Należał do najzdolniejszych niemieckich dowódców czasu II wojny światowej. To on opracował nowatorski plan ataku na Francję, zdobył Krym i skutecznie odbił Charków. Gdyby Hitler pozwolił mu dowodzić na Wschodzie, być może losy wojny potoczyłyby się inaczej…
Przyszły feldmarszałek Erich von Manstein pochodził z pomorsko-kaszubskiego rodu szlacheckiego Lewinskich. Był dziesiątym dzieckiem w rodzinie generała Edwarda von Lewinskiego i jego żony Heleny. Wychowywało go jednak wujostwo: ponieważ siostra jego matki, Jadwiga von Manstein, nie miała dzieci, Helena przekazała jej syna do adopcji.
W jego rodzinie nie brakowało wojskowych, nic więc dziwnego, że także Erich od najmłodszych lat chciał zostać żołnierzem. W wieku 13 lat został oddany do korpusu kadetów, gdzie po raz pierwszy poznał rygor służby w siłach zbrojnych. Jako uczeń uczestniczył w uroczystościach na berlińskim dworze cesarskim, tkwiących jeszcze w atmosferze belle époque.
Miał okazję podziwiać przedstawicieli ówczesnych dworów panujących: cesarza, następcę tronu, kanclerza von Bülowa, feldmarszałka Schlieffena… Później, już jako młody oficer, poznał zaś wielu uczestników XIX-wiecznych wojen: austriacko-pruskiej i francusko-pruskiej.
Szok klęski
Belle époque skończyła się wraz z wybuchem I wojny światowej. Porucznik Manstein wyruszył na front jako adiutant 2. Pułku Rezerwowego Gwardii. Uczestniczył w zdobyciu Namur w Belgii, bitwie nad jeziorami mazurskimi oraz jesiennej kampanii w Polsce. W listopadzie 1914 roku został poważnie ranny. Po podleczeniu wrócił do służby, ale pełnił ją już w sztabach.
Wziął udział w ofensywach w północnej Polsce i Serbii w 1915 roku oraz ataku pod Verdun w roku kolejnym. Służył następnie nad Sommą, w Szampanii, a w 1918 roku w okolicach Reims i Sedanu. Klęska Niemiec w wojnie oraz abdykacja cesarza były dla niego – jak i dla większości korpusu oficerskiego – szokiem.
Wojskowym trudno było pogodzić się z myślą, że nie ma już władcy, któremu ślubowali wierność, a siły zbrojne podlegają odtąd cywilnym władzom republiki. „Armia była przecież »armią królewską«; oznaczało to, że była ona nierozłącznie związana z osobą monarchy” – pisał we wspomnieniach.
Przeciw Polakom i Polsce
Mimo początkowych trudności z zaakceptowaniem zmian w okresie międzywojennym Manstein pozostał w służbie wojskowej. Służył między innymi w dowództwie Grenzschutzu-Południe we Wrocławiu, którego zadaniem była walka z polskim powstaniem na Śląsku. O powstańcach nie miał najlepszego zdania. Pisał, że byli „uzbrojonymi bandami, stosującymi bestialskie metody walki”. Potem przeszedł do II Dowództwa Korpusu Reichswehry w Kassel, a następnie podjął służbę liniową jako dowódca kompanii w 5. Pułku Piechoty w Angermünde.
Po dwóch latach wrócił do sztabów. Pracował między innymi w dowództwach okręgów wojskowych w Szczecinie i Dreźnie, a także w Ministerstwie Reichswehry. Uczestniczył poza tym jako obserwator w manewrach armii czechosłowackiej i sowieckiej (na Kaukazie).
Jego stosunek do niepodległej Polski był raczej wrogi. Widział w niej agresywnego, silniejszego militarnie sąsiada, który który odebrał Rzeszy część Śląska i Pomorza oraz prowincję poznańską. Jego zdaniem Rzeczpospolita tylko czekała, by zastosować wobec Niemiec „wariant wileński” – wywołać powstanie polskiej mniejszości, a następnie zbrojnie zająć sporne tereny. To podejście podzielali także inni oficerowie – stąd brały się nieustanne wysiłki dowództwa Reichswehry, by zapewnić osłonę wschodnich granic przed spodziewaną polską agresją.
Choć Manstein nie był zwolennikiem Hitlera i jego hałaśliwej partii, po przejęciu władzy przez NSDAP zaczął awansować na poważniejsze stanowiska. W grudniu 1933 roku został pułkownikiem, a w lutym roku następnego mianowano go szefem sztabu III okręgu wojskowego w Berlinie. W połowie 1936 roku objął stanowisko szefa I Oddziału (Operacyjnego) Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, a na jesieni tego roku został generałem majorem i pierwszym zastępcą szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych.
W trakcie pełnienia tych funkcji wspierał rozbudowę i rozwój techniczny niemieckich sił zbrojnych. Zaproponował wprowadzenie w dywizjach piechoty samobieżnej arterii szturmowej, popierał też zwiększenie roli broni pancernej. W 1938 roku to on przygotowywał plany wkroczenia Wehrmachtu do Austrii.
Genialny plan
Prawdziwa kariera Mansteina zaczęła się po wybuchu II wojny światowej. Podczas ataku na Polskę pełnił funkcję szefa sztabu Grupy Armii „Południe”. Grupa ta została potem przerzucona na front zachodni i przygotowywała się do ataku na Francję. Tam generał miał okazję zapoznać się z planem przyszłej kampanii. Powtarzał on założenia planu Schlieffena z I wojny światowej, czyli uderzenie silnym prawym skrzydłem przez Belgię i Holandię.
Manstein doszedł do wniosku, że Francuzi będą spodziewali się właśnie czegoś takiego. Uznał, że lepiej będzie pójść inną drogą, i zaproponował manewr ataku silnych jednostek pancernych przez zalesione Ardeny. Pozwoliłoby to zaskoczyć przeciwników, a jednocześnie ominąć Linię Maginota. Śmiały plan napotkał sprzeciw tradycyjnie nastawionych dowódców, ale jego twórca był uparty. Ze swoją propozycją dotarł do samego Hitlera. Tak opisał spotkanie z nim w swoich wspomnieniach wojennych, wydanych pod tytułem „Stracone zwycięstwa”:
Kiedy po śniadaniu zaczęliśmy się żegnać, Hitler poprosił mnie, abym udał się z nim do jego gabinetu. Tam polecił mi przedstawić swoją koncepcję prowadzenia ofensywy na Zachodzie. […] Muszę przyznać, że byłem zaskoczony szybkością, z jaką Hitler zorientował się w koncepcji, którą od miesięcy Grupa Armii „A” starała się forsować. I ostatecznie zgodził się z moimi propozycjami.
Dzięki tej niekonwencjonalnej strategii, wcielonej w życie latem 1940 roku, Francję pokonano wręcz błyskawicznie. Co ciekawe, sam Manstein nie wziął udziału w pierwszej fazie kampanii. Został odwołany ze sztabu Grupy Armii „A” i objął dowództwo formującego się w Szczecinie XXXVIII Korpusu Armijnego. Mógł się jedynie przyglądać, jak inni realizują jego plan.
Do akcji wkroczył dopiero w drugiej części kampanii. Wyróżnił się wówczas, przełamując ze swoim korpusem francuskie pozycje i ścigając wycofującego się nieprzyjaciela od Sommy na północy aż po Loarę na południu. Odznaczono go za to Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego.
Pancerny rajd przez Rosję
Kolejną szansę na pokazanie swoich talentów strategicznych Manstein otrzymał po ataku Niemiec na ZSRR. Na początku kampanii dowodził LVI Korpusem Pancernym, którego celem było atakowanie z Prus Wschodnich przez Litwę, Łotwę i Estonię w kierunku Leningradu. Podobnie jak we Francji, tak i teraz jego zgrupowanie zasłynęło z szybkości i skuteczności, błyskawicznie pokonując duże przestrzenie i zdobywając ważne cele: mosty, miasta, przeprawy.
Jego jednostki w cztery dni przebyły odległość prawie 300 kilometrów. W sierpniu 1941 roku korpus uderzył w skrzydło sowieckiej 38. Armii i rozbił część jej oddziałów. Żołnierze Mansteina zdobyli 12 tysięcy jeńców, 141 czołgów, 246 dział oraz wiele karabinów maszynowych, ciężarówek i innych pojazdów.
Być może to właśnie świetne dowodzenie LVI Korpusem sprawiło, że we wrześniu Manstein został mianowany dowódcą 11. Armii, która prowadziła właśnie zacięte walki na Krymie. Liczono na to, że nada walkom nową dynamikę i doprowadzi do zdobycia ważnej twierdzy Sewastopol. Kampania okazała się bardzo ciężka. Rosjanie bronili półwyspu z ogromną zaciekłością, a wręcz fanatyzmem. Sprzyjało im też ukształtowanie terenu.
Umiejętne dowodzenie oraz niemiecka przewaga liczebna i techniczna sprawiły jednak, że Krym został zdobyty. Manstein w „Straconych zwycięstwach” pisał:
Sześć dywizji 11. Armii niemal unicestwiło dwie nieprzyjacielskie armie, z ich dwunastoma dywizjami strzelców i czterema kawalerii. Z 200 000 żołnierzy, którymi dysponował przeciwnik, w trakcie walk o przesmyki oraz w wyniku pościgu zginęło co najmniej 25 000, przeszło 100 000 znalazło się w niewoli, a ponadto w nasze ręce wpadło około 700 dział i 160 czołgów. Ci, którzy zdołali się uratować, uciekając przez cieśniny na Kercz i do Sewastopola, stanowili już tylko zbieraninę pozbawioną broni.
Nieudana odsiecz
Po tym sukcesie, 1 lipca 1942 roku, generał został awansowany przez Hitlera na feldmarszałka. Następnie przeniesiono go na północ, by przyspieszył zdobycie Leningradu. Pozostał tam jednak zaledwie kilka tygodni, zanim powierzono mu kolejne zadanie. Objął dowodzenie Grupą Armii „Don”, której głównym zadaniem było udzielenie pomocy niemieckiej 6. Armii, okrążonej przez Sowietów pod Stalingradem.
Feldmarszałek wyprowadził natarcie, które zbliżyło się na 40 kilometrów do niemieckich linii. Gdyby dowódca 6. Armii, generał Paulus, podjął próbę wyjścia naprzeciw czołówkom Mansteina, być może udałoby mu się wyrwać z kotła. Nie zrobił tego jednak, bo Führer zabronił mu wycofywać się z miasta… Pod naciskiem sowieckim jednostki Grupy Armii „Don” odstąpiły, a w lutym 1943 roku 6. Armia skapitulowała.
Największe osiągnięcie
Zwycięstwo pod Stalingradem skłoniło Sowietów do kolejnych akcji zaczepnych. Jeszcze w lutym podjęli ofensywę na Ukrainie, podczas której zdobyli Charków i zbliżyli się do Zaporoża. Uradowany Stalin nakazał zajęcie Połtawy i nacieranie na Kijów. Manstein, wówczas już głównodowodzący Grupy Armii „Południe”, wykorzystał tę nieostrożność sowieckiego dowództwa. W marcu 1943 roku wyprowadził uderzenie wszystkich swoich sił, okrążył radzieckie korpusy pancerne i zniszczył je.
Sowieckie straty wyniosły ponad 40 tysięcy zabitych oraz 100 tysięcy rannych. Niemcy odzyskali Charków i zdobyli Biełgorod. Niektórzy historycy uznają te operacje za największe wojskowe osiągnięcie Mansteina. Dysponując mniejszymi siłami, prowadząc działania w trudnych warunkach klimatycznych, najpierw zatrzymał sowieckie natarcie i je rozbił, a następnie sam przeszedł do ataku, który przyniósł mu znaczące zdobycze.
Zwycięstwo Mansteina pod Charkowem sprawiło, że na odcinku frontu powstało wybrzuszenie. Hitler zamierzał je zlikwidować w ramach operacji „Cytadela”. Feldmarszałek dowodził w niej siłami atakującymi od południa. Jego oddziały weszły głęboko w sowieckie pozycje, ale całe natarcie nie powiodło się i zostało przerwane.
Kłótnie z Hitlerem
Po klęsce na łuku kurskim inicjatywę strategiczną na froncie wschodnim przejęła Armia Czerwona. Manstein na czele Grupy Armii „Południe” prowadził zacięte walki obronne, starając się utrzymać pozycje i kontratakami wypierać wroga. Prócz Rosjan musiał się też zmagać z Hitlerem, który wtrącał się do dowodzenia i wydawał bezsensowne rozkazy. Kilka razy doszło między nimi do ostrej wymiany zdań.
Wreszcie, po kolejnej kłótni, 30 marca 1944 roku rozwścieczony Hitler zdymisjonował feldmarszałka. Generał wspomina, że na pożegnanie powiedział wodzowi: „Życzę panu, mein Führer, aby pańska dzisiejsza decyzja nie okazała się w przyszłości niekorzystna”.
Manstein do końca wojny pozostawał bez przydziału. W 1945 roku został aresztowany przez Brytyjczyków i postawiony przed sądem jako zbrodniarz wojenny. Skazano go na 18 lat więzienia, między innymi za represje wobec Żydów i partyzantów.
Wyszedł na wolność po czterech latach, bo władze RFN uznały, że jego fachowa wiedza przyda się przy tworzeniu nowej niemieckiej armii. Został nieoficjalnym doradcą bońskiego rządu do spraw budowy Bundeswehry. Jego wspomnieniowa książka Stracone zwycięstwa stała się bestsellerem. Zmarł 10 czerwca 1973 roku w wieku 85 lat.
Bibliografia:
- Antony Beevor, Druga wojna światowa, Znak 2013.
- Piotr Greszta, Erich von Manstein – przegrany zwycięzca, Historykon.pl 20.07.2015.
- Erich von Manstein, Stracone zwycięstwa, Bellona 2019.
- Erich von Manstein, Żołnierskie życie, Wydawnictwo Arkadiusz Wingert 2013.
- Melvin Mungo. Manstein. Najlepszy generał Hitlera, Bukowy Las 2011.
KOMENTARZE (2)
No to mamy niemieckiego marszałka polnego z polskimi korzeniami. Jak widać obecne tereny polskie dały zachodniemu sąsiadowi wielu dobrych i sprawnych żołnierzy, oficerów i generałów.
Hitler nie rozumiał że Manstein nie był wszechmocnym duchem lecz rzetelnym dowódcą realistą. 100 x prosił Hitlera o wsparcie które pozwoli mu na zwycięstwo lub choć honorowy remis na wschodzie – jednak nigdy go nie otrzymał wiec w pewnej chwili jego oddziały się tak wykrwawiły że musiał ulec.