Głowie tej pisane jest zostać obliczem Juliusza Cezara dla XXI wieku. Ale czy faktycznie rzeźba z Rodan przedstawia najsłynniejszego władcę starożytnego Rzymu?

W październiku 2007 roku francuscy archeolodzy eksplorujący koryto Rodanu w Arles wyciągnęli z rzeki marmurową głowę. Podobno wciąż jeszcze ociekała wodą, kiedy kierownik zespołu wykrzyknął:
„Putain, mais c’est César” („Ku**a, to Cezar!” prawdopodobnie oddaje jego zaskoczenie lepiej niż bardziej cenzuralny przekład). Od tamtej pory głowa ta stała się tematem dziesiątków artykułów prasowych i co najmniej dwóch dokumentalnych programów telewizyjnych, była gwiazdą wystawy zaprezentowanej w Arles i w Luwrze, a w 2014 roku pojawiła się nawet na francuskich znaczkach pocztowych.
Święty graal archeologów
Zainteresowanie to wzbudziło po części pewne niezwykłe twierdzenie, jakoby głowa ta nie była po prostu portretem Juliusza Cezara, ale jednym ze świętych graalów badań nad rzymską sztuką portretową: podobizną Cezara wyrzeźbioną za jego życia przez artystę, który oglądał go twarzą w twarz. Jeśli to prawda, byłby to jedyny pewny przykład, jaki zachował się do naszych czasów (choć na przestrzeni lat wysuwano też inne kandydatury).
Zakłada się, że popiersie to było pierwotnie wystawione w jakimś eksponowanym miejscu w rzymskim mieście Arelate [dziś Arles], przebudowanym przez Cezara w 46 roku p.n.e. jako osada dla jego wysłużonych żołnierzy, i że — po zamordowaniu Cezara w 44 roku — obawiając się, że ich powiązania z nim mogą okazać się (delikatnie mówiąc) niezręczne, miejscowi postanowili pozbyć się tego potencjalnie trefnego towaru, wrzucając go do rzeki, gdzie przeleżał ponad dwa tysiące lat.
Dzisiejsi archeolodzy i historycy sztuki wciąż nie są zgodni co do tożsamości i znaczenia tego znaleziska. Sceptycy podkreślają, jak ogólnie odmienna wydaje się głowa z Rodanu od portretu Cezara na współczesnych mu monetach — a także od innych, co prawda powstałych po jego śmierci, portretów powszechnie uważanych za jego podobizny.
Inny, więc autentyczny?
Zwolennicy tej identyfikacji wskazują natomiast konkretne podobieństwa między tą głową a pewnymi cechami szczególnymi portretu z monet, zwłaszcza fałdy na szyi i wydatną grdykę. Kilku z nich próbuje przekonywać, że fakt, iż ogólnie nie wygląda on zbyt podobnie do innych Cezarów, może w istocie być potwierdzeniem, że jest to autentyczny i unikatowy portret wyrzeźbiony z natury, a nie sztampowa kopia — sprytna argumentacja w stylu „zawsze ma wyjść na moje” (to jest Cezar, bez względu na to, czy jest podobny do siebie, czy nie), która nie przydaje wiarygodności tej tezie.

W październiku 2007 roku francuscy archeolodzy eksplorujący koryto Rodanu w Arles wyciągnęli z rzeki marmurową głowę. Czy przedstawia Juliusza Cezara?
Pomimo sceptycyzmu (sama zaliczam się do sceptyków) wygląda na to, że głowie tej pisane jest zostać obliczem Juliusza Cezara dla XXI wieku — zająć miejsce najnowszego w szeregu jego faworyzowanych portretów, które opanowywały na pewien czas masową i naukową wyobraźnię, zanim zostały odsunięte na bok przez innego kandydata. Jednak bez względu na referencje tej rzeźby wprowadza ona kilka ważnych pytań (…).
Jaka była funkcja — i polityka — portretów w świecie rzymskim? W jaki sposób ich rola zmieniała się w toku rządów Juliusza Cezara i jego następców? Jak (i w jakiej mierze wiarygodnie) rozpoznawano starożytne portrety tych władców, skoro niemal żaden z nich nie nosi podpisu ani innych znaków identyfikacyjnych?
Nim zabierzemy się do analizowania nowożytnych wizerunków cesarzy, musimy się zastanowić, jak ustalano tożsamość ich oryginalnych rzymskich wersji, od Cezara z Rodanu, poprzez bosko pogodne wizerunki cesarza Augusta, po parę osobliwych ewenementów — takich jak słynna głowa Witeliusza Grimaniego, która, jak się przekonamy pod koniec tego rozdziału, była nie tylko ulubionym modelem nowożytnych artystów, ale też odegrała główną rolę w toczonych od XVI wieku debatach naukowych nad związkiem między kształtem czaszki a charakterem człowieka.
Czytaj też: Juliusz Cezar: uwodziciel, playboy i biseksualista [18+]
Jak zidentyfikować rzeźbę?
Okazuje się, że niekoniecznie jesteśmy dziś lepsi w rozpoznawaniu cesarzy na starożytnych portretach niż nasi poprzednicy setki lat temu. Prawdą jest, że parę bardzo starych błędów, często sięgających jeszcze średniowiecza, zostało wyjaśnionych, kilku fałszywych cesarzy zdetronizowano, a tych ukrywających się pod cudzą tożsamością raz na zawsze zdemaskowano jako władców rzymskiego świata.
Pogląd, jakoby słynny brązowy posąg konny Marka Aureliusza na Kapitolu w Rzymie w rzeczywistości przedstawiał skromnego miejscowego wodza, który ocalił miasto przed najeźdźczym królem, został dawno temu odesłany do lamusa jako zniekształcona średniowieczna legenda albo bardziej wielkodusznie jako pomysłowe zawłaszczenie antycznej przeszłości.

William Holmes Sullivan, „Zabójstwo Juliusza Cezara”
Tradycyjna opinia zaś, że pewna wyjątkowo piękna rzymska kamea przedstawia biblijną scenę triumfu Józefa na dworze faraona, została obalona przez uczonego przyjaciela Petera Paula Rubensa, który około 1620 roku poprawnie wykazał, że jest to raczej grupa rodzinna cesarza Tyberiusza, z Augustem spoglądającym z nieba i gromadą nieokrzesanych barbarzyńców u dołu. Dawna interpretacja była hołdem dla chrześcijańskiego talentu do wynajdywania religijnego przesłania w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach i wyjaśnia być może, dlaczego owa kamea przetrwała. Interpretacja ta była też rażąco błędna.
Jednak takie wypadki są rzadkie. Historycy w XXI wieku wciąż wyszukują cesarzy w zasadzie takimi samymi metodami jak ci z wieku XV lub XVI; wciąż spieramy się o tożsamość wielu tych samych zabytków i bywamy niekiedy bardziej łatwowierni niż bystrzy uczeni z przeszłości. W XVIII wieku J.J. Winckelmann informował, że kardynał Albani, słynny kolekcjoner i znawca, powątpiewa, czy zachowały się jakiekolwiek prawdziwe głowy Juliusza Cezara. Cokolwiek właściwie rozumiał przez „prawdziwe”, podejrzewam, że Albani miałby wątpliwości co do egzemplarza z Rodanu.
Źródło:
Tekst stanowi fragment najnowszej książki Mary Beard „Dwunastu cesarzy”, (Rebis, 2022).

KOMENTARZE (3)
jestem ciekawy ile jeszcze lat będzie trwała ściema tzw. „starozytności”. dziwne że Julisz Cezar był przedstawiany jeszcze niedawno jak zwykły monarcha średniowieczny. dlaczego? ano ukradziono nam ok 1000 lat historii. historii której nie było. temat sygnalizowany przez Formenko i jego widmowy czas (zdublowane wydarzenia z 'antyku’ i 'średniowiecza’). Jak 'archeologowie’ doszli że randomowa facjata wyłowiona z rzeki (alez przypadek) to Julek Cezar? Jak ustalili że nie podpisane posągi i facjaty w muzeach to ci 'cezarowie’. Jak posąg po tysiącach lat w wodzie wygląda lepiej niż ten po 150 latach w parku? https://web.sas.upenn.edu/discentes/2019/04/19/ther-nys-a-bettre-knight-hector-as-a-medieval-knightly-ideal/ Dlaczego ruiny Egiptu maja widoczne zbrojenia żelazne w konstrukcji i betonowe wylewki? Dlaczego ziemia pokryła budynki warstwą 6 metrów błota? i drzewa mają maks 200 lat na większosci obszaru ziemi (z wyjątkami). Polecam StolenHistory net
Tak czy siak marnie koleś skończył.😛😜😛😛
W tamtych czasach mało kto z postaci znanych zmarł śmiercią naturalną. Za to zapisał się na kartach historii i po dwóch tysiącach lat wciąż piszą o nim książki, filmy i artykuły w sieci i gazetach.