Ciekawostki Historyczne
Zimna wojna

Psychiatria represyjna w ZSRR

Brud, karaluchy, leczenie biciem, sadystyczne eksperymenty. Pacjenci psychuszek przeżywali horror. Trafiali tam za karę, bo krytykowali „jedyną słuszną władzę”.

Co robić z przeciwnikami politycznymi lub osobami, które naruszają reguły życia społecznego? W ZSRR znano na to odpowiedź. A kiedy stosowane masowo przed wojną rozstrzelania i zsyłki do łagrów stały się passé, wprowadzono nowe narzędzie politycznego terroru, tzw. psychuszki, czyli szpitale psychiatryczne specjalnego rodzaju, gdzie wysyłano dysydentów na przymusowe leczenie.

W ten sposób w Związku Radzieckim narodziła się psychiatria represyjna. Stosowano ją na masową skalę od lat 50. XX wieku z „inspiracji” Nikity Chruszczowa, który w 1959 roku wygłosił znamienne słowa: „Można powiedzieć, że i obecnie (w ZSRR) istnieją ludzie, którzy walczą z komunizmem…, ale u takich ludzi bez wątpienia stan psychiczny nie jest w normie”.

Psychiatria w służbie terroru

Bynajmniej nie była to „łagodniejsza” alternatywa wobec zsyłki do łagru. Warunki w szpitalach były bowiem tragiczne, a pacjenci-więźniowie często trafiali tam bezterminowo. Na dodatek lekarzom dawano wolną rękę w kwestii traktowania „chorych”, więc wielu bezkarnie znęcało się nad „wrogami ludu”. Tak „terapie” stosowane w specszpitalu, do którego trafił pod koniec 1963 roku, wspominał radziecki dysydent Władimir Bukowski:

Dla leczenia «wzbudzonych», a mówiąc dokładnie – karania, stosowano w zasadzie trzy środki. Pierwszy – aminozyna. Pod jej działaniem człowiek zazwyczaj zapadał w śpiączkę, w jakieś takie otępienie, że przestawał pojmować, co się z nim dzieje. Drugi – sulfazyna albo siarka. Ten środek powodował niezwykle silne bóle i dreszcze, temperatura podskakiwała do 40–41°C i utrzymywała się przez dwa–trzy dni. Trzeci – skrętka [ukrutka].

To uważane było za najcięższe. Więźnia mocno owijano od nóg aż po pachy mokrym, skręconym prześcieradłem albo pasami z płótna żaglowego. Schnąc, materiał kurczył się, powodując straszliwy ból i pieczenie całego ciała. Zazwyczaj powodowało to szybką utratę przytomności i do obowiązków siostry należało tego doglądać. Wówczas skrętkę chwilowo rozluźniano, pozwalając delikwentowi odetchnąć i dojść do siebie, po czym ponownie zawijano. To mogło powtarzać się kilkakrotnie.

Radziecki dysydent Władimir Bukowski został poddany przymusowemu „leczeniu” w tzw. psychuszce.fot.Bert Verhoeff / Anefo / CC0

Radziecki dysydent Władimir Bukowski został poddany przymusowemu „leczeniu” w tzw. psychuszce.

Prawda o tych nadużyciach względem (często zdrowych) pacjentów wyszła na jaw w 1977 roku. Nagłośniono wówczas sprawę przymusowych hospitalizacji przeciwników politycznych na VI Światowym Kongresie Psychiatrów w Honolulu. Mimo to tę formę represji stosowano w ZSRR jeszcze w latach 80.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Polskie ofiary represji psychiatrycznych

Epidemia chorób psychicznych, która (według władz) dręczyła radzieckie społeczeństwo, na szczęście nie ogarnęła Ludowej Polski, choć i nad Wisłą zdarzały się przypadki wydawania diagnozy psychiatrycznej zamiast wyroku dla więźniów politycznych. Do szpitala psychiatrycznego (radzieckiego) trafił jeszcze w 1939 roku m.in. brat Józefa Piłsudskiego Jan, były poseł, wicemarszałek sejmu i minister skarbu. Oficjalnie cierpiał na „urojenia  w sprawach politycznych”.

Z kolei pisarz i poeta Wojciech Bąk w czerwcu 1950 roku został wyprowadzony ze zjazdu Związku Literatów Polskich i umieszczony w szpitalu psychiatrycznym za… antysemityzm oraz podejrzenia o homoseksualizm. W zakładzie, w którym go zamknięto, próbowano go uzdrowić biciem, co – jak można się domyślać – nie wpłynęło pozytywnie na jego zdrowie.

O ile Wojciecha Bąka odseparowano od społeczeństwa, bo nie pasował do obowiązujących socjalistycznych norm postępowania, to Marek Chwalewski do „pokoju bez klamek” trafił typowo za działalność antykomunistyczną. W akcie oskarżenia z 1974 roku obwiniono go o „szkalowanie ustroju i przesyłanie szkalujących wiadomości do rozgłośni Radia Wolna Europa”. Co ciekawe, umieszczono go w szpitalu już po tym, jak stwierdzono, iż jest… całkowicie zdrowy psychicznie.

Czytaj też: Jak traktowano pacjentów przedwojennych psychiatryków? Autentyczne wyznania starej pielęgniarki

„Psychiatryki” w PRL

Niezależnie jednak od tego, czy pacjenci peerelowskich szpitali psychiatrycznych trafiali tam za karę, czy w związku z prawdziwymi problemami, ich sytuacja była nie do pozazdroszczenia. Warunki były tam fatalne. To, jak bardzo, dobrze oddają doświadczenia głównego bohatera najnowszej powieści Marka Krajewskiego z cyklu o komisarzu Edwardzie Popielskim „Słowo honoru”:

Przed jego oczami przesuwały się teraz ponure obrazy szpitalnego oddziału kobiecego. Rozbita muszla klozetowa z wrośniętymi w nią brunatnymi zaciekami. Sterczące pod złamaną w pół deską klozetową ostre brzegi roztrzaskanej porcelany, niektóre skierowane ku górze. Karaluchy biegające po parapecie i po ścianie pokrytej łuszczącą się farbą (…).

Jedną z metod „leczenia” była tzw. skrętka/ukrutka (zdj. poglądowe)fot.domena publiczna

Jedną z metod „leczenia” była tzw. skrętka/ukrutka (zdj. poglądowe).

Kwadrans wcześniej był we wspólnej dla całego oddziału toalecie. Widział rozmazaną rybę na lustrze przyumywalce. Z zaschniętej brei sterczały ości i fragmenty rybiego kręgosłupa. Ryba była zapewne stara, śmierdząca albo zanadto oścista. (…) Widział, jak do owej ryby zbliża się na czworakach gruba kobieta. Jak się podnosi i wącha. A potem, jak zlizuje z lustra kawałki odrzuconej potrawy. Jak przełyka ości i gryzie kręgosłup oblepiony zaschniętym mięsnym szlamem (…). Sanitariusze, a później pielęgniarka otwierali im kolejne drzwi bez klamek. (…) W sali, do której teraz weszli przybysze, śmierdziało ludzkimi odchodami.

Czytaj też: „Niemcy rzucili się na więźniów jak wygłodniałe psy”. Diaboliczne metody wydobywania zeznań w więzieniu na Montelupich

Sadystyczne eksperymenty na dzieciach

Wprawdzie w zakładach psychiatrycznych w komunistycznej Polsce nie wpędzano pacjentów masowo w stan śpiączki klinicznej za pomocą zastrzyków z insuliny (także taką metodą „leczono” dysydentów w ZSRR), ale peerelowscy lekarze również mieli na sumieniu nieetyczne praktyki. W radomskim szpitalu w latach 1971–1974 ordynator Jerzy Szafranek z żoną (także lekarką psychiatrii) i dwiema psycholożkami przeprowadzali budzące grozę eksperymenty.

Niezależnie od tego, czy pacjenci peerelowskich szpitali psychiatrycznych trafiali tam za karę, czy w związku z prawdziwymi problemami, ich sytuacja była nie do pozazdroszczenia (zdj. poglądowe – pacjenci szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie przed wojną).fot.domena publiczna

Niezależnie od tego, czy pacjenci peerelowskich szpitali psychiatrycznych trafiali tam za karę, czy w związku z prawdziwymi problemami, ich sytuacja była nie do pozazdroszczenia (zdj. poglądowe – pacjenci szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie przed wojną).

Ich ofiarą (za zgodą rodziców!) padło ok. 100 nastolatków w wieku od 12 do 17 lat ze zdiagnozowanymi „nasilającymi się zaburzeniami zachowania” (np. wagarowaniem, popalaniem papierosów czy… pyskowaniem nauczycielom). Specjaliści postanowili przekonać się, czy te zaburzenia łączą się jakoś z fizycznymi uszkodzeniami mózgu. Aby to sprawdzić, stosowali tzw. pneumoencefalografię. Zabieg ten – w uproszczeniu – polega na zastąpieniu części płynu mózgowo-rdzeniowego gazem (powietrzem, tlenem lub helem) poprzez nakłucie w kanale rdzenia kręgowego. Dzięki temu lekarze mogli wykonywać lepsze (jak na tamte czasy) zdjęcia rentgenowskie mózgu. Pacjenci cierpieli jednak z powodu silnych skutków ubocznych (m.in. bólów głowy, wymiotów, a nawet problemów z oddychaniem).

Tymczasem, jak pisze Jarosław Dubiel: „»Badacze« udowodnili to, w co od początku głęboko wierzyli, a mianowicie »zaburzenia zachowania«, czyli palenie papierosów, nieszanowanie autorytetów, wagary itd. u swego podłoża mają w większości wypadków organiczne uszkodzenia mózgu”. Po co jednak w ogóle to badano? Cóż, dla peerelowskich władz była to cenna wiedza – bo skoro „złe” zachowanie wynika z uszkodzenia mózgu, to osobę, która niewłaściwie postępuje (np. opozycjonistę), należy bezsprzecznie zamknąć w szpitalu i poddać leczeniu psychiatrycznemu – zupełnie jak u „towarzyszy” z ZSRR…

Inspiracja:

Inspirację dla artykułu stanowiła powieść Marka Krajewskiego „Słowo honoru”, 13. tom cyklu o komisarzu Edwardzie Popielskim (Znak 2024).

Bibliografia:

  1. Władimir Bukowski, I powraca wiatr, Znak 1999.
  2. Tomasz Gdaniec, Zapomniany eksperyment medyczny PRL. Psychiatra „pompował” czaszki dzieci, medonet.pl (dostęp: 23.06.2024).
  3. Antoni Florkowski, Nadużywanie psychiatrii do celów niemedycznych, „Psychiatria po dyplomie”, 2015 (06).
  4. Tadeusz Nasierowski, Psychiatria polityczna do 1951 roku, „Postępy Psychiatrii i Neurologii” 5/1996.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Eksperyment Tuskegee

Badacze chcieli opisać naturalny przebieg nieleczonej choroby, dlatego perfidnie oszukiwali pacjentów. W efekcie doprowadzili do śmierci ponad 100 osób.

21 czerwca 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Zimna wojna

Makabryczna historia lobotomii

Miała być panaceum na schorzenia umysłu – od depresji po schizofrenię. Lobotomii poddawano nawet dzieci. U wielu pacjentów spowodowała niepełnosprawność.

17 września 2022 | Autorzy: Maria Procner

Zimna wojna

Eksperyment Rosenhana

Czy osoba zdrowa psychicznie może zostać zdiagnozowana i leczona na poważne choroby umysłowe? Oczywiście! Dowiódł tego eksperyment Rosenhana.

30 maja 2022 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

Druga wojna światowa

Pacjenci „bez szans na wyzdrowienie”. Jak Niemcy eksterminowali pacjentów polskich szpitali psychiatrycznych?

Niepełnosprawne dzieci wywożono do lasów pod pozorem "wycieczek". Dorosłych mordowano drewnianymi pałkami lub strzałem w tył głowy. Jedyną ich "zbrodnią" było to, że uznano ich...

23 maja 2022 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Nowożytność

Włoska epidemia na wyspie duchów. Od Czarnej Śmierci do diabelskiego szpitala psychiatrycznego

Poveglia, niepozorna wyspa położona niedaleko Wenecji, skrywa wyjątkowo upiorne historie. Bo przed wiekami chowano na niej ofiary dżumy – Czarnej Śmierci, która falami dziesiątkowała populację...

16 marca 2020 | Autorzy: Marcin Waincetel

Dwudziestolecie międzywojenne

Dlaczego po śmierci Piłsudskiego jego mózg odesłano do szpitala psychiatrycznego?

Decyzja wyszła od samego Komendanta. Piłsudski wyraźnie życzył sobie, by jego mózg wyjęto, zatopiono w formalinie i… udowodniono to, co powtarzał do znudzenia od piętnastu...

27 października 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

KOMENTARZE (6)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

rychu

Czemu tytuł artykułu brzmi „Szpitale psychiatryczne w PRL”, skoro przeważająca część tekstu dotyczy psychiatrii w ZSRR? Autorka nie jest w stanie odróżnić Polski od CCCP? Kilka zdań (tylko kilka) o stanie polskich szpitali psychiatrycznych tyczy się czasów zaraz po wojnie. W zrujnowanej Polsce, trudno żeby w psychiatryku panowały luksusy. Nie chcę bronić PRL, ale akurat opieka psychiatryczna stała na wysokim poziomie (lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte). Obecnie pacjenci mogą tylko pomarzyć o takim dostępie do lekarza, jaki był wtedy. Psychiatria dziecięca to w ogóle tragedia.

Opisany eksperyment był normą w latach siedemdziesiątych, gdzie prowadzono wiele takich działań. Również w krajach Europy Zachodniej i USA. Skoro Pani zdaniem „budzące grozę eksperymenty” polegały jedynie na skutkach ubocznych w postaci „bólów głowy, wymiotów, a nawet problemów z oddychaniem”, to co powie Pani o lobotomii? Szafujesz autorko dramatycznym słownictwem tam gdzie jest ono zupełnie niepotrzebne. O psychiatrii w PRL nie Pani nawet podstawowego pojęcia. Proszę nie brać się za tematy, o których Pani nic nie wie. Bóle głowy, wymioty i kłopoty z oddychaniem, to mogą wystąpić nawet przy paracetamolu.

„Nie ma pacjenta, jest człowiek” – Wiesz autorko kto to napisał? Jeden z najsłynniejszych polskich psychiatrów z okresu PRL. Swoimi działaniami i życiem udowodnił, że nie było to tylko hasło, a jego cel. Najwyraźniej Pani nawet o nim nie słyszała. Cały ten tekst to śmiech na sali.

Paweł Kopeć

Ps. Ten cały kochany dziś jak i kiedyś /!/ niestety PRL to był jeden, wielki, chory i zaraźliwy psychiatryk /sowietska, bolszewicka, radziecka, leninowska, marxistowska, stalinowska w różnych okresach psychuszka, oczywiście w polskiej wersji; vide: DDR/NRD, Czechosłowacja, Węgry, Rumunia… Znowu niestety/.
Dlaczego?!
Wszechwładny, wszechobecny ogłupiający: socyalizm, komuna, lewica, „demokracja ludowa”, walk klas, mas, „władza ludu„, rządząca tzw. klasa robotnicza; swoista, nowa i odmieniona – seymokracja, parlamentaryzm, wybory, debaty, głosowania, egzekutywy – Bieruty, Gomułki, Gierki, Jaruzelscy, Kiszczaki – UB, SB, PZPR /PPR + PPS/, ZSL, SD… i tym podobni durnie, nieuki, abnegaci jako autorytety, zresztą każde.
Również i dziś jak najbardziej aktualni, AD 2024!
Zgroza
Vide: S. Kisielewski, L. Tyrmand, M. Hłasko, Cz. Miłosz, SI Witkiewicz, J. Krzysztoń, GH Grudziński, JKM, SM, RAZ, K. Zanussi, A. Wajda, A. Holland, „kino moralnego niepokoju„ etc.

    PI Grembowicz

    Por.: J. Trznadel, T. Burek, JM Rymkiewicz, K. Wierzyński, T. Różewicz, T. Borowski, W. Broniewski, L. Staff…
    Real Life, Art, Science and Politik

K.S.

Ten tekst autorstwa pani Marii Procner to jakiś żart? Może opublikowany 1 kwietnia byłby śmieszny. Ta pani nie ma najmniejszego pojęcia o temacie, który (w swoim mniemaniu) porusza. Stąd pewnie te ciągłe odwołania do psychiatrii sowieckiej. A podobno chciała pisać o psychiatrii w PRL.

Na postawie Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych (art. 27), przytaczam niewielkie fragmenty obszernej pracy dr. psychiatry pana Tadeusza Nasierowskiego DROGI I BEZDROŻA POLSKIEJ PSYCHIATRII, wydanej z okazji 100-lecia Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

„…W 1961 r. powstało World Psychiatric Association (WPA), a Polskie Towarzystwo Psychiatryczne zostało jego członkiem założycielskim. Od tego czasu polska psychiatria powoli dryfowała w kierunku psychiatrii zachodniej… W 1967 r. zaczęła ukazywać się „Psychiatria Polska”, będąca odtąd organem naukowym Towarzystwa, a od 1972 r. „Psychoterapia”.

Fenomenem psychiatrii polskiej okresu powojennego był Antonii Kępiński (1918-1972), autor koncepcji metabolizmu energetyczno-informacyjnego, nawiązującej do ogólnej teorii systemów Ludwiga von Berta Lanffy’ego. W 1958 r. Kępiński zainicjował w Krakowie badania byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Był twórcą pojęcia „KZ syndrom” (zespołu obozu koncentracyjnego), opisującego objawy zaburzeń psychicznych obserwowanych u więźniów obozów koncentracyjnych. Kępiński uważał, że jedną z przyczyn powstawania zaburzeń psychicznych jest zakłócenie porządku wartościującego (aksjologicznego), a ściśle
mówiąc porządku moralnego, mającego źródła ontologiczne (naturalny porządek moralny), biologiczne i społeczno-kulturalne. Jego prace Rytm życia (1972), Schizofrenia (1972), Psychopatologia nerwic (1972), Melancholia (1974), Lęk (1977), Poznanie chorego (1978)
i inne, są stale wznawiane i cieszą się niesłabnącym powodzeniem.

Olbrzymią rolę w rozwoju psychiatrii polskiej w okresie powojennym odegrał Tadeusz Bilikiewicz (1901-1980), twórca koncepcji etioepigenetycznej struktury psychoz, jeden z prekursorów obecnie obowiązującej diagnostyki wieloosiowej w psychiatrii. Na jego podręczniku Psychiatria kliniczna, który w latach 1957-1989 miał siedem wydań, wychowało się kilka pokoleń lekarzy…

…Do rozwoju psychoterapii w Polsce przyczyniła się działalność Stefana Ledera (1919-2003). Leder propagował nurt behawioralno-poznawczy. W 1961 r. utworzył sekcję naukową psychoterapii w Polskim Towarzystwie Psychiatrycznym. Jedną z form działalności sekcji było, zainicjowane przez Ledera, prowadzenie systematycznych szkoleń w zakresie psychoterapii. W 1967 r. zorganizował pierwszą w Polsce klinikę nerwic. Jego doświadczenia w tym zakresie przeniósł na
grunt krakowski Jerzy Aleksandrowicz (1936-2018), który w 1976 r. zorganizował w Krakowie Ośrodek Leczenia Nerwic. Działając konsekwentnie na polu rozwoju psychoterapii, doprowadził do powstania w 1992 r., pierwszej i jak dotąd jedynej w Polsce, Katedry Psychoterapii na Wydziale Lekarskim Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Następnie był jej wieloletnim kierownikiem. W 1970 r. założył i redagował „Zeszyty Psychoterapeutyczne”, które od 1972 r. ukazują się jako kwartalnik „Psychoterapia”…”

Tu nie ma nawet co porównywać. Tekst tej pani to bełkot merytoryczny. Ma wykazać, że psychiatria w PRL służyła jedynie do niszczenia ludzi i walki z opozycją. Przynajmniej tak ta pani uważa. Dziwne, że tekst tak niskiej (żeby nie napisać żenującej) jakości został przez Was opublikowany. Przecież nie o historię polskiej psychiatrii w nim chodzi, ani związaną z tym rzetelną informację. Pani autorka przedstawia jedynie swoje resentymenty, bez żadnej wartości merytorycznej. Co gorsza, mogące wprowadzać niezorientowanego w temacie czytelnika w błąd.

Pozdrawiam Redakcję życząc bardziej starannego doboru publikowanych u Was tekstów. Niektóre są naprawdę na wysokim poziomie, a duża część na dobrym. Ale ten, to ideologiczny bełkot bez żadnych treści merytorycznych

    Członek redakcji | Autor publikacji | Maria Procner

    Celem i tematem artykułu nigdy nie było zaprezentowanie kondycji i historii całej psychiatrii w Polsce w okresie powojennym (na co zresztą ramy artykułu zwyczajnie nie pozwalają. Zresztą również tytuł (krótki z powodu wymogów technicznych) odnoszący się do szpitali psychiatrycznych, a także lead mówiący o pacjentach i ich doświadczeniach nie miały sugerować, jakobym podejmowała się zawarcia w kilku tysiącach znaków całości tak olbrzymiego tematu. Głównym tematem artykułu (co zostało wyrażone już w jego wstępie) jest i miała być psychiatria represyjna – czyli pewien wycinek rzeczywistości psychiatrii i sytuacji pacjentów w okresie istnienia ZSRR (bez nawiązań do którego nie sposób poruszyć tego tematu) i PRL. Aby nie budziło to dalszych wątpliwości, tytuł tekstu został zmieniony.

      K.S.

      Pani wypowiedź jest mało przekonywująca. Pierwotne tytuł brzmiał „Szpitale psychiatryczne w PRL”. Toteż obecne stwierdzenie

      „..Celem i tematem artykułu nigdy nie było zaprezentowanie kondycji i historii całej psychiatrii w Polsce w okresie powojennym…”

      mija się z celem. Tytuł Pani tekstu sugerował, że artykułu właśnie traktuje o psychiatrii w PRL. Życzę na przyszłość staranniejszego doboru tytułów.

      Pozdrawiam.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.