Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Psychowojna o Monte Cassino

Niszcząc morale przeciwnika, można znacząco ułatwić sobie zadanie. Obie walczące o Monte Cassino strony rozumiały to doskonale. Ich bronią były... ulotki!

W jaki sposób w ogóle można „dostarczyć” ulotki za linię frontu? Najlepiej armatą! Używano do tego regularnych dział, jedynie amunicję trzeba było odpowiednio przygotować. Otóż brało się w tym celu pocisk dymny, wyjmowało z niego pojemnik z substancją dymotwórczą, a w jego miejscu umieszczało się 750 ulotek. Złożyć. Wystrzelić. Cieszyć się sukcesem – czyli deszczem ulotek nad pozycjami wroga. W taki właśnie sposób Niemców „poinformowano” o sukcesie desantu pod Anzio.

Po stronie aliantów przygotowywaniem ulotek propagandowych zajmowała się 5. Armia. Zatwierdzał je szef sztabu. Na zdobyty na Niemcach transporter czołgów załadowana była gigantyczna maszyna drukarska Crowell. Przerób miała pokaźny: produkowała ok. 8000 ulotek 4×6 cali w ciągu godziny. W sam raz na konkretną propagandową kanonadę. Oczywiście analogiczne maszyny i procedury istniały również po stronie niemieckiej.

Wasze ulotki mamy w…

Pomni wpływu, jakie alianckie ulotki mogą mieć na morale żołnierzy, Niemcy stosowali swoje zagrywki propagandowe, które w oczach aliantów miały zdeprecjonować ich własne materiały. Jak opisuje Matthew Parker w książce Monte Cassino, w jednej z ulotek przekonywano:

Ci z was, którzy będą mieli dość szczęścia, żeby wydostać się z piekła pod Cassino, nigdy nie zapomną niemieckich spadochroniarzy, najbardziej walecznych ze wszystkich. Mimo to wyobraźcie sobie, że jakiś tłusty facet o przylizanych włosach, siedząc sobie daleko na tyłach, próbuje zmiękczyć nas ulotkami i domaga się, żebyśmy pomachali białą chustką. Niech ten facet przyjdzie na front i przekona się, że papier z jego wypocinami nadaje się tylko do podtarcia du*y.

Niemieccy żołnierze podczas walk o Monte Cassino.fot.Bundesarchiv, Bild 101I-577-1917-08 / Haas / CC-BY-SA 3.0

Niemieccy żołnierze podczas walk o Monte Cassino.

Dalej sugerowano, by alianci jednak kontynuowali kolportaż swoich ulotek, bo na froncie brakuje papieru toaletowego, a używanie w tym celu trawy nie należy do przyjemnych. Nawet dla spadochroniarzy. Faktem jest, że brytyjskie i amerykańskie ulotki rzeczywiście trafiały do latryn…

Zobacz również:

W trosce o zdrowie wrogów

Obie strony wykazywały się też troską o zdrowie… przeciwników. Nakłaniano ich do takiej o nie dbałości, która doprowadziłby do wycofania z frontu. Bo najważniejsze to przeżyć, nieprawdaż? W tym właśnie celu pozycje niemieckiej 56 Dywizji zostały wręcz zbombardowane pudełkami od zapałek, w których kryły się paski papieru z wypisanymi sposobami symulowania rozmaitych chorób. Zresztą takie instrukcje obie strony zamieszczały w różnych materiałach.

Wrogom sugerowano na przykład, by w celu symulowania choroby gastrycznej najpierw brali środek na przeczyszczenie, a następnie poskarżyli się na ból brzucha w konkretnym miejscu. Dzięki temu mieli dostać diagnozę „czerwonki pełzakowej”. Na koniec przypominano: Pamiętaj: Najważniejsza rzecz na wojnie to wrócić do domu!

Czytaj też: Najcięższa walka zachodnich aliantów z Wehrmachtem. Jak wyglądały przygotowania do bitwy o Monte Cassino?

Dezerterujcie bo… inni mają lepiej

Niemcy sięgali również po inne kreatywne metody zniechęcenia aliantów do walki, m.in. wykorzystując ich pochodzenie. Przykładowo do żołnierzy arabskich w szeregach brytyjskich zwracano się w ulotkach słowami: Czy wiedzieliście, że wojska brytyjskie nigdy nie pozostają na linii frontu dłużej niż cztery do siedmiu dni, a potem udają się do strefy odpoczynku? (…) Czy wiedzieliście, że tysiące waszych algierskich i tunezyjskich braci zostało wymordowanych z rozkazu generała Eisenhowera, ponieważ nie chcieli się bić za swoich ciemiężców? Bracia Arabowie, czy wiecie też, że tylko zwycięstwo Niemiec może położyć kres temu uciskowi?

Podobne zabiegi psychologiczne próbowano stosować wobec żołnierzy nowozelandzkich, a nawet indyjskich. Ulotki skierowane do tych pierwszych mówiły, że Brytyjczycy Nowozelandzkim Siłom Ekspedycyjnym pozostawiają zawsze najcięższe bitwy. Z kolei do Hindusów pisano bez ogródek: Bez celu czy powodu pomagacie obcemu narodowi, który od 200 lat was ciemięży. Inna sprawa, że często ulotki te trafiały w próżnię, ponieważ Niemcy zwyczajnie nie zauważali, iż… na froncie doszło do narodowościowej zmiany warty.

Czytaj też: Ilu Polaków zginęło, broniąc Monte Cassino?

Wbić klin pomiędzy Brytyjczyków i Amerykanów

Niemcy starali się również tworzyć i podsycać animozje pomiędzy sojusznikami walczącymi na froncie zachodnim. I tak na „potrzeby” Brytyjczyków tworzyli np. materiały, na których widoczna była Brytyjka nakładająca pończochy oraz Amerykanin wiążący krawat. Sugestywny napis pod obrazkiem głosił: Kiedy was nie ma, (…) jankesi «dzierżawią» wasze kobiety. (…). Mając pełne kieszenie pieniędzy i dużo wolnego czasu, chłopcy zza oceanu bawią się jak nigdy w życiu w starej dobrej Anglii. A że wielu Brytyjskich żołnierzy przebywało poza domem nawet i 3 lata…

Amerykanom przypominano obietnicę prezydenta Franklina Delano Roosevelta, który zapewniał, iż żaden amerykański chłopiec nie zostanie poświęcony na obcych polach bitwy.fot.nieznany/domena publiczna

Amerykanom przypominano obietnicę prezydenta Franklina Delano Roosevelta, który zapewniał, iż żaden amerykański chłopiec nie zostanie poświęcony na obcych polach bitwy.

Z kolei Amerykanom starano się przede wszystkim ukazać w złym świetle władze USA. Przypominano im obietnicę złożoną w 1940 roku przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta, który zapewniał, iż żaden amerykański chłopiec nie zostanie poświęcony na obcych polach bitwy. Starano się też grać na ich uczuciach, pisząc o zrozpaczonej amerykańskiej wdowie, której mąż już nigdy nie wróci do domu. Do żołnierzy służących na europejskim froncie zwracano się słowami: A co z dziewczyną, którą kochasz? Czy ona też będzie CZEKAĆ NA PRÓŻNO?

Siostry należy szanować…

Niekiedy ulotki bardziej były potrzebne we własnych szeregach – i niosły nieoczekiwane „skutki uboczne”. Wśród alianckich żołnierzy, chętnie korzystających z usług prostytutek, szerzyły się bowiem choroby weneryczne. Jeszcze przed Bożym Narodzeniem wybuchła epidemia rzeżączki. Pojawiły się wówczas pomysły, by dla wyrównania szans chore prostytutki… wysłać do Niemców!

Jednak również po stronie aliantów coś trzeba było zrobić. Rozprowadzanie materiałów informacyjnych wśród żołnierzy nie przynosiło rezultatu. Wymyślono zatem, aby wręczać im napisane po włosku ulotki, które ci mieli przekazywać sutenerom. Efekt minął się jednak z oczekiwaniami. Treść ulotek brzmiała bowiem: nie jestem zainteresowany twoją syfilityczną siostrą, a sformułowanie tu sora, czyli twa siostra, było dla Włochów bardzo obraźliwe. Zaczęło dochodzić do aktów agresji, zwłaszcza że żołnierzom zdarzało się dawać ulotki przypadkowym ludziom, którzy z prostytutkami nie mieli nic wspólnego. Atakowane były nawet kobiety, które szły pod rękę z żołnierzami.

Czytaj też: Virginia Hall. Jak walczyła z Niemcami najgroźniejsza agentka II wojny światowej?

… a przywódcę wyśmiać

Na pewnym etapie Niemcy zaczęli straszyć zachodnich żołnierzy radzieckimi wojskami, które czyniły coraz większe postępy na froncie. Zmianę układu sił przedstawiano w postaci składającej się z kilku obrazków karykatury. Pojawiali się w niej Winston Churchill i Józef Stalin jako tygrysiątka, przy czym w miarę upływu czasu tylko Stalin rósł. O Churchillu pisano z kolei, że darzy przywódcę ZSRR sympatią, a nawet liże jego sierść.

Niemiecka ulotka propagandowa spod Monte Cassino skierowana do polskich żołnierzy.fot.Michal Obarski • CC BY-SA 4.0

fot.Michal Obarski • CC BY-SA 4.0 Niemiecka ulotka propagandowa spod Monte Cassino skierowana do polskich żołnierzy.

Historia rozwijała się do zaskakującego finału. Na ostatniej ilustracji Józef był sam. Co się stało? Wyjaśniał to komentarz: Winston zniknął. Widać tylko jego ogonek. Nie wiadomo, czy tak głęboko wlazł w du*ę Józefowi, że w końcu znalazł się w jego brzuchu, czy też ten go połknął. Cóż, zapewne Niemcy sugerowali raczej pierwszy wariant…

Propaganda sukcesu vs frontowe realia

Nie wszystkie próby złamania morale wroga były równie zabawne. Brytyjczycy i Amerykanie 24 stycznia 1944 roku zbombardowali niemieckie pozycje ulotkami zawierającymi ultimatum: „Stalingrad czy Tunis”. Czyli odpowiednio: śmierć lub kapitulacja. Ale antidotum Adolfa Hitlera było proste. Jak podaje Matthew Parker w książce Monte Cassino wydał on rozkaz brzmiący:

W ciągu kilku następnych dni rozpocznie się «bitwa o Rzym». Będzie miała decydujące znaczenie dla obrony środkowych Włoch i przesądzi o losie 10. Armii. (…) Wszystkich oficerów i żołnierzy (…) musi przepełniać fanatyczna wola zakończenia tej walki zwycięstwem i nie wolno im spocząć, dopóki ostatni żołnierz wroga nie zostanie unicestwiony. (…) Bitwa musi się toczyć w duchu świętej nienawiści do wroga, który prowadzi okrutną wojnę w celu eksterminacji narodu niemieckiego.

Niemcy nie ułatwiali jednak swoim żołnierzom zadania. Zaopatrzenie kulało. W dzienniku jeden z niemieckich podoficerów zapisał, że zaczyna się z niego robić pesymista. O sytuacji na stanowiskach donosił: Zjadają nas wszy. Nic mnie to już nie obchodzi. Racje są coraz mniejsze, 15 ludzi, trzy bochenki chleba, brak gorących posiłków, (…) skradziono mi worek z bielizną. Kolejny punkt dla aliantów, którzy ostatecznie – zarówno psychologicznie, jak i na froncie – wypunktowali Niemców. Monte Cassino zostało zdobyte. A walnie przyczynili się do tego polscy żołnierze.

Źródło:

Artykuł powstał na podstawie książki Matthew Parkera Monte Cassino, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2024.

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Paweł Kopeć

Ps. Ale dlaczego tylu ludzi musiało zginąć?!
Azja bis?!
Real Life

Zobacz również

Druga wojna światowa

Najcięższa i najkrwawsza walka zachodnich aliantów z Wehrmachtem. Jak wyglądały przygotowania do bitwy o Monte Cassino?

Do bitwy o Monte Cassino w 1944 roku można porównać tylko rzezie pod Verdun i Ypres czy najcięższe walki drugiej wojny światowej na froncie wschodnim.

2 kwietnia 2024 | Autorzy: Matthew Parker

Druga wojna światowa

Dlaczego Brytyjczycy zapomnieli o roli polskich dywizjonów w Bitwie o Anglię?

Choć Polacy odegrali niebagatelną rolę w czasie Bitwy o Anglię, to wyspiarska historia o nich zapomniała. Nawet w Polsce słynny Dywizjon 303 kojarzymy głównie dzięki...

3 września 2020 | Autorzy: Piotr Sikora

Druga wojna światowa

Ostatni wielki triumf Polaków w czasie II wojny światowej. Czy wiesz, o którą bitwę chodzi?

Losy Polski były już przypieczętowane. Nasi żołnierze nie zamierzali jednak składać broni. W ostatnich dniach wojny zadali Niemcom dotkliwą klęskę. I to oni wkroczyli jako...

17 grudnia 2018 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Ilu Polaków zginęło broniąc Monte Cassino?

Pamiętamy o rodakach, których bohaterski szturm doprowadził do przełamania ufortyfikowanej Linii Gustawa. Co jednak z tymi Polakami, którzy stanęli do walki u boku Niemców, w...

18 maja 2017 | Autorzy: Mateusz Drożdż

Druga wojna światowa

Herosi ze stali. Najlepsi polscy czołgiści II wojny światowej

Pamiętamy o polskich lotnikach, którzy obronili Anglię. Dlaczego w takim razie zapomnieliśmy o pancernych asach, dających łupnia niemieckim czołgistom? Najwyższa pora to zmienić!

5 maja 2017 | Autorzy: Jakub Kuza

Druga wojna światowa

Armia Andersa. 10 faktów z historii, które powinien znać każdy Polak

Historie heroizmu i codziennych trudów. Kontrowersje i chwile chwały. Wielkie sukcesy i niezrealizowane plany. Poznaj 2 Korpus Polski takim, jakim był naprawdę.

30 kwietnia 2017 | Autorzy: Agnieszka Wolnicka

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.