziś toczą się spory, czy strategiczne bombardowania Niemiec skróciły wojnę i czy w jakimkolwiek stopniu „podkopały” morale Niemców. Z całą pewnością spowolniono produkcję przemysłową, a więc mniej czołgów, dział i samolotów opuściło fabryki, ale czy Hansa lub Helgę naloty zastraszyły i skłoniły do poddania? O odpowiedź niech się kłócą historycy lotnictwa lub psychologowie, a my zejdźmy na ziemię i odwiedźmy… niezniszczalne bunkry Hitlera.
Hitler projektuje bunkier
Sierpniowe bombardowanie Berlina zrobiły z całą pewnością wrażenie na Hitlerze. We wrześniu 1940 r. rozkazał on zbudować w centrum miasta ogromne bunkry, które miały być zarówno schronami dla ludności, jak i – wyniesionymi w górę, nad miasto – platformami przeciwlotniczymi. 16 września Hitler przedstawił nawet szkice takich wież, a ich budowę zlecił Albertowi Speerowi, naczelnemu architektowi III Rzeszy i Organizacji Todt, realizującej największe strukturalne inwestycje budowlane. Projekt pod nazwą „Special Berlin Program” obejmował budowę schronów przeciwlotniczych dla ludności w obrębie Berlińskiego Ringu oraz wzniesienie wież przeciwlotniczych. Miasto miało zatem dysponować schronami „biernymi”, jak i „bojowymi”, zdolnymi do aktywnej obrony, czyli „odgryzienia się” agresorowi. Jak się potem okazało to „odgryzienie” mogło być bardzo bolesne.
Zdecydowano, że w Berlinie powstaną na początek trzy wieże przeciwlotnicze, w trzech, znacznie oddalonych od siebie dzielnicach. Ostrzał z ich dział miał tworzyć „piramidę ognia” nad centrum miasta, która miała przede wszystkim odstraszać, ale także niszczyć alianckie bombowce. Ponieważ wieże wystawały ponad budynki, ich działa miały możliwość ostrzału w promieniu 360o. Mogły więc także bronić granic miasta i strzelać do bombowców podchodzących do nalotu. Zaprojektowaniem wież zajął się osobiście Albert Speer oraz obdarzony wielką wyobraźnią architekt Friedrich Tamms.
Program „berliński” rozszerzono na rozkaz Hitlera o dwie kolejne metropolie: Wiedeń i Hamburg, uznawane przez niego za najważniejsze miasta III Rzeszy. W Berlinie i Wiedniu miały bronić przede wszystkim centrum miasta, a w Hamburgu – portu. Projekt zakładał powstanie wież głównych, uzbrojonych w ciężkie działa przeciwlotnicze, a także stojących w odległości kilkuset metrów, wież prowadzących, służących do kierowania ogniem i dowodzenia obroną przeciwlotniczą danej dzielnicy. Wieże przypominały ponure średniowieczne zamczyska lub więzienia, bo w każdym z narożników znajdowały się „baszty obronne”, na których szczycie miały stanąć potężne działa.
Bunkry zwane Flaktürme (nazwa to połączenie dwóch słów: Flugabwehrkanone – artyleria przeciwlotnicza i türme – wieża) zbudowano w rekordowym czasie – sześciu miesięcy. Wieże typu G (główne) miały obrys 70×70 metrów i wysokość 35 metrów. Grubość ścian zewnętrznych przewidziano na 2-2,5 metra, a dachu – na platformie bojowej – 3,5 metra. Czyniło to konstrukcję odporną na trafienie niemal każdej bomby używanej w tym czasie przez RAF. Nawet w latach późniejszych, kiedy rozmiary i ładunki bomb znacznie się zwiększyły, Flakturmy były nadal „bomboodporne”, szczególnie, że bezpośrednie trafienie w platformę bojową bunkra było bardzo trudne ze względu na jej niewielkie rozmiary.
Brytyjczycy i Amerykanie mieli zwykle problemy z trafieniem w fabrykę czy dworzec, można więc sobie wyobrazić jakim wyzwaniem było precyzyjne zrzucenie bomby na platformę o wymiarach 70×70 metrów, dodatkowo ziejącą ogniem ze wszystkich luf. Dla przykładu podajmy, że wieża w Friedrichshain w Berlinie do końca wojny została trafiona bombami zaledwie trzy razy, zginęło kilkunastu żołnierzy artylerii przeciwlotniczej, a uszkodzone działa i urządzenia techniczne szybko naprawiono.
Flakturmy uzbrojono w doskonałe działa przeciwlotnicze. Początkowo były to 10,5 cm FlaK 39, które latem 1943 r. wymieniono na jeszcze lepsze i potężniejsze 12,8 cm FlaK 40. Działa były montowane na szczytach wież w parach, po dwie w każdym z czterech narożników budowli. Oznaczało to, że wieża dysponowała ośmioma najcięższymi działami przeciwlotniczymi, a także dużą liczbą (kilkadziesiąt sztuk) mniejszych działek m.in. pojedynczymi i poczwórnymi 2 cm FlaK 38 oraz 3,7 cm Flak 43 umieszczonymi poniżej głównej platformy bojowej. Wieże miały też własne reflektory przeciwlotnicze oraz ogromne magazyny amunicji. W kondygnacjach podziemnych umieszczono magazyny żywności, generatory prądu i ujęcia wody, były więc niezależne od dostaw z miasta. Towarzyszące wieżom głównym, wieże typu L (prowadzące) miały trochę mniejsze rozmiary – 23×50 m i były uzbrojone nie w działa, ale w urządzenia nasłuchowe i radary oraz systemy łączności i kierowania ogniem.
Ostatecznie zbudowano osiem wież: trzy w Berlinie, trzy w Wiedniu i dwie w Hamburgu. Planowano budowę kolejnych kilkunastu m.in. jednej w Bremie i ośmiu w Monachium, ale projektu nie rozwinięto ze względu na olbrzymie koszty (koszt jednej oszacowano na 24 miliony Reichsmarek, ale w rzeczywistości kosztowały dwa razy więcej) i trudności z uzyskaniem materiałów budowlanych (betonu i stali).
Betonowe giganty bronią nieba
Pomysł Hitlera zrealizowano błyskawicznie. Oczywiście najważniejsza i priorytetowa była budowa wież berlińskich, które miały bronić nieba nad Kancelarią Rzeszy i dzielnicą rządową. Wieżę w berlińskim zoo zbudowano w sześć miesięcy od października 1940 do kwietnia 1941 r., wieżę w Friedrichshain od kwietnia do października 1941, a Humboldthain Flakturm powstała w okresie od października 1941 do kwietnia 1942 r.
Wieża na terenie zoo była największa i najciekawsza. O rozmiarach inwestycji świadczą liczby. Do budowy: zużyto 120 tys. ton piasku, 78 tys. ton kruszywa, 35 tys. ton cementu i 9,5 tys. ton żelaza. Koleje Rzeszy dostarczały 1600 ton materiałów budowlanych dziennie, a kolejne 400 ton dowożono rzekami i kanałami. Po wojnie Brytyjczycy oszacowali wagę wieży na 190 tysięcy ton. Przy budowie pracowało ponad 3000 robotników, w tym około 400 jeńców i robotników przymusowych. Przebieg prac był osobiście nadzorowany przez Goebbelsa, Goeringa i Speera, a Hitler otrzymywał na biurko zdjęcia i raporty o zaawansowaniu robót.
Kolejne, które powstały to, mające bronić portu, centrum miasta i dworca, wieże w Heiligengeistfeld i w Wilhelmsburg w Hamburgu oraz wiedeńskie: w Stiftskaserne, Augarten i Arenbergpark w Wiedniu. Wieże w Wiedniu miały – według zamierzeń Hitlera – bronić zabytkowego centrum miasta z kościołami, pałacami i muzeami i jednocześnie być pamiątką po III Rzeszy na następne setki lat.
Każdy z tych ogromnych obiektów nieco różnił się konstrukcją czy liczbą dział od innych, ale założenia były podobne. Wieże główne i mniejsze wieże prowadzące miały być odporne na trafienia bombami wszystkich wagomiarów, a jednocześnie uzbrojone w najlepsze i najcięższe w owym czasie działa przeciwlotnicze i dodatkowo wspierane najnowszą techniką: radarami, namiernikami, celownikami i przelicznikami artyleryjskimi.
W czasie alianckich nalotów Flakturmy walczyły od początku do końca. „Witały” ostrzałem pierwsze samoloty podchodzące do miasta, czyli tzw. pathfinders, których zadaniem było oznaczenie najważniejszych celów bombami zapalającymi. Gdy nalot się kończył ostrzeliwały maszyny, które zostały w tyle i goniły odlatujące formacje. Pozwalał na to zasięg dział, który wynosił 14 tys. metrów (maksymalny 17 tys.), szybkostrzelność 12-15 strzałów na minutę oraz niemal niewyczerpane zasoby amunicji, pozwalające na wystrzelenie 8 tys. pocisków na minutę (wszystkich kalibrów).
Wieże były też schronem dla tysięcy mieszkańców. Podczas nalotów swobodnie mieściły 15 tysięcy osób, ale jak się później okazało – mogły przyjąć nawet 30 tysięcy. W Berlinie, ze względu na „bomboodporność” wież, przeniesiono do nich najcenniejsze eksponaty z muzeów i kolekcji. Osłonięte grubymi ścianami z betonu były tam całkowicie bezpieczne aż do końca wojny.
Czy Flakturme były skuteczne? Z pewnością tak, chociaż stwierdzenie ile alianckich bombowców zestrzeliły, jest bardzo trudne. W czasie nalotów strzelały przecież wszystkie baterie artylerii przeciwlotniczej stacjonujące w bombardowanym mieście, a poza miastem operowały dodatkowo niemieckie myśliwce. W każdym razie Turmflakabteilung 414 obsadzający hamburską wieżę przeciwlotniczą Heiligengeistfeld przypisywał sobie zestrzelenie 50 alianckich bombowców w okresie od października 1943 do marca 1945 r. Tylko w noc sylwestrową z 1943/1944 r. działa TFA 441 zestrzeliły aż osiem amerykańskich Latających Fortec B-17, z kolei 7 marca 1945 r. zniszczyły sześć bombowców brytyjskich: pięć Lancasterów i jednego Halifaxa. Wieża została dwukrotnie trafiona przez bomby, ale zniszczenia były niewielkie i nie naruszyły struktury obronnej. Trzy berlińskie flakturmy zestrzeliły łącznie około 65 samolotów, ale – jak się okazało – sprawdziły się nie tylko jako bastiony obrony przeciwlotniczej. Skutecznie broniły się również w czasie Bitwy o Berlin.
Flakturmy przeciwko czołgom
Oprócz odstraszania i niszczenia alianckich samolotów betonowe wieże przeciwlotnicze zostały wykorzystane do walk naziemnych. Na początku kwietnia 1945 r. w takiej roli sprawdziły się wiedeńskie wieże. Zdobywające Wiedeń jednostki 4 i 9. Armii Gwardyjskiej oraz 6. Gwardyjskiej Armii Pancernej natknęły się na silne węzły oporu utworzone w oparciu o bunkry przeciwlotnicze. Baterie na wieży w Arenbergpark strzelały do radzieckich czołgów przez cztery dni bez przerwy! Pozostałe bunkry także broniły się do ostatnich dni walk o miasto, mimo ostrzału artyleryjskiego prowadzonego bezpośrednio w ściany budowli.
Taką samą rolę odebrały wieże berlińskie, które do celów naziemnych strzelały w czasie Bitwy o Berlin w końcowych dniach kwietnia i pierwszych dniach maja 1945 r. Działa przeciwlotnicze na górnej platformie można było opuścić -3o poniżej poziomu, co pozwalało na strzelanie do odległych celów znajdujących się na poziomie ziemi. 21 kwietnia Flakturmy wystrzeliły 400 pocisków w kierunku zgrupowania radzieckich jednostek pancernych rejonie dzielnicy Marzahn.
Możliwości obrony wież przed jednostkami naziemnymi były większe niż innych ufortyfikowanych budynków czy stacji kolejowych. Wieże mogły wspierać się nawzajem ogniem, bo miały ze sobą bezpośrednią łączność kablową i radiową. Jednostki radzieckie zmierzające w stronę centrum Berlina, nie mogąc zdobyć wież, po prostu je ominęły. Rosjanie próbowali co prawda złamać opór bunkrów-gigantów, ale nawet strzelające na wprost haubice B-4 kaliber 203 mm wyrządziły tylko niewielkie szkody ścianom budowli.
Załogi wież w Humboldthain przeprowadziły nawet dwa lokalne kontrataki. W radzieckich raportach z walk w Berlinie są informacje o co najmniej kilkunastu czołgach typu IS-2 zniszczonych przez główne działa Flakturmów. Ich obrońcy długo się nie podawali, bo mieli świadomość, że bronią nie tylko Berlina i swojego bunkra, ale także około 30 tysięcy mieszkańców, głównie kobiet, którzy schronili się w każdej z wież.
Wieże okazały się ostatnimi punktami oporu w mieście. Mimo okrążenia i opanowania przez Rosjan całego Berlina załoga wieży w Zoo złożyła broń dopiero 2 maja o godz. 5 rano, po otrzymaniu gwarancji, że żołnierze SS i SA nie zostaną rozstrzelani. Wieża w Friedrichshain poddała się tego samego dnia, który był także dniem kapitulacji miasta. Flakturm w Humboldthain bronił się jeszcze kilkadziesiąt godzin i poddał ostatecznie 3 maja w południe. W ostatnich godzinach walki bunkier był ze wszystkich stron ostrzeliwany z czołgów i artylerii, a na dachach pobliskich budowli usadowili się snajperzy. W wieży rozgrywały się dantejskie sceny. Obawiające się gwałtów kobiety ze służb łączności tzw. Blitzmadchen popełniały samobójstwa rzucając się ze schodów, życie odbierali sobie także ciężko ranni żołnierze, wyżsi oficerowie oraz SS-mani.
Łatwiej zbudować niż zniszczyć
Monstrualne bunkry Hitlera sprawiły aliantom kłopoty także po wojnie. Zapadła bowiem decyzja, że należy zniszczyć Flakturmy, przede wszystkim te zbudowane w Berlinie. 6 grudnia 1945 przyjęto dyrektywę nr 22 przesądzającą o ich losie. Przygotowania do zniszczenia pierwszej z wież trwały prawie rok. Ostatecznie G-Tower w Zoo wysadzono 30 lipca 1948 r. używając do tego 30 ton materiałów wybuchowych.
Wybuch przełamał bunkier na trzy części, a w okolicy odczuwalne było trzęsienie ziemi. Operację przygotowali Brytyjczycy, bo Zoo Flakturme znajdowała się w ich strefie okupacyjnej. Dopiero w 1952 r. zdecydowano o usunięciu ruin zniszczonej budowli. Wywożenie gruzu trwało trzy lata i zakończyło się w 1958 r. W miejscu gdzie stała wieża znajduje się dziś… wybieg hipopotamów.
Podobny los spotkał betonowe bunkry w Friedrichshain i Humboldthain. Rosjanie dwa razy wysadzali wieżę Friedrichshain aż wreszcie się zawaliła. Zalegające gruzy zasypano, dzięki czemu powstało popularne wśród berlińczyków wzgórze zwane „Mont Klamott” lub „Grosser Bunkerberg”. Wzgórze ma 78 metrów wysokości. Jedna ze ścian zniszczonego Flakturma zachowała się do dziś.
Wieżę w Humboldthain zniszczyli z kolei Francuzi, bo znalazła się w ich strefie okupacyjnej. Wieżę prowadzącą wysadzili 13 grudnia 1947 r., a wieżę główną 28 lutego 1948 r. Okazało się jednak, że część budowli przetrwała, więc wysadzono ją ponownie 13 marca. Najwidoczniej Francuzi kiepsko radzili sobie z materiałami wybuchowymi, bo północna część wieży przetrwała do dziś. Wieżę zabezpieczono jako trwałą ruinę i od 2003 r., dzięki działaniom Stowarzyszenia Berlińskie Podziemia, można ją zwiedzać.
Flakturmy w Hamburgu przetrwały do naszych czasów. Wysadzono i rozebrano tylko mniejsze wieże prowadzące. Wieże wykorzystywane są głównie przez kluby muzyczne, organizacje społeczne i kulturalne. Niedawno w prasie pojawiły się informacje, że w wieży w Heiligengeistfeld powstanie pięciogwiazdkowy hotel ze 136 pokojami i ogrodem na dachu. Inwestorem jest NH Hotel Group. Nocleg w pokoju we Flakturmie ma kosztować 100 euro za dobę.
Przetrwały także wieże przeciwlotnicze w Wiedniu. Znajdują się w centrum miasta i stanowią atrakcję turystyczną. Trudno nie zwrócić na nie uwagi spacerując np. po Praterze. Niektóre z nich są wykorzystywane, na inne jeszcze nie znaleziono pomysłu, ale nie ma planów ich zniszczenia, bo jest to kosztowne i niebezpieczne. Na zewnętrznej ścianie wieży prowadzącej Stiftskaserne w Esterhazypark urządzono ściankę alpinistyczną z drogami wspinaczkowymi o różnych trudnościach, w środku zaś znajduje się bardzo ciekawe oceanarium. Betonowe bunkry Hitlera pełnią więc dzisiaj absolutnie pokojowe funkcje. I tak powinno być.
Bibliografia:
- Michael Fedorowitz, The FLAK Towers, Schiffer Publishing Ltd 1998,
- Antony Beevor, Berlin 1945. Upadek, Znak 2009,
- Wilhelm Tieke, Pomiędzy Odrą a Łabą, Bitwa o Berlin 1945, NapoleonV 2015
- Carlos Jurado, Obrona przeciwlotnicza III Rzeszy, Bellona
KOMENTARZE (11)
Widziałem Flakturm w Hamburgu….kolos… przetrwał nawet nalot dywanowy …
„Projekt pod nazwą „Special Berlin Program””
To Niemcy swoje projekty nazywali po angielsku?
Dlaczego na zdjęciu podpisanym „Flakturm Augarten w Wiedniu 1944 rok” znajdują się jeepy i ciężarówki amerykańskiej produkcji?
Podpisaliście zdjęcie „Flakturm Augarten w Wiedniu 1944 rok”, więc dlaczego są na nim jeepy i amerykańskie ciężarówki?
Z tego samego powodu, z ktorego schermany wyzwalaly Gdansk.
Chyba nie łapiesz, o co chodzi. W 1944 r. w Wiedniu nie było pojazdów używanych przez Sprzymierzonych. Zdjęcie wykonano najwcześniej w 1945 r.
P.S. Prawidłowo pisze się „sherman”.
Dzisiaj gdy się czyta o II wojnie to ma się wrażenie, że Ruscy nie mieli żadnych zasług w pokonaniu Niemców tylko ci wielce bohaterscy Alianci. Prawda jest taka że Alianci robili pod siebie ze strachu a Anglicy planowali skapitulować i poddać się Hitlerowi. Na szczęście Niemcy przestali bombardować WB w tym czasie i Angole nie poddali się. Kiedy Ruscy zaczęli bić Niemców i szybko pędzili ich na zachód a Hitler z braku żołnierzy słał wszystkich z Europy zachodniej na front wschodni, wtedy Alianci postanowili wykorzystać sytuację i weszli do Normandii bronionej już tylko przez starców i dzieci. Tym dzieciom należały się medale bo prawie pokonały nacierających Aliantów. Alianci nie mieli żadnych, zupełnie żadnych szans na pokonanie Niemców a teraz ubierają się w piórka wielkich zwycięzców pomijając wielkie zasługi Sowietów. Gdyby nie Ruscy to dzisiaj Europa w całości byłaby niemiecka. To Ruscy wygrali wojnę i taka jest prawda czy ktoś lubi Ruskich czy nie.
Poniekąd to prawda, Rosjanie ponieśli największe straty osobowe, materiałowe w czasie II wojny światowej. Należy jednak zauważyć, że stało się to przez głupotę Stalina. Alianci wspierali Rosjan sprzętem i toczyli wygodną wojnę nie na swoim terytorium (pomijam Francję).
Niedawno oglądałem Flakturm-Augarten.Obiekt ten stoi mniej więcej pośrodku dużego parku. Nie wiem,skąd te budynki na zdjęciu. Czyżby zniszczone po wojnie zostały rozebrane.Może ktoś wie?
Świetny artykuł.
Flaktürme po dziś dzień intrygują swoją monumentalnością i związaną z nimi historią. Paradoksalnie stały się „pamiątką po III Rzeszy na następne setki lat”, zupełnie tak, jak chciał tego Führer. Dobrze, że choć niektóre ocalały i mogą być pomnikami historii, których, głównie dzięki „wyzwolicielom”, jest tak niewiele.
Hitler napadl na ZSSR 22 czerwca1941 Rosjanie zdobyli Berlin 2 maja 1945 zajebiste tepo zwyciestwa ruskich urywa dupe a tobie gosciu to nawet mozg wyjebalo