Ten przewodnik i gawędziarz był legendą polskich Tatr, acz cokolwiek kontrowersyjną... Nie tylko trudnił się kłusownictwem. Sabała był zwykłym zbójcą!
Tak naprawdę nazywał się Jan Krzeptowski, chociaż nazywano go także Sablikiem oraz Jaśkiem Czakorem. Najbardziej znany jest jednak właśnie jako Sabała. Na świat przyszedł 26 stycznia 1809 roku na Krzeptówkach, na pograniczu Zakopanego i Kościeliska. W tym drugim spędził zdecydowaną większość życia. Wyrósł na postawnego młodego człowieka o cokolwiek porywczym charakterze. Miał trzech braci: Andrzeja, Józefa i Wojciecha.
Ich ojcem był Jan Gąsienica. Pochodził z arystokratycznej zakopiańskiej rodziny. Dopiero jego synowie zaczęli się nazywać Krzeptowskimi – od nazwy posiadłości. Jan Gąsienica był człowiekiem ze wszech miar przedsiębiorczym. Trudnił się m.in. przemytem owiec do Węgier. Pewnego razu wierchami miał ich przeprowadzić ok. 400 sztuk, nie ponosząc oczywiście wymaganej opłaty granicznej. Podobno nie gardził również zbójnictwem.
Łowy na „hrubego” zwierza
Sabała, zanim został znanym gawędziarzem, początkowo szedł w ślady ojca. Nie miał wykształcenia. Parał się myślistwem, bo pasterstwo – jego zdaniem – dawało „zicie wesołe, ale biedne”. Dlatego wolał polować. Był ponoć dobrym strzelcem, chociaż jego pierwsza flinta, zapalana jeszcze krzemieniem, często pudłowała. Dopiero w 1832 roku Krzeptowski kupił tzw. kapiszonówkę, a później dubeltówkę. Brał udział w pokaźnych myśliwskich wyprawach organizowanych przez Edwarda Homolacza, u którego miał spore poważanie jako myśliwy.
Sabała lubił przede wszystkim łowy na „hrubego” zwierza – niedźwiedzie (ponoć zabił ich 13), dziki, wilki czy rysie. Nie polował na młodsze oraz na mniejsze zwierzęta, bo jak twierdził, „zwierz jak młody, to straśnie piękny”. Aczkolwiek zdarzało mu się zabijać kozice i świstaki. Nie wszystkie jego wyprawy myśliwskie były legalne. Wkrótce zasłynął z nieumiarkowania w… kłusownictwie. Świadczą o tym skargi na Sabałę składane Homolaczom.
Kłusownictwo w pewnym momencie zostało w Tatrach oficjalnie zakazane, ale Krzeptowski z towarzyszami znalazł na to sposób. Jak pisze Ferdynand Hoesick: „Strzelcy rozbierali fuzje na kawałki i, ukrywszy je pod odzieniem, wychodzili ze wsi np. pod pozorem interesów w mieście, lub kupna serdaków w Liptowie, poczem rozbiegali się po lasach i halach, ale na to tylko, by się spotkać na umówionem miejscu w górach o umówionej godzinie. Tam złożywszy, strzelby, rozpoczynano polowanie”. Sabała nigdy, nawet w późnym wieku, nie wyrzekł się polowań.
Zbójnik i mizogin Sabała
Wiadomo również było o nim, że parał się zbójnictwem, aczkolwiek się z tym krył. Przyznawał się do tego tylko nielicznym. Z tego powodu nazywano go raubrem. Został zresztą po tym ślad w postaci piosenki: „Oj! Sabała zaśpiewoł / Oj! Krzywań mu odpedzioł / Bo o jego sprawie / Nikt inny nie wiedzioł”. Skończyć z tym procederem miał dopiero, gdy się ożenił i został ojcem.
Żona nie miała z Krzeptowskim łatwego życia. Jego podejście do kobiet było, delikatnie mówiąc, specyficzne. O równouprawnieniu według niego nie mogło być mowy. W odniesieniu do zdolności umysłowych pań Sabała był nad wyraz krytyczny. Mawiał: „Ino ty chłopie bob słuchoj, to ci wse źle wyńdzie. Jedna ci nagodo bzdur, a drugo cie za topote rozumu nauci. Chłop to wse na babskim rozumie źle wyńdzie”.
O własnej płci wyrażał się za to w samych superlatywach. Uważał, że mężczyzna mądry i rozumny jest w stanie z każdej trudnej sytuacji wyjść obronną ręką. Ba, stawiał wręcz panów ponad aniołami! „Podajom syćko, ze ka diaści ni mogom, to babę poślom, ale jo tak uwazujem ze ka baba i j anioł ni mogom, to jesce chłop poradzi, ino zeby mioł scipte rozumu w głowie, a nie śmieci”.
Czytaj też: Janosik – historia prawdziwa
Tatrzański Homer
Jako bajarza i gawędziarza odkrył go jako pierwszy doktor Tytus Chałubiński. Sabała miał już wtedy 70 lat i chodził po górach w charakterze przewodnika. Pomimo podeszłego wieku obrażał się, gdy ktoś próbował odciążyć go z noszeniem bagaży. Krzeptowski nigdy nie odmawiał gościny „panu profesorowi”, a Chałubiński mówił o nim per „Jaś”. Połączyła ich specyficzna przyjaźń. W domu Chałubińskiego Sabała poznał m.in. Helenę Modrzejewską, Henryka Sienkiewicza, Stanisława Witkiewicza (ojca Witkacego) czy Ignacego Paderewskiego.
Znaczna część twórczości Sabały zachowała się właśnie dzięki Witkiewiczowi. Nazywał Sabałę Homerem Tatrzańskim i poniekąd przyjął do rodziny. Krzeptowski wraz z Heleną Modrzejewską w 1891 roku „trzymał” do chrztu Witkacego – Stanisława Ignacego (chłopiec miał już wówczas 5 lat). Również Sienkiewicz spisywał opowiadane przez górala historie. Sabała stał się także inspiracją dla wielu poetów, np. Kazimierza Przerwy-Tetmajera. O to, żeby go poznać, zabiegali Jan Matejko oraz Jan Kasprowicz.
Czytaj też: Barbarzyńcy z Zakopanego. Jak wyglądało życie w sercu Tatr, zanim przybyła cywilizacja?
Patriota, ale nie katolik
Krzeptowskiemu nieobca była też postawa patriotyczna. W roku 1846 wraz z innymi góralami z Chochołowa zdecydował się wzniecić skierowane przeciwko władzy austriackiej powstanie. Nie był to jednak wielki zryw i zakończył się dość szybko.
Sabała zostawił po sobie wiele opowiastek oraz sentencji zawierających sporą dozę mądrości ludowej. Chociażby te oto stwierdzenie traktujące o życiu: „Zycie cłeka to je dobre, godne, ale nie wygodne, a co wto temu winny jest, ze zyć musi. Kie ojcowie kcieli, cobyś zył, to ty musis też kcieć, a narzekać i labidzić nima co, bo tu tego nie wiecność — haj — nie długo. Nie przeżyjemy Giewontu, bo on nos sićkich pohowo”.
Sabałę pochował jednak nie Giewont, a wielu ludzi, którzy go cenili. Zmarł 8 grudnia 1894 roku. Schyłek życia spędził u niejakiej pani Lilpopowej, gdzie w chorobie miał zapewnioną lepszą opiekę. Przed śmiercią nie chciał spowiednika – ponoć nigdy nie był wybitnie religijny. Stało się to potem źródłem pewnych komplikacji, ponieważ ksiądz odmówił udziału w pogrzebie. Ostatecznie dzięki wstawiennictwu m.in. Witkacego ustalono, że w uroczystości będzie uczestniczył wikary. Tak o pogrzebie, który miał miejsce 11 grudnia, napisano w „Kurjerze Warszawskim”: „Piękny miał pogrzeb Jan Sabała Krzeptowski Czakur z Kościelisk. W dniu 11-tym b. m. z gęślami i ciupagą złożono go do grobu pod stosem wieńców od przyjaciół”. Których z pewnością wśród górali (i nie tylko) mu nie brakowało.
Bibliografia:
- J. Adamowski, Jan Krzeptowski Sabała (1809-1894), „Twórczośc Ludowa”, nr 3/1999.
- B. Chowaniec-Lejczyk, Kalendarium historyczne, „Podhalanin”, nr 2/2009.
- F. Hoesick, Legendowe postacie zakopiańskie, Warszawa 1922.
- J. Gałdyn, Sabała i jego bajki, „Gazeta Podhalańska”, nr 27/1933.
- Jan Krzeptowski Sabała, „Tatrzański Orzeł”, nr 1/2014.
- Jan Krzeptowski Sabała 1809-1894, „Tatrzański Orzeł”, nr 4/2008.
- B. Kubiak, „Przed nami górskie bezdroża…” czyli początki polskiego taternictwa, „Vade Nobiscum”, vol. 1/2009.
Il. otwierająca tekst: Kazimierz Pochwalski/domena publiczna; domena publiczna
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.