Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Największe militarne klęski i porażki Powstania Warszawskiego

2 października 1944 roku zakończyło się Powstanie Warszawskie, największy zryw i jednocześnie największa klęska w naszej współczesnej historii. Powstanie wtłoczone w sytuację polityczno-militarną lata 1944 roku nie miało żadnych szans powodzenia. Jeśli dołożymy do tego braki w uzbrojeniu i dysproporcję sił po obu stronach, to wydanie rozkazu walki w mieście wydaje się zbrodnią. Bilans był tragiczny: przyjmuje się, że starty ludności cywilnej wyniosły ok. 150–180 tysięcy ofiar, a wśród powstańców ok. 18 tysięcy. Lewobrzeżna część miasta została zniszczona w 85%. Pozostałą część ludności wypędzono ze stolicy. Miasto miało przestać istnieć.

Dowództwo Armii Krajowej, podczas walk postawiło przed powstańcami wiele zadań, które z powodu braku broni, łączności, rozpoznania, koordynacji działań, czy nieudolności dowódców nie miały szans powodzenia.

Już 1 sierpnia porażką zakończyły się próby opanowania mostów na Wiśle, a szczególnie mostu Poniatowskiego. Ten obiekt miał być kluczowym dla ewentualnego nadejścia pomocy z drugiego brzegu Wisły. Niemcy doskonale to rozumieli, więc wcześniej, na wszelki wypadek, zaminowali most.

Rozważania dotyczące różnych koncepcji powstania prowadzone były przez polskie władze od początku okupacjifot.domena publiczna

Rozważania dotyczące różnych koncepcji powstania prowadzone były przez polskie władze od początku okupacji

Zadanie opanowania Poniatoszczaka przypadło w udziale powstańcom ze zgrupowania „Konrad”. W trzech plutonach wyznaczonych do ataku powstańcy dysponowali pistoletami, jednym Schmeiserem i rkm-em Bren, którego w dodatku nie potrafili za bardzo obsługiwać. Ich atak naturalnie się załamał po ostrzale kierowanym przez Niemców. Atak od strony Pragi także się nie powiódł. Tam powstańców zatrzymali spadochroniarze z dywizji Herman Goering. Podobnie sprawa wyglądała z mostem Kierbedzia.

Most Poniatowskiegofot.Narodowe Archiwum Państwowe

Most Poniatowskiego

Kolejną akcją, która się nie powiodła była próba przebicia się ze Starówki do Śródmieścia w nocy z 30 na 31 sierpnia 1944 roku. Tym razem powodem przegranej nie był niedobór broni, jak 1 sierpnia, a nieumiejętność koordynacji podejmowanych działań. Plan zakładał wybicie korytarza ok. 800 metrów długości i 400 metrów szerokości, który pozwoliłby ewakuować obrońców Starego Miasta do Śródmieścia. Mimo potencjalnie optymistycznych planów tuż przed atakiem zawiodło niemal wszystko. Podstawowym błędem był brak rozpoznania strony niemieckiej. Powstańcy nie wiedzieli jakimi siłami dysponują Niemcy i gdzie są umieszczone ich główne punkty oporu od strony Starówki.

Drugą przyczyną niepowodzenia był brak łączności pomiędzy Starówką a Śródmieściem. Dodatkowo na niepowodzenie akcji wpłynął chaos spowodowany przeciekiem rozkazu o przebiciu. Ludność cywilna wyszła na ulice obawiając się, że powstańcy zostawią ich na pastwę nieprzyjaciela. Ulice Starówki zostały zablokowane. Stanisław Podlewski wspominał:

Gdy zapadł zmrok ze wszystkich schronów, piwnic i nor nieomal zasypanych zwałami gruzu, zaczęły się wynurzać gromady ludzi z tobołkami i zawiniątkami. (…) Nikt nie jest w stanie w tę makabryczną noc utrzymać w karbach rozegzaltowanego i rozdygotanego mrowia ludzkiego, pochłoniętego jedynie tylko myślą: czy uda się wyjść z tej opresji.

Oddziały powstańcze nie mogły się przedostać na pozycje wyjściowe. Gwar i zamieszanie wzbudziły czujność Niemców. Pułkownik „Wachnowski”, dowódca Starówki, przesunął akcję na godzinę 1.00. Jednak nikt nie poinformował o tym Starówki. Brak łączności spowodował brak koordynacji w jednoczesnym uderzeniu. Atak zaczęło Śródmieście, ale nie doczekało się wsparcia od Starówki. Dodatkowo dowództwo AK zaplanowało desant kanałami na plac Bankowy. Według wywiadu plac miał być słabo broniony, a po otwarciu włazu okazało się, że stacjonuje tam potężny oddział Niemców. Desant skończył się w momencie jego rozpoczęcia, choć kilkunastu akowców podjęło nierówną walkę z Niemcami. Jedyną grupą, której udało się przebić ze Starówki, był oddział „Andrzeja Morro” z kompanii „Rudy”. Powstańcy, udając Niemców przeszli niezatrzymani przez Ogród Saski i dotarli do obsadzonych przez Polaków budynków giełdy.

Tymczasem w Puszczy Kampinowskiej w pierwszych tygodniach powstania stacjonowało około półtora tysiąca partyzantów, przyzwoicie uzbrojonych. 14 sierpnia generał „Bór” wydał rozkaz, by wszystkie oddziały AK działające w terenie ruszały na pomoc Warszawie. Był to kolejny tragiczny w skutkach rozkaz. Dowódcy oddziałów z puszczy: kapitan Józef Krzyczkowski „Szymon” i porucznik Adolf Pilch „Dolina” zareagowali błyskawicznie. Do Warszawy ruszyło zgrupowanie z Kampinosu. W pierwszym rzucie ok. 500. partyzantom udało się przedostać do Żoliborza, w drugim przedostało się kolejne pół tysiąca.

Major Alfons Kotowski ps. „Okoń” wśród żołnierzy Grupy „Kampinos”fot.domena publiczna

Major Alfons Kotowski ps. „Okoń” wśród żołnierzy Grupy „Kampinos”

Z Warszawy do Kampinosu oddelegowany został major Alfons Kotowski „Okoń”, by przejąć dowództwo nad całym zgrupowaniem. Tam też zrodził się pomysł ataku na Dworzec Gdański, aby przebić się z Żoliborza do Starówki. „Leśni” nie bardzo ufali „Okoniowi”. Twórcą planu ataku był ppłk. Niedzielski.

Siły, które przedostały się na Żoliborz miały wspomóc powstańców i przebić się do Starówki. Jedynym miejscem (poza pomysłem przejścia kanałami, który został odrzucony przez dowództwo) był Dworzec Gdański – silnie obsadzony bastion wsparty pociągiem pancernym PP 75. Akcję wyznaczono na 20 sierpnia. Powstańcy dysponowali około 1300 dobrze uzbrojonymi żołnierzami. Wówczas ponownie zawiodło rozpoznanie, błędy w dowodzeniu, tragiczna łączność i planowanie ataku wraz z jego skoordynowaniem.

Wstępnie sądzono, że Dworzec Gdański obsadzają nieliczne punkty oporu Niemców. W rzeczywistości było to silne zgrupowanie bunkrów. Początek ataku szedł zgodnie z planem. Później powstańców zalał ogień niemieckiej artylerii i ciężkiej broni maszynowej. Nieliczni dotarli do torów. Sygnałem do ataku drugiego rzutu miała być zielona rakieta, ale się gdzieś zapodziała… Wsparcie, które mieli otrzymać atakujący ze Starówki również było niewystarczające. Polacy ze stratami wycofali się na pozycje wyjściowe. Mimo niepowodzenia dowództwo ponowiło akcję następnego dnia. Tym razem Niemcom sprawę „załatwił” pociąg pancerny ryglujący linię torów. Tak atak wspominał Andrzej Paszkowski „Dzik”:

Jesteśmy w środku piekła, ostrzeliwani z trzech stron. Biją w nas z ciężkiej broni piechoty i artyleria. Cały teren jest bez przerwy pokrywany tysiącami pocisków.(…) I równocześnie nadjeżdża pociąg pancerny, prowadząc ogień z dział i kaemów 

O godzinie 4.15 głównodowodzący akcją zarządził odwrót. Gdy partyzanci się wycofywali, Starówka nie ruszyła jeszcze z pozycji wyjściowych…

Atak na Dworzec Gdański był jednym z najbardziej krwawych akcji bojowych powstania. Straty polskie wyniosły ok. 600 zabitych i rannych.

Zastanówmy się, co mogłoby się stać, gdyby przeprowadzone przez powstańców akcje skończyły się sukcesem? Czy coś uległoby zmianie? Możliwe, że wydłużyłaby się agonia miasta o kolejne tygodnie. Może mostem Poniatowskiego udałoby się ewakuować ludność cywilną? A może ruszyłaby sowiecka odsiecz i nie byłoby kolejnej „powstańczej klęski” czyli desantu Berlingowców? Tego nigdy się nie wiemy…

Bibliografia:

  1. Dworzec Gdański, Szymon Nowak, Bellona 2019
  2. Wojna w kanałach, Sebastian Pawlina, ZNAK 2019
  3. Przemarsz przez piekło, Stanisław Podlewski, Wydawnictwo Alfa 1994
  4. 1 sierpnia 44 r. – atak na most Poniatowskiego, Jan M. Długosz, POLITYKA 1.08.2012

Zobacz również

Druga wojna światowa

„Rycząca krowa” – najbrutalniejsza niemiecka broń, którą tłumiono powstanie warszawskie

Nebelwerfer, zwana przez powstańców "ryczącą krową" lub "szafą" (ze względu na charakterystyczny gwizd/ryk) należy do jednych z najokrutniejszych broni, jaką zastosowali Niemcy w czasie tłumienia...

1 sierpnia 2020 | Autorzy: Redakcja

Druga wojna światowa

Nie tylko sanitariuszki – kobiety-żołnierki w Powstaniu Warszawskim

Kobiety stanowiły blisko 30% uczestników powstania. Młode sanitariuszki, łączniczki i… żołnierki ramię w ramię z mężczyznami walczyły o wyzwolenie ukochanej stolicy.

31 lipca 2020 | Autorzy: Agnieszka Jankowiak-Maik

Kobiety`44. Prawdziwe historie kobiet w powstańczej Warszawie

Książka "Kobiety '44" Agnieszki Cubały przedstawia niezwykłe, kobiece spojrzenie na Powstanie Warszawskie. Wojna widziana oczyma kobiet to wciąż wojna niemal nieznana, jednak bez ich punktu...

28 lipca 2020 | Autorzy: Redakcja

Druga wojna światowa

10 nagłówków z września 1939 roku przekonujących, że Polska… wygrywa wojnę!

Na lądzie, w powietrzu i na morzu – w starciu z II RP Niemcy nie mieli żadnych szans. Nasi żołnierze odnosili miażdżące sukcesy, a najeźdźcy...

24 września 2019 | Autorzy: Maria Procner

Druga wojna światowa

5 najodważniejszych kobiet powstania warszawskiego

Walczyły, kochały i umierały. Kobiety stanowiły nawet 30 procent uczestników powstania warszawskiego. Sanitariuszki, łączniczki, kucharki, peżetki, ale także snajperki czy minerki – to w dużej...

7 sierpnia 2019 | Autorzy: Marcin Moneta

Druga wojna światowa

Żywe trupy na ulicach, łapanki i głód. Jak wyglądała codzienność w getcie warszawskim? Relacja ocalałego

Odcięci od świata, zatłoczeni i głodni. Zdani na łaskę i niełaskę Niemców. Ludzie zamknięci w największym getcie w okupowanej przez hitlerowców Europie robili wszystko, by...

5 sierpnia 2019 | Autorzy: Maria Procner

KOMENTARZE (20)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

Powstania właściwie nie można nazwać zbrodniczym, ludzie którzy brali w nim udział mieli pełną świadomość iż mogą zginąć w każdym momencie, oczywiście cywili można brać za ofiary, ale jeśli postawimy sprawę logicznie to czemu nie uciekali po wybuchu powstania ani się nie poddawali?
Czyżby dowódctwo tego zabroniło?
Wątpię.
Oni wszyscy walczyli z pełną świadomością oraz z własnej woli.
Co do klęski powstania; i to porażka i zwycięstwo.
Z jednej strony miasto uległo destrukcji, a z drugiej powstrzymaliśmy komunistów przed przejęciem Warszawy i tym samym oficjalnym przyłączeniem jej do ZSRR.
Osobiście sądzę iż powstanie było w dużej mierze potrzebne i nie nazwałbym go klęską, ale to już moje zdanie.

    marol

    Trudno nawet skomentować ten komentarz. Smutne to jest. Cywile są ofiarami, nie uciekali bo bali się rozstrzeliwań albo szabru . Ostatnio jest modne tłumaczenie, że powstanie uchroniło Polskę przed staniem się kolejną republiką sowiecką.. Tak idiotycznego tłumaczenia klęski powstania trudno znaleźć.

    Mirad

    Czy zbrodniczym to dyskusja skazana na brak puenty. Klęska była oczywista. Militarna to fakt potwierdzony kapitulacją. Ludzka to razem 200 tys zabitych w tym najbardziej ofiarni i waleczni ze wszystkich warstw społecznych. Nie wiem czy w tej liczbie są śmiertelne żniwa w obozach podwarszawskich. Świadek opowiadał mi, o wysokiej umieralności dzieci w obozie pruszkowskim. Powstrzymanie komunistów nie udało się uzbrojonej po zęby i doświadczonej armii niemieckiej. W walkach w Berlinie inny świadek opowiadał, że doborowe oddziały niemieckie nie zostawiały rannych ani zabitych mimo, że za plecami mieli blisko do kancelarii psychicznego malarza. Więc z tym wpływem powstańczym na losy wojny polemizowałbym. Z wygodnej pozycji za klawiaturą nie jest łatwo rozumieć atmosferę w W-wie przed 1 sierpnia 1944. Sądzę, że wrzało w nastrojach bojowców AK bo wreszcie chciano odegrać się za lata upokorzeń i zbrodni niemieckich. Może lepsza była decyzja podjęcia walki czym się da zamiast potencjalnej chaotyczne strzelaniny, którą dobrze zorganizowani Niemcy zamienili by na systematyczne mielenie mięsa ludzkiego całej ludności stolicy.Trudno powiedzieć. Zabrakło też realizmu w oczekiwaniach w stosunku do Rosjan, oceniam to nawet jako naiwność. To, że dzisiaj korzystamy z tej hekatomby do celów ideowych to chyba jedyny niewątpliwy pozytywny efekt. Chwała poległym.

      Binio

      Zginęli ci, którzy zginąć mieli: matki z dziećmi, starcy, cywile, część Powstańców. Ale dowódcy Powstania, ci którzy dzieci z butelkami zapalającymi na śmierć posyłali, w komplecie do NIEWOLI po mogiłkach bohaterów poczłapali. ŻADEN na barykadę nie poszedł, by losu swych żołnierzy zaznać, ŻADEN w pusty łeb sobie nie strzelił.Generalicja ich mać, NIEWOLNICY bez czci i honoru…

        Marian D.

        Takie dywagacje winien nie winien naiwny nie przygotowany której armi udało się pokonać Niemców bo z tego co się orientuję to nikt niepokonal niemcow dopiero tak zwani alianci razem dali radę niemcom a tu wywody źle przgotowani malo broni nie utrzymali mostu i to historycy piszą glowa boli od takiej propagandy

    Binio

    A wydawało mi się, że głupota ma swoje granice… Nie w katobolszewickiej Polsce, gdzie każdy śmierdziel uważa się za upoważnionego szafowaniom cudzą męką i śmiercią. Wiatr ci nawieje liści kupę…

    T

    Ale brednie. PW nie miało absolutnie żadnego wpływu na sytuację geopolityczną świata. Powtarzam-żadnego.Gdyby Stalin chciał uczyniłby Polskę kolejną republiką ZSRR i żaden prowincjonalny zryw by mu nie przeszkodził, nawet zwycięski. Szczerze to mocno mnie drażnią tego typu opinie pisane pod wpływem źle pojętego patriotyzmu podszytego mesjanizmem i mitami. Bzdury straszne i karkołomne świadczące o wiedzy historycznej nabytej z muralu. Co z tego, że powstańcy mieli świadomość, że mogą zginąć? Każdy żołnierz w walce ją ma. Sztuka polega na tym, że rozsądny dowódca nie wysyła ludzi na pewną śmierć, a jeżeli nawet zmuszony jest to zrobić to robi to tylko wtedy, gdy przynosi ona wymierne korzyści. W sytuacji PW tych korzyści nie mogło być i oni o tym dobrze wiedzieli.

    BM

    Jedynym co można nazwać zbrodniczym to działania Niemców wobec Polaków od momentu gdy napadli nasz kraj.

    as

    „oczywiście cywili można brać za ofiary, ale jeśli postawimy sprawę logicznie to czemu nie uciekali po wybuchu powstania ani się nie poddawali?”
    Dokąd mieli uciekać? Przejść przez linię barykad, bez jakiegokolwiek porozumienia między walczącymi stronami? Gratuluje odwagi
    Cywile wiedzieli,że Niemcy wykorzystują ich jako żywe tarcze do osłony nacierających wojsk, więc zostaje alternatywa zginąć tu, od kuli Niemców, lub Polaków po drugiej stronie, albo być zwyczajnie dać się dobrowolnie rozstrzelać ( rzeź na Woli.)
    „powstrzymaliśmy komunistów przed przejęciem Warszawy i tym samym oficjalnym przyłączeniem jej do ZSRR.”
    Stalin nie miał w swoim planie włączenia Polski do ZSRR, i Powstanie nie zmieniło jego planów wobec naszego kraju, ale taki argument rozumiem, czasem potrzeba „patriotom”, jakiegoś małego kłamliwego argumentu, żeby choć trochę przekuć tragedię i klęskę na coś pozytywniejszego.

    Nikuś

    Powstanie było polityczne skierowane przeciwko Stalinowi zakończyło się tragedią ludzi 200 tysiecy zabitych 1 milion wypedzonych i tragedią Warszawy zniszczonej w 95 % dlatego ci co rzucili 12 letnie dzieci na hitlerowskie czołgi powinni być postawieni przed sądem wojskowym a nie gloryfikowanie samobójczej decyzji co obecnie robi pisowski rusofobiczny rzad i prezydent !

    Anonim

    Przeczytaj sobie co powstaniu i terminie jego wywołania i o tych co je wywołali mówił Pan generał Anders a on miał sądzę dużo lepszy ogląd sytuacji niż ktokolwiek mając dane wywiadowcze o których my pewnie nie wiemy i długo się nie dowiemy o ile w ogóle.

rafal

Gdybanie co by było gdyby to nie historia tylko science-fiction, rozpala wyobraźnie ludzi i łatwo opchnąć takie książki czy artykuły ale z nauką nie ma to nic wspólnego. Choćby z prostej przyczyny braku weryfikowalności

Anonim

Ciekawe, kiedy zacznie się mowić o tych co wydali rozkaz o powstaniu. I ten watek szczegółowo omowicie, bo jak narazie to skrzętne omijacie. A Ci ktorzy wydali rozkaz o powstaniu powinni byc napiętnowani, bo to ich chore urojenia spowodowały smierc 200 tys bezbronnych ludzi.

memento

Sugestia, że Stalin wydałby rozkaz wsparcia PW jest z gruntu fałszywa. Po co jej używać ? PW było bohaterskim zrywem AK, jednak poza bohaterskim, było egzemplifikacją nieudolności dowództwa Armii Krajowej. Jego błędów taktycznych i strategicznych można wyliczać dużo, nie zmieni to jednak bohaterstwa żołnierzy Polski walczącej. PW jest symbolem walki o wolność. Podobnie jak kilka innych zrywów powstańczych z przeszłości. I nikt tego faktu już nie zmieni. Warto dbać o to, byśmy nie musieli takich zrywów więcej organizować.

Prawda historyczna

Dla zbrodniarzy Londyńskich powinna być Norymberga. Tylko walka u boku NIEZWYCIĘŻONEJ Armii Czerwonej gwatantowała Polakom wolności i życje,reszta to zbrodnia

ola22

Jeżeli powstanie było skierowane politycznie przeciwko ZSRR, to z jakiej racji Stalin miałby pomagać Polakom?

juniors

Za Powstanie Warszawskie to wszyscy Ci którzy wydawali rozkazy z naczelnym dowództwem powinni wisieć. Wszyscy.
Kto bowiem wysyła w większości młodzież której nikt nie szkolił której nikt nie dał broni… Do tego walczyc mają z uzbrojonymi po zęby żołnierzami których jest 3X tyle… Kto w ogóle ma czelność wydawać rozkazy siedząc za granicą… Druga strona medalu to kto zaś slucha takich dowodzcow którzy po 2 dniach od rozpoczęcia wojny uciekli…

Z reszta za głupotę zapłacili sami. Wywalczyli tyle co nic. Powstanie zostalo szybko zgaszone przez Niemców. Ci co zginęli to zginęli kara największa. Inni trafili do obozow…
Nic mądrego z tego nie wyniklo

    Rob Rob

    No tak, to prawda, że cały tak zwany „rząd” londyński powinien był stanąć przed sądem wojskowym pod zarzutem dezercji w obliczu nieprzyjaciela. To uciekanie po 2 dniach od rozpoczęcia wojny wcale nie jest taką przesadą, jak by się zdawało: w rzeczywistości, kiedy polski (?) uciekinierski rząd przekraczał granicę Rumunii 17-go września, to przecież cały proces zaczął się odpowiednio wcześniej. Policzmy do tyłu: dostali prawo wejścia do Rumunii 17. września. Takiej decyzji nie podejmuje jakiś poruczniczyna na przejściu granicznym, tylko rząd Rumunii w Bukareszcie. Czyli, ktoś dostarczył pisma w tej sprawie, wystarał się o audiencję u rumuńskiego ministra spraw zagranicznych, wytłumaczył o co chodzi, poczekał na decyzję…Taki proces nie mógł zacząć się później, niż jakiegoś 12-13 września. Czyli wtedy właśnie „bohaterscy uciekinierzy” stanęli w Zaleszczykach na granicy. Żeby tam dotrzeć – w warunkach września 1939, niemieckiej przewagi lotniczej, powszechnego chaosu, dróg – i tak już o marnej jakości, bo taka była większość dróg w prowincjonalnej Polsce przedwojennej – teraz pełnych uciekinierów, wyprawa musiała ruszyć z Warszawy o co najmniej 3 dni wcześniej. A zatem, mówimy o, powiedzmy, 9. września. No, a przed wyjazdem należało spakować futra i biżuterię żony, pożegnać się z kochanką, załatwić sobie samochód i przydział benzyny, kto przezorniejszy, ten postarał się też o 3 albo 4 koła zapasowe, pochować rodowe zabytki i obrazy po rodzinie w podwarszawskim Komorowie, czy gdzieś tam – to wszystko też zabrało przynajmniej 3 dni – czyli, że dezerterzy, całkiem niesłusznie nazywani przez uparciuchów „przedwojennym rządem”, zabrali się za szykowanie się do ucieczki już jakiegoś 5 czy 6 września. Tak, że wcale nie tak znów wiele później niż te 2 dni, o których piszesz.
    I, oczywiście, słuchanie rozkazów wydawanych przez tych, którzy już raz dowiedli własnego tchórzostwa, nie miało specjalnego sensu.
    Tylko, że ludność cywilna nie słuchała żadnych rozkazów z Londynu i nie popisała się głupotą ufając tym, którzy już raz zawiedli – a ucierpiała najwięcej…

lex

Z oddalenia historycznego i emocjonalnego nie ulega dla nikogo już dziś wątpliwości że decyzja o wybuchu powstania była błędem.
Ten błąd to wynik słabości AK jego kierownictwa.
Brak właściwego rozpoznania wywiadu i co najważniejsze nie znajomość własnych możliwości.
Wydaje się dziwne że już po kilkudziesięciu latach od tamtych wydarzeń nie potępiono przywódców powstania.
To zakrawa wręcz na uświęcanie sabotażystów i nieodpowiedzialności w działaniu i myśleniu.
Brak rozliczenia z tym tragicznym wydarzeniem niesie złe skutki także dziś i dla przyszłości.
Rocznica powstania winna być podniosłym upamiętnieniem ofiar ale także pełną refleksji krytyką politycznej nieodpowiedzialności i nonszalancji.
Nonszalancja i brawura (czyt.głupota) dowódców powstania kosztowała to miasto unicestwienie i śmierć.

Anonim

Całe powstanie w Warszawie 1944, to była jedna wielka porażka. Na tym powstaniu skorzystał jedynie Stalin, który Niemieckimi rękami zlikwidował większość AK i patriotycznej młodzieży, która mogła po 1945 roku stanowić przeciwwagę dla komunistów przywiezionych z Moskwy. Zginęła także ta część inteligencji, która przebywała w Warszawie razem z 200 tysiącami cywili, ofiarami głupoty dowództwa AK. Tylko i wyłącznie Stalin zyskał na wybuchu powstania, czyżby zostało ono wywołane przez jego człowieka ? A tak się dziwnie składa że przybyły z Londynu do Warszawy – Okulicki był w 1940 roku więźniem NKWD, później razem z armią Andersa wyszedł z Rosji, dotarł do Londynu i w 1944 jako wysłannik NW Sosnkowskiego przyjechał z rozkazem – ma zapobiec wybuchowi powstania. A co robi Okulicki w Warszawie jest głównym sprawcą…wybuchu powstania, dziwne ?

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.