Ciekawostki Historyczne

Dzisiejsza gospodarka łowiecka niczym nie przypomina tej, którą prowadzono przed wejściem w życie współczesnych przepisów. Wiele gatunków zwierzyny wybito niemal całkowicie, nim objęto je ochroną. Mimo to, nie wszystkie dotrwały do naszych czasów.

Pierwsi ludzie – wędrowne grupy przemierzające teren dzisiejszej Polski po przejściu lodowca – trudnili się głównie zbieractwem, rybołóstwem i polowaniami. Ich wpływ na populację zwierzyny był stosunkowo niewielki, można by rzec, że stanowili wtedy element ekosystemu na równi z pozostałymi drapieżnikami.

Polowanie. Zdjęcie poglądowe.

To miało się jednak wkrótce zmienić, kiedy ludzi zaczęło gwałtownie przybywać. Zapotrzebowanie na pożywienie stale wzrastało, przy jednoczesnym ubytku powierzchni leśnych wypalanych pod uprawę. Wkrótce wiele zwierząt stanęło w obliczu poważnego zagrożenia…

W obronie bobra

Dynamiczny rozwój ludzkiej cywilizacji przyniósł równie dynamiczny wzrost pozyskania zwierzyny. Co ciekawe, jednym z bardziej bezlitośnie trzebionych gatunków był… bóbr! Już w czasach Piastów zauważono poważne uszczuplenie ich populacji, co mogło być wynikiem ogólnego przyzwolenia na spożycie tych zwierząt w czasie postu. Bolesław Chrobry wydał dekret zakazujący polowania na ziemno – wodne ssaki, co jest uznawane za pierwszy akt prawny chroniący zwierzęta na terenie Polski. Później, w czasach Władysława Jagiełły, przyszła kolej na pozostałą zwierzynę łowną. Król ustanowił kary za polowanie na jelenie, dzikie świnie, konie oraz łosie, które jednak dotyczyły tylko „pospólstwa”: „Łowy, ulubione w dawnej Polsce, nie tylko jako rycerska rozrywka, hojny plon przynosząca na stoły i kuchnie, ale jako przywilej wyłączny szlacheckiego klejnotu.” – czytamy w Statucie warckim.

W średniowieczu uważano, że ogony bobrów miały w sobie tyle z natury ryb, że można je było jeść w dni postu

W 1529 roku objęto ochroną żubra, tura, bobra, sokoła i łabędzia jako zwierzęta zagrożone. Przepisy weszły w życie za panowania Zygmunta Starego. Niedługo później, w statutach litewskich z 1566 i 1588 roku objęto protekcją dzikie konie – tarpany. Wówczas też Zygmunt August powołał leśniczych, których zadaniem było pilnowanie drastycznie kurczącej się populacji turów. Ludzie wykonujący tę pracę nosili mundury i byli uzbrojeni, zimą do ich obowiązków należało również dokarmianie zwierząt – mamy zatem do czynienia z czymś na kształt bardzo wczesnej formy dzisiejszej Straży Leśnej!

W roku 1562 obliczono, że na terenie kraju znajduje się już jedynie 38 turów. Próby ochrony tych zwierząt podejmował także Zygmunt III Waza, który zaostrzył ochronę i przepisy. W 1620 roku przy życiu została już tylko jedna samica i trzy samce, które ostatecznie padły – jak twierdzą współcześni historycy, prawdopodobnie od chorób przenoszonych przez bydło domowe.

Zobacz również:

Darz bór!

Ze względu na widoczne spadki populacji zwierzyny łownej, wprowadzano liczne zakazy polowań. Miały one charakter lokalny i chwilowy, jak na przykład zakaz wydany dla Mierzei Wiślanej przez Władysława IV Wazę. Stało to jednak w całkowitej opozycji do niebotycznych rozmiarów uczt wystawianych z rozmaitych okazji przez władców. Zachowały się informacje o biesiadzie z okazji ślubu Felicjana Potockiego z córką Jerzego Lubomirskiego w 1681 roku, na którą zużyto jednorazowo 24 jelenie, 30 danieli, 300 zajęcy, 10 dzikich kóz, 45 saren, 4 dziki, 1000 par jarząbków i tyle samo kuropatw, a także 3000 „różnych ptaszków”, 100 dzikich gęsi, 500 kaczek, 300 cyranek i 12 dropi. Tymczasem, z napisu na obelisku w parku pałacowym w Białowieży dowiemy się, że podczas polowania wraz ze świtą August III uśmiercił 42 żubry, 13 łosi oraz 2 sarny!

Doszło do tego, że w Puszczy Białowieskiej w połowie XIX wieku nie było już ani jednego jelenia ani niedźwiedzia. Wtedy też zdecydowano się na pierwsze kompleksowe i stałe przepisy dotyczące ochrony zwierząt, poczynając od ptactwa. W 1868 roku wprowadzono zakaz polowania na zwierzęta w Tatrach – dokument zatwierdzony przez cesarza Franciszka Józefa jest uznawany za jeden z pierwszych na świecie aktów prawnych dotyczących ochrony przyrody, oparty na badaniach naukowych.

Ilustracja z książki Zygmunta Herbersteina wydanej w 1556 roku.

W 1874 roku podpisano „Ustawę o ochronie niektórych zwierząt dla uprawy ziemi pożytecznych”, a w 1918 roku na terenie Polski objęto ochroną sieję, bociana czarnego, orła przedniego, pustynnika, pardwę, łosia, bobra, kozicę, świstaka i żubra. Zaczęły się również prace nad utworzeniem pierwszych Parków Narodowych, co znacznie poprawiło sytuację narażonych regionów. Stąd już jedynie krok pozostał do obowiązującej do dziś Ustawy o ochronie przyrody z 1934 roku. Sytuację żubra udało się od tego czasu znacznie poprawić: zgodnie ze statusem na Czerwonej Liście IUCN nie jest już zagrożony (EN), a „jedynie” narażony (VU). Nie wszystkie gatunki miały tyle szczęścia – dzikiego tura nie ujrzymy już nigdy…

Bibliografia:

  1. Gwiazdowicz, D., J., Wiśniewski, J., Ochrona przyrody. Wydawnictwo Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Poznań, 2009.
  2. Jarosz, M., Ochrona zwierząt w Polsce na przestrzeni dziejów. Wiadomości Zootechniczne, Instytut Zootechniki Państwowy Instytut Badawczy, 2016.
  3. Ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody (tekst ujednolicony)
  4. Wrzesiński, S., Ostatnie ślady tura. Psy Myśliwskie. Pismo miłośników psów, łowiectwa i sokolnictwa, nr 2, 2007.

KOMENTARZE (10)

Skomentuj niepoprawny politycznie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

niepoprawny politycznie

Po części sporej stereotypy, stereotypy, oj i to raczej toporne, jednym słowem co najmniej NIEPEŁNY opis sytuacji, problemu drogi Autorze, niestety…
Primo: oskarżanie bogatej szlachty, magnaterii, o wyginiecie wielu gatunków ssaków to kompletny nonsens. Nawet gdyby te wielkie polowania były częste (a nie były! poprzedzały one tylko naprawdę wielkie uroczystości) to i tak było zbyt mało u nas na tyle bogatych „wyżej urodzonych”, by mogło mieć to jakieś decydujące, a nawet li tylko istotne, znaczenie dla wymarcia np. tura czy żubra…
Są to jedynie zatem takie popłuczyny eko-socjalistycznych poglądów, gdzie wszystko miało i ma służyć usprawiedliwieniu opresyjnej polityki wobec bogatych – tutaj arystokracji. Są to poglądy głównie wręcz lewaków dzisiaj przebierających się jeno w „ekoszaty”. Obecne „zielone” ruchy ekologiczne są ich pełne: byłych działaczy lewicy w tym i w dużej liczbie tej postkomunistycznej.
Postero: dlaczego więc wyginęły np. duże ssaki, jeśli to nie magnaci czy burżuje, je wybili?
Strona Białowieskiego Parku Narodowego – „Przed I wojną światową było w Puszczy ponad 700 żubrów. Z POŻOGI WOJENNEJ nie uszła z życiem ani jedna sztuka […!]. Ostatni żubr w Puszczy zginął w 1919 roku.” (dokładnie…!!!)
Główną przyczyną wymierań zwierząt łownych zatem były i są WOJNY, i związane z tym klęski głodu onegoż „pospólstwa” – i to ono głównie, nie patrząc na prawodawstwo, nawet najbardziej tutaj chyba zasłużonego króla Jagiełły, po prostu aby żyć – przeżyć, zabijało czasami praktycznie wszelka zwierzynę w lasach. To zatem wywołujący wojny władcy, politycy, są zatem współodpowiedzialni głównie za ginięcie, wybijanie do nogi, gatunków zwierząt łownych; oraz pospólstwo i żołdactwo oczywiście też.
Studium przypadku (obecnie modna metoda, i słusznie, naukowa).
Rok 1620. To a propos wyginięcia tura, doskonale się w te zależności wpisuje, to bowiem rok… wielkiej klęski naszej niestety w bitwie pod Cecorą !, wojny z Turcją wyniszczającej gospodarkę Rzeczypospolitej (mas – plądrujących, łowiących w lasach – nieopłaconych naszych wojsk przemierzających Rzeczpospolitą). Rok poprzedzony do tego gwałtownym, co najmniej dwu-dekadowym, największym w drugim milenium, załamaniem się klimatu – czas minimum temperaturowego tzw. Małej Epoki Lodowcowej, rok tak znaczący dla gospodarki rolnej RON, że…: „Eksport produktów rolnych na zachód zaczął spadać po 1620 roku. [!!!]” (cyt. z energetyka24.com)
……………………………..
A czy ludność zbieracko-łowiecka nie miała wpływu istotnego, jak chce autor, na wymieranie zwierząt łownych – nie wybijała do szczętu gatunki zwłaszcza tzw. megafauny?
Nic bardziej błędnego, twierdzenie że nie miała takiegoż wpływu, ba!, to głównie ona jest odpowiedzialna za to właśnie!
Pierwszy przykład – mamutaki, czyli ogromne strusie madagaskarskie. Owszem ludność zbieracko-łowiecka ok. 7-8,5 tys. żyła razem z tymi ptakami, obok nich, ale jakieś 1,5 – 1,1 tys. lat temu, gdy dotarły tam stalowe groty, ostrza i łuki wysokiej jakości… To być może nawet w ciągu 30 lat tylko, wybito absolutnie wszystkie mamutaki madagaskarskie!
Dalej…, a np. bizony, takie amerykańskie żubry…
Gdy Indianie z epoki kamienia łupanego nagle przeskoczyli w epokę stalowych noży, prochu, broni palnej – winchestera szczególnie, to… Ja takie cytaty znalazłem kilkukrotnie w necie na ten temat:
„Wprawdzie nie było takiej części bizona, którą [Indianie] uważaliby za niejadalną, ale w praktyce jadali tylko GARBY, a czasem z kilku setek upolowanych zwierząt wycinali tylko ozory. Ich najczęstszym sposobem polowania było zaganianie bizonów do zagród (naturalnych, jak wąwozy, lub sztucznych) albo wpędzanie ich w przepaść. Antropomorfizujący Indianie polowali tak, jak wojowali — w zagrodach maczugami rozłupywali uwięzionym zwierzętom czaszki bez wyboru płci, wieku i przydatności do spożycia — aby nie uszedł ani jeden świadek klęski, który mógłby ostrzec innych. Z urwisk stada bizonów spadały w przepaść, pierwsze spychane przez następne i grzebane pod stosem ciał, aż Indianie mogli ruszyć na nie z nożami i siekierami. Jak wyglądało to „polowanie”, którego ofiarą padało czasem ponad tysiąc bizonów naraz, wskazuje obrazowa nazwa takiego urwiska — piskun, ,”głęboki kocioł krwi”. Jedno z takich urwisk w prowincji Alberta, zwane Head-Smashed-In Buffalo Jump, ma obecnie wysokość 12 m, a U JEGO PODNÓŻA ZALEGA WARSTWA KOŚCI GRUBA NA 10 M. Miejsce to zostało zaliczone przez UNESCO do obiektów dziedzictwa światowego i jest przeciwstawiane marnotrawstwu białych jako przykład „zrozumienia równowagi ekologicznej oraz ekonomicznego użytkowania zasobów”. (śmiać się czy płakać?)
………..
„Biali, którzy wiązali spadek liczebności bizonów z ich masowym zabijaniem, inaczej niż żyjący w symbiozie z naturą Indianie nie znali zasad funkcjonowania ekosystemu. Indianom było wiadome, że zasadnicze stada bizonów żyją na podziemnych preriach pod wielkimi jeziorami, i tylko ich nadwyżki wychodzą na powierzchnię przez jaskinie i źródła rzek. Niektórzy sami to widzieli albo znali takich, którzy widzieli. Ostatnio bizonów było faktycznie jakby mniej, ale należało tylko wywabić je na zewnątrz odpowiednimi szamańskimi rytuałami.”
„Jednak mimo starań szamanów, w 1878 r. bizony zniknęły z północnych prerii …” Kanady i USA. (z The Ecological Indian – Myth & History: Myth And History, 2000.)
I tak wyginął pn podgatunek bizonów…

    Sarabi

    Madagaskar został zasiedlony na początku naszej ery 2tys lat temu opowiadanie bzdur o koegzystecji ludzi i mamutakow przez 7 tys lat świadczy o nieznajomości tematu .A może jeszcze rzucali w nie kamieniami jak w dinozaury?

      niepoprawny politycznie

      A opowiadanie z kolei o braku koegzystecji ludzi i mamutakow, negowaniem naukowych faktów…
      Co gorsze?
      Np. „nasza” RP (2018) relacjonując opublikowaną i recenzowaną pracę naukową, tak „donosi”: „Według naukowców jest to dowód na to, że prehistoryczni polowali na Madagaskarze na mamutaki znacznie wcześniej, niż dotychczas sądzono. Skamieniałości są datowane na około 10 tys. lat temu. [!] Do tej pory sądzono, że pierwsi osadnicy przybyli na wyspę około 2500 do 4000 lat temu.” Zaś Hawkins, AFA; Goodman SM (2003) w „Historia naturalna Madagaskaru”, datują natomiast radiowęglowo maksimum „rzezi” mamutaków, dopiero na 750 – 1050 AD – po Chrystusie (tzw. hipoteza szybkiego wyginięcia – „blitzkriegu”). Zbiega się to ze znaleziskami broni białej arabskiej i masowym wycinaniem lasów pod uprawy.
      „Zagraniczny” Forbes donosi (2018) podobnie: „Kości nóg Aepyornis maximus, datowane na 10 500 lat, wykazują ślady po użyciu kamiennych narzędzi. To odkrycie sugeruje, że ludzie przybyli na wyspę ponad 8000 lat wcześniej niż wcześniej sądzono, polowali na tego ptaka i… „zarżnęli” go na miejscu.” „Najwyraźniej ludzie i mamutaki, współegzystowały aż przez prawie 9000 lat.” !
      Science News (2018): „Ludzie żyli obok, a nawet polowali na mamutaki przez tysiące lat” – powiedział główny autor pracy, dr Christopher Torres z University of Texas w Austin.”
      Najnowsza hipoteza mów jednak, że wiąże się to wyginięcie nie z przybyciem na wyspę samych ludzi, a kur domowych i perliczek. To ich jakaś „hiperchoroba” po prostu przeniosła się na strusie, które jako olbrzymie nie były zbyt liczne i dlatego tak szybko wyginęły…
      Także tury miały wyginąć nie (tylko?) w wyniku polowań, a obcych im chorób bydła domowego, które przybyło z Afryki wschodniej do Włoch w celu poprawy mięsności ras lokalnych.
      Drogi Sarabi zatem, jeśli dla Ciebie zweryfikowane fakty są bzdurą, to dyskusja z Tobą nie ma najmniejszego sensu…

Toruniak

Nie jest to temat tak prosty i oczywisty. O ile ochrona pomaga jednym gatunkom to często robi to kosztem innych.. Podobnie z ingerencją człowieka w świat zwierząt, powoduje skutki uboczne. Przykład to np szczepienia lisów szczepionkami zrzucanymi z samolotów, które praktykowano w Polsce. O ile udało się wyeliminować wściekliznę, a raczej doprowadzić do występowania jej bardzo epizodycznie, to wpłynęło to na wzrost populacji lisa. Co z kolei miało ogromny negatywny wpływ na populację np zająca.
Obecnie chorą ochrona objęty jest wilk. Jego populacja urosła do niebotycznych rozmiarów co już ma ogromny wpływ na populację sarny, która na niektórych obszarach…przestała istnieć. Niestety nikt nie traktuje tego poważnie, z powodu poprawności politycznej. Jak zwykle obudzimy się z ręką w nocniku..i jak zwykle zapomina się, że łatwiej zapobiegać niż leczyć..

    Fiona

    Szanowny panie Toruniaku, jako myśliwy pleciesz bzdury, oskarżając drapieżniki, że zgodnie z naturą polują na sarny. Dziwne, że nie zwracasz uwagi na to, że twoi pijani kumple w kapelusikach z piórkami wybijają leśną zwierzynę legalnie i nielegalnie. Dzisiejsze łowiectwo to zwykłe kłusownictwo i rozrywka zwyrodniałych umysłów. Tylko nie pleć o tym jak to myśliwy dbają o zwierzątka dokarmiając je zimą i, że dzięki nim wzrosła populacja szaraka. Po co ? Żeby mieć poten do kogo strzelać.

      Toruniak

      Czy prymitywizmu wypada gratulować? Przytoczyłem suche fakty, które można zweryfikować twardymi danymi..
      Brak kontrargumentów powoduje ryneztokową agresję…

nomn

Jestem absolutnie przeciw polowaniom, chyba, że są wyjątkowych sytuacjach lub są np. weterynaryjne wskazania, przeciw zwłaszcza tzw. masowym polowaniom i dla obcokrajowców, którzy w swoich krajach EU mają przepisy, często słuszne, a przyjeżdżają do Polski, bo tu można wszystko… Najgorsze, że brak potrzebnych przepisów i prawa, bo niehumanitarne polowania (pewnie też dla tych, co nie tylko stoją na ambonach tylko z nich przemawiają…) są na porządku dziennym. Jeleni jest coraz mniej. Przyjeżdżam na Mazury o tej porze roku i słychać w nocy strzelanie. To jakieś nieludzkie roboty. TO nie te czasy. Poza tym nie dość, że w ostatnich latach wycięto w Polsce zdecydowanie za dużo cennych puszcz i lasów, które straciły dawny charakter, obecni rządzący wraz z LP zrobili z nich pokaleczone szachownice! Ile wyeksportowano drzewa poza Polskę? To nieludzkie i antypatriotyczne właśnie.

    Toruniak

    Prawda jest taka, że jeleni…jest coraz więcej- dlatego lasy państwowe (celowo z małej) dążą do sztucznego zwiększania odstrzału.. i narzucania go kołom łowieckim.. które muszą tańczyć tak jak lasy grają. Jednak nie wszędzie jest tak samo..Znam sytuację koła, które miało do wykonania w sezonie (upraszczając-na rok) 6 jeleni.. Wykonało 4.. bo tam tego jelenia nie ma.. W tym roku muszą wykonać…8.. W jaki sposób?
    Co do polowań dewizowych, dla obcokrajowców..to upokarzające.. Przyjeżdżają buce którym się wydaje, że to trzeci świat i wszystko im wolno.. Głupi Polak, za 10 ojro mało im butów nie liże.. Powinno to zostać zupełnie zakazane.. Polski myśliwy żeby odstrzelić zwierzynę trofealną np jelenia byka czy sarnę kozła musi spełnić wymagania i trzymać się wytycznych. Nie może „walnąć” co wyjdzie bo poniesie tego konsekwencje. Musi też zdobyć uprawnienia i zdać egzamin aby móc polować na zwierzynę trofealną.. Buc dewizowy..musi tylko płacić..Trofea wyjeżdżają za granicę..
    Jeśli chodzi o negowanie polowań.. Jasne..kupić można wszystko, nawet z drugiego końca świata.. Żywność jest dostępna..ale czasy są inne.. Kto 50 lat temu widział w Polsce kukurydzę? Dzisiejszy areał kukurydzy to ponad 1.200.000 hektarów.. I to dostępność tego wysokobiałkowego pokarmu zaburzyła całą rzeczywistość. W dawniejszych czasach dzik miał rocznie jeden miot, z którego rodziły się ok 4 maluchy.. Dziś dzik ma dwa mioty i nawet do 20 młodych.. Nic dziwnego, że zaczęły pojawiać się w miastach… Nie dlatego że my zajęliśmy ich tereny, a dlatego że jest ich tak dużo.. Szukają nowych terenów, łatwego pokarmu..
    Kukurydza daje im świetne schronienie, poczucie bezpieczeństwa i..szwedzki stół przez całą dobę.. Stąd rosnący stan np dzików.
    To dziś sytuacja patowa.. Jestem bardzo za tym żeby wstrzymać polowania np na 3 lata.. całkowicie. I takim eksperymentem stwierdzić jakie to przyniesie skutki.. Moim zdaniem dramatyczne..dla rolników, mieszkańców miast i nastrojów społecznych.

      niepoprawny politycznie

      …dodałbym do tego obecny rzepak już nie dwu, a Bóg wie ilu „zerowy”, który w smaku przypomina słodką młodą kapustkę. Tak ma Pan 100% racji!

Anonim

Co do Tura to wyginał on nie tyle na skutek polowań co w wyniku chorób i osłabienia genetycznego wynikającego z małej ilości populacji. Działania które podjeto na ziemiach Korony w XVI i na początku XVII wieku są godne pochwały bo powołano straż leśną która miała pilnować turów. Ale za bardzo skupiono sie na samym pilnowaniu zwierząt a zapomniano w ogóle o tym żeby skrzyżować tura ze starymi rasami bydła domowego co wzmocniło by tury genetycznie i pozwoliło je krzyżować ze sobą ponownie, uodparniając Tura na choroby, poprawiając jego genetyke i zwiekszając wielkość ich populacji. Ciekawym przykładem jest też jesiotr którego populacja w Wiśle zaczeła sie gwałtownie kurczyć w wyniku niekontrolowanych połowów w latach 1918-1939, tak że po roku 1945 ten gatunek zniknął z tej rzeki, a wcześniej kawior z jesiotra eksportowano do roku 1914, z Warszawy nawet do …Petersburga i Moskwy. Dodatkowo zapomniał autor artykułu wspomnieć o fatalnym wpływie na wymieranie zwierząt jaki miała 1 i 2 wojna światowa. W czasie pierwszej wojny światowej Niemcy wycieli na ziemiach Polski – Puszcze Łódzką oraz doprowadzili do tego że wygłodniała ludność wybiła wszystkie żubry w Puszczy Białowieskiej którą co ciekawe Niemcy także …planowali wyciąć !!! Populacja żubra była w 2 RP odtwarzana ze zwierząt pozyskanych z ogrodów zoologicznych i odkupionych od prywatnych właścicieli z zagranicy. Podobnie podczas 2 wojny światowej chociaż tym razem Niemcy nie planowali wycinki Puszczy Białowieskiej to jednak działania wojenne i związany z tym głód doprowadziły do wybicia na terenie Puszczy tzw. bydła Hecka tj. zwierząt które miały odtworzyć – Tura. Ostatnim przykład pochodzi z roku 1951 i słynnej wymiany ziemi – za urodzajne gleby z pokładami wegla kamiennego w tzw. kolanie Bugu dostała Polska od ZSRR kamieni kupe w Bieszczadach i to dosłownie. Bo Rosjanie przed przekazaniem Polsce tych ziem wycieli wszystkie drzewa do wysokości 1 metra i wybili całą dziką zwierzyne na tym obszarze.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Tuż po porodzie musiała porzucić jedną z bliźniaczek. Chciała po nią wrócić, ale została przymusowo przesiedlona...

Rozbite rodziny, porzucone, wynarodowione dzieci. To najbardziej tragiczne ofiary przymusowych przesiedleń Saamów, do których doszło sto lat temu w Skandynawii.

21 września 2023 | Autorzy: Elin Anna Labba

Zimna wojna

Przez 30 lat żyła w kompletnej głuszy w Puszczy Białowieskiej, ufała tylko zwierzętom – niesamowite życie Simony Kossak

Pochodziła ze znanej malarskiej rodziny. Ale zamiast korzystać z przywilejów, zdecydowała się porzucić Kraków i zamieszkać w środku Puszczy Białowieskiej

14 sierpnia 2023 | Autorzy: Paweł Filipiak

Nowożytność

Pies polski, czyli jaki? Oto historia pochodzenia naszych „narodowych” ras psów!

Jest wiele psów o różnych ciekawych nazwach – owczarek niemiecki, owczarek szkocki, pekińczyk. A o których psach możemy powiedzieć, że są polskie?

8 sierpnia 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

XIX wiek

Polska arystokracja nie stroniła od zabawy. Jak wyglądały polowania z Potockimi?

Myślistwo przez stulecia było jedną z ulubionych rozrywek polskiej szlachty. Bywało, że arystokratom nie wystarczała zwierzyna zamieszkująca polskie lasy…

22 czerwca 2023 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Starożytność

Sensacyjne odkrycie w Kanadzie! Górnicy znaleźli idealnie zmumifikowane ciało mamuta włochatego

We wtorek, 21 czerwca, na polach złota w Klondike na Tradycyjnym Terytorium Trʼondëk Hwëchʼin w Kanadzie znaleziono niemal kompletne, zmumifikowane niemowlę mamuta włochatego. Samiczka otrzymała...

27 czerwca 2022 | Autorzy: Redakcja

Starożytność

Cmentarz dla... zwierząt? To wcale nie współczesna fanaberia. Ludzie grzebali swoich pupili już tysiące lat temu!

Tysiące lat temu ludzie oswajali dzikie zwierzęta i się do nich przywiązywali. Ich pupile mieli nawet cmentarze. I to dużo wcześniej, niż mogłoby się wydawać.

16 czerwca 2022 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.