Ciekawostki Historyczne

Każdy słyszał o klątwie Tutenchamona. Do podobnych budzących grozę wydarzeń doszło także w Polsce. Zaczęło się od otwarcia grobowca Kazimierza Jagiellończyka...

Jest rok 1973. W Kaplicy Świętokrzyskiej na Wawelu prowadzone są prace konserwacyjne. Nic nie zapowiadało nadchodzących wydarzeń. Ale po kolei…

W tych dniach zbadana została m.in. krypta Elżbiety Rakuszanki. Odnaleziono także jej ciało. W kaplicy znajdowała się również dotąd nie otwierana krypta Kazimierza Jagiellończyka. Dostęp do niej był łatwy – obok była pusta krypta znacznie późniejszego króla, Michała Korybuta Wiśniowieckiego… Dlaczego pusta? Ponieważ jego ciało zostało przeniesione w XIX wieku, po tym jak cesarz Franciszek Józef ufundował dla niego nowy sarkofag w krypcie św. Leonarda. Zerknięcie do znajdującej się około 2 metrów pod posadzką komory grobowca Jagiellończyka wydawało się zatem kuszące.

Pechowy piątek trzynastego

Żeby jeszcze dolać oliwy do ognia w kontekście wydarzeń, które nastąpiły później, powiedzmy tylko, że – jak wspominał to w swoim diariuszu główny archeolog wawelski Stanisław Kozieł – na ponad miesiąc przed oficjalnym otwarciem krypty postanowiono do niej zajrzeć. Stało się to – uwaga! – 13 kwietnia 1973 roku. W piątek! I jak tu nie być przesądnym…

Tamtego dnia postanowiono przewiercić się do grobu Jagiellończyka z krypty Wiśniowieckiego. Uruchomiono świder, który miał wykonać otwór o średnicy zaledwie 2 cm. Wiercono, wiercono, aż po przebyciu drogi o długości 90 cm wreszcie natrafiono na pustkę. Tylko… za dużo przez ten niewielki otwór nie było widać. Ówczesny kierownik Działu Budowy na Wawelu inżynier Jan Myrlak spróbował nawet skonstruować lampę, którą za pomocą pręta dałoby się wprowadzić do środka. Wszystko na nic! Pomimo manewrowania na różne sposoby obejrzeć zawartości krypty po prostu się nie dało. No trudno, trzeba odkuwać…

Umierając, Kazimierz Jagiellończyk nie mógł przypuszczać, że klątwa wisząca nad jego grobowcem będzie kosztować życie 15 osóbfot.Ksawery Pilati /domena publiczna

Umierając, Kazimierz Jagiellończyk nie mógł przypuszczać, że klątwa wisząca nad jego grobowcem będzie kosztować życie 15 osób

Zadecydowano o odkuciu fragmentu ściany, która następnie miałaby zostać komisyjnie usunięta. Wykonano to 7 maja, lecz jak się miało okazać, szczęście tej cyfry było niewystarczające dla zniwelowania kwietniowej 13. Na dodatek doktor inżynier Stefan Walcz trzymał wtedy w rękach książkę autorstwa C. W. Cerama (właściwie: Kurta Wilhelma Marka) „Bogowie, groby i uczeni” i był uprzejmy przeczytać zgromadzonym fragment o klątwie Tutenchamona…

Oficjalne otwarcie – w obecności metropolity krakowskiego Karola Wojtyły, generalnego konserwatora zabytków PRL profesora Alfreda Majewskiego, dyrektora Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu prof. Jerzego Szablowskiego i dziennikarzy – miało miejsce już później, 19 maja. Ale nie na darmo przez wieki np. na cmentarzach umieszczano inskrypcję Violator huius operis infelix esto – kto sprofanuje to miejsce, niechaj będzie przeklęty

Czytaj też: Kazimierz Jagiellończyk. Najlepszy polski władca?

Zobacz również:

Co znaleziono wewnątrz grobowca?

Otwarta komora grobowa miała wysokość 175–200 cm (ze względu na sklepienie w kształcie łuku). Jej wymiary to 300 x 120 cm. Nic nie wskazywało na to, aby kiedykolwiek wcześniej – czyli od pochówku w 1492 roku – ją otwierano. Trumna, w której spoczął Kazimierz Jagiellończyk, została umieszczona na trzech żelaznych sztabach. W momencie otwarcia panował tam jednak nieład, ponieważ wykonana z jednego pnia sosnowego trumna, pierwotnie zabezpieczona od zewnątrz zaimpregnowaną żywicą tkaniną, zbutwiała i złamała się. W efekcie znajdujące się w niej szczątki króla, resztki tkanin i insygnia leżały w komorze w sposób dość nieuporządkowany. Sam szkielet z niewielkimi wyjątkami był niemal kompletny.

Wzrost króla oceniono na 179 cm. Wiek w momencie śmierci oszacowano na około 65 lat, co odpowiada danym historycznym.

Wzrost króla oceniono na 179 cm. Wiek w momencie śmierci oszacowano na około 65 lat, co odpowiada danym historycznym.

Warto odnotować, że w oględzinach uczestniczyli medycy sądowi: profesor Zdzisław Marek i profesor Kazimierz Jaegermann. Wzrost króla oceniono na 179 cm. Wiek w momencie śmierci oszacowano na około 65 lat, co odpowiada danym historycznym. Stwierdzono, że mógł odznaczać się silną budową ciała. Nie bez powodu do grobowca włożono mu m.in. miecz, który przez lata jednak skorodował. Nagie ciało króla ułożono na warstwie niegaszonego wapna, a następnie przykryto purpurową altembasową tkaniną. Była ona przetykana złotymi nićmi, musiała więc sporo kosztować.

Wcześniej wspomnieliśmy o znalezionych w grobowcu insygniach. Były to drewniane berło, pokryte skórą i złocone jabłko, a także część złoconej skórzanej korony trumiennej. Wszystkie te trzy przedmioty zostały umieszczone w Muzeum Katedralnym na Wawelu. Ciekawy jest fakt, że w grobowcu znaleziono też złoty pierścionek z turkusowym oczkiem, który wydawał się zbyt mały jak na króla i wyglądał raczej na kobiecy. Czy należał do królowej, która w momencie pochówku wrzuciła go do grobowca?

Czytaj też: Przenośny ołtarz, konflikt z papieżem i kolekcja modlitewników – jak wyglądała kwestia wiary w rodzinie Kazimierza IV Jagiellończyka?

Seria tajemniczych zgonów

Po zakończeniu różnego rodzaju badań 18 października 1973 roku odbył się ponowny uroczysty pogrzeb Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki, celebrowany przez prymasa Stefana Wyszyńskiego i metropolitę krakowskiego Karola Wojtyłę. Istotne jednak jest to, co zaczęło dziać się później.

Oto bowiem – tak jak w przypadku słynnej klątwy Tutenchamona – zaczęły umierać osoby, które brały udział w badaniach. Pierwszy (12 kwietnia 1974 roku) zmarł wawelski architekt Feliks Dańczak. Przyczyna śmierci: wylew. Kolejny zgon – doktora inżyniera Stefana Walczego. Zmarł 28 czerwca 1974 roku, również z powodu wylewu. W tym samym roku, 6 sierpnia śmierć zabrała jeszcze inżyniera Kazimierza Hurlaka. Kolejny rok to zgon inżyniera Jana Myrlaka – tego od lampy. Zmarł 17 maja 1975 roku. W ciągu kolejnych 10 lat ten sam los spotkał aż 15 osób, które uczestniczyły w otwarciu sarkofagu. Wszystkie były w średnim wieku i cieszyły się dobrym zdrowiem. Łączyło je jedno: w czasie prac znajdowały się najbliżej grobowca.

Klątwa czy nauka?

Co się dokładnie wydarzyło? Przypomnijmy: Kazimierz Jagiellończyk zmarł w Grodnie 7 czerwca 1492 roku. Jego pogrzeb w Krakowie miał zaś miejsce ponad miesiąc później, bo 11 lipca. A chłodni wtedy nie było… Do tego ciało monarchy trzeba było przetransportować na dość znaczną odległość – w upalną pogodę. Na samej trumnie zauważono zresztą ślady metalowych obręczy, podobnych do tych używanych przy budowie beczek. Zapewne więc właśnie w ten sposób zabezpieczono ją w drodze. Pamiętajmy jeszcze o jednej kwestii: przez prawie 5 wieków nikt nie otwierał królewskiej krypty.

Grobowiec Kazimierza Jagiellończyka na Wawelufot.Krieger, Ignacy/CC0

Grobowiec Kazimierza Jagiellończyka na Wawelu

Była to zatem niepowtarzalna okazja do przeprowadzenia badań bakteriologicznych i mykologicznych. Zostały one zrealizowane pod kierownictwem profesora Bolesława Smyka i doktora Edwarda Różyckiego. W pobranych próbkach stwierdzono obecność bakterii i grzybów, które w obecnych czasach są kompletnie nieznane. Ba, niektóre grzyby udało się nawet wyhodować! Pomogła w tym próbka pobrana z kości kolana króla, w której znaleziono grzyba Aspergillus flavus (kropidlaka żółtego). Co miał wspólnego z klątwą? Otóż jest on w stanie produkować tzw. aflatoksyny, które – jak się podejrzewa – mogą nawet mieć działanie rakotwórcze. Obawiając się, że nieznane ówczesnej medycynie bakterie i grzyby mogą komuś zaszkodzić, zdezynfekowano nie tylko całą komorę grobową, ale i wszystkie wyjęte z niej przedmioty. Jak niektórzy twierdzili – za późno…

Ale czy to naukowe wyjaśnienie jest dla wszystkich przekonujące? I czy całkowicie wyjaśnia tę serię tajemniczych zgonów? Grób został zdezynfekowany, więc dzisiejsza medycyna nie pomoże już w wyjaśnieniu tej zagadki. Pozostaną nam zatem tylko domysły…

Bibliografia:

  1. Gdy otwarto grób królewski, zaczęła działać klątwa Jagiellończyka, gazetakrakowska.pl, dostęp: 08.06.2022.
  2. Łukaszuk, E. Krajewska-Kułak, Biodeterioracja, autoliza i entomologia na cmentarzach-wybrane aspekty [w:] A. Guzowski, E. Krajewska-Kułak, G. Bejda (red.), Kultura śmierci. Kultura umierania, Tom II, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku, Wydział Nauk o Zdrowiu, Białystok 2016.
  3. A. Nungovitch, Here All Is Poland. A Pantheonic History of Wawel, 1787–2010, Lexington Books, London 2019.
  4. Rożek, Mitologia Krakowa, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2009.
  5. Widacki, Detektywi na tropach zagadek historii, Oficyna Wydawnicza AFM, Kraków 2010.

KOMENTARZE (6)

Skomentuj niepoprawny politycznie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

niepoprawny politycznie

Alfatoksyny…
Nie ma takowych drogi autorze i… już.
Są jedynie „aflatoksyny”. Nazwa tych toksyn pochodzi bowiem od nazwy łacińskiej grzybka A(spergillus) fla(vus) + toksyny = Aflatoksyny.

I. Ich toksyczność ostra związana jest z tzw. „atakiem” płuc (obrzęk typu w części alergicznego zbliżony do anafilaktycznego, a w części polegającego na lizie, rozkładzie białek funkcjonalnych związanych z DNA komórek różnych organów, nie tylko płuc) i uszkadzaniem wątroby. Kończy się to najczęściej śmiercią, niestety.

Ja zajmowałem się lat dość sporo, naukowo entomologią stosowaną, w tym głównie grzybami atakującymi owady.
Ale kiedy doszło do śmierci w końcu latach 80. w krótkim czasie, bodajże 9 pracowników magazynów zbożowych w woj. szczecińskim, to poproszono mnie (właściwie moją szefową, ale wiadomo… :) ) o wystawienie kontrekspertyzy. O śmierć „oskarżano”, co było wówczas b. modne, bowiem także pestycydy – insektycydy fosforoorganiczne. Objawy szczegółowo opisane przez lekarzy, wyraźnie wskazały jednak na aflatoksyny, a nie insektycydy. Tylko, że żeby dokonać takich spustoszeń w organizmie ludzkim, stężenie aflatoksyn musiało być setki, jeśli nie tysiące razy większe – te w magazynach ze zbożem takie właśnie było; „setki, jeśli nie tysiące razy większe” niż te realnie i relatywnie występujące niewielkie, w krypcie grobowej królewskiej…
Na dodatek, z pełną odpowiedzialnością mogę to stwierdzić, że nie znaleziono do tej pory żadnych powiązań etiologicznych – przyczynowych, między aflatoksynami, a chorobami typu zawały serca czy udary mózgu.

Skąd więc ta „nadśmiertelność ” krakowskich „jajogłowych” czterdziestoparolatków?
Ano związana jest ona głownie jeśli nie wyłącznie z… gierkowskim pseudo ale jednak, cudem gospodarczym. Dotarła do nas bowiem wówczas pierwsza fala „plagi” chorób cywilizacyjnych, tj. żywności przetworzonej – opartej o nią szkodliwej diety bogatej w tłuszcze, węglowodany zwłaszcza i białka, ale…
…ale coraz uboższej w niszczone przez wysoką temperaturę, witaminy i wypłukiwane w procesie uzyskiwania, minerały, mikroelementy zwłaszcza. Do tego doszły przemysłowe zanieczyszczenia, smog miejski (elektrofiltry w tych czasach dopiero zaczynano montować na kominach fabrycznych…). Szczególnie te negatywne zmiany, powodujące plagę chorób cywilizacyjnych, uderzyły w prowadzących mało aktywny tryb życia inteligentów i to właśnie będących w średnim wieku oraz żyjących w dużych miastach (starsi naukowcy, jak widzieliśmy przeżyli, no bo wychowali się w oparciu o tzw. zdrową „eko” :) żywność i oddychali w młodości czystszym powietrzem).
Choroby cywilizacyjne jako nowe, zbierały zatem obfite śmiertelne żniwo wśród miejskiej inteligencji, bo organizmy ludzkie nie były do niej przywykłe, i reagowały obronnie zmianami miażdżycowymi (tak zwany zły cholesterol do tej pory nasz najwierniejszy obrońca wobec właśnie wrogich nam drobnoustrojów, stał się „wbrew swej woli” :), naszym największym wrogiem), a… A i dla lekarzy była ta cywilizacyjna plaga, kompletnym novum w procesie leczenia.

Natomiast w przypadku klątwy Tutenchamona było kompletnie odwrotnie – wszyscy zmarli mieli bowiem ponad 70 lat i bardzo już „na własne życzenie” zniszczone swe „drogie” zdrowie. No cóż, jako tzw. „kochający życie inaczej” i do tego lubiący dalekie podróże, mieli oni styczność, po pierwsze z wieloma chorobami, no a przede wszystkim nadużywali wielu, oj wielu używek :)

Takie wyjaśnienie obu klątw rzekomych – ich wytłumaczenie, daję nie ja, a dokument popularnonaukowy, który oglądałem niedawno na jednym z kanałów historycznych. Trudno jednak z nim się nie zgodzić, nieprawdaż?

II. „W pobranych próbkach stwierdzono obecność bakterii i grzybów, które w obecnych czasach są kompletnie NIEZNANE.”
???
Gdyby tak rzeczywiście było, to mielibyśmy nowe gatunki opisane przez profesora Bolesława Smyka i doktora Edwarda Różyckiego. Nic takiego, z tego co udało mi się sprawdzić przynajmniej w necie, nie miało jednak miejsca. Dlaczego? Jak było naprawdę?
Ano to tak być winno i tak zapewne było, a mianowicie: „W pobranych próbkach stwierdzono obecność NIEZIDENTYFIKOWANYCH, a więc niekoniecznie nowych, (!!!) GATUNKÓW bakterii i grzybów…” co piszą „toczka w toczkę” te bardziej „uczciwe” doniesienia na ten temat zresztą.
No cóż – że zastosuje moje ulubione sformułowanie :) po raz kolejny – dla ludzi mediów, dziennikarzy stwierdzenie „kompletnie nieznane” jest znacznie lepszą, bardziej dobrą medialnie „złą wiadomością” ;), niż bardziej neutralne emocjonalnie określenie – „niezidentyfikowane” – to oczywiste.

Wniosek drugi, taki sumujący wiele mych komentarzy tutaj i ne tylko: w procesie kształcenia historyków, politologów itp., humanistów, należałoby coraz bardziej, w większym zakresie, uwzględniać tzw. interdyscyplinarność – nie tylko w rozumieniu archeologii, ale i obejmującej nauki ścisłe, fizykę, statystykę, chemię, biologię etc.; a prace z dziedziny historii etc., powinny pisać zespoły specjalistów z różnych dziedzin, podobnie jak i prowadzić procesy ich falsyfikacji i recenzowania.

    Aro

    Ciekawa analiza i śmiałe tezy..

Anonim

Te grzyby i bakterie to tylko folklor, przez który ginie to jak pochowali – Litwini swojego Wielkiego Księcia i Króla Polski, który zmarł w Grodnie na Litwie w 1492 roku. Więc warto zacytować fragment książki „KLATWY, MIKROBY I UCZENI” „Wyjalem miecz, a ściślej – zachowana rękojeść zwaną jelcem, tkwiąca przy czaszkę zmarłego. (..) Zbierając drobne ułamki trumny, w pewnym momencie odniosłem cienki patyk kilkukrotnie rozszczepiony na końcu z płatkami skóry trwającymi w tych rozcieciach. (.) A więc to jest pogrobne berło wielkiego władcy Polski i Litwy ? Niebawem wśród kilkunastu fragmentów skóry, powleczonej po jednej stronie żółtą substancją, natrafiłem na kilka nieco większych, kształtem przypominających łupiny z obranej pomarańczy. Po uprzednim doświadczeniu nie miałem już wątpliwości , że trzymam resztki jabłka królewskiego, równie skromnego jak berło. (…) Okazało się że na czole znajdował się powycinany zębato fragment skóry lakierowanej na żółto. Była to pozostałość grobowego diademu-korony. (…) Zaiste pomyślałem – dodaje Kozieł – panowie litewscy skąpo wyposażyli do grobu tego wielkiego władcę, wkładając mu tak podłe imitacje. Ale chyba ostróg nie odrobili ze skóry ? Przypuszczenie to sprawdziło się niebawem nieoczekiwanie….Rzeczywiście nie podrobili ale tylko dlatego że nie założyli królowi butów. Z rozpoznania całościowego wynikało jasno, że zwłoki króla złożono do trumny bez bielizny i ubrania, zaledwie okryto je lub owinięto płaszczem z wzorzystnego altembasu przetykanego srebrną nicią. (…) W ostatnim dniu do przegrzebania pozostała już tylko niewielką kupka piasku, którym przed wiekami post pani dno królewskiej trumny. Zbierając to wraz z asystentką rękami, znalazł w nim Kozieł nieco kości palców króla. Nagle coś zaiskrzyło w świetle lampy – opowiada. Był to złoty pierścień z zielonym oczkiem turkusu o nerkowym kształcie.” Jakże inaczej wyposażyli Polacy w swoją ostatnią podróż, króla – Kazimierza Wielkiego. „Oprucz kości królewskich znaleziono także insygnia tj. 1 ) Koronę miedzianą, pozłacaną, do trumny umyślnie zrobioną, o pięciu liliach, fałszywymi kamieniami wysadzaną ( mocno zasniedziałą ). 2 ) Berło srebrne, pozłacane, 14 cali długości mające, zakończone od góry odstającym liliami ( od dolu zakończenia brak ). Znaleziono 3 lilie od berła oderwane. 3 ) Jabłko srebrne, pozłacane gładkie, dęte, z krzyżykiem u góry. Ponadto znaleziono ostrogi miedziane, pozłacane, z rzemieniami, pierścień złoty z małym ametystem gładkim, bez napisu, herbu, ani żadnych znaków, guzików do sukni dziesięć srebrnych, zasniedzialych, dętych, i dużą jedwabną oponę, której kolor wypełzł, ale wzór dobrze dawał się rozpoznać.” Skąpi Litwini pochowali WKL i króla Polski – Kazimierza Jagiellończyka, jak DZIADA, gołego, ledwie przykrytego jakimś płaszczem z nędznymi imitacjami, insygniów władzy – na które składają sie skóra i patyki pomalowane żółtą farbą. Polacy chowają swojego króla Kazimierza Wielkiego też włożyli do trumny insygnia grobowce. Tu korona miedziana, pozłacana, z fałszywymi kamieniami. Tam pasek skóry powycinany zębato i pomalowany na żółto. Tu berło srebrne, pozłacane. Tam patyk i skóra pomalowane na żółto. Tu jabłko srebrne, pozłacane. Tam jabłko ze skóry. Jedynie pierścienie w obu grobach były złote i z kamieniami szlachetnymi, ale to jedyne podobieństwo. Bo Jagiellonczyk był goły, przykryty płaszczem. Natomiast Wielki, ubrany w szatę z guzikami i miał buty z ostrogami. Tu już nawet nie chodzi o skapstwo Litwinów, bo i Polacy włożyli do trumny tylko specjalnie wykonane insygnia grobowe, ale o szacunek dla zwłok władcy. Litwini ukradli nawet bieliznę króla i ….buty, dobrze ze chociaż płaszcz zostawili.

    niepoprawny politycznie

    No niestety jak każdy wybitny się wielu naraził, dla mnie jednak jak i większości historyków, to zdecydowanie najwybitniejszy, a w każdym razie najinteligentniejszy władca co najmniej pierwszej Rzeczypospolitej, jeśli nie w całych naszych dziejach, który odzyskał co niebywałe! Po tylu lat dziesiątek!, Gdańsk! I prowadził jako ostatni polski władca szeroko zakrojone walki o Śląsk, w bitwach co prawda zwycięskie ale w układach…

    Niejaki Jasienica co prawda oskarża Go o porzucenie polskiego mieszczaństwa na rzecz „warcholskiej” szlachty, tylko czy te mieszczaństwo było rzeczywiście polskie? Czy identyfikowało się z interesami korony?

      Anonim

      Z Jasienica też się w tej kwestii nie zgadzam, bo te dobra Koronne które zgromadził Kazimierz Wielki, roztrwonili Jagiełło – tego jeszcze można częściowo rozgrzeszyc, bo przetrącił kręgosłup Krzyżakom i potrzebował pieniędzy na wojnę, chociaż też rozdał za wiele. Natomiast nieudolny Warneńczyk, zastawiał i sprzedawał dobra Koronne, ( na wojnę w interesie Węgier, ) które trafiły w ręce bogatej szlachty tworząc w ten sposób pierwszych magnatów. Jak dla mnie to Kazimierz Jagiellonczyk to drugi po Kazimierzu Wielkim władca, który po zjednoczeniu kraju przez Łokietka działał w interesie Korony/Polski. To dzięki temu wybitnymi władcy Polska powróciła na Pomorze i odzyskała część Małopolski a nie Śląska, bo Sprawiedliwy przyłączył do Śląska w 1178 właśnie część Małopolski, którą odzyskał Jagiellończyk i jego syn Olbracht. A już Warmia i Powiśle to był miły dodatek. Zdecydowanie Kazimierz Jagiellonczyk wielkim władcą był. A jego zdobycze z roku 1466 przetrwały aż do 1 rozbioru w 1772 roku.

Jaku

Te 15 osób zmartych w 10 lat po to wątpliwa sprawa. Ale 4 ofiary w rok to nie jest przypadek. I to osoby, które były w krypcie zaraz po otwarciu. W krycie Tutenthamona też najpierw umierali ci co weszli pierwsi. Z biegiem czasu obie krypty przewietrzono i śmiertelność spadła.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Nowi „królowie” na Wawelu. Burzliwe dzieje zamku w dwudziestoleciu międzywojennym

Polska odzyskała niepodległość, Wawel wrócił w nasze ręce. Wydawało się, że wreszcie będzie można się nim właściwie zająć. Rzeczywistość okazała się zgoła inna.

31 marca 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Historia najnowsza

Wawel otworzy dla zwiedzających swoje podziemia

Czy Wawel znacie już jak własną kieszeń? Byliście dosłownie w każdym jego zakątku? W tym roku, aby utrzymać ten stan rzeczy będziecie musieli zawitać tam...

3 marca 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Średniowiecze

Od bagien i moczarów do królewskiej rezydencji. Niezwykła historia najsłynniejszego polskiego zamku!

Innego takiego miejsca w Polsce nie ma. To najsłynniejsze polskie wzgórze – i Zamek Królewski, który był siedzibą naszych władców. Mowa oczywiście o Wawelu.

2 lutego 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Historia najnowsza

Książęta z Tower, żonaty homoseksualny kompozytor i wymiotujący prezydent USA. Co ich łączyło? Wyjątkowy pech...

Historia jest pełna klęsk, przypadków pecha, katastrof i wpadek. To nieustający ciąg małych i dużych nieszczęść. Oto kilka z nich!

11 października 2022 | Autorzy: MICHAEL FARQUHAR

Średniowiecze

Czy to się w ogóle mogło udać? Narodziny i śmierć demokracji szlacheckiej w Polsce

30 maja 1505 roku sejm radomski uchwalił konstytucję nihil novi. Tego dnia ustrój w Polsce zaczął się zmieniać z oligarchii w monarchię parlamentarną.

6 października 2022 | Autorzy: Maria Procner

Nowożytność

Jak Mikołaj Sapieha (ponoć) ukradł papieżowi obraz Matki Boskiej?

Jaki jest lepszy sposób na podziękowanie cudownemu obrazowi niż… go ukraść? Na taki właśnie pomysł – z wdzięczności za uzdrowienie – miał wpaść Mikołaj Sapieha.

11 września 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.