Przez wieki miasta tonęły w brudzie i smrodzie. Kiedy zaczęto sprzątać ulice, wprowadzać kanalizację i dbać o higienę miejską?
Jedno o miejskich ulicach sprzed wieków powtarza się jak mantrę: śmierdziały. Śmieci z warsztatów, zwierzęce odchody, zawartość nocników wylewana za okno… Czy naprawdę nikt tego nie sprzątał?
Kat – brudny zawód
Na samym wstępie trzeba zaznaczyć i oddać dawnym miastom sprawiedliwość – to nie tak, że nikt ich nie sprzątał. Niemal zawsze ktoś był do tej roli wyznaczony. W antycznym Rzymie zadanie to spoczywało na barkach edylów kurulnych i plebejskich. Z kolei w średniowiecznych miastach za wywóz nieczystości odpowiadali m.in. kaci.
fot. Juan Pablo Salinas TeruelWśród niechlubnej reprezentacji przytłaczającego miejskiego brudu już od czasów antycznych znajdował się Rzym
Niewiele zawodów w historii cieszyło się tak złą sławą. Gdy akurat nikogo nie torturowali ani nie wykonywali żadnych egzekucji, dawni kaci wraz z pomocnikami dbali o czystość i porządek. Poza wspomnianym już wywozem nieczystości (mówiąc wprost – przeważnie ludzkich i zwierzęcych odchodów) wyłapywali bezpańskie psy. Jednak czy to wystarczało, by utrzymać ulice w czystości? Zdecydowanie nie. Okresowe epidemie i wysoka śmiertelność nierozerwalnie wiążą się z historią brudu.
Przeczytaj także: Co potrafił i ile zarabiał kat?
Parę słów o miejskim smrodzie
W niezliczonych dokumentach można znaleźć wzmianki o tym, że miasta miały specyficzny zapach. I nie da się ukryć – nie należał on do najprzyjemniejszych, szczególnie gdy ludności przybywało, a o dzisiejszych rozwiązaniach sanitarnych można było jedynie pomarzyć.
O tym, jak uciążliwe było niegdyś życie w gęsto zaludnionych miejscach, świadczą już… dawne napisy na murach. Do dzisiaj zachowały się one choćby w Pompejach i Herkulanum. Ich autorzy, odwołując się do boskiego gniewu, kar cielesnych i pieniężnych czy też do wszelkich innych nieszczęść, dawali wyraz swej wściekłości i frustracji. Ta natomiast skierowana była wobec każdego, kto decydował się na załatwianie swych potrzeb fizjologicznych na ulicy.
Nie można oczywiście wszystkich miast mierzyć jedną miarą. Bywały miejsca lepiej i gorzej utrzymane. Wśród niechlubnej reprezentacji przytłaczającego miejskiego brudu już od czasów antycznych znajdował się Rzym. Jego zapach, hałas i ciasnota nieraz stawały się tematem żartów ówczesnych satyryków.
Przeczytaj także: Smród, brud i ubóstwo? Bynajmniej! Średniowiecze wcale (aż tak) nie śmierdziało
Unikając tragedii
By zachować jakiekolwiek minimum sanitarne, niezbędna była woda. Jedna rzeka (wraz z jej podziemnymi systemami) zasilała całe miasto. Należało więc ją chronić – w przeciwnym razie mieszkańcom groziły zatrucia i choroby. I tak na przykład, już w 1393 roku w Elblągu wprowadzono prawny zakaz wyrzucania nieczystości do Kumieli, a okna w domach i budach od strony rzeki musiały być na stałe zabite.
fot.domena publicznaW Elblągu wprowadzono prawny zakaz wyrzucania nieczystości do Kumieli
Nie należało też zapominać o pokojowym współżyciu z innymi mieszkańcami. A tu stosunki mogłyby zostać nadszarpnięte, gdy w miastach przy budynkach zaczęto wznosić drewniane lub murowane latryny. Co do zasady, w XIV i XV wieku w Elblągu toalety i chlewy (dość powszechne w średniowiecznych miastach) nie mogły znajdować się bliżej niż 5 stóp od ulicy lub cmentarza oraz 3 stopy od granicy działki sąsiada.
W kolejnych stuleciach różne miasta wprowadzały pomniejsze regulacje, by życie w nich stawało się znośniejsze. Prawdziwa sanitarna rewolucja przyszła jednak w wieku XIX, wraz z powstaniem nowoczesnych systemów wodociągowych i kanalizacyjnych. Doprowadziły do tego trzy główne czynniki: zmiana myślenia o zdrowiu publicznym, rosnący popyt na wodę i usługi sanitarne oraz postęp technologiczny.
Społeczna odpowiedzialność
Grunt pod zmiany przygotowało oświecenie, wraz z przekonaniem o tym, że poprawa warunków społecznych jest możliwa poprzez reformy środowiskowe. XIX wiek jest natomiast okresem wzmożonych badań tego tematu. W 1828 roku Louis René Villermé, francuski lekarz zainteresowany epidemiologią, opublikował studium różnic w poziomie śmiertelności między bogatymi i biednymi dzielnicami Paryża. Wskazał przy tym wiele czynników wyjaśniających jak choćby poziom higieny i dostęp do wody. Podobne badania przeprowadził w Anglii w 1842 roku Edwin Chadwick. Jego praca dotyczyła warunków sanitarnych życia robotników.
Chadwick stwierdził, że odpowiedzialność za zdrowie i higienę nie spoczywa tylko na jednostce. Równie istotne jest szersze otoczenie społeczne. Jedną z przedstawionych przez niego rekomendacji była budowa miejskich, zintegrowanych systemów rurociągów i kanałów, umożliwiających doprowadzanie dużych ilości wody i sprawne odprowadzanie jej wraz z odpadami.
Wodociągi i kanalizacja
A potrzeba była coraz bardziej paląca. Postępująca urbanizacja i rozwój przemysłu mocno obciążały dotychczasowe systemy. Źródła wody stawały się coraz bardziej zanieczyszczone, a ulice – brudniejsze. Jakość wody pitnej spadała. Wszystko to wiązano z epidemiami śmiertelnych chorób, takich jak szalejąca wówczas cholera. Na domiar złego w XIX-wiecznych miastach znacznie częściej niż dzisiaj wybuchały pożary. Te natomiast trudno było ugasić bez stałego dostępu do bieżącej wody.
fot.domena publicznaWśród europejskich pionierów sieci wodociągowych można wymienić właśnie Wielką Brytanię
W obliczu takich problemów władze miast musiały działać. Wśród europejskich pionierów sieci wodociągowych można wymienić właśnie Wielką Brytanię (mierzącą się w 1858 roku z niewyobrażalnym smrodem unoszącym się nad Tamizą) oraz Francję. Natomiast na ziemiach dzisiejszej Polski pierwsza nowoczesna sieć powstała w Gdańsku w latach 60. i 70. XIX wieku i w skali europejskiej uważano ją za wzorcową. Systemy kanalizacyjne w połączeniu z projektami prywatnych, spłukiwanych toalet rozwiązały wreszcie problem ciągnący się od stuleci – wylewanie wiader pełnych nieczystości.
Przeczytaj także: Wielki smród w XIX-wiecznym Londynie. Przez odór nieczystości ludzie dostawali torsji na ulicach
Chłopcy od zamiatania
Nim wynaleziono samochody, podstawy transportu wiązały się z końmi. W samym tylko Londynie w szczytowym momencie było tych zwierząt ponad 100 tysięcy. Do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych raczej nie szukały one ustronnego miejsca. Jeśli do tego dodamy deszczową pogodę i sporo błota, może się okazać, że niektóre miejsca są niemożliwe do przejścia – zarówno dla wozów, jak i pieszych.
Z tego względu we wczesnym XIX wieku na drogach można było spotkać zamiataczy. Chłopcy i mężczyźni zajmowali się zamiataniem, a czasem wręcz odkopywaniem ulic. By nieco usprawnić ten proces, Joseph Whitworth opatentował coś, co wymagało znacznie mniejszego ludzkiego zaangażowania.
Maszyna zaprojektowana przez niego w 1843 roku była dość prosta. Składała się z cylindra i przymocowanych do niego szczotek, które obracały się dzięki łańcuchowi. Całość ciągnęły konie. Takie sprzątające wozy, w nieco poprawionej formie, pojawiły się w 1854 roku w Filadelfii.
Gruntowne sprzątanie
Z początkiem XX wieku sprzątanie ulic staje się procesem coraz bardziej zmotoryzowanym. W 1911 roku w biurze American Tower and Tank Company staje John Murphy. Mężczyzna przedstawia swój projekt, który ma ułatwić utrzymanie czystości w miastach, ograniczając przy tym koszty. Firma przyjmuje Murphy’ego, a ten wkrótce, wraz z kilkoma współpracownikami, zakłada Elgin Sweeper Company. Po dwóch latach prototypowania na ulicę wyjeżdża ich pierwsza maszyna. Pojazd napędzany jest silnikiem, używa szczotek do zamiatania i taśmy, która przenosi brud do zbiornika. Jest wydajny, a co ważniejsze – znacznie tańszy w utrzymaniu niż wozy napędzane końmi.
fot.domena publicznaKonna śmieciarka w Nowym Jorku, 1911
Kolejna rewolucja objęła obszar wywozu śmieci. W USA i Europie w latach 20. XX wieku pojawiły się pierwsze zmotoryzowane ciężarówki z hydraulicznymi systemami zgniatającymi odpady. Z kolei w 1937 roku George Dempster opatentował podnośnik kontenerowy, automatyzując tym samym załadunek. Do Polski śmieciarki dotarły nieco później. W większych miastach można je było zobaczyć na ulicach w latach 50.
Od tego czasu ciężarówki do wywożenia śmieci stawały się coraz bardziej zaawansowane. W nowszych modelach pojawiały się kompaktory oraz automatyczne systemy sortowania odpadów. Śmieciarki coraz bardziej też powszedniały. A brud w wielu współczesnych miastach może nie zniknął zupełnie, ale stał się zdecydowanie mniej uciążliwy.
Bibliografia:
- Gallardo-Albarrán D., Theglobal sanitary revolution in historical perspective, „Journal of Economic Surveys” 2024
- Kamińska R., Przejść Rzym suchą nogą. Edylowie gwarantami czystości miasta, „Zeszyty Prawnicze” 2025
- Kubicki R., Problem utrzymania czystości w średniowiecznym mieście – funkcje i znaczenie łaźni publicznych na przykładzie Elbląga, „Studia Historica Gedanesia” (1), 2010
- Lawson B., A Cultural History of Waste Disposal: Environmental Policy and Park Redevelopments, London 2024
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.