W 1943 roku u wybrzeży Hiszpanii wyłowiono ciało brytyjskiego oficera i tajne dokumenty. Hitlerowcy triumfowali. Nie wiedzieli, że padli ofiarą mistyfikacji.
Za powodzenie operacji „Mincemeat” („Mielonka”), mającej wprowadzić w błąd niemiecki wywiad, odpowiadało dwóch oficerów wywiadu – Ewen Montagu i Charles Christopher Cholmondeley. To oni uknuli intrygę, wskutek której naczelne dowództwo Wehrmachtu uwierzyło, że to nie Sycylia, a Sardynia i Bałkany będą rzeczywistym celem ataku aliantów. O tej wyjątkowej historii opowiada film dokumentalny Zapomniane fronty II wojny światowej: Operacja „Mincemeat”, który zostanie wyemitowany w poniedziałek, 9 stycznia o godzinie 21:00 na kanale Polsat Viasat History.
Operacja „Husky”
Sycylia ze względu na swe wysunięte położenie miała być pierwszym celem ataku aliantów przed desantem na kontynent europejski. Zarówno Brytyjczycy, jak i Niemcy świetnie zdawali sobie sprawę ze strategicznej wagi wyspy. Dla aliantów opanowanie Sycylii w ramach tzw. operacji „Husky” oznaczało nie tylko zdobycie przyczółku do kolejnego „skoku” desantowego, ale też miało pomóc w ubezpieczaniu linii komunikacyjnych. Z kolei Niemcy dysponowali wyspie bazą Luftwaffe. To stąd wyruszały samoloty do bombardowania Malty.
Desant na Sycylię – przy zażartym oporze wroga – mógł poskutkować potężnymi stratami. Dlatego w głowach brytyjskich sztabowców zakwitła myśl o podstępie, który zmyliłby przeciwnika co do prawdziwego celu ataku.
Topielec poszukiwany
By wyprowadzić hitlerowców w pole, oficerowie Montagu i Cholmondeley zdecydowali się wykreować sytuację, w której wywiad wroga uwierzy, że przypadkowo wpadły mu ręce wyjątkowo cenne informacje. W tym celu postanowiono podrzucić Niemcom rzekomą korespondencję brytyjskich generałów. Szatański plan zrodził się w głowie Charlesa Cholmondeleya. Zaproponował on, by zrobić to za pomocą… zwłok rzekomego oficera brytyjskiego – kuriera, który miał dostarczyć „list generalski”, ale wskutek wypadku lotniczego wpadł do morza i utonął.
Plan wydawał się sprytny. By jednak mógł zadziałać, mistyfikacja musiała być wiarygodna w każdym szczególe. Ponieważ Niemcy zdawali sobie sprawę, że Anglicy nie przewożą ważnych dokumentów drogą lotniczą nad terytorium wroga, na miejsce podrzucenia „przynęty” wybrano wybrzeża przyjaznej wówczas hitlerowcom Hiszpanii.
Fikcyjny oficer, zanim się roztrzaskał i ostatecznie utonął, przewoził ważny dokument z Wielkiej Brytanii do Gibraltaru z pominięciem Półwyspu Iberyjskiego. Niemcy mieli uwierzyć, że nad Atlantykiem doszło do katastrofy, a kurier utonął i długo dryfował, co tłumaczyłoby, dlaczego zwłoki odkryto po kilku dniach. Wytypowano też dokładnie miejsce podrzucenia ciała – w okolicach miasta Huelva, w Andaluzji, gdzie aktywnie działała niemiecka agentura.
Realizacja przedsięwzięcia wymagała przede wszystkim znalezienia zwłok, które przypominałyby ciało topielca – tak by Niemcy nie nabrali podejrzeń. W tym celu agenci zdali się na pomoc patomorfologa Bernarda Spilsburego. Ostatecznie, po żmudnych poszukiwaniach, wytypowano zwłoki Glyndwra Michaela, bezdomnego mężczyzny, który zmarł w samotności w budynkach gospodarczych w pobliżu Kings Cross w Londynie. Mężczyzna zmarł na zapalenie płuc, po zatruciu trutką na szczury. W jego płucach znajdowała się woda, co mogło uchodzić za skutek utonięcia. W ten sposób ciało bezdomnego, samotnego człowieka stało się obiektem troski wywiadu i miało odegrać niezwykle istotną rolę w dziejach wojny.
Wymyślony major
Kolejnym krokiem było wymyślenie… oficera. Agenci postanowili przypisać zwłokom fikcyjną tożsamość. Tak „narodził się” major Royal Marines – William Martin, urodzony w roku 1907, w Cardiff w Walii i przydzielony do Kierownictwa Operacji Połączonych. Majora zaopatrzono w legitymację o numerze 148228. Ponieważ dokument był nowy, by wróg nie nabrał podejrzeń, oznaczono go pieczątką sugerującą, że to duplikat po zaginięciu pierwotnej legitymacji. Mundur rzekomego majora też był nowy, więc dla efektu znoszenia przez kilka miesięcy osobiście chodził w nim porucznik Cholmondeley.
Mistyfikacja sięgała tak daleko, że zwłoki ubrane w mundur oficera zaopatrzono nawet w listy miłosne, zdjęcia ukochanej Pameli, a nawet list od ojca oficera, w którym to wyrażał niezadowolenie z powodu wyboru tej kobiety na przyszłą towarzyszkę życia. Wśród detali, które miał ze sobą Martin, znalazł się również nieaktualny już bilet do kina, informacja z banku, że przekroczył stan konta oraz przedawniona nieaktualna przepustka na wejście do siedziby Dowództwa Operacji Połączonych.
Do teczki, którą przewoził oficer, wsadzono także owiniętą w nieprzemakalny materiał, supertajną korespondencję – list gen. Archibalda Nye’a, wiceprzewodniczącego Imperialnego Sztabu Generalnego, do gen. Harolda Alexandra, brytyjskiego głównodowodzącego w Afryce Północnej. By dodatkowo uwiarygodnić mistyfikację i „cudowny” zbieg okoliczności, hitlerowcy mieli dowiedzieć się o planach aliantów nie z oficjalnego pisma, ale z prywatnej korespondencji. Nye informował adresata, że kierunkiem właściwego uderzenia na Europę od południa będą Bałkany i Sardynia, a Sycylia będzie jedynie pozorowanym celem.
Czytaj też: Pułkownik w damskim przebraniu. Szalone pomysły Dudleya Clarke’a
Zarzucenie truposza
Tak „przygotowany” major Martin został obłożony suchym lodem i zapakowany w szczelnie zamkniętą komorę, którą oznaczono hasłem „przyrządy optyczne”. Po długiej podróży furgonetką z Anglii do Szkocji komora trafiła na pokład okrętu podwodnego „Seraph”.
Okręt wyruszył 19 kwietnia 1943 roku. O tym, co naprawdę przewoził, nie wiedział prawie nikt. Załogę poinformowano, że to supertajne urządzenia optyczne. 30 kwietna 1943 roku o godzinie 4.30 nad ranem łódź wynurzyła się niecały kilometr od hiszpańskiego brzegu. Komorę z ciałem wyniesiono, a załoga dostała polecenie zejścia pod pokład. Kamizelkę ratunkową nałożoną na zwłoki napełniono powietrzem. Do munduru przytroczono też teczkę z korespondencją. Następnie ciało rzekomego majora trafiło w toń. Silny prąd morski, z którego znana była ta okolica, od razu pchnął je w kierunku brzegu.
Czytaj też: Wojenne czary-mary, czyli jak brytyjscy iluzjoniści oszukali Hitlera
„Mielonka połknięta w całości”
Zwłoki fikcyjnego majora najpierw odkrył lokalny rybak, który o sprawie powiadomił policję. Tak też informacja na ten temat trafiła do rezydenta Abwehry. Sekcja zwłok w warunkach upału i przy postępującym rozkładzie ciała została wykonana niedbale. Miejscowy lekarz uznał, że denat faktycznie zginął wskutek utonięcia. Zwłoki miały przebywać w wodzie od 8 do 10 dni.
Tymczasem na Wyspach Brytyjskich z inspiracji oficerów wywiadu umieszczono nazwisko Martina na liście poległych publikowanej wówczas przez magazyn „Time”. Równolegle ambasada brytyjska zaczęła dyskretnie domagać się zwrotu teczki, która była przy oficerze – oczywiście teatr ten miał tylko uwiarygodnić prawdziwość informacji zawartych w liście gen. Nye’a do gen. Alexandra.
W międzyczasie kopia korespondencji między oficerami trafiła do Berlina. Brytyjczycy o tym wiedzieli. Po zwrocie teczki oficera specjaliści zajęli się skrupulatnym badaniem kopert. Nie mieli wątpliwości, że korespondencja była otwierana. Po tym badaniu do Winstona Churchilla, który wówczas przebywał w Stanach Zjednoczonych trafiła depesza z wymownym, choć nieco makabrycznym komunikatem: „Mielonka połknięta w całości” („Mincemeat swallowed whole”).
Przegrupowanie w nicość
Hitler był tak bardzo przekonany, że to nie Sycylia będzie obiektem rzeczywistego ataku aliantów, że kłócił się nawet na ten temat z Benito Mussolinim. Polecił wzmocnić obronę Sardynii kosztem Sycylii, skąd wycofano nawet łodzie patrolowe. Z kolei do obrony Grecji ściągnięto wówczas z frontu wschodniego dwie dywizje pancerne. Była to nieoceniona strata i potężny błąd Hitlera w obliczu zbliżającego się rozstrzygnięcia pod Kurskiem.
10 lipca 1943 roku alianci wylądowali na Sycylii. Niemcy mimo to nadal sądzili, że atak jest pozorowany. Ostatecznie operacja „Husky” okazała się pełnym sukcesem. Alianci zdobyli wyspę i samo Palermo, co poskutkowało puczem we Włoszech i obaleniem Mussoliniego. Straty po stronie państw osi sięgały 30 tysięcy żołnierzy. Po stronie anglo-amerykańskiej były 6 razy mniejsze.
Spektakularny sukces na sycylijskim wybrzeżu nie byłby możliwy, gdyby nie „mielonka” dostarczona hitlerowcom. Do dziś historia fikcyjnego majora Martina inspiruje pasjonatów drugiej wojny światowej i operacji wywiadowczych.
Polecamy pierwszy odcinek serii Zapomniane fronty II wojny światowej: Operacja „Mincemeat”, który zostanie wyemitowany w poniedziałek, 9 stycznia 0 godzinie 21:00 na kanale Polsat Viasat History.
Bibliografia:
- Jean Deuve: Tajna historia podstępu w czasie II wojny światowej. Warszawa: Musa SA, 2010.
- Ben Macintyre: Oszukać Hitlera: Największy podstęp w dziejach wywiadu. Kraków: Znak litera nova, 2011.
- Ewen Montagu, Duff Cooper: Człowiek, którego nie było / Operacja „Złamane Serce”. tłum. Monika Wyrwas-Wiśniewska. Warszawa: Bellona, 2006.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.