Białe ubrania dla biedoty, staniki zmniejszające biust, niewolnicy trzymani wyłącznie do poprawiania togi, zakaz noszenia spodni. To były hity starożytnej mody!
Letnim porankiem spacerujemy zatłoczoną ulicą starożytnych Aten. Jest gorąco, ale nie aż tak, by nie móc załatwiać spraw. Białe mury lśnią w słońcu. W suchym powietrzu pobrzmiewa grecka mowa. Apetyczny zapach miodowych ciastek kuszących z pobliskiego straganu zderza się z niepowtarzalnym smrodem nieskanalizowanego miasta.
Mijani przechodnie to przeważnie mężczyźni, którzy w większości wcale nie chodzą półnago. Niektórzy okryci są płaszczami, a reszta przechadza się w luźnych tunikach sięgających kolan. W zasięgu wzroku widać kilka kobiet, które noszą dłuższe tuniki, spięte na ramionach długimi szpilami. Niezależnie czy to kobieta, czy mężczyzna, stroje ubogich zrobione są z białawej wełny. Ubrania zamożniejszych pysznią się różnorodnymi odcieniami żółci, zieleni i brązu.
Niewygodna toga
Przenieśmy się teraz na ulicę Rzymu z czasów wczesnego cesarstwa. Choć dochodzi południe (czyli szósta według Rzymian), na ulicy jest ciemno, bo ocieniają ją wysokie budynki mieszkalne. Śliski bruk cuchnie łajnem.
Z drzwi gospody po drugiej stronie ulicy bucha dym niosący woń prażonej ciecierzycy. W uszach dudni nam wielojęzyczna wrzawa, a przechodnie, ubrani zupełnie inaczej niż mieszkańcy Aten, mijają nas w pośpiechu. Kilku mężczyzn ma na sobie togi. Rozłożona toga to wielki siedmiometrowy pas materiału. Aby zawinąć się w to morze wełny, trzeba było wykonać szereg tak skomplikowanych czynności, że arystokraci mieli niewolników, którzy zajmowali się wyłącznie jej zawijaniem i układaniem.
Ponieważ chodzenie w todze to w równej mierze sztuka, jak męka – ustawienie prawej ręki inaczej niż pod kątem prostym natychmiast unicestwia starannie ułożone fałdy – większość mężczyzn na naszej ulicy togi zostawiła w domu i załatwia sprawy ubrana w krótkie tuniki. Część kobiet idzie owinięta tradycyjnym płaszczem rzymskiej matrony. Reszta nosi długie tuniki w krzykliwych kolorach.
Barbarzyńskie spodnie
Zarówno greckie, jak i rzymskie ubrania były układane na ciele. Czy to len, wełna czy bawełna, stroje układane na ciele lepiej nadawały się do klimatu śródziemnomorskiego i można je było łatwo przystosować do zmian w statusie społecznym lub pogody( do najpowszechniejszych tkanin w świecie klasycznym należały wełna i len. Cieplejsza, wytrzymalsza i łatwiejsza w barwieniu wełna lepiej nadawała się na odzież wierzchnią. Na bieliznę i stroje codzienne częściej za to używano lnu – przewiewniejszego, łatwiejszego w czyszczeniu i mniej przyjaznego wszom. Bawełna (rosnąca w Egipcie) rozpowszechniła się w Rzymie dopiero w okresie cesarstwa – przyp. aut.). Ale okazywały się niewygodne w zimne i deszczowe dni. Niektóre, jak na przykład togi, wymagały stałej uwagi i poprawiania podczas noszenia. Żaden ubiór nie miał kieszeni.
Mogłoby się wydawać, że był to świat błagający o portki. Jednakże z kilkoma wyjątkami – takimi jak ekscentryczny cesarz Heliogabal, który chełpił się swoimi jedwabnymi spodniami – Grecy i Rzymianie uważali je za barbarzyńskie. Ateńczykom przypominały one inwazję Persów w workowatych portkach, którzy w wielkiej liczbie najechali Grecję. Rzymianom kojarzyły się z wytatuowanymi, żłopiącymi piwo ludami Północy, zwłaszcza Germanami. W końcu jednak Rzymianie się ugięli.
Pierwsi wskoczyli w spodnie legioniści. Wcześniej nosili tuniki do kolan wymyślone na śródziemnomorskie upały, które podczas srogich zim na północy okazały się nieprzyjemnie przewiewne. Zainspirowani przez barbarzyńskich kawalerzystów żołnierze stacjonujący w zimnym klimacie zaczęli więc nosić krótkie wełniane lub skórzane spodenki, a niektórzy poszli krok dalej i włożyli długie spodnie.
W ślad za nimi poszli dowódcy: cesarz z III wieku zaszokował konserwatywną opinię publiczną, prowadząc w spodniach (i oklapłej blond peruce) swoje wojsko. W IV wieku, kiedy żołnierze zajęli się polityką i wprowadzili do mody odzież wojskową, cywile zaczęli sprzedawać tuniki i kupować spodnie. Pod koniec stulecia, kiedy nowa moda stała się wszechobecna, cesarski edykt zakazał noszenia tej części garderoby w granicach miasta Rzym. Każdy mężczyzna przyłapany w tak skandalicznym ubraniu miał być aresztowany, pozbawiony majątku (a zapewne także spodni) i skazany na wieczne wygnanie. Sprawa jednak była już przegrana. W ciągu kilkudziesięciu lat spodnie zaczęli nosić senatorzy, i to nawet w obecności cesarza.
Czytaj też: Prostytucja w starożytnym Rzymie
Kieszenie w biustonoszu i wiatr w majtkach
Przyjrzawszy się, jak przyjmowały się w starożytnej Grecji i Rzymie spodnie, dochodzimy do ważniejszej kwestii: Czy starożytni Grecy i Rzymianie nosili bieliznę? Większość kobiet z pewnością nosiła pierwowzór staników. Choć istniały biustonosze na ramiączkach, zwykle były to paski materiału owinięte wokół piersi. Zmniejszały one biust, a małe piersi uważano za atrakcyjne. Jeśli wierzyć starożytnym poetom, przepaski na piersiach służyły także jako zaimprowizowane kieszenie do noszenia przeróżnych drobiazgów, od listów miłosnych po fiolki z trucizną. Rzekomo ta część bielizny miała także właściwości lecznicze: owinięta wokół głowy zmniejszała jej ból.
Greccy mężczyźni mogli się pochwalić pod tuniką jedynie opalenizną. W świecie rzymskim tradycjonaliści nosili pod togami przepaski biodrowe, a w łaźni pierwowzór kąpielówek. Większość jednak obywała się bez bielizny, bardziej sobie ceniąc przewiewne lniane i jedwabne tuniki wkładane pod wierzchni strój. Choć wygodna, taka garderoba nie sprzyjała skromności. Pewien autor z okresu późnego antyku opowiedział historię o gościu, który z rozkraczonymi nogami rozsiadłszy się przy ogniu naprzeciwko Marcina z Tours, przypadkowo odsłonił temu świętemu szeroki widok na swoje genitalia.
U progu średniowiecza
W IV wieku, gdy przed św. Marcinem obnażył się ów nieznajomy, rzymskie stroje znajdowały się na dobrej drodze, by stać się średniowiecznymi. Wyobraźmy sobie, że znajdujemy się na ulicy Konstantynopola w okresie późnego antyku. Żeby lepiej wczuć się w nastrój, załóżmy, że jest chłodne jesienne popołudnie, wieje słona bryza, a kościelne dzwony wybijają serenady w powoli zapadającym zmroku.
Środkiem ulicy suną nadęci dworscy urzędnicy w wąskiej odmianie tradycyjnej togi. Obok tłoczą się mniej znaczni obywatele w sięgających kolan tunikach o szerokich rękawach ozdobionych tyloma haftami, na ile ich właściciele mogli sobie pozwolić. Kobiece tuniki są dłuższe, ale równie luźne i strojne. Kilku najbogatszych przechodniów pyszni się obcisłymi ubraniami z jedwabiu. Najpobożniejsi mają chrześcijańskie tatuaże na rękach. Nikt jednak, tego można być pewnym, nie nosi bielizny.
KOMENTARZE (4)
Warto dopisać, się coś w rodzaju majtek noszono pod zbrojami.
Kobiety nosiły majtki w czasie gdy miały okres.
I tak jest do dziś
Zwykli ludzie noszą w miarę wygodne ubiory,zaś bogacze chce się wyróżnić, więc cudacza.
Wy piszecie o noszeniu bielizny przez Rzymian w starożytności. Widziałem taki film. Otóż minęło prawie 2 tysiące lat i jest rok 1944 po narodzeniu Chrystusa. Jesteśmy w Warszawie podczas powstania. Młodzi powstańcy idą się moczyć w wodzie bodajże odnodze Wisły. I co widzimy ? Na kilkudziesięciu młodych ludzi tylko 1 z nich ma jakieś dziwne kąpielówki które dzisiaj kojarzą się z pampersami. Reszta młodych panów paraduje z genitaliami na wierzchu. Powtarzam. Minęło plus minus 2 000 lat a w sprawie bielizny zmieniło sie niewiele.
W zdrowym ciele zdrowy chód!
Real Life