Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Polski zamach na Hitlera

II wojny światowej, obozów koncentracyjnych i milionów ofiar można było uniknąć dzięki Polakom, gdyby ich plan się udał. I gdyby nie pechowy splot okoliczności.

Wiadomo już było, że wojna obronna jest przegrana. Skapitulowała Warszawa. Jej ulicami 5 października 1939 roku miała przejechać upokarzająca defilada zwycięstwa, którą – co jeszcze gorsze – odebrać miał sam Adolf Hitler. Razem z nim do Warszawy przybyli i mieli je uwiecznić: Leni Riefenstahl oraz fotograf Hugon Jäger. Führer po stolicy Polski miał się poruszać opancerzoną, kuloodporną czarną limuzyną model Mercedes Benz G-4. Oczywiście na stojąco, pozdrawiając tysiące mijanych żołnierzy charakterystycznym nazistowskim gestem. I oczywiście eskortowany przez samochody oraz motocykle.

Przy ogrodzeniu Parku Ujazdowskiego, naprzeciwko wylotu ulicy Chopina zbudowano dla niego trybunę, z której miał obejrzeć przejazd swoich wojsk. W książce Christophera Machta Szlakiem tajemnic zbrodniarzy w Polsce postać Adolfa Hitlera wspomina ten dzień następująco: To było w Warszawie, w Alejach Ujazdowskich, jednej z głównych ulic miasta. Odbierałem w tym miejscu defiladę zwycięskiej 8. Armii generała Johannesa Blaskowitza. To jego ludzie brali udział w bitwie nad Bzurą, a potem oblegali Warszawę. Właśnie tego dnia Polacy chcieli mnie zabić.

Macie go zabić!

I w istocie rodzący się już wtedy polski ruch oporu w postaci Służby Zwycięstwu Polski, czyli późniejszej Armii Krajowej, postanowił spróbować wykorzystać tę okazję. Akcją dowodził twórca SZP generał Michał Karaszewicz-Tokarzewski. Spośród innych istotnych osób należy wymienić majora Franciszka Niepokólczyckiego, dowódcę 60 Batalionu Saperów, w SZP szefa sztabu dywersji, oraz porucznika Dominika Żelazkę. Ten ostatni miał okazję zmazać plamę na swoim honorze. Oto bowiem jeszcze w trakcie trwania walk obronnych podobno oddalił się z pola bitwy (Bartłomiej Makowski sugeruje jednak, że został o to oskarżony niesłusznie). Za dezercję groził mu nawet sąd wojenny, ale otrzymał szansę zrehabilitowania się. Dał mu ją Niepokólczycki.

Rodzący się już wtedy polski ruch oporu w postaci Służby Zwycięstwu Polski, czyli późniejszej Armii Krajowej, postanowił spróbować wykorzystać tę okazjęfot.Julien Bryan /domena publiczna

Rodzący się już wtedy polski ruch oporu w postaci Służby Zwycięstwu Polski, czyli późniejszej Armii Krajowej, postanowił spróbować wykorzystać tę okazję

Zadaniem Żelazki i jego podkomendnych miało być dowiezienie materiałów wybuchowych. Łatwo powiedzieć. Miało się to odbyć przy pomocy konnych wozów, a do przewiezienia było łącznie 500 kg trotylu. Pół tony! Przebycie całej trasy zajęło spiskowcom kilka godzin. Cóż, trzeba było uważać. Zwłaszcza że było to jeszcze przed wkroczeniem Niemców do miasta – nadal bombardowanego. Nic dziwnego, że porucznik Żelazko kazał swoim ludziom się modlić. Ale udało się. Transport przejęli porucznik Franciszek Unterberger, kapitan Edward Brudnicki oraz porucznik rezerwy Czesław Sawicki, również z 60 Batalionu.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

My tylko założymy ładunki, możemy? Bitte, bitte!

Wszystko miało zostać przygotowane jeszcze przed wkroczeniem Niemców do Warszawy. Lecz w jaki sposób można było przewidzieć, że Hitler przejedzie taką, a nie inną trasą? Przygotować ją dla niego! Negocjujący kapitulację Aleksander Pragłowski ustalił, że Niemcy wjadą do stolicy z trzydniowym opóźnieniem. I to właśnie te trzy dni miały zostać przeznaczone na oczyszczenie jednej z linii komunikacyjnych. W tym czasie był już realizowany rozkaz generała Michał Karaszewicza-Tokarzewskiego, który zobowiązywał majora Franciszka Niepokólczyckiego do zaplanowania zamachu na Hitlera.

Inspiracją dla napisania artykułu stała się książka Christophera Machta Szlakiem tajemnic zbrodniarzy w Polsce, Bellona, Warszawa 2023.

Inspiracją dla napisania artykułu stała się książka Christophera Machta „Szlakiem tajemnic zbrodniarzy w Polsce”, Bellona, Warszawa 2023.

W jaki sposób w ogóle udało się podłożyć te pół tony trotylu? Za przyzwoleniem… Niemców, którzy oczekiwali usunięcia wzniesionych w czasie przygotowywania obrony barykad. Zresztą przewidywał to układ o kapitulacji zawarty 28 września. I to przy tej okazji saperom udało się po cichu podłożyć w odpowiednich miejscach ładunki (materiały wybuchowe zostały podzielone na pół). Jak relacjonuje Waldemar Kowalski: „jeden w gmachu Dyrekcji Kolei, drugi – przysypany i przykryty deskami – w rowie przeciwczołgowym po przeciwległej stronie, blisko gmachu Banku Gospodarstwa Krajowego”.

Żeby efekt eksplozji był jeszcze potężniejszy, dodano do nich pociski artyleryjskie. Wszystko zostało połączone przewodem, który prowadził do sapera ulokowanego w piwnicy pod kawiarnią „Cafe Club”. Łącznik miał mu przekazać sygnał od Franciszka Niepokólczyckiego, który w kluczowym momencie miał oddać strzał z pistoletu. Ale nie przekazał.

Czytaj też: Mówiące psy Hitlera

Nawet nie podchodzić do okien!

Możliwe, że podjęte przez Niemców działania skomplikowały nieco zamachowcom plany. Naziści próbowali zapewnić Hitlerowi bezpieczeństwo na różne sposoby. Podstawowym było oczywiście wzięcie zakładników, z prezydentem Stefanem Starzyńskim na czele. Zresztą oddajmy w tej kwestii głos Hitlerowi z książki Christophera Machta Szlakiem tajemnic zbrodniarzy w Polsce: (…) podjęliśmy wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa. Jednym z nich było aresztowanie prezydenta miasta Starzyńskiego i kilku innych ważnych oficjeli. Do tego ponad 400 warszawiaków. Wszystkich potraktowaliśmy jako zakładników. Odpowiedzieliby głową, gdyby tylko mi się coś stało.

Wkroczenie Wehrmachtu do Warszawyfot.domena publiczna

Wkroczenie Wehrmachtu do Warszawy

Zakładnicy nie mieli pojęcia, czyje bezpieczeństwo mieli gwarantować własnymi głowami. Niemcy zdaje się nie ufali nawet swoim. Wspominał o tym Jan Nowak-Jeziorański, któremu policjant zakomunikował, by nie szwendał się po ulicy, bo coś ważnego ma się wydarzyć, ale sam dobrze nie wiedział co dokładnie… Ale przede wszystkim trzeba było zatroszczyć się o trasę przejazdu kolumny. Czyli odpowiednio sterroryzować mieszkańców. Lub wręcz ich wysiedlić. Kto się nie podporządkował, ryzykował, że zostanie zastrzelony.

Rano 5 października całe Śródmieście zostało wyłączone z ruchu. Wszędzie były patrole. Uzbrojonych snajperów porozstawiano po dachach, aby mieli na oku wszystkie okna w budynkach. W mieszkaniach, które znajdowały się najbliżej trasy przejazdu, nie wolno było ich otwierać. Ba! Nawet nie wolno było do okien podejść, by wyjrzeć na ulicę! Nie żeby ktoś miał wybitną ochotę oglądać Hitlera. Jednak na wszelki wypadek wypuszczono na ulice samochód z zamocowanym na dachu megafonem, przez który ostrzegano po polsku (powiedzmy), że za wyjście na ulicę lub podejście do okna „będzie strzelano”.

Czytaj też: Jak mało brakowało, by zamach na Hitlera w Wilczym Szańcu zakończył się sukcesem?

Dlaczego zamach się nie powiódł?

Czy zadecydowały nazistowskie środki bezpieczeństwa, które spowodowały, że z ulic Warszawy musiały zniknąć osoby zaangażowane w akcję, przez co doszło do przerwania kanałów komunikacyjnych? Czy winny był pośpiech, bo za późno dowiedziano się, że Hitler będzie przejeżdżał przez miasto? Wiadomo, że na miejsce na czas nie dotarł Franciszek Niepokólczycki. Pojawia się też informacja, że generał Michał Karaszewicz-Tokarzewski musiał być dokładnie w tym momencie na jednym z tajnych spotkań, a zatem nie mógł zainterweniować. O braku powodzenia akcji mogły zadecydować też drobiazgi, np. problemy techniczne lub to, że Niemcy jednak zorientowali się, iż coś jest nie tak…

 Video: Czy mogliśmy zatrzymać Niemców w 1939 roku?

 

Ładunki w każdej chwili mógł odpalić sam saper, ale zgodnie z planem oczekiwał na ustalony sygnał. Był upoważniony do tego, by samodzielnie podjąć decyzję o detonacji. Miał na to formalne zezwolenie, lecz powinien być w takiej sytuacji pewny, że to właśnie Hitler przejeżdża akurat ulicami. I podobno właśnie co do tego istniały poważne wątpliwości. Zresztą w konwoju była więcej niż jedna limuzyna G-4, jaką jechał kanclerz III Rzeszy. Dla zmylenia potencjalnych napastników.

Adolf Hitler przyjmuje defiladę wojsk niemieckich w Alejach Ujazdowskich w Warszawie – tego dnia miał zginąć w zamachu przeprowadzonym przez Polakówfot.NAC/domena publiczna

Adolf Hitler przyjmuje defiladę wojsk niemieckich w Alejach Ujazdowskich w Warszawie – tego dnia miał zginąć w zamachu przeprowadzonym przez Polaków

Co stało się z ładunkami? Tutaj informacje są sprzeczne. Zdaniem Waldemara Kowalskiego jeszcze tego samego dnia zostały one znalezione podczas porządków po defiladzie. Natomiast według Bartłomieja Makowskiego udało się je niepostrzeżenie usunąć polskim saperom. Sam „cel” zapewne nawet się o nich nie dowiedział. W kwestii potencjalnych skutków zamachu: możliwe (i bardzo prawdopodobne), że ludność Warszawy zapłaciłaby za zamach ogromną cenę. A co do Hitlera: gdyby te 500 kg trotylu faktycznie eksplodowało, ze zidentyfikowaniem go problemy zapewne miałby nawet jego dentysta…

Inspiracja:

Inspiracją dla napisania artykułu stała się książka Christophera Machta Szlakiem tajemnic zbrodniarzy w Polsce, Bellona, Warszawa 2023.

 

Inspiracją dla napisania artykułu stała się książka Christophera Machta Szlakiem tajemnic zbrodniarzy w Polsce, Bellona, Warszawa 2023.

Bibliografia

  1. K. Fiołka, Wielkie Biografie. Hitler, Buchmann, sp. z o.o., Warszawa 2010.
  2. W. Kowalski, Hitler mógł zginąćw okupowanej Warszawie, „Kombatant”, nr 10/2021.
  3. B. Makowski, Zamach na Hitlera w Warszawie mógł zmienić losy wojny. Na Führera czekało pół tony ładunków wybuchowych, www.polskieradio.pl, dostęp: 25.08.2023.
  4. P. Nehring, Zapomniani żołnierze niepodległości, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2018.
  5. K. Ślusarski, Defilada najeźdźców. Hitler w Warszawie, przystanekhistoria.pl, dostęp: 25.08.2023.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Zamach na Wojciechowskiego

Niewiele brakowało, by Stanisław Wojciechowski podzielił los Gabriela Narutowicza. Zamach na drugiego prezydenta Polski na szczęście się nie powiódł...

28 sierpnia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Czym była Czerwona Orkiestra?

Hitler wpadł w furię, gdy dowiedział się, że pod jego nosem działała Czerwona Orkiestra – sowiecka siatka szpiegowska złożona przede wszystkim z... Niemców.

13 lutego 2024 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

XIX wiek

Zamach Berezowskiego na cara

Hryniewicki nie był jedynym polskim terrorystą w XIX wieku. Antoni Berezowski w 1867 r. próbował zabić Aleksandra II w Paryżu. Mało brakowało, by mu się...

6 lutego 2024 | Autorzy: Mariusz Samp

Druga wojna światowa

Doktor Witaszek, lekarz Ojczyzny

Doktor Witaszek z oddaniem leczył pacjentów. Polaków. Zasada „po pierwsze nie szkodzić” nie obejmowała dla niego Niemców, których likwidował na rozkaz AK.

27 września 2023 | Autorzy: Maria Procner

Druga wojna światowa

Hitler wierzył, że wygra wojnę

Dla wszystkich było jasne, że Niemcy przegrywają wojnę – poza Hitlerem. Nawet po porażkach na froncie wschodnim chciał wierzyć, że III Rzesza zwycięży.

2 września 2023 | Autorzy: Christopher Macht

Druga wojna światowa

Mówiące psy Hitlera

Naziści mieli wiele szalonych pomysłów. Jednym z nich było szkolenie gadających psów. Czworonogi miały służyć III Rzeszy jako szpiedzy i bezwzględni mordercy.

23 sierpnia 2023 | Autorzy: Christopher Macht

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.