Jego książki osiągnęły nakład 80 mln egzemplarzy. Trafił na listę 5 najczęściej czytanych pisarzy świata. Czemu ten słynny Polak jest kompletnie zapomniany?
Początek stycznia 1945 r. W Żółwinie, nieopodal Leśniej Podkowy, w gościnnych progach dworku Witczaków spotkało się kilku artystów. Na pierwszym piętrze w niedużym pokoju odpoczywał jeden z nich – znany pisarz, Ferdynand Ossendowski. 67-latek czuł się fatalnie. Obecny na miejscu lekarz stwierdził u niego krwotok żołądka i zalecił badanie rentgenem. W budynku przebywało sporo osób. Część zajmowała się obowiązkami domowymi. Inni żywiołowo dyskutowali. Harmider przerwało pukanie do drzwi. Pokojówka otwarła je i po krótkiej rozmowie z gościem udała się do Ossendowskiego. – Proszę Pana, przyszedł jakiś Niemiec w mundurze – rzuciła krótko.
Pisarz nie wiedział, kim był ów mężczyzna. Nie spodziewał się przecież odwiedzin. Ale zaprosił go do siebie. Panowie rozmawiali kilka godzin. Następnego dnia Ferdynand zmarł. Nie wiadomo, czy był to zbieg okoliczności i czy wizyta niemieckiego żołnierza mogła mieć jakiś wpływ na śmierć pisarza. O czym rozmawiali? Tę tajemnicę Ossendowski również zabrał do grobu.
Ferdynand zmarł 3 stycznia 1945 r. W pewnym sensie śmierć była dla niego zbawieniem. Kilka dni później do Grodziska Mazowieckiego dotarli funkcjonariusze NKWD. Rozpytywali o niego. Szukali. Kiedy dowiedzieli się, że zmarł, rozkopali jego grób w celu potwierdzenia tożsamości nieboszczyka. Dlaczego? Ossendowski był zagorzałym przeciwnikiem komunizmu. Znienawidzonym w Rosji, po tym jak w 1930 r. wydał powieść „Lenin”, o współzałożycielu i liderze partii bolszewickiej. Książkę przetłumaczono na wiele języków europejskich, dzięki czemu na Zachodzie poznano prawdę o rewolucji październikowej. Ossendowski pisał:
„Myślałem, że pan dąży do rewolucji, aby wstrząsnąć zmaterializowanym, mieszczańskim światem i utorować drogę dla ducha… Tak myślałem… Tymczasem pan marzy o bandytyzmie na wszechświatową skalę. To straszne!”
Podróżnik i buntownik
Ferdynand Ossendowski przyszedł na świat 27 maja 1878 r. w Lucynie (na terytorium dzisiejszej Łotwy) jako syn doktora Marcina Ossendowskiego i Wiktorii z rodziny Bortkiewiczów. W 1884 r., po narodzinach młodszej siostry, rodzina przeniosła się do Kamieńca Podolskiego. Tam przyszły pisarz rozpoczął naukę w rosyjskim gimnazjum. Edukację ukończył – już po kolejnej przeprowadzce – w Petersburgu. Jego ojciec zmarł dość wcześnie. Utrzymanie rodziny wzięła na swoje barki matka. Wygłaszała wykłady muzyczne. Młody Ossendowski pomagał jej finansowo, udzielając korepetycji.
Po ukończeniu szkoły studiował matematykę i nauki przyrodnicze w Petersburgu u boku podróżnika i biologa, profesora Szczepana Zalewskiego. Brał udział w wyprawach naukowych na Kaukaz, Dniestr, Jenisej i obrzeża Bajkału. Zawitał też do Chin, Japonii, Sumatry i Indii. Wrażenia z tego ostatniego kraju stały się inspiracją do napisania pierwszej powieści, „Chmur nad Gangesem”.
W tym okresie Ossendowski dał się też poznać z buntowniczej strony. Po demonstracjach studenckich w 1899 r. musiał opuścić Rosję. Wyjechał do Paryża, gdzie studiował fizykę i chemię u prof. Marcelina Berthelota. We francuskiej stolicy miał też okazję poznać Marię Skłodowską-Curie. Kiedy emocje w Rosji opadły, wrócił do kraju i podjął pracę na Uniwersytecie Tomskim.
W 1905 r. wyjechał do Mandżurii, gdzie założył laboratorium pracujące przy rudach żelaza. Tam też został przywódcą Polonii. A także jedną z czołowych postaci strajku przeciwko brutalnym rządom cara. Za tę działalność Ferdynand został skazany na śmierć. Wyrok zamieniono mu jednak na kilkuletnią odsiadkę. Za kratami przebywał do 1907 r. Po wyjściu na wolność oddał się pisaniu, czego efektem była powieść „W ludzkim pyle”. Dobry odbiór książki przyniósł mu pewną popularność i pozwolił wrócić do Petersburga, gdzie znalazł zatrudnienie jako redaktor. Pracował m.in. w „Dzienniku Petersburskim”.
Czytaj też: Wielki pisarz założył… własny ruch religijny i został za to ekskomunikowany
Tajemnica Ossendowskiego i Krwawego Barona
Wybuch rewolucji październikowej w 1917 r. sprawił, że Ferdynand – zawsze śmiało prezentujący swoje antykomunistyczne poglądy – związał się z Białymi. Później twierdził nawet, że był jednym z ministrów i doradców Aleksandra Kołczaka, choć jak twierdzi prof. Zbigniew Kopeć ta informacja jest „grubo przesadzona”. Pewnym natomiast jest, że pisarz brał udział w przekazaniu zachodnim władzom tzw. Dokumentów Sissona – dowodów na to, że Lenin był agentem niemieckiego wywiadu, a partia bolszewicka pieniądze na swoją działalność otrzymywała od Niemców.
Działalność Ossendowskiego sprawiła, że bardzo szybko stał się jednym z głównych celów kontrolowanej przez bolszewików policji. By przeżyć, musiał uciec. Wyjechał do Mongolii. Tam związał się z grupą Romana von Ungerna-Sternberga, znanego z brutalnego rozprawiania się z komunistami Krwawego Barona. Mężczyźni szybko złapali nić porozumienia.
Znający siedem języków – w tym mongolski – Ferdynand został doradcą i powiernikiem tajemnic Ungerna. Jedną z nich miało być miejsce ukrycia olbrzymiego skarbu, wartego blisko 20 mln dolarów i należącego niegdyś do cara Mikołaja II. Sam Ossendowski nigdy dokładnie nie powiedział, gdzie ów skarb jest ukryty i czy w ogóle istnieje. Ponoć w jednej ze swoich książek udzielił kilku wskazówek śmiałkom, którzy chcieliby go znaleźć.
Ze skarbem ma mają wiązać się również opisane na początku wydarzenia z 1945 r. Według rosyjskich źródeł Niemcem, który tuż przed śmiercią odwiedził Ossendowskiego, miał być Askold von Ungern-Sternberg, wnuk Krwawego Barona. Ponoć odnalazł towarzysza dziadka i chciał od niego uzyskać informacje o miejscu ukrycia majątek. Jak było naprawdę? Nie wiadomo, gdyż mongolski etap w życiorysie pisarza owiany jest tajemnicą. Podobnie jak skarb, który porównuje do Arki Przymierza czy Bursztynowej Komnaty.
Czytaj też: Bursztynowa Komnata, czyli Święty Graal naszych czasów. Czy skarb już dawno nie istnieje?
Drugi po Sienkiewiczu
Po tym jak bolszewicy przejęli władzę w Rosji, Ferdynand Ossendowski wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam wydał swoją najsłynniejszą powieść – „Zwierzęta, ludzie, bogowie”. Książka, w której autor opisuje swoją ucieczkę z Rosji, stała się międzynarodowym bestsellerem. Przetłumaczono ją na dziewiętnaście języków i sprzedano w milionach egzemplarzy. Przyniosła też Ferdynandowi zarzuty konfabulacji. Część czytelników twierdziła, że niektóre opisy są mistyfikacją. – Zarzucano Ossendowskiemu, że jest niekonkretny, a jego doświadczenia są niemożliwe do przeżycia. Mylił się podstawowych sprawach odnośnie odległości, opisu gatunków i w związku z tym jest niewiarygodny jako naukowiec – mówił prof. Zbigniew Kopeć w audycji Polskiego Radia.
W 1922 r. Ferdynand Ossendowski wrócił do Polski. Pisał kolejne książki. W dwudziestoleciu międzywojennym był najbardziej poczytnym polskim autorem (łączny nakład jego książek sięgnął 80 mln egzemplarzy). Przez pewien czas znajdował się nawet na liście pięciu najczęściej czytanych pisarzy świata. Do dzisiaj tylko Henryk Sienkiewicz może pochwalić się większą liczbą książek wydanych w obcym języku. O czym pisał Ossendowski? O podróżach po świecie, o Polsce. Nieobce były mu romanse.
Nad Wisłą Ossendowski poukładał też swojej życie prywatne. Na początku lat 20. rozwiódł się z pierwszą żoną, by wziąć ślub z młodzieńczą miłością, Zofią z Iwanowskich. Błyszczał na warszawskich salonach. Po wybuchu II wojny światowej zaangażował się w działalność konspiracyjną. Wstąpił do Stronnictwa Narodowego. Zmarł przed końcem wojny, w styczniu 1945 r.
Wymazany na lata
W PRL został wymazany z historii. Pamięć o nim i jego publikacjach skutecznie zmazywała cenzorska gumka. Władze nie mogły pozwolić, by słowa autora biografii uderzającej w Lenina i komunistów były czytane przez lud. Dlatego jego nazwisko na długie lata zniknęło z życia publicznego. Na dobre przypomniano sobie o nim po 1989 r., kiedy znów można było wypożyczać lub wydawać jego dzieła.
Do dziś jego postać pozostaje tajemnicza. I to nie tylko z powodu prób wymazania go z pamięci Polaków przez komunistyczne władze. Dobrze podsumował Ossendowskiego prof. Zbigniew Kopeć: – O jego życiu wiemy tylko to, co sam powiedział. Korzystamy z jego wspomnień, utworów biograficznych i wywiadów, które udzielał prasie. Większość informacji pochodzi ze źródeł, których sam jest autorem. Na ile jednak można mu wierzyć?
Bibliografia:
- Dorota Gacek, „Spotkania po zmroku”, audycja Polskiego Radia, 21.11.2017.
- Kawecka, Klątwa z dna rzeki. Polak, który wiedział za dużo o wielkim skarbie, podroze.onet.pl (dostęp: 17.09.2022)
- Strzyga, Polski Karol May przed wojną wydał 80 mln książek. PRL zmiótł go z półek, „Dziennik Zachodni”, 5 stycznia 2012.
- Jagielski, Ostatnia tajemnica Ferdynanda Ossendowskiego, Przekrój nr 102 (12/1947).
- Antoni Ferdynand Ossendowski. Podróżnik budzący kontrowersje, www.youtube.com (dostęp: 17.09.2022)
KOMENTARZE (22)
Napisał całą prawdę o leninie który był niemieckim agentem
Napisał o wprowadzaczach idei „filozofa” Marksa.
Marks był wybitnym filozofem społecznym. Nie jego wina, że Lenin j komuniści zinterpretowali jego pisma po swo swojemu, czyli je sprymityzowali.
Marks mawielostronicowe hasła w najważniejszych światowych encyklopediach i całe rozdziały w syntezach historii filozofii, mysli spolecznej i ekonomicznej
To jest zachodnioeuropejskie postrzeganie Marksa przez byłych marksistów i ich licznych pogrobowców. Że Marks był dobry i wielki tylko jego uczniowie coś źle skapowali jego idee. Tymczasem wszyscy najwięksi zbrodniarze XX w. powoływali się na jego idee. Lenin, Stalin, Mao, Polpot. Po owocach widać, ile warte są te idee.
Nie miejmy pretensji, że próbuje się „odkurzyć” – co, na marginesie, się raczej nie uda, bowiem…”; tego owszem dość uzdolnionego pisarza, ale bardziej o poglądach nacjonalisty niż patrioty.
W końcu od już dłuższego czasu obecna endecja zaczyna odzyskiwać znaczenie, potrzeba jej więc kogoś takiego „humanistycznego” formatu na swoje „sztandary”.
„Naukowiec i HOCHSZTAPLER, literat i tajny agent, podróżnik i chemik [nota bene chwalący się doktoratem, którego nigdy nie skończył – nie obronił], myśliwy i społecznik…” (dodam często taki „inaczej”) – tak pisze o nim w eseju naukowym A. Drozd (2018., Tajemnice literata…).
Dodajmy także bardzo znany okultysta.
Raczej jednak nie typowy tajny agent, a taki „do wynajęcia”. Jego trasy podróży sugerują, który wywiad je akurat mógł „sponsorować”, z jakim właśnie najprawdopodobniej współpracował. Najwięcej prawdopodobnie z japońskim, dalej francuskim, brytyjskim, niemieckim, później polską „dwójką”, amerykańskim i być może również chińskim.
Razem z niemieckim wywiadem wg G. F. Kennana, w celu mocniejszego „przyczernienia”, sfabrykował w większej części dokumenty o rzekomo skrajnie agenturalnej działalności Lenina i bolszewików w interesie Niemiec.
Literaturoznawcy krytykują go zaś za „wiernopoddańcze”, wręcz „plagiatorskie” i dość topornie „harlekinowskie”, naśladowanie stylu Sienkiewicza. Przed wojną Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, tak oceniło jego opowiadania dla młodzieży, które proponowane nie przyjęto do zbioru lektur: „Znaczną ilość opowiadań szpecą deklamacje patriotyczne, których napuszone brzmienie kłóci się z prostotą i wielkością rzeczywistej ofiary.” „Język opowiadań nie wszędzie poprawny, wartość literacka rozmaita.” (…) A jego najwybitniejsze dzieło „Zwierzęta, ludzie, bogowie” pełne błędów i nieścisłości mówiąc „delikatnie”, to w najistotniejszej części najpewniej plagiat słynnego traktatu francuskiego okultysty A. Saint-Yves d’Alveydre’a – „Misja Indyj w Europie”. Co udowodnia przekonująco znany badacz Azji S. Hedin.
Krytykuje się go za naśladowanie styli Mickiewicz – dobre sobie. Ten krytyk pisarza to ma dopiero odlot, jeszcze wsadził okultyzm. Wystarczy że ktoś pisze prawdę o bolszewikach i od razy wycie.
Myszko Mickiewicz i Sienkiewicz to dwaj różni pisarze
Śmieszne, ja jako konserwatysta choćby i z tradycji rodzinnych, gdzie nikt nigdy nie był w PPR czy PZPR, a zdarzyło się, że do 56. byli, a i owszem, ale w więzieniu „za reakcję”; jestem posądzany o obronę bolszewizmu.
Mój drogi „R”, jak ktoś dąży do prawdy obiektywnej, to owszem nie jest wolny od niezamierzonego czasem ale jednak subiektywizmu, lecz jeżeli widzi, że narracja może być znacząco błędna, to nawet jeśli jest to dla jego „opcji” wygodne, to mimo wszystko nie powinien przejść nad tym do porządku dziennego, czyli…
…że skoro ma prawicowe poglądy, to musi zamiatać pod dywan to „niewygodne”, co „nie pasuje” – a może być po pierwsze i najważniejsze: BŁĘDNE.
Owszem krytyczna biografia Lenina i sowdepii, jest chyba największym osiągnięciem pisarza i najmniej (ale jednak) naginającym rzeczywistość, co niestety NIE zawsze u Ossendowskiego było tylko koniecznym często dla (o)powieści niegroźnym „ubarwianiem”, jak „dopuszczalne” tutaj żonglowanie datami, czy tworzenie nieistniejących ale mało istotnych faktów.
Ponadto lepiej jeżeli to co powyżej „zakwestionowałem” podane zostanie „do wiadomości” z „prawa” niż z „lewa”.
Prawicowy amerykański polonijny Kuryer Polski pisze np. podobnie: „Nie można wykluczyć, że pisarz był agentem tajnego wywiadu… On sam niewiele na ten temat powiedział, tajemnice zabrał ze sobą do grobu.”
…
No i przy okazji jeszcze jedna istotna informacja: po wojnie ukazały się w Polsce jeszcze co najmniej dwie książki Ossendowskiego w latach 40-tych, i po 56. lokalnie wznowienia (głównie?) za wczesnego Gomółki, nieznanej bliżej liczby pozycji. Mnie np. udało się dostać w latach 60. „Zabłąkane okręty” wtedy właśnie wydane.
No i absolutna większość pozycji obecnie nazywanych bezkrytycznie jego „pracami naukowymi” z okresu rosyjskiego z zakresu techniki, chemii czy choćby rolnictwa, to były li tylko prace dydaktyczne, w niewielkim stopniu badawcze.
Jednym zdaniem, sumując, jak komuchy potępiali go kiedyś w czambuł i prawie „wymazywali” z historii i świadomości społecznej, tak teraz robimy z niego, ale nie na prawdzie, lecz na wcale licznych kłamstwach, wręcz „pośmiertnego” męczennika sprawy narodowej, do tego wielkiego pisarza nieomal równego Sienkiewiczowi. Nie pamiętając, że nakład to nie wszystko…
Nie może być zatem na to zgody, bo to po prostu zwykłe kłamstwo.
Co do okultyzmu…
Prof. A. Piskozub (2015) „…Hedin w 1925 roku w publikacji „Ossendowski und die Wahrheit”… …w książce „Beasts, Men and Gods”, jej część ostatnia , poza tym, że jej treść stanowi niesłychaną OKULTYSTYCZNĄ brednię, jest nadto plagiatem…”
„Po porównaniu „tajemnic” pana Ossendowskiego z książką francuskiego mistyka Saint-Yvesa „Mission de l’Inde en Europe”, chcę raz na zawsze powiedzieć, że pan Ossendowski jest dla mnie SKOŃCZONY. Publiczna dyskusja z takim człowiekiem byłaby BURLESKĄ i skandalem dla każdego, kto wziąłby w niej udział.” (…)
Prawda. Każdy, kto pisze prawdę o chce podkreślać pozytywy o znanych/nieznanych Polakach od razu dostaje strzała. Trolle!
Dobrze, mądrze napisał. Ale nie przewidział, że ciołki to przeczytają
Widać na forum odezwał się piewca komunizmu i marksizmu. W Polsce jak i w Europie komuna ma się dobrze. Bez niej nie udało by się zrobić uni europejskiej na obecny kształt. Zacne hasło znane z niektórych kiedyś gazet, tj. „proletariusze wszystkich krajów łączcie się” stało się niestety faktem.
W biedzie i 15 minutowych miastach z dochodem obywatelskim? To marzenie oligarchii i organizacji typu KOR
Widać na forum odezwał się piewca komunizmu i marksizmu. W Polsce jak i w Europie komuna ma się dobrze. Bez niej nie udało by się zrobić uni europejskiej na obecny kształt. Zacne hasło znane z niektórych kiedyś gazet, tj. „proletariusze wszystkich krajów łączcie się” stało się niestety faktem.
A USA to też komunistyczny twór??Też tak jak Unia składają się z wielu państw, mają oddzielne i wspólne systemy prawa.
Czytałam ,,Lenina” Ossendowskirgo.Gdyby pisał fantazje to NKWD by go nie szukało.Pamiętam tam drastyczny opis kaźni Żydówki nad którą pastwił się nasz Feliks Dzierżyński-szlachcic!!!
Kim był Ferdynand Ossendowski ? Na pewno był podróżnikiem i chemikiem który studiował w Paryżu oraz w Rosji. Poza tym był awanturnikiem który został pisarzem. niepoprawny politycznie zrobił z Ossendowskiego prawie Jamesa Bonda który miałby być agentem Anglii, Francji, USA, Niemiec, Polski, Japonii a nawet Chin. Co do współpracy Lenina z wywiadem Niemiec to jest to udowodniony fakt tak samo jak finansowanie przez Niemcy ruchu bolszewickiego w Rosji i poza jej granicami oraz fakt przywiezienia w wagonie Lenina i jego bolszewickiej bandy ze Szwajcarii przez Niemcy, Szwecje i Finlandie do Petersburga w Rosji. Ossendowski niczego nie musiał wspólnie z wywiadem Niemiec fabrykować, bo przecież każdy doskonale wie że Lenin po wywołaniu rewolucji bolszewickiej zdradził aliantów Francje, Anglie i USA i zawarł separatystyczny pokój w roku 1917 z …NIEMCAMI. To właśnie wtedy po zdradzie Lenina mogła powstać niepodległa Polska na ziemiach Królestwa Polskiego. Co ciekawe ci sami Niemcy którzy zneutralizowali Rosje zarazą bolszewicką na czele której stał Lenin, w roku 1918 wysłali z Magdeburga do Berlina a stamtąd specjalnym pociągiem do Warszawy innego zawodowego rewolucjoniste i socjaliste z PPS towarzysza Wiktora/Piłsudskiego. Wcześniej zrobili Niemcy przygotowania do jego powrotu powołując Rade Regencyjną i tworząc jej zbrojne ramie Polnische Wehrmacht, który powstał za pieniądze z Berlina. Nie jest tajemnica że był Piłsudski agentem Japonii, Austro/Wegier i Niemiec który miał przeprowadzić w interesie Wiednia i Berlina, antyrosyjskie powstanie na ziemiach Królestwa Polskiego w roku 1914, tzw. „marsz 1 kadrowej”. O tym jakie opłakane skutki dla Polaków i niepodległości Polski miała by ta awantura gdyby sie udała, może świadczyć fakt że nawet w Wersalu 1919, Lloyd George wypominał Paderewskiemu i Dmowskiemu udział Legionów Polskich w walce przeciw Rosji ( wtedy alianta Anglii i Francji ), po stronie Austrii i Niemiec. Odnośnie książek pisanych przez Ossendowskiego to faktycznie niektóre opisy przyrody są w niej naciągane i nie zawsze wiarygodne, ale sam pisarz wiele naprawde podróżował. Zarzuty czynione mu przez sanacyjne władze odnośnie pisania w stylu Sienkiewicza uważam za komplement, bo to przecież książki Sienkiewicza miały najwiekszą liczbe wydań w obcych jezykach a zaraz po Sienkiewiczu był właśnie …Ossendowski. Dodatkowo dochodzi do tego fakt że Ossendowski był związany ze środowiskiem narodowym a nawet wstąpił do Stronnictwa Narodowego, a sanacyjne władze z agentem Austrii i Niemiec, Piłsudskim na czele, najbardziej zwalczały ruch narodowy w 2 RP. Dodatkowo sanacja promowała takie miernoty literackie jak Żeleński, Bandrowski czy nadworny propagandzista sanacji Wańkowicz. A że książki Ossendowskiego nie przyjeto do zbioru lektur dla młodzieży to nic dziwnego bo przecież Ossendowski nie uważał komedianta Piłsudskiego za Zwycieskiego Wodza, Najlepszego Syna Narodu, Wielkiego Wychowawce, Wielkiego Budowniczego Polski Mocarstwowej, a nawet za Nadczłowieka. A tylko tacy „pisarze” byli godni żeby ich książki mogła czytać młodzież w czasie rządów sanacji. Podczas pobytu w Mongolii przebywał Ossendowski w otoczeniu barona Ungerna który używał tytułu „chana”i to tam właśnie poznał Ossendowski innego podróżnika, awanturnika i pisarza oraz…chemika Kamila Giżyckiego który o skarbie Krwawego Barona miał dużo wiekszą wiedze od Ossendowskiego. Ossendowski przewoził jako kurier Ungerna do Japonii pieniadze dla jego żony i dzieci, prawdopodobnie chodziło o diamenty, a wiec musiał być zaufanym człowiekiem Krwawego Barona. Po napisaniu książki „Lenin” był Ossendowski tak bardzo znienawidzony przez bolszewików z Moskwy że nawet wykopali jego zwłoki żeby sprawdzić że naprawde umarł. A że w okresie PRL rządzili Polska przywiezieni z Moskwy towarzysze z KPP to i książki Ossendowskiego znikneły z bibliotek aż do roku 1991. Ale nawet dziś jest Ossendowski pisarzem prawie zupełnie zapomnianym, cóż dwa pokolenia wychowane na „Dziełach Lenina” pozwoliły Polakom zapomnieć o tym poczytnym w okresie miedzywojennym pisarzu.
Ty jesteś jakimś komunistą! Ossendowski wcale nie musiał szkalować Lenina, prawdę o nim napisał i tyle. Zresztą znał go osobiście, dlatego wiedział o kim i o czym pisze. Znał też to rewolucyjne środowisko, bo sam brał udział w rewolucji 1905 roku. Skoro napisał, że Lenin to bandyta, a nie rewolucjonista-marzyciel, który chce zmieniać świat ma lepsze, to widocznie wiedział o czym pisze!
Pan Ossendowski będzie znany co raz bardziej bo mu się to należy.
Wycie antypolskich hien nic nie zmieni!!!
..taak.. nie znałem.. ale poznam…zgłebię temat..
Polski Naród..mial swoje perełki…!
Lenin nie byl niemieckim.poczytajcie tajemnice szpiegostwa brytyjskiego
MIALAM SZCZESCIE ,ZE ZARAZ PO WOJNIE CZYTALAM KSIAZKI OSSENDOWSKIEGO WYPÖZYCZONE W POZNANIU,I TAK MIALAM JUZ JAKO MLODA DZIEWCZYNA POZNALAM IZAPRAWDE O REWOLUCJI BOLSZEWICKIEJ
W III RP również zakłamywany przez warszawskich potomków „utrwalaczy władzy ludowej”. Na ścianie budynku, w którym mieszkał w Warszawie umieszczono tablicę pamiątkową. Miał być napis „Pisarz, podróżnik, antykomunista”. Mieszkańcy nie zgodzili się na „antykomunista” i został tylko „Pisarz, podróżnik”. Dla byłych komunistów słowo antykomunista jest niedopuszczalne.