Brytyjczycy już nawet nie próbowali odczytywać niemieckich depesz. Inni, zniechęceni niepowodzeniem tradycyjnej kryptologii, także składali broń. Polacy podeszli do problemu od zupełnie innej strony… i skrócili wojnę o dobrych kilka lat.
Historia złamania szyfrów Enigmy to nietypowy epizod polskich dziejów. Brak w nim brawury i heroizmu, spontanicznego, lecz krótkotrwałego porywu. Zastąpiły je rzetelna naukowa wiedza, długofalowe planowanie, konsekwencja w realizacji zamysłu i odporność wobec pokus chodzenia na skróty. Dały też rezultat odmienny od większości dokonań, które chętnie utrwalamy w podręcznikach historii; w krótszej perspektywie czasowej jeden z elementów decydujących o zwycięstwie w globalnym konflikcie, w dłuższej – rewolucję naukową, która odważnie wkracza w nasze codzienne życie.
Polski wątek tej historii rozpoczął się, gdy w 1928 roku niemiecka Reichswehra zastosowała maszynę szyfrującą Enigma, wynalezioną 10 lat wcześniej przez Arthura Scherbiusa. Niepozorne urządzenie generowało 3 * 10114 kombinacji – liczbę wielokroć przewyższającą liczbę atomów w znanym nam Wszechświecie. Złożoność szyfru odsyłała do lamusa wszystkie dotychczasowe metody łamania szyfrów i kodów.
Enigma. Po pierwsze, matematyka
Pierwszym człowiekiem, który poważnie podjął nowe wyzwanie, był porucznik Maksymilian Ciężki z polskiego Biura Szyfrów. Zapewne pamiętał, że w lipcu 1920 roku, kiedy sowieckie dywizje stały u bram Warszawy, Polskę uratował nie cud, lecz wiedza kryptologów. Znaczny wkład w złamanie sowieckich szyfrów mieli matematycy, późniejsi profesorowie Leśniewski, Mazurkiewicz i Sierpiński. [Porucznik Ciężki] zaprojektował długofalową strategię ataku na szyfr Enigmy. Wybrał 26 studentów matematyki z Uniwersytetu Poznańskiego i zorganizował dla nich półroczny kurs kryptologii.
Najlepszej ósemce kazał przez trzy lata praktykować łamanie tradycyjnych szyfrów. W tym okresie żaden z adeptów nawet nie usłyszał nazwy maszyny, która miała stać się ich przeznaczeniem. Dopiero jesienią 1932 roku przeniósł pozostałą trójkę, Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego, do warszawskiej siedziby Biura Szyfrów, i złożył na biurku Rejewskiego wszystkie informacje uzyskane dotąd przez polski wywiad na temat Enigmy.
Nie było tego wiele. Wywiady innych krajów świata także uważnie przyglądały się maszynie, doceniając jej rewolucyjne znaczenie. Dysponując podobną lub bogatszą informacją jak Polacy, szybko dochodziły do wniosku, że szyfr Enigmy jest niemożliwy do złamania i rezygnowały z dalszych prób. Brytyjczycy na długie 10 przedwojennych lat zrezygnowali z przechwytywania niemieckich depesz uznając, że szkoda czasu na rejestrowanie tekstów, których odczytanie i tak okaże się niemożliwe. I mieli rację tak długo, jak długo pozostawali na gruncie tradycyjnych metod kryptologii.
Na szczęście dla cywilizowanego świata w październiku 1932 roku Rejewski był ciągle jeszcze bardziej matematykiem niż kryptologiem. Nie tracił czasu na próby zastosowania zdezaktualizowanych metod, lecz sprawnie zapisał wszystko, co wiedział na temat maszyny w formie równań matematycznych i spróbował je rozwiązać. Nikt przed nim nie zmagał się z równaniami, w których zmiennymi były permutacje, ale Rejewski sam wypracował brakującą teorię i pomiędzy świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem dotarł do rozwiązania. Było ono równoznaczne z poznaniem wewnętrznej konstrukcji urządzenia, którego nigdy w życiu nie widział. Znając zasadę działania, mógł odczytać pierwszą depeszę.
Za pierwszą linią obrony
W samą porę. W niespełna miesiąc później w Niemczech doszli do władzy Hitler i jego partia. Wiedza o zamiarach sąsiada nabrała szczególnej wagi. Ale walka o dostęp do sekretów nazistowskich Niemiec była daleka od finału. Niemieccy szyfranci popełnili we wczesnym okresie użycia Enigmy kilka błędów, które ułatwiły pracę Rejewskiego. Szybko jednak je naprawili, stawiając przed trójką kryptologów nowe wyzwania.
Najważniejsze było znalezienie skutecznej metody łamania klucza do szyfru. Nieznana przeciwnikowi konstrukcja maszyny była wyłącznie pierwszą linią obrony niemieckich sekretów. Drugą, bardziej skuteczną, był coraz częściej zmieniany klucz do szyfru. Kiedy Polacy odczytywali pierwszą depeszę, klucz zmieniał się w całości co miesiąc. Z czasem poszczególne jego elementy miały zmieniać się co tydzień, codziennie, a później, już w czasie II wojny światowej, nawet kilka razy w ciągu doby.
Wydawało się, że bez metody łamania kluczy dotychczasowe osiągnięcie Polaków będzie stanowić jedynie teoretyczną ciekawostkę. W rzeczywistości porucznik Ciężki dysponował atutem, którego świadomie nie ujawniał przed kryptologami. Francuski wywiad kupował klucze do szyfru od niemieckiego współpracownika, a nie dysponując maszyną, przekazywał je Polakom w nadziei, że zdołają sensownie je wykorzystać.
Ciężki nie przekazywał materiałów podkomendnym, wychodząc z dwóch przesłanek. Po pierwsze – Francuzi udostępniali materiały na zasadach wzajemności. Gdyby Polacy zdołali zrobić z nich dobry użytek, musieliby przekazać uzyskane informacje do Paryża. Tymczasem z wcześniej złamanych depesz Ciężki wiedział, że Niemcy odczytują francuskie szyfrowane depesze. Jedna wzmianka o złamaniu Enigmy w przesyłanej z Paryża depeszy mogła położyć kres całej operacji. Po drugie – kontakt ze szpiegiem w Berlinie musiał urwać się w wypadku wzrostu napięcia lub wybuchu wojny. Źródło cennych informacji wyschłoby właśnie w chwili, w której jego znaczenie dramatycznie rosło. Ciężki zdecydował się ukryć cenne materiały przed matematykami, wychodząc z założenia, że bez nich znajdą własną metodę łamania kluczy.
Rejewski i jego koledzy nie zawiedli nadziei przełożonego, notując przy okazji na swym koncie kolejną rewolucję w kryptologii. Pierwszą było samo zastosowanie w łamaniu szyfrów podejścia matematycznego. Przed Rejewskim kryptologia była zdominowana przez metody lingwistyczne. Filolodzy, tłumacze i inni specjaliści, których warsztatem pracy był język przeciwnika, usiłowali odnaleźć w utajnionych przekazach elementy struktury języka, których nie zatarł proces szyfrowania.
Sukces Rejewskiego rozpoczął triumfalny marsz matematyki i doprowadził z czasem do przekształcenia kryptologii w specjalistyczną gałąź matematyki. Głowiąc się nad metodą łamania kluczy szyfru trzej matematycy szybko spostrzegli, że naturalnym przeciwnikiem dla maszyny szyfrującej jest inna maszyna, wspomagająca proces łamania szyfru. Począwszy od 1935 roku zaprojektowali kilka urządzeń, które automatyzowały najbardziej pracochłonne operacje w atakach na szyfr Enigmy.
Bezprecedensowa otwartość
„Bomba” zaprojektowana przez Rejewskiego jesienią 1938 roku stała się prekursorem dla całej serii urządzeń konstruowanych przez aliantów w czasie II wojny światowej i okazała się równie ważnym wkładem Polaków w zwycięstwo, jak matematyczna teoria stojąca u podstaw jej funkcjonowania. Los nie pozwolił jednak Polakom samodzielnie cieszyć się z triumfu nad szyfrem.
Na przełomie 1938 i 1939 roku niemieccy kryptolodzy zmienili sposób użycia Enigmy. Polskie metody łamania szyfru zachowały aktualność, jednak kraju nie było stać na skonstruowanie niezbędnych w nowej sytuacji urządzeń. Latem 1939 roku polski Sztab Główny podjął decyzję bezprecedensową w dziejach wywiadu; postanowił podzielić się z przyszłymi aliantami najpilniej strzeżonym sekretem, nie stawiając warunków wstępnych.
Wiedza, którą Brytyjczycy i Francuzi poznali w trakcie konferencji w podwarszawskich Pyrach w lipcu 1939 roku, w ostatecznym rozrachunku okazała się istotnym czynnikiem zwycięstwa w II wojnie światowej. Złamanie Enigmy przez Polaków i przekazanie aliantom sekretu ich sukcesu skróciło wojnę o 2-3 lata, ratując miliony istnień ludzkich i zapewne chroniąc Europę przed użyciem broni nuklearnej.
Jeśli jednak historia ma stanowić lekcję dla przyszłych pokoleń, trzeba dostrzec na powierzchni sukcesu dwa cienie. Pierwszym były niesnaski w gronie powrześniowej emigracji we Francji. Spowodowały one oddanie pod obcą komendę zespołu kryptologów, a wraz z nimi – jednego z potencjalnie najważniejszych aktywów polskiej polityki. Drugi cień stanowił logiczną konsekwencję pierwszego; to inne narody spisywały historię złamania Enigmy. Czyniąc to z własnej perspektywy nie oddały, w porę i właściwej mierze zasług pierwotnym autorom sukcesu.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w ramach monumentalnej pracy, porządkującej najważniejsze ze zjawisk i idei funkcjonujących w polskiej pamięci historycznej: Węzły pamięci niepodległej Polski. Publikacja ta ukazała się w 2014 roku nakładem Wydawnictwa Znak, Muzeum Historii Polski oraz Fundacji Węzły Pamięci.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.
KOMENTARZE (19)
Osobicse jeszcze 5 pat temu interweniowałem do instytucji w californi (wystawa lub mini muzeum) notabene umiejscowiono obok siedziby googla o zmiane zapisów na temat bomby turinga ktora jako „p.i.xxesza” złamała enigmę. Po interwencji zmienili zapisy
I tu jest odpowiedź na pytanie ,dlaczego naród mający tyłu dobrych naukowców i bohaterów trzy razy był pod zaborami
Wybieramy tak kłótliwe rządy,że prowadzą nas tylko do zguby !
Co za bzdura
Panna nie masz pojęcia co pis,esz i co jest ważne wstyd.No ale jeśli jesteś blondynką
Przez ostatnich kilkanaście lat mieszkałem w Wielkiej Brytanii. Kilkakrotnie zdarzyło mi się oglądać brytyjskie filmy dokumentalne, w których głównym lub pobocznym tematem była Enigma. Zawsze były to informacje w miarę rzetelne. O polskich kryptologach mówiono bardzo dużo nie zaprzeczając nigdy ich dokonaniom. Śmiem twierdzić, że z tych programów dowiedziałem się więcej o tych panach, niż z polskiej historiografii. Nawet nie ukrywano tam, wspomniany w artykule Turing był tylko ledwie tolerowany przez rząd i establishment. Tolerowany za dokonania matematyczne, a cekowany za swój homoseksualizm.
Nie może się udać „napisanie” artykułu przez kopiuj-wklej, gdy się nie sprawdza sensu tego, co się powklejalo. Wybrał 26 studentów, później wziął 8, a pozostałych trzech … Jak to rozumieć? Wyraźnie brak związku, bo pomiędzy tymi zdaniami było pewnie coś, co pozwalało na takie sformułowanie: pozostałych trzech….
Pisacz zadowolony? Zarobił?
Było ośmiu, pięciu się z czasem „wykruszyło”, zostało trzech. I Tyle komentarza.
Maszynka wielkości maszyny do pisania, 5 kółek zbudowana 80lat temu i zadziwia. Zresztą co tu gadać. Na YT jest kopią filmu dla niemieckich techników jak przygotowywać V1 do startu. No i powiem tyle że jesteśmy 200 lat za Niemcami.
Za Niemcami sprzed ponad 80 lat, dodajmy :-)
Bardzo dobry tekst miło się czyta, gratuluję Panie redaktorze.
jakkolwiek zlamanie kodu Enigmy bylo duzym osiagnieciem polskich specjalistow, to nie mialo ono wplywu ani nie przyczynilo sie znaczaco do zlamania kodu przez Brytyjczykow w czasie wojny
tak samo, Polacy (polskie wladze czyli pilsudczycy) zachowali sie bardzo brzydko, bo materialy do zlamania dostali od Francuzow, jednakze jako Pomyslowy Dobrodziej nawet, jak zlamali szyfr, nie podzielili sie wiedza z sojusznikiem, uznajac, ze bedzie lepiej, jak sami sobie bedziemy skrobac rzepke
szwindel wyszedl na jaw w przededniu wojny, gdy jak trwoga to nagle wyjawili Francuzom wszystko
rzad pilsudczykow nie byl wiele madrzejszy od PiSu, choc nie byl tak przestepczy, ale byl rowniez skorumpowany i beztroski
Brytyjczycy kontaktowali sie z polskimi szyfrantami po wybuchu wojny, gdy zaczeli prace nad zlamaniem kodu, ale wyniki polskie nie mogly sie specjalnie przydac w nowym kodzie Enigmy, poniewaz – co tu duzo mowic – nasze zlamanie opieralo sie na lucie szczescia, ktore nam dopisalo. Praca Turinga nad kodem byla zupelnie inna, bardziej systematyczna
pisanie , ze to polscy naukowcy „przyczynili sie do skrocenia wojny” to wlasnie typowa polska megalomania, taka sama wlasnie jak pilsudczykow, co wierzyli, ze „jak tylko Hitler rozpocznie wojne, to bedziemy paradowac w Berlinie” – co sie faktycznie okazalo prawda. Tylko nie polskie wojsko i nie tak szybko. Teraz tez jestemy mocni, dobry rzad na czas kryzysu. Nic sie nie zmienilo. Dobrze, ze nie weszlismy na Ukraine wykorzystujac sytuacje, aby odbic Lwow jak wtedy odbilismy Slask Cieszynski. Brawo Duda !
Super artykuł Gratuluję
„rząd piłsudczyków nie był wiele mądrzejszy od PiSu, choć nie był tak przestepczy, ale był również skorumpowany i beztroski”. Niema to jak opinia historycznego ignoranta. Ten rząd piłsudczyków nie miał nic wspólnego z PiS. Po pierwsze 2 RP była w latach 1926-1939 sanacyjną Dyktaturą, od czasu puczu wojskowego i objecia rządów przez nieudolnego Dyktatora – Piłsudskiego. Po drugie sanacja nigdy nie wygrała żadnych Demokratycznych wyborów i utrzymywała sie u władzy w latach 1926-1939, tylko dzieki aparatowi represji – policja, wojsko – zupełnie jak …komuniści z PZPR w latach 1945-1989. Tymczasem PiS zdobył władze legalnie zwycieżając w Demokratycznych wyborach Partie Oszustów, w roku 2015 i 2019. Czy w czasie rządów sanacji 1926-1939, zostały kiedykolwiek przeprowadzone, demokratyczne wolne i uczciwe wybory ??? Wprost przeciwnie to sanacja i durny rząd piłsudczyków zorganizował aresztowania posłów opozycji i faszystowski proces brzeski oraz to piłsudczycy, a konkretnie premier Kozłowski zorganizowali obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej gdzie zamykano i przetrzymywano bez wyroku sądowego przeciwników sanacyjnej bandy czyli polityków partii opozycyjnych wobec piłsudczyków. Również sądy w czasie rządów sanacji 1926-1939 wydawały wyroki na telefon czyli takie jakich oczekiwała sanacyjna banda, co jak żywo przypomina rządy skorumpowanej bandy z …PO z lat 2007-2015. Co do tej rzekomej „przestepczości” PiS a także rzekomego skorumpowania i beztroski to zwykły bełkot pomieszanego umysłu. Na pewno organizacją Przestepczą była sanacyjna banda – piłsudczyków wywodząca sie z I Brygady, POW i PPS. Była też ta hołota, zdemoralizowana i skorumpowana, natomiast rzekoma beztroska sanacji była spowodowana jej współpracą z Hitlerem oraz jego NSDAP, miedzy innymi polegającą na współudziale Sanacji w rozbiciu wspólnie z Hitlerem – Czechosłowacji. Sanacja miała otrzymać w podziale łupów – Słowacje natomiast NSDAP miało dostać – Austrie i Czechy. Czy rząd PiS gra dzisiaj na rozbicie Ukrainy tak jak rząd sanacji na rozbicie Czechosłowacji w roku 1938-1939 ? Za to gdyby dziś rządzili aferzyści z PO czyli V Kolumna – Berlina i Moskwy to Putin już by odniósł sukces, bo PO tak samo jak Sanacja swoją polityke opiera na ścisłej współpracy z …..Berlinem !!!
pan Marek Grajek – sorry za zlosliwosc – ale to pewnie nowe podejscie do badania historii, tak mila oku naszemu klerowi i ministrowi Czarnkowi
najwyzsza pora, aby opracowac nowy dokument i domagac sie od Francuzow i Anglikow, aby nam zaplacili za te szyfry, ktore zesmy dla nich :”zlamali”
Polacy najgenialniejszym narodem swiata, Turing to byl cienias
ciekawe, czy pan Grajek jest wogole historykiem, czy jedynie skonczyl kursa u pana Rydzyka ?
Miałem nie komentować tego tematu bo tu wydawało mi się, że wszystko jest już oczywiste, ale wobec, głównie, istnego „bełkotu” – półprawd w komentarzach: endeckim po powyżej i u, fakt, „rasowej” *blondynki (bo sam post-artykuł jest naprawdę dobry – wręcz b. dobry), zatem „nie chcę ale muszę”.
I. Maszyna Arthura Scherbiusa wersja typowo wojskowa z 1928., korzystająca głównie z opracowanej dziewięć lat wcześniej konstrukcji, przez holenderskiego inżyniera Hugona Kocha, została najpierw wykorzystana w celach wojskowych przez Japończyków następnie Włochów i dopiero… Niemców.
O ile Włosi sukcesów, mówiąc oględnie, nie odnieśli, to japońska była długo wyraźnie lepsza od niemieckiej.
II. Niemcy wprowadzili na użytek wojskowy „proto” Enigmę już w 1926 r. – na potrzeby Reichsmarine.
II. Francuskie osiągnięcia były tutaj tylko w pewnym momencie dość znaczące i tylko – ale i wyłącznie!, szpiegowskie oraz… finansowe. Francuski szpieg Hans-Thilo Schmidt uzyskał dostęp do niemieckich materiałów szyfrujących, które obejmowały jedynie klucze dzienne używane we wrześniu i październiku 1932 r. Francuzi przekazali ten szpiegowski materiał Polakom. Następnie współpraca miała polegać na dofinansowaniu projektu przez Francuzów i działaniach „osłonowych” ich kontrwywiadu (stąd ciągle objęta jest tajemnicą), choć wiadomo, że Francuzi przynajmniej początkowo, uważali Enigmę za „nieprzydatny w praktyce gadżet.”
III. Najważniejszym, genialnym polskim osiągnięciem był pomysł długotrwałego ewidencjonowania błędów – obecnie standard pracy kryptologów całego świata, bez tego…
IV. Dodanie w 38. dwóch wirników nie zmieniło zasad dekryptażu ale spowodowało konieczność co najmniej 10-krotnego zwiększenia ilości „bomb”. Twierdzenie więc, że polskie dokonania w czasie wojny były już wówczas nieistotne „funta kłaków” jest nawet nie warte, bo:
V. Bo po oficjalnym (nieoficjalne pierwsza narada była w styczniu 1939 roku w Paryżu) spotkaniu 25 – powitanie tylko, 26 i 27 lipca 1939 r. w Pyrach (o czym pisze i autor postu), Polacy wtajemniczyli tak przedstawicieli francuskiego jak i brytyjskiego wywiadu wojskowego w absolutnie WSZYSTKO co wiedzieli o Enigmie, i kilka dni później dostarczyli zrekonstruowany egzemplarz (egzemplarze?) tzw. „podwójnej” (bo deszyfrującej) Enigmy. Zrobili to nie z obawy przed wojną – głównie, ale z powodu braku środków finansowych. I nie było w tym nic wyjątkowego. Amerykanie chociaż praktycznie skutecznie rozszyfrowali Enigmę w 1936., to dopiero po „wejściu” do wojny nomen omen „enigmatycznie” poinformowali o tym Brytyjczyków.
W. G. Welchman jeden z szefów sekcji z Hut. 6 w Bletchley Park, tak o tym „polskim wkładzie” mówił po latach: „W Hut 6 prowadząc operację o kryptonimie „Ultra”, nigdy nawet nie „wstalibyśmy z ziemi”, gdybyśmy nie dowiedzieli się od Polaków w samą porę o szczegółach obu niemieckich wersji wojskowych wcześniej komercyjnej maszyny Enigma i stosowanych procedurach operacyjnych.” „Polski transfer teorii i technologii dokonany w Pyrach był dla nas KLUCZOWY…” „Zdobycie kompletnej Enigmy wojskowej i dokumentacji na U-110 [9.05.41.] tylko potwierdziło „polską drogę dojścia – metodę”.” Owszem Brytole mówią, że to o rok „tylko” skróciło wojnę, ale co mają powiedzieć :)
VI. Problemem była owszem 4-wirnikowa Enigma (przez „nietypowe miejsce” użycia 4 wirnika) zastosowana później na U-Bootach, stąd ich sukcesy w 1942 i części 3., ale tylko dlatego, że zbyt powoli odszyfrowywano niemieckie depesze. Gdy jednak przyspieszono dekryptaż – nieznacznie zwiększono liczbę pracowników i (znacznie) maszyn obliczeniowych, zatopiono w krótkim czasie blisko 75% operujących na Atlantyku i M. Północnym U-Bootów…
VII. Ponadto pamiętajmy, że do dzisiaj wiele „technicznych”, np. wywiadowczych, organizacyjnych działań objętych jest, i długo jeszcze będzie (może i po tzw. „wieczne czasy), tajemnicą.
Dziękuję. Też mnie już mocno irytowały wcześniejsze komentarze.
Brawo!
Sorry za drobne błędy – ale się wkurzyłem – i zbyt dosłowne czasami tłumaczenia, np. nie „wstalibyśmy z ziemi” to nasze: nie ruszylibyśmy się z miejsca, oczywiście.
W lipcu dwudziestego roku uratował Polskę cud, a złamanie szyfru mogło być tylko narzędziem w ręku Maryi.