Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Doktor Witaszek, lekarz Ojczyzny

Doktor Witaszek z oddaniem leczył pacjentów. Polaków. Zasada „po pierwsze nie szkodzić” nie obejmowała dla niego Niemców, których likwidował na rozkaz AK.

„Gdy naród jest mordowany, musi się bronić wszystkimi możliwymi środkami, nawet trucizną” – miał mu powiedzieć w prywatnej rozmowie biskup Walenty Dymek, z którym Franciszek Witaszek organizował w Poznaniu struktury kościoła podziemnego. Dla lekarza był to znak, że to, co robi, jest słuszne. Szacuje się, że witaszkowcy – członkowie jego grupy sabotażowo-dywersyjnej działającej w ramach Związku Odwetu – wysłali na tamten świat ok. 150 Niemców, którzy wyspecjalizowali się w prześladowaniu, torturowaniu i mordowaniu Polaków.

Od ojczyzny do Ojczyzny

Przed urodzonym 8 września 1908 roku w Śmiglu Franciszkiem Witaszkiem rozpościerała się świetlana przyszłość. Świeżo upieczony absolwent medycyny tuż po uzyskaniu dyplomu (co nastąpiło w 1931 roku) został asystentem w Zakładzie Higieny Ogólnej i Społecznej, a następnie dostał pracę w Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej Uniwersytetu Poznańskiego. Szybko dał o sobie znać jego nieprzeciętny talent – i powołanie do ratowania ludzkiego zdrowia i życia.

W 1936 roku został jednym z założycieli firmy Serovac, wytwarzającej surowicę i szczepionki. Rok później stanął na czele wytwórni nici chirurgicznych Catgut. Witaszek miał też opracować środek do konserwowania owoców i warzyw Clarovac. Jego błyskawicznie rozwijającą się karierę przerwała II wojna światowa. Agnieszka Lewandowska-Kąkol w książce „Tytani wojny” pisze:

Po wybuchu wojny, jak większość patriotycznie nastawionych młodych mężczyzn, chciał walczyć. Okazało się jednak, że ma wadę serca i nie może być zmobilizowany. Postanowił więc walczyć inaczej, wykorzystując do tego swój talent naukowy, umysł odkrywcy. Zbieg okoliczności sprawił, że mógł go wykorzystać niemal od razu, bo w kampanii wrześniowej.

Podczas wojny Witaszek prowadził prywatną praktykę lekarską dla Polaków w okupowanym przez Niemców Poznaniufot.Bundesarchiv, Bild 183-E12108 / CC-BY-SA 3.0

Podczas wojny Witaszek prowadził prywatną praktykę lekarską dla Polaków w okupowanym przez Niemców Poznaniu

Witaszek dostał zadanie ewakuowania zakładu Catgut. Niestety, pociąg, którym doktor przewoził sprzęt, został zbombardowany. On sam ledwie uszedł z życiem. Wylądował w szpitalu wojskowym w Dobrzelinie niedaleko Żychlina. Nie jako pacjent. Zgłosił się tam do pracy. Jak się okazało, był jedynym lekarzem na miejscu, gdy do Dobrzelina zaczęto zwozić żołnierzy rannych w bitwie nad Bzurą. Mieli szczęście. Witaszek zastosował u nich preparat przeciwko gangrenie własnego pomysłu. Trudno powiedzieć, ile istnień dzięki temu ocalił.

Skoro nie mógł walczyć z Niemcami na froncie, postanowił robić to innymi sposobami. Jeszcze jesienią 1939 roku został zaprzysiężony do podziemnej organizacji Ojczyzna. Pod koniec roku wstąpił do Służby Zwycięstwu Polsce, a w czerwcu 1940 roku został szefem Związku Odwetu Okręgu Poznań.

Zobacz również:

Tylko dla Polaków

Po kapitulacji Poznania okupanci wyrzucili Witaszka z uczelni, ale pozwolili mu otworzyć prywatną praktykę lekarską – tylko dla Polaków. Tak opisuje jego działalność – w dużej mierze charytatywną – Agnieszka Lewandowska-Kąkol w „Tytanach wojny”:

Jeździł więc po całym mieście rowerem, gdyż większość środków komunikacji była zarezerwowana dla okupantów, i leczył chorych poznaniaków. Nie tylko leczył, lecz także starał się, by nie chorowali, szczepiąc ich, wbrew zakazowi Niemców, przeciwko najgroźniejszym chorobom zakaźnym. Dysponował szczepionkami, które wykradał okupantom z tych sprowadzonych tylko dla nich, albo tymi, które produkował działający nadal Serovac.

Mniej zamożnych pacjentów leczył za darmo, a dla najuboższych organizował pomoc materialną. Wtedy właśnie zaczęto go nazywać drugim Marcinkowskim, w nawiązaniu do filantropijnej działalności sprzed 100 lat, którą prowadził lekarz i społecznik Karol Marcinkowski.

Ale na tym bynajmniej działalność Witaszka na rzecz Polaków się nie kończyła. Gdy w Poznaniu (i całym zajętym przez nazistów Kraju Warty) nasiliły się represje, zaczął organizować własną grupę dywersji i sabotażu.

Czytaj też: Siekiera, motyka, Anna Jachnina

„Apetyczne” trucizny

Skala całego przedsięwzięcia była tak duża, że doktor nie mógł działać w pojedynkę. Stworzył więc siatkę współpracowników: naukowców, lekarzy, aptekarzy, inżynierów, szoferów oraz… kelnerów. Dzięki temu konspiratorzy mieli dostęp do szpitali, hoteli i lokali gastronomicznych przeznaczonych wyłącznie dla okupantów. Witaszkowcy specjalizowali się w niecodziennych metodach walki. Sam Witaszek wraz z młodym, śmiertelnie chorym na gruźlicę doktorem Henrykiem Guntherem zabrali się do produkowania środków „niszczących wroga”. Agnieszka Lewandowska-Kąkol wymienia:

A to namnażano bakterie groźnych chorób zakaźnych i zamykano je w tysiącach ampułek, a to produkowano za pomocą prymitywnego sprzętu miniaturowe bomby termiczne, które sprawdzały się nawet w wypadku trudno zapalnych materiałów. Wytwarzano też środki chemiczne, które – dodawane do benzyny – powodowały uszkodzenia silnika, inne niszczyły zboże, oraz powodowały takie choroby koni, że były niezdolne do wykonywania jakichkolwiek prac. Nie ma dowodów na to, że te ostatnie były dziełem dociekań i doświadczeń Witaszka, ale wydaje się to wysoce prawdopodobne.

Witaszkowcy trafili do osławionego poznańskiego Fortu VII.fot.Radomil/GFDL 1.2

Witaszkowcy trafili do osławionego poznańskiego Fortu VII.

Na pewno jest on twórcą środka, który po jednorazowym podaniu powodował powolne i nieodwracalne niszczenie śledziony, nerek, a w konsekwencji, po około dwóch miesiącach, śmierć, substancji wywołującej nawracające ropienie skóry i powstawanie niegojących się ran. Opracował również recepturę specyfiku demolującego serce, a po jakimś czasie doprowadzającego do nagłego ustania jego pracy, który znalazł się w kawie ośmiorga Niemców w Cafe Sim.

Ta ostatnia akcja, przeprowadzona wiosną 1942 roku, w wyniku której zginęło pięciu oficerów Abwehry oraz trzech niemieckich cywilów, była ostatnim zadaniem zrealizowanym przez witaszkowców. Tym razem Niemcy przeprowadzili wyjątkowo skrupulatne śledztwo (choć przypuszcza się, że na tropie organizacji doktora byli już od jakiegoś czasu) i 25 kwietnia aresztowali lekarza Ojczyzny. Razem z nim zatrzymano jego żonę i kilka innych osób związanych z organizacją. Więźniowie zostali przewiezieni do osławionego poznańskiego Fortu VII.

„Głowa inteligentnego polskiego masowego mordercy”

Doraźny sąd policyjny skazał Franciszka Witaszka na śmierć przez ścięcie. Mógł ocalić życie – gdyby zgodził się pójść na współpracę z okupantem. Propozycja Niemców oczywiście spotkała się z kategoryczną odmową. Wyrok wykonano 8 stycznia 1943 roku. Tego dnia zginęło 30 witaszkowców. A kilka dni później także wielu członków ich rodzin, gdyż hitlerowcy postanowili zastosować odpowiedzialność zbiorową. Agnieszka Lewandowska-Kąkol wymienia:

Doktora „reprezentowały” aż cztery osoby. Matka Zofia, dwóch braci – Lech, który mieszkał na Śląsku, wobec czego miał niemieckie obywatelstwo, bez trudu mógł poruszać się po kraju i dostarczał Franciszkowi odczynniki do produkcji różnych środków, i Czesław – oraz żona Halina. Tylko żonie udało się ujść z życiem. Przetrwała pobyt w obozach (Oświęcim i Ravensbrück) i wróciła do Poznania. Matka zginęła w Oświęcimiu, Czesław zakończył życie w obozie Stuthoff, a Lech w miejscu stracenia brata, w Forcie VII.

Nadzwyczajny walny zjazd Związku Lekarzy Państwa Polskiego w Poznaniu, na zdj. zaznaczony doktor Witaszekfot.Narodowe Archiwum Cyfrowe/domena publiczna

Nadzwyczajny walny zjazd Związku Lekarzy Państwa Polskiego w Poznaniu, na zdj. zaznaczony doktor Witaszek

„Nauczką” dla Polaków, którzy poważyliby się podnieść rękę na Niemców, prawdopodobnie miało być też to, jak potraktowano ciała Witaszka, doktora Gunthera oraz laborantki Soni Górznej. Otóż nie zostały spalone w całości – jak zwłoki pozostałych witaszkowców. Przed kremacją… obcięto im głowy, które następnie umieszczono w słojach z formaliną. Na tym zawierającym głowę Franciszka Witaszka zamieszczono niemiecką etykietę z napisem: „Kopf eines intelligenten polnischen Massenmörders” („Głowa inteligentnego polskiego masowego mordercy”).

Zemsta Niemców dosięgła również dwie córki Witaszka (łącznie doktor miał pięcioro dzieci; troje – Mariolę, Iwonę i Krzysztofa – jego żona Halina zdołała przed swoim aresztowaniem wywieźć do brata w Ostrowie Wielkopolskim). Daria i Alodia, śliczne, niebieskookie blondynki, zostały przeznaczone do zniemczenia. Po krótkim pobycie w obozie koncentracyjnym dla dzieci w Łodzi, trafiły do ośrodka Lebensborn w Połczynie-Zdroju, gdzie zostały rozdzielone i wywiezione w głąb Rzeszy. Do Polski wróciły dopiero w 1947 roku – dzięki determinacji matki.

Czytaj też: Antoni Kocjan i akcja V

80-letnia tajemnica

Po latach dzieci Witaszka zaprzeczały, że toczył z Niemcami wojnę bakteriologiczno-chemiczną. Nie negowała jej za to jego żona, która zeznając przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w latach 80., mówiła:

Na czym polegała działalność męża, do czasu aresztowania, dokładnie nie wiedziałam. Zorientowałam się potem, że polegała ona na walce bakteriologicznej, stosowaniu środków chemicznych i udzielaniu informacji dotyczących produkcji materiałów wybuchowych i amunicji. Członkowie grupy męża docierali do szpitali wojskowych i wcierali bakterie np. w poręcze schodów. Żołnierze niemieccy, którzy byli na leczeniu, opierając się na poręczach, ulegali zakażeniu i byli dłużej niezdolni do służby na froncie.

Środki chemiczne, które stosowano, były szczególnego rodzaju, niewykrywalne po śmierci. Specjalne bakterie powodowały rozkład nerek. Organizacja docierała do hoteli niemieckich (…). Zorganizowani w konspiracji kelnerzy dolewali środki chemiczne do herbaty, wina itp. żołnierzom mającym wyjeżdżać na front. Do trunków dodawano również bakterie tyfusu.

Tę wersję potwierdzają również zeznania innych świadków. Mimo to nieszablonowa walka doktora Witaszka z wrogiem do dziś nie została szczegółowo zbadana – i to nie tylko dlatego, że organizacja witaszkowców miała ściśle tajny charakter. W środowisku medycznym działalność lekarza Ojczyzny wciąż budzi wątpliwości… etyczne. Bo czy zasadę primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić) można stosować wybiórczo?

Bibliografia:

Literatura uzupełniająca:

  1. Zofia Brzezińska, Doktor Franciszek Witaszek, lekarz Ojczyzny, Rzeczpospolita (dostęp: 27.09.2023).
  2. Izabella Kopczyńska, Dr Franciszek Witaszek, Przystanek Historia (dostęp: 27.09.2023).
  3. „Obrazy wojny”: Polski lekarz, który walczył z Niemcami zarazkami tyfusu (audycja), Muzeum II Wojny Światowej (dostęp: 27.09.2023).

KOMENTARZE (2)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

Ciekawy jest jeden z ostatnich wpisów tekstu. „W środowisku medycznym działalność doktora Ojczyzny ( Witaszka ) budzi wciąż wątpliwości …etyczne. Bo czy zasade „Po pierwsze nie szkodzić” można stosować wybiórczo ?” Jest to o tyle ciekawe że wyrzucony z pracy w szpitalu doktor Witaszek leczył, a nawet szczepił, Polaków, pozbawionych opieki medycznej przez Niemców. A leczył on polskich obywateli szczególnie tych ubogich a takich była wiekszość …ZA DARMO, natomiast tym najbiedniejszym jeszcze organizował pomoc materialną !!! Bo czy postepowanie, zasiadającego w Senacie RP dr. Koperfildem który brał …ŁAPÓWKI od rodzin swoich pacjentów, za leczenie, które jest jego psim obowiązkiem i za które państwo Polskie mu PŁACI, można postepowanie dr. Koperfilda uznać za …etyczne ??? Wiec może o to chodzi że dr. Witaszek w czasie okupacji niemieckiej, leczył ZA DARMO a nawet organizował pomoc materialna dla ubogich, co sie dzisiejszym lekarzom szczególnie takim jak dr. Koperfild w głowie nie mieści, bo jak można pracować …bez koperty, „za darmo”. Natomiast co do oceny moralnej to dr. Witaszek, podczas wojny, brał udział w konspiracji w ramach SZP i jest współodpowiedzialny za śmierć około 150 funkcjonariuszy Niemieckiego aparatu represji wobec Polaków – Gestapo, SD i SS, po których nie zamierzam płakać. Bo gdyby Niemcy nie napadli na Polske, to doktor Witaszek byłby szanowanym lekarzem, ze smykałką do interesów, w szpitalu w którym pracował. Ale warto też ocenić role Niemieckiego laureata Nagrody Nobla w dziedzinie chemii – żyda nazwiskiem Haber który jest znany z z wynalezienia gazu bojowego zwanego …Iperytem. Dodatkowo to w laboratorium chemicznym które udostepnił Haber opracowano środek do dezynsekcji odzieży z INSEKTÓW i ROBAKÓW nazwany …Cyklonem B. Co ciekawe ten Cyklon B który powstał w pracowni żyda nazwiskiem Haber posłużył jego rodakom Niemcom do zabijania w Komorach Gazowych …żydów. Czy to też nie budzi wątpliwości …etycznych ?

    Wojciech

    ten wpis wyczerpuje właściwie wszystko co sam chcialem napisać, dodam tylko jeszcze że moim zdaniem od maksymy „primum non nocere” wyżej stoi inna sentencja: „cel uświęca środki”. Pan Witaszek był wielkim człowiekiem i należy o takich ludziach pamiętać, nagłaśniać ich dokonania, aby przyszłe pokolenia nie zapomniały z czym nasi rodacy musieli sie zmagać.

Zobacz również

XIX wiek

Fundator słynnej Złotej Kaplicy dosłownie odstrzelił sobie głowę. Do tego desperackiego kroku skłonił go... hejt

Mogłoby się wydawać, że za swoje zasługi powinien zostać ozłocony. Stało się inaczej, a zaszczuty hrabia Raczyński odebrał sobie życie w ekstremalny sposób.

17 stycznia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Ten Polak ocalił dziesiątki tysięcy ludzi podczas II wojny światowej. Dlaczego nikt o nim nie pamięta?

Wykrywacz min Józefa Kosackiego pomógł aliantom wygrać wojnę. Genialny polski inżynier oddał wynalazek Brytyjczykom za darmo – by szybciej pokonali Niemców.

2 października 2023 | Autorzy: Maria Procner

Druga wojna światowa

Jeden z największych sukcesów aliantów był możliwy dzięki Polakowi! Odwrócił bieg II wojny światowej

Antoni Kocjan, polski inżynier i konstruktor szybowców, podczas wojny rozpracował nazistowską wunderwaffe: pociski V1 i V2. Miał w rękach zabójczą rakietę!

16 września 2023 | Autorzy: Agnieszka Lewandowska- Kąkol

Druga wojna światowa

Napisała słowa wojennego przeboju Warszawy „Siekiera, motyka, bimber, szklanka...”, ale nigdy nie doczekała się uznania autorstwa

Autor najpopularniejszej piosenki okupowanej Warszawy przez dziesięciolecia był anonimowy. Po latach wyszło na jaw, że napisała go żołnierka AK Anna Jachnina.

12 września 2023 | Autorzy: Agnieszka Lewandowska- Kąkol

Druga wojna światowa

Polacy próbowali wykończyć Hitlera już w październiku 1939 roku! Dlaczego perfekcyjnie przygotowany zamach się nie udał?

II wojny światowej, obozów koncentracyjnych i milionów ofiar można było uniknąć dzięki Polakom, gdyby ich plan się udał. I gdyby nie pechowy splot okoliczności.

29 sierpnia 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Kula dla hitlerowskiego zwyrodnialca z Pawiaka – tak zabijała Armia Krajowa

Nawet 380 tys. ludzi w czasie okupacji hitlerowskiej w Polsce należało do Armii Krajowej. Do końca okupacji żołnierze AK przeprowadzili ponad 110 tysięcy większych akcji...

1 sierpnia 2022 | Autorzy: Marcin Moneta

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.