Ciekawostki Historyczne
Średniowiecze

Najlepsze lekarstwa robi się z… ludzkich zwłok? Jeszcze do niedawna tak właśnie myślano

Współcześnie wielu osobom cierpnie skóra na myśl o tym, że po śmierci od zmarłego można pobrać organy do przeszczepu. Jeszcze całkiem niedawno ludzie nie mieli żadnych rozterek. Jeśli tylko uwierzyli, że specyfiki z trupa im pomogą, byli je gotowi przyjąć w najróżniejszej postaci. Nie przeszkadzał im przy tym nawet kanibalizm...

Wydaje ci się, że bezczeszczenie ludzkich zwłok poprzez wykorzystywanie ich w iście kanibalistycznych praktykach medycznych to relikt czasów barbarzyńskich? Nic bardziej mylnego.

W Europie remedia wyrabiane z trupów cenione były do późnego wieku XIX, a w innych częściach świata, np. w Afryce, używa się ich po dzień dzisiejszy. Już w średniowieczu w powszechnej opinii sproszkowane starożytne zwłoki uznawane były za potężny, choć rzadki i drogi składnik leków.

Tak zwany proszek mumiowy wyrabiano nie tylko ze zmarłych zabalsamowanych w czasach faraonów, ale też z podróżników, którzy mieli nieszczęście zabłądzić na pustyni, gdzie palące słońce w sposób naturalny wysuszyło ich na wiór. Co warto podkreślić, „mumiami” ówcześni specjaliści nazywali nie tylko poddane procesowi mumifikacji zwłoki, ale też po prostu dowolne fragmenty ciała martwego człowieka. Jak pisze Eleanor Herman w książce „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku”:

Doktorzy wierzyli, że w ciele po śmierci pozostaje część życiowej energii, zwłaszcza w przypadku egzekucji, czy wypadków, gdy nagle przerwane zostało życie osoby młodej i zdrowej. Siły witalne niewykorzystane przez przedwcześnie zmarłego mogły zostać darowane osobie spożywającej jego członki.

Lek dopuszcza się do użytku

Medycy traktowali to bardzo poważnie, na tyle, że – jak podaje Jean La Fontaine – w 1618 roku English College of Physicians umieścił mumie i ludzką krew w swojej farmakopei. Dlaczego to tak znamienne? Farmakopea, czyli tak zwany kodeks apteczny, to urzędowy spis leków dopuszczonych do użytkowania, który dawniej zawierał także informacje o metodach pozyskiwania konkretnych składników.

Żadna mumia nie była bezpieczna (fot. Jay Malone, lic. CC BY 2.0)fot.Jay Malone, lic. CC BY 2.0

Żadna mumia nie była bezpieczna (fot. Jay Malone, lic. CC BY 2.0)

Ze względu na swoją wysoką cenę, medykamenty wytwarzane z ludzkiego ciała były dostępne przede wszystkim dla przedstawicieli najwyższych warstw społecznych. Nie stroniły od nich koronowane głowy, choć przy przyjmowaniu takich lekarstw dalekie były od entuzjazmu. Wśród tych „kanibali dla zdrowotności” znajdowała się prawdopodobnie angielska królowa Elżbieta I panująca w XVI wieku. Co prawda nie ma bezpośrednich odniesień do tego w źródłach, jednak jej nadworni lekarze innym swoim pacjentom polecali właśnie lekarstwa z trupów jako skuteczne remedia na najróżniejsze dolegliwości.

Na pewno wiadomo, że kanibalem był następca Elżbiety Jakub I Stuart. Gdy władca zaniemógł w 1616 roku, jego nadworny lekarz zaordynował mu specyfik, którego głównym składnikiem była sproszkowana, niepogrzebana ludzka czaszka, pomieszana z białym winem. Należało go pić przy pełni księżyca. Jak podkreśla Eleanor Herman w swojej książce „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku”, Jakub I nienawidził spożywania ludzkiego ciała i ze względu na to obrzydzenie medycy zastanawiali się, czy nie zastąpić czaszki homo sapiens tą należącą do wołu. W książce Herman pisze:

Lecząc z padaczki doktorzy sporządzali medykamenty z suszonego ludzkiego serca albo mikstury z wina, lilii, lawendy i całego ludzkiego mózgu, który ważył około półtora kilograma. Ludzki tłuszcz wykorzystywano do leczenia gruźlicy, reumatyzmu i podagry. Cierpiącym na hemoroidy lekarze zalecali gładzenie ich odciętą dłonią nieboszczyka – wyjątkowo nieprzyjemny obrazek, gdy go sobie przywołać przed oczy.

Artykuł powstał m.in. w oparciu o książkę Eleanor Herman „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku” opublikowaną nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Artykuł powstał m.in. w oparciu o książkę Eleanor Herman „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku” opublikowaną nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Niektóre receptury były przerażająco szczegółowe i makabryczne jednocześnie. W początkach XVII wieku niemiecki lekarz podawał, co należy zrobić, by pozyskać lekarstwo na dżumę. Chętny medyk lub aptekarz musiał wyszukać… zwłoki rudego mężczyzny, które nie były okaleczone i nie posiadały żadnych skaz. Co więcej, trup musiał zejść z tego świata w wieku 24 lat przez powieszenie, łamanie kołem, lub zasztyletowanie.

Gdy już udało się namierzyć taki rarytas, ważna była jeszcze pogoda; zwłoki miały bowiem leżeć na wolnym powietrzu przez jeden dzień i jedną noc. Po takich preparacjach można się było wziąć za sporządzanie lekarstwa na dżumę. Do czego potrzebny był ostry nóż i precyzja. Ciało należało kroić na cienkie paski, po czym posypywać proszkiem z mirry i aloesu oraz macerować w winie. Później suszono je na powietrzu, dzięki czemu, jak podkreśla Herman, miały uzyskać wygląd wędzonego mięsa, a wtedy były gotowe.

Z dzisiejszej perspektywy te praktyki wydają nam się obrzydliwe, wręcz barbarzyńskie. Chciałoby się zapytać, jak można przełamywać tabu ludzkich zwłok, żeby głaskać się po hemoroidach? Richard Sugg ma na to prostą odpowiedź. W czasach popularności proszków mumiowych i innych specyfików tego autoramentu, mumie były przedmiotem. W ówczesnych traktatach medycznych traktowano je w tych samych kategoriach co ser czy mleko, i były równie bezosobowe.

Karykatura z 1773 roku przedstawiająca strażników, którzy nakryli złodzieja ciał (fot. domena publiczna)fot.domena publiczna

Karykatura z 1773 roku przedstawiająca strażników, którzy nakryli złodzieja ciał (fot. domena publiczna)

Zdawać by się mogło, że od tamtych czasów poszliśmy w kwestiach etycznych daleko do przodu i na lekarzy ordynujących sproszkowane trupy możemy patrzyć z moralnego piedestału. Warto jednak zastanowić się, czy historia przypadkiem nie zatoczyła koła. Współczesne zabiegi kosmetyczne, jak wampirze liftingi, wstrzykiwanie sobie osocza bogatopłytkowego czy wszczepianie tkanki tłuszczowej w pewne partie ciała w celu ich zwiększenia, brzmią zaskakująco podobnie do dawnych terapii z wykorzystaniem ludzkich ciał…

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Źródła informacji:

  1. Herman E., Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku, Znak Horyzont 2019.
  2. Sugg R., Mummies, Cannibals and Vampires: The History of Corpse Medicine from the Renaissance to the Victorians, Routledge 2016.
  3. Sugg R. The Smoke of the Soul. Medicine, Physiology and Religion in Early Modern England, Palgrave Macmillan 2013.

Zobacz również

Średniowiecze

Zarobki lekarzy w średniowieczu

Poziom medycyny w średniowieczu pozostawiał sporo do życzenia. Mimo to lekarze cieszyli się wysokim statusem społecznym i nie mogli narzekać na brak gotówki.

23 września 2024 | Autorzy: Frances Gies

Starożytność

Tajemnica „krzyczących mumii”

Ich grymas przywodzi na myśl krzyk człowieka, którego ostatnim chwilom towarzyszy koszmarny ból. Jaka śmierć przysporzyła „krzyczącym mumiom” takich cierpień?

20 lutego 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Homo longi, czyli Człowiek Smok. Zaginiona gałąź ewolucji człowieka

W czasopiśmie „The Innovation” opublikowano niedawno artykuły, z których wynika, że blisko 150 tysięcy lat temu ziemię zamieszkiwali nie tylko Homo sapiens i neandertalczycy. Według...

22 lipca 2021 | Autorzy: Redakcja

Średniowiecze

Dlaczego angielski król został poćwiartowany i ugotowany?

Doczesne szczątki angielskiego władcy Henryka V Lancastera gotowano tak długo, aż mięśnie i tłuszcz oddzieliły się od kości. Wbrew pozorom nie chodziło jednak o przygotowanie...

20 listopada 2019 | Autorzy: Maria Procner

Średniowiecze

Fascynująca podróż przez historię śladami trucizny

Te zagadki czekały na swoje rozwiązanie kilka stuleci. Z pomocą współczesnej medycyny sądowej Eleanor Herman w swojej najnowszej książce „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów...

8 maja 2019 | Autorzy: Redakcja

Nowożytność

Najbardziej pomysłowe próby otrucia w dziejach

Możni tego świata mogli być w życiu pewni jednego – im większej liczbie osób nadepnęli na odcisk, tym bardziej rosło prawdopodobieństwo, że ich wino zostanie...

28 kwietnia 2019 | Autorzy: Zuzanna Pęksa

KOMENTARZE (2)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ewa Oracz

Przeszczepy są robione, gdy dawca jest żyjacy. :(

    Wiedźma

    Jedynie w przypadku rodzinnego przeszczepu wątroby, przeszczepu nerki i transfuzji krwi. W pozostałych przypadkach dawca musi mieć stwierdzoną śmierć mózgu – czyli, mówiąc prostym językiem: nie żyje.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.