Choć współcześnie krucjaty uchodzą za symbol starcia cywilizacji, rzeczywistość XII wieku wyglądała zupełnie inaczej. Intensywne kontakty handlowe, wspólne projekty naukowe i swobodna wymiana idei sprawiły, że chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi tworzyli splątaną sieć współpracy – od portów Pizy i Wenecji po biblioteki Toledo.
Handel ponad granicami religii
Choć krucjaty mogą sprawiać wrażenie świętej wojny między rywalizującymi kulturami, epoka wypraw krzyżowych zapewnia perspektywę bardzo odmienną od nowożytnej optyki cywilizacyjnej – poglądu, że odrębne i trwałe kultury odpowiadają różnym regionom geograficznym: jest to świat, w którym kultura nie ma naturalnej lokalizacji. Jednocześnie kontakt, nawet między wrogami, rodzi powiązania, a ekspansja chrześcijańskich rządów na wszystkie strony świata paradoksalnie doprowadziła w XII wieku do gospodarczego i kulturowego zbliżenia między chrześcijanami, muzułmanami i żydami ze wszystkich warstw społecznych.
fot.Shizhao / domena publicznaKrzyżowcy z XI-XIII wieku
Śródziemnomorska sieć szlaków handlowych zagęściła się i skomplikowała, gdy statki z chrześcijańskich portów transportowały wojowników i pielgrzymów do odbitej Ziemi Świętej i z powrotem oraz przywoziły z muzułmańskiego Egiptu jedwab, przyprawy, tkaniny i papier. Słowa przejęte w tej epoce z arabszczyzny przez języki romańskie odzwierciedlają handlowy charakter tych kontaktów: douane/dogana, taryfa, trafika, ryzyko, bazar, czek.
Republiki morskie i narodziny nowej gospodarki
Krucjaty były szczególnie korzystne dla „republik morskich”, które wyrosły w takich portowych miastach jak Piza, Genua i Wenecja, przemieniona przez upadek Rawenny z lokalnej przystani w główny port handlowy na Adriatyku. W tych minipaństewkach praw nie ustanawiała mała grupa nobilów, ale większe zgromadzenia obywateli oraz urzędnicy miejscy powoływani w drodze wyborów albo losowania, i jeszcze przed wyprawami krzyżowymi importowały one towary z muzułmańskiej Tunezji, Sycylii i Al-Andalus. Piza pod koniec XI wieku wybudowała katedrę za łupy zdobyte w islamskich miastach wysp Morza Śródziemnego, ale najazdy rabunkowe przeszły płynnie w hande.
W tym samym czasie, gdy republiki te wspierały łacińskich rycerzy swoimi flotami, zawierały traktaty handlowe ze wschodniochrześcijańskimi i muzułmańskimi portami nad Morzem Śródziemnym. Arcybiskup Pizy został w 1100 roku łacińskim patriarchą Jerozolimy, jednak sama Piza zawarła w 1101 roku układ z Konstantynopolem, w 1154 roku z Kairem, a w roku 1157 z Tunisem. O znaczeniu handlu ze światem arabskim świadczy nazwa wczesnodwunastowiecznej stoczni, w której powstawała flota Wenecji, Arsenał, pochodząca od arabskiego dar as-sina, czyli „dom wytwórczości”. W Genui to samo arabskie wyrażenie przybrało formę darsena.
Podejmowane przez papieży niemrawe próby bojkotowania handlu niewolnikami i materiałami wojennymi (drewnem i żelazem) z muzułmańskimi mocarstwami rutynowo ignorowano: sprzedawali oni też zwolnienia dla chrześcijańskich kupców, których koszt często pokrywali ochoczo ich muzułmańscy partnerzy. Włoscy kupcy wiozący tkaniny i jedwabie z islamskich portów przeprawiali się następnie przez Alpy, by robić interesy ze swymi odpowiednikami z równie ruchliwych portów nad Morzem Północnym, sprowadzającymi wyroby wełniane i futra z Rusi.
Przeczytaj także: Karpaty w epoce brązu
Tymczasem nowy typ toskańskich bankierów korzystał z doświadczeń w dziedzinie kredytów komercyjnych, wypracowanych przez żydowskich kupców z Kairu i Aleksandrii. Na zachód dotarły także inne technologie, od produkcji szkła po szkliwioną ceramikę. W najzupełniej dosłownym sensie ujednolicały się smaki, gdy kupcy i krzyżowcy wracali do Europy z nowo nabytym upodobaniem do cukru (to sanskryckie słowo weszło do języków europejskich za pośrednictwem arabskiego). Odzwierciedlało ono wcześniejszą rolę kalifatu w sprowadzeniu indyjskiej trzciny cukrowej na zachód na własne terytoria, zwłaszcza do Egiptu, który zdominował handel cukrem aż do późnego średniowiecza.
Rosnąca zamożność oraz nowe drogi do bogactwa i mądrości islamskich miast również sprzyjały przemianom europejskiej kultury artystycznej i intelektualnej, które określa się często jako „renesans XII wieku”. Do zachodniej Europy zaczęły w końcu powracać nieśmiało greckie dzieła medyczne, naukowe i filozoficzne, niektóre bezpośrednio z bibliotek Konstantynopola i Antiochii, jednak większość w arabskich przekładach. Pojawiło się też nowe zainteresowanie nauką muzułmańską i na przesuwających się rubieżach chrześcijańskiej Europy rozpoczęło się wspólne poszukiwanie arabskich tekstów do przetłumaczenia na łacinę. Nikt jeszcze nie wymyślił klasycznych korzeni europejskiej cywilizacji, tak więc cuda średniowiecznej nauki wyrastały na podglebiu arabskich komentarzy, krytyki i nowych idei.
Gdy chrześcijańscy władcy parli na południe przez Półwysep Iberyjski, wielojęzyczne i wielowyznaniowe królestwa katolickiej Iberii były dla chrześcijańskich uczonych główną bramą do muzułmańskich pism i nauk. Sirr al-asrar („Sekret sekretów”) na przykład, arabski zbiór porad politycznych ubrany w formę fikcyjnego listu Arystotelesa do jego ucznia Aleksandra Wielkiego, został po raz pierwszy przetłumaczony na łacinę jako Secretum Secretorum około 1120 roku n.e. dla królowej nowo powstałego królestwa Portugalii. Od XIII do XVI wieku był on jednym z najpowszechniej czytanych tekstów w zachodniej Europie, zachowanym w setkach manuskryptów w językach od prowansalskiego poprzez anglonormański po holenderski.
Przeczytaj także: Krucjaty jako biznes. Ile zarobili na nich krzyżowcy?
Toledo – brama europejskiej nauki do świata islamu
Najważniejszym miejscem spotkań było jednak Toledo, miasto słynące już jako ośrodek naukowy, zanim w 1085 roku poddało się Alfonsowi VI, królowi Kastylii i Leónu. Usadowione na szczycie wzgórza Toledo było domem astronoma Az-Zarkalego (1029–1100), który skorygował wyliczoną przez Ptolemeusza z Aleksandrii długość Morza Śródziemnego, oraz Saida al-Andalusiego (1029–1070), miejscowego kadiego, czyli sędziego, który w książce „Kategorie ludów” (Tabakat al-umam) omówił naukowe dokonania Hindusów, Persów, Chaldejczyków, Egipcjan, Greków, Rzymian, Arabów ze wschodu i zachodu oraz Żydów.
Nowe katolickie władze nie tylko tolerowały pokaźną muzułmańską i żydowską populację miasta, ale sam Alfons określał się mianem „króla dwóch religii”. Wielu muzułmanów i żydów postanowiło pozostać w mieście wraz z jeszcze starszą społecznością „mozarabskich” chrześcijan, którzy pozostali wierni liturgii wizygockiej, zamiast przy jąć łaciński obrządek praktykowany w katolickich królestwach na północy; jak można się było spodziewać, papież teraz narzucił im ten ostatni. Miasto przyciągało też Mozarabów i Żydów z tego, co pozostało z islamskiej Iberii, zwłaszcza odkąd konserwatywna i purytańska dynastia Almohadów obaliła w 1147 roku berberyjskich Almorawidów w Maroku, a do roku 1172 odebrała im także Al-Andalus.
fot.Dmitry Dzhus / CC BY 2.0Toledo
Teraz do Toledo zaczęli napływać także chrześcijanie złaknieni dostępu do arabskich dzieł, a niektórzy zostawali, by studiować u arabskich uczonych. Obok katedry wyrosła frankijska dzielnica, a miasto stało się ośrodkiem tłumaczeń na łacinę arabskich tekstów naukowych i filozoficznych. Ponieważ akurat łacina była językiem, którym rodowici Toledańczycy nie władali, przekłady znów opracowywane były często w dwóch etapach: najpierw przez miejscowych z literackiej arabszczyzny na ich własny arabski lub romański dialekt, a następnie na łacinę przez cudzoziemców.
Istotną rolę w tych pracach odegrał uczony imieniem Gerard z Cremony we Włoszech, który przybył do Toledo około 1140 roku. Szukał tu dzieła Ptolemeusza o astronomii matematycznej, znanego po grecku jako Megale Syntaxis, „Wielka księga”, a dziś określanego jako „Almagest” od arabskiego tytułu, który sam był transliteracją greckiego słowa „największy”. Dowodem trwałego znaczenia arabskiej nauki w Europie jest to, że choć dostępne było również nieco wcześniejsze tłumaczenie dokonane bezpośrednio z greckiego manuskryptu, przekład „Almagestu” Gerarda z 1175 roku przez setki lat był najbardziej popularną wersją tego dzieła Sam Gerard był pod takim wrażeniem rozległości muzułmańskiej, żydowskiej, indyjskiej i greckiej wiedzy, jaką znalazł w mieście, że spędził tu resztę życia, zostawszy kanonikiem katedry.
Nauczył się arabskiego i ostatecznie przetłumaczył z tego języka na łacinę przeszło siedemdziesiąt dzieł naukowych żmudną metodą „słowo w słowo”, która zapewniała wierny, choć ciężkostrawny przekład. Były wśród nich prace Arystotelesa, Euklidesa i Galena, a także starszego Al-Chuwarizmiego, Al-Farabiego i Ibn Siny (Awicenny), dziesiątowiecznego perskiego uczonego z kupieckiego miasta Buchary w Azji Środkowej, który stał się jednym z najbardziej wpływowych myślicieli średniowiecza w dziedzinie filozofii, astronomii i przede wszystkim medycyny.
Inni chrześcijańscy uczeni tej epoki byli bardziej mobilni: przykładem niech będzie Adelard z Bath (ok. 1080–1150), który studiował w Tours i podróżował po Włoszech i Sycylii. Tworzył on własne dzieła filozoficzne, ale pamiętany jest głównie za sprawą licznych przekładów arabskich tekstów filozoficznych, astronomicznych, alchemicznych i matematycznych. Ten zagorzały propagator cyfr indo-arabskich mógł być pierwszym tłumaczem dziewiątowiecznego dzieła Muhammada ibn Musy al-Chuwarizmiego o arytmetyce, zaginionego dziś w arabskim oryginale i zachowanego jedynie w dwunastowiecznych wersjach łacińskich, które zwróciły na nowe cyfry uwagę uczonych i kupców z całej Europy.
Przeczytaj także: Wielki mistrz templariuszy. Najniebezpieczniejsze zajęcie czasów krucjat?
Tekst jest fragmentem książki „Jak świat stworzył Zachód” – Josephine Quinn, Dom Wydawniczy Rebis, 2025

KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.