To był prawdziwy „efekt motyla”. Do tej pory nie znamy jednak odpowiedzi na najważniejsze pytanie: kto ostrzelał tamtego dnia samochód Erwina Rommla?
Był 17 lipca 1944 roku. Feldmarszałek Erwin Rommel wyjechał swoim ciężkim Horchem z otwieranym dachem z Saint-Pierre-sur-Dives. Kierował się w stronę Kwatery Głównej w La Roche-Guyon. Jego adiutant chciał uniknąć przejazdu drogą krajową N 179 Livarot-Vimoutiers, która pełna była wraków zniszczonych pojazdów. Zasugerował przejazd drogą powiatową nr 4. Ostatecznie i tak musieli skierować się na N 179 – z tego samego powodu, z którego tak chcieli jej uniknąć.
Rommel mógł w ogóle nie znaleźć się wtedy w tej okolicy, ale w styczniu 1944 roku Adolf Hitler zabronił mu przemieszczania się samolotem, ponieważ… zbyt wielu oficerów przez to zginęło. Ten zakaz zapoczątkował prawdziwy „efekt motyla”. Ciąg pozornie niepowiązanych wydarzeń, które później nastąpiły, skończył się dla feldmarszałka tragicznie. Co nastąpiło dalej?
Przezorny nie zawsze ubezpieczony?
Zdaniem Pierre’a Clostermanna, asa myśliwskiego z okresu II wojny światowej i autora książki „Wielki cyrk”, dowódca Pierwszego Korpusu Pancernego „Leibestandarte”, Sepp Dietrich, od którego wracał Rommel, zwrócił się do Luftwaffe z prośbą o zapewnienie feldmarszałkowi „dyskretnej ochrony”. Być może – jeśli faktycznie tak się stało – ten nadmiar ostrożności sprowadził na Rommla niebezpieczeństwo. Jak podał Clostermann, w okolicy przelatywał akurat dowodzony przez południowoafrykańskiego pilota Chrisa Le Roux patrol Dywizjonu 602. W skład grupy patrolującej wchodzili Jacques Remlinger, Mause Manson, Norweg Jonnsen Robinson i Nowozelandczyk Bruce Oliver. Wszyscy na Spitfire’ach. W „Wielkim cyrku” czytamy:
Tego popołudnia było stosunkowo spokojnie. Artyleria przeciwlotnicza oczywiście, ale bez specjalnego zdenerwowania, i jak zawsze kolejne przypadki bezsensownie wynikające jedne z drugich. Wystarczy krótki błysk słońca na skrzydle Messerschmitta, żeby Mause Manson, patrząc akurat w tej chwili z dobrej strony, krzyknął: Aircrafts at 9 o’clock, slightly below! – Samoloty trochę poniżej godziny dziewiątej. Natychmiast Chris nurkuje w tym kierunku, a za nim Jonnsen i Manson. W tym samym momencie Bruce Oliver, który jest w załodze z Jacques’em, dostrzega wielki samochód z opuszczanym dachem, eskortowany przez jednego czy dwóch motocyklistów. Samochód gna na łeb na szyję w kierunku Vimoutiers.
Tamtego dnia niebo przesłane było chmurami oraz dymem z licznych pożarów. Z wysoka nie można było dostrzec znajdujących się na ziemi pojazdów. A zatem… gdyby nie Messerschmitty, Rommel zapewne spokojnie dojechałby do Kwatery Głównej.
Czytaj też: Najgłupszy dowódca II wojny światowej? Oto 10 bezsensownych decyzji Hitlera
80% szans na przeżycie
Z drugiej strony feldmarszałek miał tego dnia sporo szczęścia. Jak relacjonował Clostermann: Oliver otwiera ogień ze swoich dwóch działek dwudziestomilimetrowych i czterech kaemów. Pocisk wyrywa ramię kierowcy, który opada na kierownicę i ciężki samochód zaczyna tańczyć… Drugi pocisk trafia na wysokości pleców Rommla w opuszczony dach i wybucha, rozrywając go. Gdyby ultraczuły pocisk, wybuchający w ciągu jednej pięćdziesiątej sekundy w kadłubie samolotu po przebiciu cienkiej powłoki z aluminium, był pociskiem przebijającym (co piąty w taśmie!), Rommel zostałby zabity na miejscu. Co piąty w taśmie. Czyli Rommel miał 80% szans na to, aby jednak nie zostać zabitym.
Feldmarszałek przeżył ostrzał, ale jego stan był tragiczny: miał kark naszpikowany odłamkami, otwarte pęknięcie czaszki obnażające mózg, zmiażdżony kawałek kości z częścią lewego ucha, połamaną kość policzkową i pękniętą skroń. Do tego samochód –pozbawiony kierowcy – najpierw uderzył w drzewo, a potem dachował. Rommel został z niego po prostu wyrzucony. Nieprzytomny został przewieziony do szpitala w Vesinet, w którym spędził dwa tygodnie.
Tymczasem trzy dni po ostrzale wydarzyło sie coś, co mogło całkowicie zmienić przebieg wojny…
Zamach na Hitlera
20 lipca 1944 roku pułkownik Claus von Staufenberg dokonał nieudanego zamachu na Hitlera. Führer został tylko ranny. Coś na kształt planowanego przewrotu próbował jeszcze kontynuować generał Carl-Heinrich von Stülpnagel, ale do zmobilizowania wystarczających sił był zbyt „cienki w uszach”. W tej sytuacji kluczową rolę mógł odegrać skonfliktowany już wcześniej z Hitlerem Erwin Rommel. Ale niestety, alianccy piloci przypadkiem wyłączyli go z obiegu…
Część spiskowców rozstrzelano, część została poddana torturom przez gestapo. Zeznawali (lub zgadzali się zeznawać), obciążając Rommla. Sprawa tego ostatniego znalazła swój finał dopiero 14 października. Tego dnia feldmarszałka, który nieco doszedł do siebie (chociaż lekarze we Francji z początku nie dawali mu wielkich szans na przeżycie), w jego posiadłości w Herrlingen odwiedzili generałowie Wilhelm Burgdorff oraz Ernst Maisel. Przywieźli ultimatum od Hitlera: albo Rommel popełni samobójstwo przy pomocy przywiezionej przez generałów trucizny, sprawa zostanie zatuszowana, a on sam będzie mógł liczyć na pogrzeb państwowy, albo czekać go będzie proces o zdradę i egzekucja przez powieszenie. Zanim feldmarszałek odjechał z generałami, zdążył jeszcze powiedzieć żonie, że umrze za 15 minut. Państwowe uroczystości pogrzebowe odbyły się w Ulm.
Czytaj też: Jak mało brakowało, by zamach na Hitlera w Wilczym Szańcu zakończył się sukcesem?
Kto strzelał?
Przez lata różne źródła podawały rozbieżne informacje na temat tego, kto właściwie strzelał wtedy do konwoju feldmarszałka Erwina Rommla. Według jednych głównym „odpowiedzialnym” miał być Amerykanin, pułkownik Ralph C. Jenkins kierujący P-47 Thunderboltem z 510 Dywizjonu. Według innych był to Kanadyjczyk Charles Fox z 412 Dywizjonu. Zdaniem jeszcze innych – Brytyjczyk John Robert Baldwin z 193 Dywizjonu na Typhoonie. Część materiałów potwierdza też doniesienia Clostermanna, że w ataku uczestniczyli piloci Dywizjonu 602 nazywanego „City of Glasgow”. Tylko który z nich trafił w samochód Rommla?
W jednym ze źródeł wspomniano, że Le Roux zniszczył samochód oraz motocykl, natomiast Bruce Oliver „zbombardował” jeden samochód i ostrzelał inny. Pierre Clostermann w swojej książce rzucił zupełnie nowe światło na tę sprawę. Opisał tamte wydarzenia niezwykle szczegółowo. A zważywszy na fakt, że znał to środowisko „od środka”, można uznać jego relację za cenną.
Interesujący jest fakt, że 80% pilotów z eskadry, która ostrzelała konwój Rommla, nigdy nie poznało tożsamości ofiary tego przypadkowego ataku. Mause Manson nie powrócił w ogóle z tej akcji. Jego samolot został trafiony w walce. Próbował jeszcze awaryjnie wylądować, ale maszyna eksplodowała. Samolot Chrisa Le Roux rozbił się miesiąc później, Jonnsen i Robinson zostali zestrzeleni przez artylerię, a Bruce Oliver zabił się po powrocie na Nową Zelandię, rozrzucając nawóz z samolotu.
Wystarczająco długo, aby poznać prawdę o tym dniu, żył jedynie Jacques Remlinger. Stało się to jednak dopiero… w 1990 roku! Wprawdzie kilka dni po ostrzelaniu samochodu Rommla Remlinger został odznaczony Distinguished Flying Cross, ale nie wiedział dokładnie za co. Po latach uznał, że nie ma się czym już chwalić…
Bibliografia
- Artykuł powstał głównie w oparciu o książkę autorstwa Pierre’a Clostermanna „Wielki Cyrk” (Bellona, 2022).
Literatura uzupełniająca:
- Byron, Who Shot Rommel?, „The Tangmere Logbook Magazine of the Tangmere Military Aviation Museum”, Autumn 2011.
- Erwin Rommel,woloszanski.com, dostęp: 20.06.2022.
- A. Fuhrman, J. P. Mullin, C. A. Sloffer, Field Marshal Erwin Rommel: the head injury that may have prolonged the Second World War, „Neurosurgical Focus”, nr 41/2016.
- Leong Kok Wey, Killing the Enemy: Assassination Operations During World War II, Bloomsbury Publishing Plc, London 2020.
- Wynn, Target Rommel: The Allied Attempts to Assassinate Hitler’s General, Pen & Sword Books Ltd., Yorkshire 2022.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.